Piękny, pełen
harmonii Ogród Joanny, na pierwszy
rzut oka kojarzyć się może ze słowiańskim świętym gajem, choć tak naprawdę, nie
wiemy jak owe gaje dokładnie wyglądały, czy były miejscem kultu jednego
określonego bóstwa, czy też stanowiły grupę sanktuariów zróżnicowaną pod
względem funkcjonalnym. Jedno wiemy na pewno - w takim miejscu, ponad inne
drzewa, wywyższany był dąb - święte drzewo Gromowładnego w wierzeniach Słowian
i Bałtów, wiązane z kultem Peruna bądź Perkuna.
I chociaż w Ogrodzie Joanny dęby nie rosną, to, do mnie osobiście, skojarzenie ze słowiańskim świętym gajem jak najbardziej przemawia. Brakuje mi w nim jedynie odrobiny chaosu, jakieś tajemniczej dzikiej mocy, która każe się nam trzymać na baczności, która pobudza wyobraźnię, wprowadza w stan niepokoju i niepewności - oto znaleźliśmy się w miejscu, rządzącym się własnymi prawami, niekontrolowanymi przez człowieka, podporządkowanemu siłom natury.
W nieco wyidealizowanym Ogrodzie Joanny zło nie czai się za kępą krzewów. W ogrodzie Joanny, pod gęstym sosnowym parasolem panuje ład, porządek i spokój. W idylliczny nastrój wprawia rozproszone światło niedzielnego wrześniowego poranka.
Ogród Joanny charakteryzuje piętrowy układ roślinności. Joanna nie walczyła o zmniejszenie kwasowości podłoża i posadziła rośliny, które na takiej glebie dobrze rosną. Pod koronami okazałych, wysokich sosen, znajduję azalie, różaneczniki, hortensje, funkie i inne kwasolubne. Uwagę przyciągają hortensje pnące, ciasno oplatające pnie drzew. Cała ta wzniosła natura panoszy się na wyjątkowo pięknym, zielonym dywanie, tworząc urokliwe kompozycje.
I chociaż w Ogrodzie Joanny dęby nie rosną, to, do mnie osobiście, skojarzenie ze słowiańskim świętym gajem jak najbardziej przemawia. Brakuje mi w nim jedynie odrobiny chaosu, jakieś tajemniczej dzikiej mocy, która każe się nam trzymać na baczności, która pobudza wyobraźnię, wprowadza w stan niepokoju i niepewności - oto znaleźliśmy się w miejscu, rządzącym się własnymi prawami, niekontrolowanymi przez człowieka, podporządkowanemu siłom natury.
W nieco wyidealizowanym Ogrodzie Joanny zło nie czai się za kępą krzewów. W ogrodzie Joanny, pod gęstym sosnowym parasolem panuje ład, porządek i spokój. W idylliczny nastrój wprawia rozproszone światło niedzielnego wrześniowego poranka.
Ogród Joanny charakteryzuje piętrowy układ roślinności. Joanna nie walczyła o zmniejszenie kwasowości podłoża i posadziła rośliny, które na takiej glebie dobrze rosną. Pod koronami okazałych, wysokich sosen, znajduję azalie, różaneczniki, hortensje, funkie i inne kwasolubne. Uwagę przyciągają hortensje pnące, ciasno oplatające pnie drzew. Cała ta wzniosła natura panoszy się na wyjątkowo pięknym, zielonym dywanie, tworząc urokliwe kompozycje.
Moją kontemplację ogrodu kończy
śniadaniowy gong.
Mniej więcej około godziny dziesiątej zebrało się całe nasze białostockie towarzystwo, które w sobotę przyjechało świętować sześćdziesiąte urodziny Joasi i trzynastą rocznicę jej ślubu z Andrzejem.
Do Warszawskiej Radości zaproszeni byliśmy na godzinę szesnastą, najpierw na aperitif w Ogrodzie Joanny, a później do odległej o około dwóch kilometrów karczmy znajdującej się na terenie Centrum Konferencyjno-Szkoleniowego Boss w Mazowieckim Parku Krajobrazowym.
Podczas aperitifu białostockie dziewięcioosobowe grono złożyło Jubilatce życzenia, które przygotowała Halinka. Rapowaliśmy:
Mniej więcej około godziny dziesiątej zebrało się całe nasze białostockie towarzystwo, które w sobotę przyjechało świętować sześćdziesiąte urodziny Joasi i trzynastą rocznicę jej ślubu z Andrzejem.
Do Warszawskiej Radości zaproszeni byliśmy na godzinę szesnastą, najpierw na aperitif w Ogrodzie Joanny, a później do odległej o około dwóch kilometrów karczmy znajdującej się na terenie Centrum Konferencyjno-Szkoleniowego Boss w Mazowieckim Parku Krajobrazowym.
Podczas aperitifu białostockie dziewięcioosobowe grono złożyło Jubilatce życzenia, które przygotowała Halinka. Rapowaliśmy:
Sześćdziesiąt
To dużo i mało
Sześćdziesiąt
Więcej by się zdało
To dużo i mało
Sześćdziesiąt
Więcej by się zdało
Sześćdziesiąt
Minęło jak dzień
Minęło jak dzień
Sześćdziesiąt
Wciąż nadzieja ma sens
Wciąż nadzieja ma sens
Życzymy
Miłości i szczęścia
Miłości i szczęścia
Składamy
Życzenia najszczersze
Życzenia najszczersze
Niesiemy
Sto lat Ci w darze
Sto lat Ci w darze
Śpiewamy
Niech Ci się darzy
Niech Ci się darzy
Halinka także przerobiła nieco fragment piosenki Ech mała, Maryli Rodowicz,
który to razem z życzeniami stu lat także zaśpiewaliśmy:
Ech mała, poszalej
Masz sześćdziesiąt lat
Coś zapal i nalej
Tak dużo daje świat
Baw się wreszcie zapałkami
Niech cię sparzy żar
Nie siedź w domu wieczorami, kiedy kusi bal
Masz sześćdziesiąt lat
Coś zapal i nalej
Tak dużo daje świat
Baw się wreszcie zapałkami
Niech cię sparzy żar
Nie siedź w domu wieczorami, kiedy kusi bal
Ech mała, poszalej
Garściami bierz co chcesz
Takie życie mała
Takie jest
Garściami bierz co chcesz
Takie życie mała
Takie jest
Przed podaniem głównego dania Jubilatka podziękowała wszystkim za moc
serdeczności i przypomniała, od kiedy przyjaźni się z Białostoczanami. Było to
bowiem chyba jedno z najważniejszych wydarzeń w jej życiu. Tak naprawdę, wszystko
zaczęło się od wspólnych wyjazdów na narty. To w zakopiańskiej karczmie Bąkowo
Zohylina Wyźnio zaiskrzyło pomiędzy nią a Andrzejem, co później przerodziło się
w wielkie, do dziś trwające, uczucie. Na pamiątkę tego wydarzenia Joanna swoje
sześćdziesiąte urodziny i trzynastą rocznicę ślubu zorganizowała właśnie w
karczmie i na jednej ze ścian zawiesiła kilka zdjęć z narciarskich wyjazdów.
To była wspaniała okazja do kolejnego
spotkania Przyjaciół, nie tylko tych z Białegostoku, ale także z Warszawy i
innych miast.
Po niedzielnym śniadaniu wyruszyłam z
Ryszardem na południe Polski. Na kilka dni zaprosili nas Terenia i Aleksander,
wspaniała para ludzi, o wielkich sercach i niezwykłej gościnności.
Warszawa, 14-15 września 2019 roku