Muszę się z Wami podzielić wrażeniami z dnia
wczorajszego…
Nie wiem jak Wy Kochane Ludziska, ale mnie wymiata z
domu jak tylko zaświeci słońce. A wczoraj słońca nie brakło, wiał bardzo ciepły
wiatr z południa, niosąc gorące powietrze. Jak na koniec września temperatura
była wysoka, dużo ponad dwadzieścia stopni…
Do mojego małego podróżnego plecaka zapakowałam dwa
aparaty fotograficzne, lustrzankę i starą cyfrówkę i wyruszyłam na poszukiwanie
jesiennych barw. Tylko o tej porze roku świat mieni się bajecznymi kolorami. Z
domu do Arboretum w Kopnej Górze miałam dwanaście kilometrów. Pojechałam
rowerem, najpierw piaszczystą drogą wśród pól i łąk, później cały czas lasem
szosą w stronę Krynek. Skoszone trawy i zwinięte w bele siano w dolinie rzeki Supraśl
uwalniały takie zapachy, że nie sposób było się im oprzeć. Zatrzymałam się na
chwilę i rozejrzałam po okolicy. W całej okazałości widziałam nowy pensjonat Pięć
Dębów, a także wieże Monasteru Zwiastowania NMP.
|
Monaster Zwiastowania NMP od strony łąki |
|
Pensjonat Pięć Dębów na skraju lasu |
|
Dolina rzeki Supraśl wczesną jesienią |
|
Samotnie na łące przy drodze |
Na szosie, we czwartek, nie było tak wielkiego
natężenia ruchu jak podczas dni weekendowych.
Przydrożne dęby, olchy, graby, brzozy… jeszcze
niechętnie zmieniały barwy z letniej na jesienną. Stojąc na moście przerzuconym
przez rzekę Sokołdę, podziwiałam krajobraz, a po chwili wjeżdżałam już na Kopną
Górę wyasfaltowaną na nowo nawierzchnią.
|
Jadę cały czas leśną drogą w stronę Krynek |
|
Niebawem się zaczerwieni, drzewa zmienią barwy |
|
Przydrożne dębowe lasy |
|
Dolina rzeki Sokołdy i bardzo niski poziom wody, podobnie jak w rzece Supraśl |
A w Arboretum? No cóż, w Arboretum zostałam ponad
godzinę fotografując wszystkie zakątki, omotaną winobluszczem altanę, ścieżki i
ścieżynki prowadzące do drewnianych siedzisk ukrytych pod bujnie rosnącą
roślinnością, kwietniki porośnięte aksamitkami, astrami i wieloma innymi jesiennymi
kwiatami, olbrzymich rozmiarów krzewy i kwiaty hortensji, no i przede wszystkim
dwa oczka wodne połączone ze sobą wąskim przesmykiem, w których dumnie
panoszyły się barwnie kwitnące nenufary. Syciłam oczy tymi wodnymi kwiatami, robiąc
zdjęcia, a teraz naprawdę nie wiem, które z nich pokazać…
Moją starą cyfrówkę ustawiłam na siodełku roweru i
zrobiłam sobie zdjęcie na tle altany, później aparat przeniosłam na stół pod
dachem i stamtąd też samowyzwalacz pstryknął fotkę…
|
Mój niezawodny ROWEREK |
|
Altana porośnięta winobluszczem |
|
Altanę usytuowano nad brzegiem jednego z dwóch oczek wodnych |
|
Po prostu jestem szczęśliwa, taka sobie jesień w jesieni - pewnie wiecie co mam na myśli |
|
Wszystkie rośliny mają swoje tabliczki z nazwami |
|
Czerwień irg i winobluszczu miesza się z zielenią iglaków |
|
Ścieżki |
|
Rabatka z aksamitkami |
|
W słońcu |
|
Olbrzymie krzaki hortensji |
|
i olbrzymie wiechy kwiatowe |
|
Dwie odmiany hortensji z kwiatami białymi i różowymi |
|
Na tle lasu |
|
Jeden z dwóch stawów nieco niżej usytuowany |
|
Ten sam staw |
|
Za zasłoną z tataraku |
|
Błękitne niebo w wodzie |
|
Drobne liście grzybienia białego |
|
Grzybień biało różowy |
|
Pięknie prezentuje się ten staw z niższego ułożenia aparatu fotograficznego |
|
Pąki i kwiaty wśród soczyście zielonych liści |
|
Kwiat lilii wodnej w słońcu |
|
Prawda, że jest prześliczny ? |
|
Od środka |
|
Dumnie wystawiają głowy spod liści |
|
I jeszcze jedno zdjęcie tych niezwykle pięknych kwiatów wodnych |
|
Opuszczam już to bajecznie kolorowe miejsce |
Zajrzałam jeszcze do nadleśnictwa, a potem zamiast skręcić w
prawo w stronę domu, skręciłam w lewo w stronę Krynek. Pogoda była tak piękna,
że nie miałam ochoty wracać. Przy drogowskazie z napisem Jeziorek skręciłam w
żwirówkę i po chwili byłam już we wsi. A z Jeziorka do Rowka prowadzi
piaszczysta droga, przy której rolnicy złożyli siano w belach. Ech…, powietrze
przesycone było zapachami ni to lata, ni to jesieni, a ciepły wietrzyk
przyjemnie chłodził i pieścił rozgrzane ciało…
|
Nadleśnictwo w Kopnej Górze |
|
Między Jeziorkiem a Rowkiem |
|
Można się zakopać w tej drodze kiedy jest bardzo sucho |
|
Droga z Jeziorka do szosy na Krynki |
|
Ta sama droga |
W Rowku mój Rici pracował przy pszczołach. Wyglądał
jak kosmita w białym ubraniu i kapeluszu z siatką chroniącą głowę.
Zaprosił mnie na wspólny obiad. Zjedliśmy ziemniaki z
gołąbkami, wypiłam kawę, odpoczęłam godzinę, później zostawiłam męża w Rowku i
wyruszyłam w drogę powrotną. W Podsokołdzie zatrzymałam się jeszcze przy
uroczym drewnianym domku z żółtymi oknami i zapytałam właścicielkę, czy mogę
zrobić kilka zdjęć.
Pani Bożena zaprosiła mnie do ogrodu. Pomiędzy nogami
plątała się urocza czarna suczka najpierw groźnie poszczekując, a później
łasząc się do mojej ręki.
|
Dom w Podsokołdzie |
Tego dnia planowałam przejechać rowerem około
trzydziestu pięciu kilometrów, przejechałam dziesięć więcej. Nie wiem jak Wy, Drodzy Czytelnicy, ale ja czuję się doskonale, kiedy w nogach mam taką
trasę. Szczęście wypełnia mnie po same brzegi…
Wspomnienie z 27 września 2012 roku