W dobie koronawirusa zapadają decyzje w sprawie obostrzeń mających na celu zmniejszenie tempa rozwoju COVID-19. Eksperci z dziedziny zdrowia publicznego, wirusolodzy, epidemiolodzy twierdzą, że ograniczenie mobilności społecznej jest konieczne i kluczowe w walce z koronawirusem. - Jakie to niesie skutki? - Wiemy z mediów, własnych obserwacji i doświadczeń!
Za kilka dni Święta Wielkanocne - kolejne, z zaleceniem ograniczenia kontaktów wyłącznie do grona najbliższej rodziny, lub przełożenia ich na inny, bardziej bezpieczny czas. W okresie od 20 marca do 9 kwietnia w całej Polsce swoją działalność zawieszają hotele, galerie handlowe, galerie sztuki, muzea, teatry, kina, baseny, obiekty sportowe i inne publiczne, zalecana jest praca zdalna wszędzie tam gdzie jest to możliwe.
Nie przypominałabym o tym gdyby nie fakt, że obostrzenia się zmieniają i w przeszłości bywały mniej rozszerzone niż obecnie, z czego skorzystaliśmy i kilka razy w ciągu ubiegłego roku opuściliśmy nasz dom. Mieliśmy szczęście, bo miejsca, w których przebywaliśmy były wolne od koronawirusa i nieprzeludnione. Wiele z tych miejsc doczekało się już wpisów na blogu - ostatnie z Łeby.
Dzisiaj kolejny post z Mrągowa, miasta, w którym zatrzymaliśmy się w drodze powrotnej z nadmorskiego kurortu. W tym miejscu wrócę do tytułu: spełniaj swoje marzenia… Otóż marzył mi się, chociaż króciutki pobyt w jakimś obiekcie z widokiem na wodę - w Łebie, z widokiem na morze nie było nas stać, a w Mrągowie, z widokiem na jezioro udało mi się znaleźć korzystną ofertę w hotelu Eva przy Jaszczurczej Górze, usytuowanym na południowym zboczu schodzącym wprost do Jeziora Czos. Z najlepszego pokoju (tak mi się wydawało), na najwyższym piętrze, podziwialiśmy zarówno wschód jak i zachód słońca - wspaniałe widoki, cisza, spokój, gości hotelowych garstka - w sąsiednich obiektach również.
Wspomnę, że Mrągowo, jest stolicą Pojezierza Mrągowskiego. Na jego obszarze, obejmującym niemalże 2000 km², położone są Szczytno kliknij tutaj i Reszel kliknij tutaj. O wyjątkowości tego terenu świadczy południkowe ułożenie ośmiu rynien lodowcowych, wypełnionych w większości przez jeziora, i niemal równoleżnikowy przebieg siedmiu pasm moren czołowych. Warto spojrzeć na mapę i przekonać się o niepowtarzalnym położeniu miasta wśród jezior, lasów i rezerwatów leśnych.
Na podziwianie unikalnego, pagórkowatego i pojeziernego krajobrazu wyruszyliśmy w godzinach popołudniowych. Promenadą ciągnącą się u podnóża wzgórza ruszyliśmy na południowy wschód, do Źródełka Miłości oddalonego od hotelu o około 800 metrów.
Dwa kroki dzieliły nas od celu naszej wyprawy, kiedy błędnie odczytaliśmy kierunki i zamiast do Źródełka Miłości poszliśmy ścieżką edukacyjno-widokową w górę. Po kilkudziesięciu metrach wiedziałam już, że to była skucha! Wcześniej czytałam o tej atrakcji turystycznej i szybko zorientowałam się, że poszliśmy za daleko. Mnie to rajcowało, ale Ryszarda nie!
Pokonując kolejne podejścia i zejścia bezskutecznie próbowałam poprawić mu humor. Miał prawo być zmęczony po wielu godzinach jazdy samochodem, często wąskimi lokalnymi i dziurawymi drogami. Zgodził mi się towarzyszyć tylko wtedy, kiedy zmęczenie podróżą pokona przywracającym mu siły witalne piwem. Ale browarek nie postawił go na nogi na tyle, żeby bezgranicznie podzielać moje zapędy poznawcze.
Przy jakichś opuszczonych zabudowaniach Ryszard powiedział dość. - Dalej nie idę! No cóż, nie obwieszczając światu także i mojego zmęczenia, mimo iż za kierownicą nie siedziałam, niemalże ochoczo zgodziłam się na powrót. Tym razem wracaliśmy dolnym szlakiem, brzegiem jeziora i wreszcie dotarliśmy do Źródełka Miłości, które w dawnych czasach nazywane było źródłem zdrowia.
Średniowieczna legenda podaje, że dawno, dawno temu w czasach krzyżackich jeden z mieszkańców dawnego Sensburga (Mrągowa) podczas zwyczajowego uiszczania podatków dał poborcy złotego dukata, oczekując, że ten odda mu resztę.
Wydarzenie to rozeszło się szerokim echem po mieście, bo gdzież biedak mógł zdobyć taką monetę?! Okradł kogoś, może zabił? Pojmano go i siłą chciano uzyskać odpowiedź. Biedak przyznał, że monetę znalazł nad brzegiem jeziora Czos, w miejscu znanym jako Świerkowy Wąwóz. Gdy rozeszła się o tym wiadomość, kto zdrów szedł z łopatą kopać w tamtym miejscu, bo przecież monety nigdy same nie leżą w ziemi. Miasto opustoszało. Szybko przekopano całe wzgórze i niczego nie znaleziono. Z czasem pozostał już tylko jeden starzec. Gdy miał już zaniechać poszukiwań rozejrzał się po okolicy i zadumał - wszędzie już przekopano to wzgórze, ale nie u podnóża nad brzegiem jeziora! Wbił w to miejsce łopatę i nagle wytrysnęła woda, oblewając starca! Ten obawiając się, by nie zachorować udał się szybko do domu. Miał przecież reumatyzm, tak częsty na Mazurach, a po tak dużym wysiłku pewnie jeszcze będą bolały go mięśnie.
Następnego dnia, gdy się obudził, nie dość, że zdrów to jeszcze czuł się jak młodzieniec. Cóż mogło to sprawić?! Oczywiście woda ze Źródełka. Od tego czasu mieszkańcy miasta spacerowali brzegiem jeziora do Źródełka Miłości i pili wodę dla zdrowia i lepszego samopoczucia. Z czasem powstał w tym miejscu ładny kamienny podest z ławeczkami.
Zwyczaje Wielkanocne przy Źródełku. Dawniej mieszkańcy Mrągowa w Niedzielę Wielkanocną udawali się do Źródełka po wodę. Podobno woda czerpana przed wschodem słońca miała czarodziejskie właściwości. Jeżeli kobieta umyła w źródełku twarz to przez cały rok zachowywała urodę i zdrowie. Dlatego też, zwłaszcza młode dziewczyny udawały się o brzasku dnia brzegiem jeziora do źródełka. Mężczyźni twierdzili, że czarodziejskie właściwości woda zachowuje tylko wtedy, gdy dziewczyna przez całą niedzielę zachowa milczenie. Ale co tam mężczyźni mogą o tym wiedzieć… (zaczerpnięte z tablic informacyjnych ustawionych na szlaku).
Ryszard marudził racząc się rdzawą wodą z krynicy, a ja czerpiąc ją garściami twierdziłam, że jest ożywcza i całkiem smaczna mimo posmaku żelaza. To było już nasze drugie Źródełko Miłości. Na pierwsze trafiliśmy w Krynicy-Zdroju, zjeżdżając rowerami ze szczytu Góry Parkowej więcej tutaj.
Polecam dwa krótkie filmiki o naszych nastrojach i głośno wypowiadanych myślach przy złotobrązowym strumieniu spływającym z góry i wpływającym do jeziora.
Ryszard, w przypływie miłosnych uczuć po wypiciu źródlanej wody, pstrykał mi zdjęcia, zrobiliśmy sobie nawet selfie. Wiedziałam, że marzył już tylko o powrocie do hotelu i odpoczynku w wygodnym łóżku.
Przy szklaneczce wina obserwowaliśmy jeszcze zachód słońca.
Z hotelem sąsiaduje oddany do użytku w 2012 roku amfiteatr, w którym odbywają się liczne koncerty w tym Międzynarodowy Festiwal Piknik Country & Folk Mrągowo. Amfiteatr obejrzeliśmy następnego dnia.
Mrągowo, 18 września 2020 roku