poniedziałek, 6 lutego 2017

Choroba i przyjaciele oraz największa w Europie wydma Pilat



    Własnych definicji szczęścia sformułowałam na blogu aż nadto, co nie oznacza, że nie mam nowych przemyśleń i nie chcę się nimi dzielić. Wręcz przeciwnie, życiowe niespodzianki wciąż korygują moje pojęcie szczęścia, ale ze względu na życiowe doświadczenie, raczej rzadko wprowadzają w niej radykalne  zmiany.  

   
Być szczęśliwym wcale nie oznacza mieć idealne życie. Być szczęśliwym oznacza, że życie ma sens, pomimo wszystkich trudności (znalezione w sieci).

 
    No właśnie pomimo trudności!
     Stałym Czytelnikom bloga i moim facebookowym Przyjaciołom i Znajomym jestem winna wyjaśnienie mojej niezbyt długiej absencji w Naprzeciw Szczęściu. Szczerze mówiąc wahałam się, czy wyznać publicznie ową trudność, czy też ot tak sobie przejść do opisu kolejnej podróży.
    Decydujący wpływ na wybór dzisiejszej treści mieli moi Przyjaciele i Znajomi z Facebooka i tak naprawdę to im dedukuję ten post, nie pomijając w nim oczywiście siebie.

   
Ale od początku!
    Każdy z nas wie, że życie to nieustany proces tworzenia. Dzięki zdrowym relacjom z innymi, dzięki zrozumieniu własnych potrzeb, dbaniu o własne spełnienie i nie czekaniu aż ktoś nas uszczęśliwi, życie może być ekscytującą przygodą a nie totalna porażką. Kiedyś pisałam (tutaj), że, nie wszystko zależy od nas i nie warto aż tak bardzo skupiać się na rezultacie końcowym jakiegoś przedsięwzięcia. Owszem cel sam w sobie mobilizuje do działania, uruchamia wyobraźnię i kreatywność, jednak droga do osiągnięcia celu bywa bardziej ekscytująca i podniecająca niż samo osiągniecie celu, tkwiące na końcu owej drogi.
    W życiu każdego z nas nie brakuje złych momentów, z którymi tym lepiej sobie radzimy, im lepiej jesteśmy do tego przygotowani. Skupię się na chorobie, na wypadek której, w przeciągu mojego nieco ponad sześćdziesięcioletniego życia, byłam przygotowana i kiedy w poradni onkologicznej usłyszałam diagnozę, inwazyjny rak piersi, nie przeraziłam się, nie popadłam w przygnębienie, a poza tym nie zadałam sobie pytania – dlaczego ja.

   
Nie od dziś wiadomo, że czynników sprzyjających rozwojowi chorób cywilizacyjnych w społeczeństwach wysoko rozwiniętych jest całe mnóstwo, a zatem należy się liczyć z tym, że choroba dopaść może każdego i im więcej wiemy na jej temat tym lepiej potrafimy z nią walczyć. Często nasza niewiedza budzi w nas strach i usypia naszą czujność.
    Moją czujność przytępiła nie niewiedza, lecz wynik mammografii z końca maja 2015 roku, badania wykonanego w mammobusie firmy LUX MED z Gdyni, które jak twierdzi lekarz medycyny pani M.C. nie wykazało zmian podejrzanych. Pomyślałam, że to dziwne, bo ja jakąś małą zmianę czułam przy badaniu palpacyjnym piersi i kiedy po niespełna półtora roku zmiana zaczęła się powiększać raz jeszcze sięgnęłam po opis z zamiarem przyjrzenia się dołączonym zdjęciom. Ze zdumieniem stwierdziłam, że do opisu były dołączone cztery zdjęcia z mammografii wykonanej w 2010 roku przez tę samą firmę. Fala złości zalała mój umysł, ale szybko odpuściła, bowiem stres i złe samopoczucie to zły doradca.

   
Lekarz onkolog niczego nie owijał w bawełnę i natychmiast skierował mnie na wszystkie możliwe badania tak zwaną szybką ścieżką onkologiczną. Wykorzystałam moment wyczekiwania na wyniki przed operacją i w ramach relaksu i mobilizacji sił, śmignęłam na dwa tygodnie do Paryża, z zamiarem spędzenia przynajmniej jednego weekendu poza stolicą Francji, w Normandii na klifach Étretat. To było kolejne wspaniałe doświadczenie. Nie ma piękniejszego uczucia, nad uczucie wolności ciała i umysłu! A ponieważ o tej przygodzie pisałam tutaj, to dzisiaj pokażę inne miejsce, również we Francji, które przyprawiło mnie o prawdziwy zawrót głowy, w pozytywnym, jak najbardziej tego słowa znaczeniu. Ale zanim je pokażę, to najpierw podziękuję wszystkim tym, którzy często nie znając szczegółów mojej choroby, wspierali mnie i wspierają nadal dobrymi myślami, dobrym słowem.

   
A jak to się stało, że niejako upubliczniłam ją na Facebooku. Otóż prawdą jest, że moje serce nie z kamienia i potrzebuje czasami leku, jakim jest dobre słowo, dobra myśl, modlitwa, życzliwy, miły głos w słuchawce telefonu, i kiedy na profilu wkleiłam kilka zdjęć ze szpitala BCO, to posypało się wszystko to, co krzepi i stawia na nogi. Później były inne zdjęcia i kolejne dobre słowa, nie tylko wypisane publicznie, ale także w korespondencji prywatnej.
    Jak wielka jest moc słowa, przekonał się o tym chyba każdy. Kiedyś, pewna kobieta, napisała, że żal jej jest innej kobiety chorej na raka piersi. Na szczęście, w stosunku do mnie nikt
żalu nie wyraził, bo przecież nie o takie słowo chodzi!

   
Rozpoczęłam długie leczenie uzupełniające, niosące różne skutki uboczne.
A ponieważ na tego typu złośliwca hormonozależnego stosuje się najnowsze, ukierunkowane terapie, jestem dobrej myśli i przy Waszym wsparciu dam radę.

   
Wiem także, że są i tacy ludzie, którzy na wieść o mojej chorobie cieszyć się
będą, bo oto wreszcie, moją radość życia zmąciła paskudna przypadłość. Nie są oni jednak w stanie zmieść z mojej twarzy uśmiechu i przytępić chęci poznawczej świata.  
     I… cóż tych ludzi tak zniechęca do mnie? Przecież oddychamy tym samym powietrzem, i… o dziwo żyjemy w tym samym świecie. Owszem, owszem, z tą jednak różnicą, że ich świat jest pełen goryczy, złości i nienawiści, mój zaś pełen przyjaźni, wrażliwości i miłości, o czym świadczą Wasze reakcje na wieść o mojej chorobie.

   
A zatem dziękuję Wam z całego serca za całe dobro płynące z Waszych kochanych serc.

   
A teraz, jak gdyby nigdy nic złego się nie wydarzyło, przejdę do wybranej mojej podróży, która dostarczyła mi niemało wrażeń i emocji, i która świadczy o moim optymistycznym nastawieniu do świata.

   
Oto największa pod względem objętości piasku i najwyższa w Europie wydma Dune du Pilat, na Srebrnym Wybrzeżu (Côte d'Argent) Akwitanii, w południowo-zachodniej Francji.
    Ten cud natury, leżący przy południowym wejściu do basenu Arcachon, niedaleko nadmorskiego kurortu
Pyla-sur-Mer, liczy sobie, z zachodu na wschód, ponad sześćset metrów długości, a z północy na południe prawie trzy kilometry i zawiera w sobie około pięćdziesięciu pięciu milionów metrów sześciennych piasku.
    Ruchy wydmy są niezmienne i wciąż badane przez naukowców. Po stronie wschodniej, góra piachu dominuje nad lasem i zagrzebuje drzewa z prędkością pięciu metrów rocznie. Po stronie zachodniej, ewolucja w linii brzegowej jest niestała. Natomiast nadmorska, północna część wydmy, ulega silnej erozji, zwłaszcza podczas zimowych wiatrów. Erozji słabej albo prawie zerowej, ulega w ostatnich latach odcinek południowy.

  
Dune du Pilat lub Dune du Pyla jest asymetryczna, i jak widać na niektórych zdjęciach, ma różny kąt nachylenia, co też zależy od wiejących tam wiatrów.
A zatem, ściana wydmy od strony oceanu (na zachodzie), najbardziej wystawiona na działanie wiatrów, jest łagodna, rzędu od 5 do 20°, ponieważ piasek rozprzestrzenia się w chwili jego wznoszenia ku górze. Za to część od strony lasu, w miejscu osłoniętym od wiatru (na wschodzie) jest stroma, z nachyleniem pomiędzy 30 a 40°. 

 









    Rocznie, około dwóch milionów turystów wspina się na szczyt tej wydmy - cóż to za paradoks, kiedy weźmiemy pod uwagę, że aż do dziewiętnastego wieku, wydmy były miejscami oferującymi „przerażającą pustynię” - tak w 1806 roku pisał o nich francuski inżynier Nicolas Brémontier (1738-1809).

    
A ja, to cudowne, naturalne zjawisko zobaczyłam najpierw podczas rejsu statkiem po zatoce Arcachon. Do tego rejsu jeszcze wrócę przy okazji pisania któregoś kolejnego postu o Ptasiej Wyspie i mieście Arcachon.  








    Dopiero później postawiłam swoje bose stopy na gorącym piasku, który piekł niemiłosiernie w niższych partiach wydmy, na górze zaś piasek był ciepły przewiany wiatrem i bardzo przyjemny w kontakcie z bosymi stopami.
    Na szczyt wydmy można wejść schodami i tak też wielu turystów to czyni.
Z góry rozciąga się wspaniały widok nie tylko na ocean, ale i na ogromny masyw lasu Landes de Gascogne.  


































    A na dół warto po prostu zbiec po stromym zboczu
od strony lasu, z około 110 metrów wysokości . 










    Ech! Czyż życie nie jest piękne, czyż nie przechowuje dla nas tych pięknych wspomnień na te trudne chwile?
 
Arcachon, Dune du Pilat, 7 września 2016 roku

13 komentarzy:

  1. W uśmiechu i łzach

    W blasku poranka otwierającym
    kolejny dzień
    i nocy w której nie zagościł sen
    Bądź uwielbiony!
    Gdy uśmiech na twarzy a w sercu
    moim radość gra
    i gdy po policzku mym płynie łza
    Bądź uwielbiony!
    Z przyjaciółmi spotkaniach
    pełnych serdeczności
    i w smutnych chwilach mojej samotności
    Bądź uwielbiony!
    Gdy nastrój cudowny i zapał do życia
    od rana już mam
    i wtedy gdy tak bardzo czuję sam
    Bądź uwielbiony!
    W słońca promieniach
    i gdy burza lub pada deszcz
    czy jest mi dobrze czy jest mi źle...
    Bądź uwielbiony!
    Uwielbiam Cię Panie...
    bo Ty zawsze kochasz mnie!

    /Bogumiła Dmochowska/

    Kochana Ewo!
    Z bólem serca dowiedziałam się, że i Ty podobnie jak ja zachorowałaś. Ale gorąco wierzę że poradzisz sobie także z tym doświadczeniem. Biegnij radośnie na przeciw szczęściu, pozostaw w tyle strach i nieżyczliwe osoby! Masz w SOBIE lekarstwo: pasję i miłość do świata...uśmiech i radość- tego brakuje tym wszystkim smętnym osobom które żyją tylko telewizyjną papką i zazdrością, że można inaczej. Zbyt leniwi by podnieść się z foteli...i zacząć żyć naprawdę. Tobie tego apetytu na życie nie brakuje jestem o to spokojna. Głowa do góry...i do przodu Kochana! Czekam na kolejne piękne zdjęcia i relacje. Uściski serdecznie ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo, jeśli na Twoim szlaku Naprzeciw SZCZĘŚCIU pojawiła się jakaś ścieżka, która jest wyboista, to może po to, żeby zwolnić, coś głębiej przemyśleć, przeżyć, odczuć, doświadczyć zgoła zupełnie innej wewnętrznej podróży. Zapuścić się w takie regiony samego siebie, o których wcześniej nie miało się pojęcia. Coś przewartościować, zobaczyć z innej perspektywy. Alchemicznie przekuć metal w złoto.

    Ale Ty jesteś zaprawioną podróżniczką, więc wierzę, że i z tej podróży wyniesiesz korzyści i wrócisz na główny szlak z podwójną mocą.

    Trzymaj się dzielnie, najserdeczniej Cię pozdrawiam prosto z przestrzeni serca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewuniu malo zagladam do Facebooka, wiec dobrze ,ze tutaj poinformowalas o Twojej chorobie...bedzie dobrze, bo Ty jestes tak pogodna i tak pelna zycia, ze wyjdziesz z tej opresji bez watpienia! Wazne jest bowiem samopoczucie i wiara , ze bedzie dobrze, optymizm etc...a Ty to wszystko masz. A ludzie, ci niezyczliwi, w ogole nie sa warci Twojej najmniejszej atencji, niech sobie tam gdzies to swoje zycie przezywaja wymeczeni wlasnymi ponurymi myslami...to maluccy duchem ludzie..
    Sciskam Cie serdecznie !!!!
    A wydmy bardzo malownicze, zdjecia piekne, ladnie wygladasz w sukieneczce bialej z rozwiewanym szalem, zdjecia z ludzikami na tle wydmowych pol daje wyobrazenie o wydmowych rozmiarach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia i wracaj szybko do zdrowia, a szczęście... ja zawsze mówię, że to po prostu cecha charakteru, a Ty taki właśnie masz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewuniu kochana, dawno do Ciebie nie zaglądałam, to prawda, jak zwykle z braku czasu, ale ten tytuł wpisu przyciągnął mnie jak manez... Myślę, że jesteś jedną z najbardziej słonecznych osób jakie poznałam w życiu i nie wyobrażam sobie żeby jakakolwiek choroba mogła to zmienić, wierzę w Ciebie, w twoje siły i hart ducha, ale teraz to kolej na nas, twoich czyelników, aby dodać ci słońca, siły, miłości i wiary. Ty dawałaś nam to wszystko przez tyle dni, tygodni, miesięcy, lat... na twoim pięknym i arcyciekawym blogu, a teraz przyszedł czas, żebyś czerpała od nas całą energię, którą nam przekazałaś i którą jestesmy ci winni. Bierz całymi garściami! Zachłyśnij się szczęściem, słońcem, siłą walki i determinacją. Pamiętaj jesteśmy tu dla Ciebie i nie odpuścimy! Jesteśmy z Tobą w każdej chwili!!! ściskam, Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo - Twoja radość i chęć życia są tak wielkie, że choróbsko musi odejść precz. Ty wiesz najlepiej, że smutek nienawidzi konkurencji:)
    Życzę Ci z całego serca dużo zdrówka i przesyłam moc serdeczności oraz pozytywnej energii:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak Maria,napiszę,że Twój uśmiech i radość życia pokonają paskudę.A ja miałam podobną sytuację(badam się regularnie,także samokontrola piersi-codzienna) i będąc na Czechach wyczułam podczas kąpieli guz na piersi,myślałam że oszaleję.Zrobiłam mammografię,która wykazała dwa guzki w obu piersiach,potem usg.Na szczęście okazało się,że to niegroźne torbiele.Teraz jestem bardzo czujna i usg robię częściej.Dużo zdrowia i siły Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi z powodu Twojej choroby, mam nadzieję, że to pokonasz. Nie przejmuj się nieprzychylnymi ludźmi tylko potwór może cieszyć się z choroby innego człowieka. Nie lubienie kogoś nie usprawiedliwia beczenia komuś choroby lub cieszenie się z niej.
    Wiem, że w takich sytuacjach dobre rady strasznie denerwują, ale myślę, że nie obrazisz się na mnie jak ci podam kilka metod naturalnych, które pomagają rozwiązać twój problem.
    Jedną z dość dobrych naturalnych metod leczenia raka jest uryno terapia, można ją stosować razem z leczeniem konwencjonalnym. Dobrym suplementem diety są Jagody Acai Podaję ci także blog osoby, która leczy tą chorobę metodami naturalnymi. Powinno ci to pomóc.

    http://leczenieraka.blogspot.com/
    A tu link o Jagodzie Acai
    http://www.hellozdrowie.pl/artykul-jagody-acai-nowa-nadzieja-w-walce-z-rakiem
    Pozdrawiam cię cieplutko i mam nadzieję ,że chociaż trochę pomogłam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Całe życie przygotowuję się na ten moment, kiedy usłyszę o chorobie, aby nie pytać dlaczego to mnie spotkało. Czy zdam ten egzamin czas pokaże. Nie jest to jakiś defetyzm, a raczej realizm, że każdy z nas nosi w sobie jakiegoś nieproszonego gościa, tyle, że u niektórych on się nie zdąży uaktywnić. Wiem, że zrobisz wszystko co można, aby pokazać draniowi jego miejsce, bo kto jak nie Ty. Sama jestem teraz na poszpitalnym zwolnieniu z powodów kardiologicznych i wiem, że podobnie jak Ty, jak tylko będę mogła wybiorę się w kolejną podróż. I to także prawda, że odezwało się do mnie tyle osób z życzliwymi życzeniami zdrowia i chęcią pomocy, że jest to budujące. Życzę Tobie dużo siły i dalszej wiary w to, że spotka Cię to co najlepsze w twojej walce. A błędów lekarskich lepiej nie rozpamiętywać, bo odbierają nam on siły potrzebne do walki. A jeśli są ludzie których cieszy nasze niepowodzenie to tylko im należy współczuć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewo, z całego serca życzę Ci powrotu do zdrowia. Wierzę w to, że dasz radę i przeczytam tu wiele radosnych i ciekawych wpisów. Ściskam mocno. Mariola

    OdpowiedzUsuń
  11. Klik dobry:)
    Przybywam z rewizytą i z przyjemnością zapoznaję się z blogiem.
    Życzę siły do całkowitego pokonania choroby. Wspieram i posyłam moc pozytywnej energii.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochani, dziękuję z całego serca, że to że jesteście. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I takie nastawienie to ja rozumiem ;) trzymam mocno kciuki cala soba. Tak to prawda sa rozni ludzie ale najwaznoejsze otaczac sie tymi "dobrymi" ;) zycze zdrowka zdrowka i jeszcze raz zdrowka bo wszystko inne jiz masz;) przepiekne widoczki obym i ja sie kiedys znalazla w tak pieknym miejscu . pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń