Jadąc lokalnymi drogami z Cheverny do Chenonceau zatrzymywaliśmy się co chwila, ażeby bliżej przyjrzeć się polom uprawnym, nielicznym siedliskom, a także i mniejszym zamkom.
Na route (drodze) de Troussay wiodącej do posiadłości o tej samej nazwie zrobiliśmy kilka zdjęć domeny Le Portail należącej do rodziny Damiena, Nicoli i Michela Cadoux. Posiadają oni w sumie trzydzieści dwa hektary upraw, w tym dwadzieścia dziewięć to apelacja Cheverny Blanc, Rosé, Rouge, dwa hektary apelacja Cour-Cheverny i jeden hektar apelacja Cremant de Loir. Winnice znajdują się w odległości zaledwie sześciuset metrów od zamku Cheverny. Producenci zapraszają do swoich piwnic zapewniając bezpłatną degustację.
W 1732 roku Troussay zostało sprzedane rodzinie Pelluys, notabli z Blois, spokrewnionych z Colbertem. Ich córka, piękna Gabrielle Pelluys poślubiła w 1741 roku kawalera Christophe’a de Réméon potomka Claude’a de Réméon, towarzysza króla Francji i Nawarry Henryka IV. Gabriela wniosła w posagu ponad siedemset hektarów ziem Troussay, w tamtych czasach znajdujących się pomiędzy Contres a Cheverny i prawie całą dzisiejszą winną Sologne. Ich czwarty syn Christophe poślubił w 1787 roku Marie de la Saussaye. Małżeństwo nie posiadało dzieci i adoptowało ich własnego kuzyna Louisa de la Saussaye (1801-1878), który odziedziczył Troussay w 1828 roku.
Louis de la Saussaye myślał najpierw o karierze wojskowej, później został poborcą podatkowym w Blois, ostatecznie poświęcił swoje życie badaniom historycznym. Specjalizował się w historii zamków w Dolinie Loir i Cher, a także w regionie Sologne. Został rektorem akademii w Lyonie i w Poitiers, członkiem Instytutu i podobnie jak jego przyjaciel Prosper Mérimée (pierwszy historyk zabytków w 1834) pionierem w dziedzinie ochrony zabytków. Przez pięćdziesiąt lat odzyskiwał, gromadził i przechowywał w Troussay liczne elementy dekoracji pochodzących z prestiżowych budowli Doliny Loary będących w ruinie. Swoją akcję ratunkową przeprowadzał wraz Jules’em de la Morandière, uczniem Félixa Duban, architekta zamków nad Loarą.
W 1900 roku zamek został sprzedany po raz drugi przez spadkobierców Louisa de la Saussaye, przyrodnikowi, hrabiemu Delamarre de Monchaux, którego żona Isore Hurault de Vibraye urodziła się na zamku Cheverny. Dzisiaj właścicielką zamku jest jego wnuczka Isaure’a, która odziedziczyła go po ojcu Stanisławie.
Bez wątpienia, obecny, finezyjny wygląd, ten jeden z najmniejszych zamków nad Loarą, zawdzięcza Louisowi de la Saussaye. Podziwiamy w nim rzeźby w kamieniu, dekoracje fasad, kominy, drzwi i okna misternie rzeźbione w drewnie, malowane plafony (w tym jeden przypisywany Jeanowi Mosnierowi), witraże, płyty kominkowe, stare klucze, płytki podłogowe w stylu Ludwika XII, wyposażenie gromadzone przez pięć wieków.
Ale to nie wszystko. Od momentu przybycia do posiadłości, Louis de la Saussaye koncentrował swoje siły nie tylko na zmianach w wyglądzie zamku, ale także i parku. Utworzył park w stylu angielskim, zasadził wiele gatunków drzew takich jak dęby, sekwoje amerykańskie, cedry niebieskie, cedry libańskie i wirginijskie. Schronienie znalazły tu dzikie zwierzęta, jelenie, sarny, dziki, króliki, koty, sowy, myszołowy i wcale rzadkością nie jest tu przebiegające drogę zwierzę leśne.
Na terenie domeny powstał w osiemnastym wieku także ogród w stylu francuskim oraz warzywny. W dawnych pawilonach na narzędzia ogrodnicze urządzono małe muzeum lalek. Louis de La Saussaye, w prywatnej części, stworzył nowy warzywnik, gdzie rosną liczne drzewa owocowe, jabłonie, grusze, śliwy, morele. Jest tu także oryginalna szklarnia i niemalże stuletni bukszpanowy żywopłot.
Zamek zbudowano na przełomie wieków osiemnastego i dziewiętnastego na piętnastowiecznych ruinach - pozostałości to wieża i fosa.
W 2003 roku nieruchomość tę kupił paryski przedsiębiorca Bernard Gattolliat. Przeniósł się tam na stałe i sam zarządza posiadłością, obecnie czterogwiazdkowym hotelem. Bernard, jak sam mówi, przywiązany do ziemi i kamienia przeprowadził na terenie domeny wiele prac renowacyjnych. Zajmuje pokój Reine Margot o powierzchni czterdziestu metrów kwadratowych. Żona, wciąż mieszkająca w Paryżu przyjeżdża do Breuil na weekendy. W samym zamku znajduje się osiemnaście pokoi, a w sumie jest ich czterdzieści, bowiem na potrzeby hotelarskie zaadaptowano pozostałe budynki. Bernard zbudował tu także oranżerię i basen z podgrzewaną do dwudziestu ośmiu stopni wodą. Jest tu i stajnia, a zatem i możliwość przejażdżki konno.
Do zamku Breuil wiedzie asfaltowa około ośmiuset metrowa aleja, ukryta w starym parku. Droga jak z bajki, na końcu której, na jasnej polanie, stoi wspaniały pałac. Cisza i błogi spokój zapewniają przyjemny wypoczynek.
Ale, ale nie czas na relaks. Ruszajmy dalej!
Wróciliśmy na route (drogę) de Fougères i po dziesięciu minutach znaleźliśmy się w miejscowości Fougères-sur-Bièvre. Zatrzymaliśmy się na parkingu usytuowanym wzdłuż murów kolejnego zamku château de Fougères-sur-Bièvre, leżącego nad wąską i płytką rzeczką Bièvre, dopływem Beuvron, który zasila wody Loary.
To takie denerwujące, kiedy ktoś coś nam zamyka przed nosem.
Zdążyłam jedynie otworzyć furtkę w pomalowanym na czerwono drewnianym ogrodzeniu i zrobić kilka zdjęć, kiedy młoda dama oznajmiła, że właśnie bramkę zamyka na klucz, ale nie musimy się martwić, bo po przerwie, o godzinie czternastej znowu będzie otwarta. Spojrzałam na zegarek. Jedenasta trzydzieści. Dwie i pół godziny czekania! Co to, to nie! Czy ludzie, którzy w jakiś sposób rozporządzają naszym czasem nie zdają sobie sprawy z tego, co można zrobić i ile zobaczyć w przeciągu dwóch i pół godziny?!
Na nasze szczęście znaczna część tej ponurej, obronnej budowli widoczna była od strony ulicy. Postanowiliśmy zatem zobaczyć ją tylko z zewnątrz, a także urządzić sobie mały piknik przed dalszą drogą. Do krótkiego odpoczynku zapraszał kamienny stół i dwie kamienne ławy ustawione na trawniku nad brzegiem leniwie płynącej Bièvre’y.
Historia tego zamku, jak i wszystkich innych jest bardzo ciekawa. Otóż na początku wojny stuletniej (1356) został on zniszczony przez Edwarda III, króla Anglii, Czarnego Księcia, księcia Walii.
Restauracji zamku podjął się w 1470 roku podskarbi króla Ludwika XI, Pierre de Refuge, człowiek ery feudalnej i głębokiego średniowiecza. Przebudował on starą fortecę na starą forteczną modłę, tak by mogła zagrodzić drogę do Doliny Loary i jej pałaców królewskich każdemu malkontentowi, buntowniczym magnatom marzącym o rokoszach czy też motłochowi skarżącemu się na niedostatek, na ciężkie podatki i na lichwiarzy. Budowę dokończył zięć Pierre’a de Refuge, Jean de Villebresme.
Zamek po dziś dzień pozostał zamkiem obronnym, fortecą, niegdyś zapewne i więzieniem, bo kwadratowy olbrzymi donżon nadal bez okien idealnie się na więzienie nadawał. Mury fortecy wzniesione zostały z twardego, łamanego kamienia wapiennego pochodzącego z Beauce, natomiast elementy profilowane i rzeźbione wykonano z bardziej miękkiego i białego tufitu pozyskiwanego z nad rzeki Cher.
W dwudziestym stuleciu ostatnia właścicielka, baronowa de Fougères nie będąc w stanie dalej utrzymać zamku oddała go państwu, sama zaś przeniosła się do przytułku dla bezdomnych starców, gdzie dokonała żywota. Trudno jej się dziwić, bo życie w zimnych murach musiało być strasznie ciężkie i ponure.
Château de Fougères-sur-Bièvre został wpisany na listę zabytków historycznych w 1912 roku, a własnością państwa francuskiego stał się w roku 1932. Hym, i stąd te przerwy w zwiedzaniu, których w posiadłościach prywatnych nie ma.
Forteca znajduje się w centrum Fougères. W centrum zlokalizowane są też najważniejsze obiekty, takie jak kościół, budynek merostwa i piekarnia, która w niedzielę była otwarta i w której kupiliśmy dwie świeżutkie bagietki z chrupiącą skórką.
Zajrzeliśmy także do kościoła świętego Eloi, którego najstarsza część pochodzi z jedenastego wieku. Jest to portal, obecnie zamurowany w ścianie północnej. Półokrągły chór (apsyda) wzmocniony małymi płaskimi przyporami to rekonstrukcja z początku dwunastego stulecia doświetlona trzema łukowymi oknami. Budowę dzwonnicy, kaplicy północnej i nawy południowej w stylu gotyckim zawdzięcza się najprawdopodobniej zięciowi Pierre’a de Refuge, Jeanowi de Villebresme.
Mnie w szczególności zainteresowały stare szesnastowieczne drewniane stalle, umieszczone w chórze (prezbiterium) po cztery siedziska naprzeciwko siebie. Gdzieś kiedyś wyczytałam, że pod spodem siedziska znajdują się rzeźbione ozdobne wsporniki. Od tamtej pory sprawdzam, czy rzeczywiście tam są, a jeżeli siedziska nie są podniesione, zaglądam pod spód z ciekawością.
Fougères-sur-Bièvre opuściliśmy kilkanaście minut po dwunastej i po około dwudziestu minutach zrobiliśmy sobie kolejny, ale nie następny, przystanek w Montrichard. Następny był po drodze przy ogromnym polu uprawy słoneczników. Widok przepyszny, niczym pomarańczowożółty ocean! A więc nie tylko z winnic słynie Dolina Loary, ale także z upraw słoneczników.
Niedziela, 31 lipca 2016 roku
Zamki nad Loarą - linki
Przystanek pierwszy
Przystanek drugi
Przystanek drugi ciąg dalszy
Przystanek trzeci
Przystanek czwarty, część pierwsza
Przystanek czwarty, cześć druga
Przystanek piąty
Przystanek szósty
Przystanek siódmy, część pierwsza
Przystanek siódmy, część druga
Przystanek siódmy, część trzecia
Przystanek siódmy, zakończenie
Przystanek ósmy, część pierwsza
Przystanek ósmy, część druga
Przystanek ósmy, zakończenie
Przystanek dziewiąty, ostatni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz