W Paryżu, również
i w okresie jesienno-zimowym atrakcji nie brakuje i na nudę narzekać nie można,
bowiem w wielu muzeach, administrowanych przez miasto, do których wstęp jest
bezpłatny, udostępniono niezliczone ilości eksponatów z różnych epok.
Dzisiaj zapraszam do rezydencji, zwanej Hôtel de Donon. Zobaczyć w niej można schedę zapisaną miastu przez Ernesta Cognacq’a - dzieła sztuki i przedmioty pochodzące z osiemnastego wieku. Muzeum znajduje się
w domu pod numerem ósmym przy ulicy Elzévir, w trzecim okręgu paryskim, w jednej z najbardziej atrakcyjnych dzielnic - Marais. Niegdyś rezydencja ta należała do rodziny Donon, stąd jej nazwa. Budynek główny z szesnastego stulecia, z wysokim dachem, przypomina styl Philiberta Delorme’a. Warto zajrzeć na strych, którego ciekawostką jest konstrukcja dachu przypominająca odwrócony kadłub statku. Organizuje się tam ekspozycje czasowe, ale kiedy ja tam byłam strych świecił pustką.
Dzisiaj zapraszam do rezydencji, zwanej Hôtel de Donon. Zobaczyć w niej można schedę zapisaną miastu przez Ernesta Cognacq’a - dzieła sztuki i przedmioty pochodzące z osiemnastego wieku. Muzeum znajduje się
w domu pod numerem ósmym przy ulicy Elzévir, w trzecim okręgu paryskim, w jednej z najbardziej atrakcyjnych dzielnic - Marais. Niegdyś rezydencja ta należała do rodziny Donon, stąd jej nazwa. Budynek główny z szesnastego stulecia, z wysokim dachem, przypomina styl Philiberta Delorme’a. Warto zajrzeć na strych, którego ciekawostką jest konstrukcja dachu przypominająca odwrócony kadłub statku. Organizuje się tam ekspozycje czasowe, ale kiedy ja tam byłam strych świecił pustką.
Ernest
Cognacq (1839-1928) i jego żona Marie-Louise Jaÿ (1838-1925), to para
biznesmenów francuskich, których dziełem był słynny, luksusowy dom handlowy
Samaritaine, otwarty w 1870 roku, w pierwszym okręgu paryskim. Swoją
działalność handlową Samaritaine przerwał w 1986, a definitywnie, ponoć
niezgodny ze standardami nowoczesnych budynków, zamknięty został w 2005 roku. W
latach 1981-1985 miałam szczęście wpadać tam od czasu do czasu, ażeby
przynajmniej przyjrzeć się stoiskom i prezentowanym na nich towarom i czasami
coś kupić. O dalszych losach budowli póki co pisać nie będę, ale...
... dodam tylko jeszcze dwie ciekawostki.
Otóż Samaritaine (Samarytanka) to
nazwa pierwszej machiny pompującej wodę wybudowanej na najstarszym istniejącym moście Pont Neuf. Jej istnienie sięga
czasów (oczywiście mojego ulubionego króla Francji i Nawarry) Henryka IV Burbona. Budowlę udekorowali Bernard
i René Frémin (1672-1744), sceną z Nowego Testamentu opisaną w Ewangelii
świętego Jana (4,1-42) przedstawiającą spotkanie
Jezusa i Samarytanki przy Studni Jakuba. Dzieło wieńczył zegar z
karylionem (zespół dzwonów), który rytmizował życie mieszkańców. Pompa
zaopatrywała dwa pałace Luwr i Tuileries, a także ogrody tego ostatniego.
Za czasów Ludwika XVI rzeźbę przetopiono, a w 1813 rozebrano całą budowlę, z której zachował się tylko jeden dzwon przeniesiony do kościoła Saint-Eustache (kościół ten wciąż czeka na swoją prezentację).
Za czasów Ludwika XVI rzeźbę przetopiono, a w 1813 rozebrano całą budowlę, z której zachował się tylko jeden dzwon przeniesiony do kościoła Saint-Eustache (kościół ten wciąż czeka na swoją prezentację).
- Ale, co to ma wspólnego z domem
handlowym Ernesta Cognacq’a?
Otóż, niegdyś na moście Pont Neuf, raczej niespotykanymi gdzie indziej, podobnymi konstrukcjami, były kramy, w których handlowano różnym towarem. Znajdowały się one w półokrągłych obudowanych balkonach, nad filarami mostu. W jednym z takich sklepików przypominających plażowe kosze, w pobliżu pompy Samaritaine albo w jej miejscu, swój pierwszy butik otworzył Ernest Cognacq.
Kwitnący i dobrze prosperujący interes znalazł wkrótce swojego następcę o tym samym imieniu co pompa. Powstał w pobliżu, na prawym brzegu Sekwany.
Otóż, niegdyś na moście Pont Neuf, raczej niespotykanymi gdzie indziej, podobnymi konstrukcjami, były kramy, w których handlowano różnym towarem. Znajdowały się one w półokrągłych obudowanych balkonach, nad filarami mostu. W jednym z takich sklepików przypominających plażowe kosze, w pobliżu pompy Samaritaine albo w jej miejscu, swój pierwszy butik otworzył Ernest Cognacq.
Kwitnący i dobrze prosperujący interes znalazł wkrótce swojego następcę o tym samym imieniu co pompa. Powstał w pobliżu, na prawym brzegu Sekwany.
Po śmierci Ernesta Cognacq’a (21 luty
1928), spadkobiercą dóbr małżonków Cognacq-Jay, w tym nieruchomości przy
bulwarze des Capucines numer 25,
zostało miasto. W domu tym urządzono muzeum, uroczyście otwarte przez
prezydenta Republiki Gastona Doumergue’a (4 czerwiec 1929). Pięćdziesiąt
dziewięć lat (27 czerwiec 1988) później muzeum zamknięto, a zbiory
przeniesiono do nowo wyremontowanego przy tej okazji hôtel’u de Donon, zwanego
od tej pory musée Cognacq-Jay.
Najpierw akcent polski w muzeum:
- Lit à la Polonaise - łóżko w stylu polskim, wykonane z drewna, złoconego, obite niebieskim adamaszkiem, około 1785 roku, o wysokości 325 cm, długości 210 cm i szerokości 184 cm.
Pierwszym jego właścicielem był hrabia de Vaudreuil, który odsprzedał je Koronie i które trafiło najpierw do Wersalu później do Tuileries i wreszcie do Anglii, tam nabył je Ernest Cognacq.
Łóżko w stylu polskim (à la polonaise) różni się bardzo od łóżka w stylu francuskim (à la française), którego baldachim zajmuje całą jego długość i opiera się o ścianę węższą stroną.
W oryginalnym łożu w stylu polskim, baldachim montowano na kółkach, który pociągano za uchwyty umocowane przy dwóch przednich słupkach. Był on wsparty na czterech rzeźbionych kolumienkach zwieńczonych czterema małymi antycznymi wazami z brązu.
Autorstwo tego bogato dekorowanego łóżka mieszanką elementów antycznych i przyrodniczych, nadających sypialnianemu meblowi imponującego wyglądu, przypisano stolarzowi Georgesowi Jacobowi. Popatrzmy na zdjęcie!
Najpierw akcent polski w muzeum:
- Lit à la Polonaise - łóżko w stylu polskim, wykonane z drewna, złoconego, obite niebieskim adamaszkiem, około 1785 roku, o wysokości 325 cm, długości 210 cm i szerokości 184 cm.
Pierwszym jego właścicielem był hrabia de Vaudreuil, który odsprzedał je Koronie i które trafiło najpierw do Wersalu później do Tuileries i wreszcie do Anglii, tam nabył je Ernest Cognacq.
Łóżko w stylu polskim (à la polonaise) różni się bardzo od łóżka w stylu francuskim (à la française), którego baldachim zajmuje całą jego długość i opiera się o ścianę węższą stroną.
W oryginalnym łożu w stylu polskim, baldachim montowano na kółkach, który pociągano za uchwyty umocowane przy dwóch przednich słupkach. Był on wsparty na czterech rzeźbionych kolumienkach zwieńczonych czterema małymi antycznymi wazami z brązu.
Autorstwo tego bogato dekorowanego łóżka mieszanką elementów antycznych i przyrodniczych, nadających sypialnianemu meblowi imponującego wyglądu, przypisano stolarzowi Georgesowi Jacobowi. Popatrzmy na zdjęcie!
W muzeum zaprezentowano kolekcje obrazów wielu europejskich malarzy, takich jak: François Boucher, Nicolas de Largillierre, Jean Siméon Chardin, Rembrandt (Oślica Balaama1626), Jacob van Ruisdael, Canaletto, Giovanni Battista Tiepolo (Uczta Kleopatry, około 1742-1743), Élisabeth Vigée Le Brun, Jean-Baptiste Greuze, pastele Maurice’a de La Tour i rysunki Antoine’a Watteau. Są też figurki dzieci, Nicolasa Fragonarda, rzeźby Jean-Antoine’a Houdon i Claude’a Michela.
W każdym pokoju uwagę zwracają meble z epoki, cenne przedmioty, a także witryny z saksońską porcelaną…, wspomnienie wyrafinowanego życia doby Oświecenia (Siècle des Lumières).
Znajdziemy tu także kilka późniejszych dzieł.
Oślica Balaama 1626 Rembrandta (1606-1669) |
Paryż, 12 grudnia 2015 roku
Kolejne interesujące muzeum. Do tego darmowe. Bardzo mi się podobają Twoje zdjęcia z jego wnętrz. Chętnie bym pospacerował i obejrzał je na własne oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W zanadrzu mam jeszcze kilka muzeów administrowanych przez miasto, do których wstęp jest bezpłatny. Wydaje mi się, że wszystkie zwiedziłam. Cognacq-Jay wydaje się być najmniejsze. Bardzo mi się podobało Muzeum Romantyzmu z pamiątkami po Chopinie, a ekspozycjami i wystrojem wnętrz Petit Palais byłam zauroczona - fantastyczne zbiory.
Usuń- No to co? - Do Paryża lecimy?
Pozdrawiam ciepło :)
Twoje zdjęcia są bardzo piękne i profesjonalne. Zazdroszczę, bo moje przy nich wypadają blado, no ale nie ma się co dziwić, skoro ja robię je komórką :) Kiedy już wydaje nam się, że nieźle znamy Paryż pojawia się twój kolejny wpis i trzeba skorygować swe przekonania. Piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńMoje zdjęcia robione komórką, ale na zewnątrz wychodzą niezłe, natomiast we wnętrzach są niezbyt wyraźne. Na spacerach w Supraślu robię zdjęcia komórką, bo jest po prostu lżejsza od lustrzanki...
UsuńNie wiem czym jeszcze mogłabym Ci zaimponować jeżeli chodzi o Paryż. Mam tyle materiału, że nie wiem od czego zacząć, co kontynuować. Na razie skupiłam się na moich jesienno-zimowych wycieczkach.
Nie napisałaś nic na temat domu Victora Hugo. Z tego co czytałam u Ciebie na blogu wiem, że Hugo jest Twoim ulubionym pisarzem Myślałam, że wrzucisz jakiś komentarz bo zwiedzałaś muzeum.
Pozdrawiam ciepło :)
tyle ciekawostek..fajny pomysł z tym baldachimem na kółkach..no cóż w naszych mieszkankach raczej nierealne:):)Dziekuję za ciekawą wycieczkę...i to nie tylko za darmo ale bez ruszania się z domu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na kolejne wyprawy :)
Usuńchętnie
Usuń