W drodze z Białegostoku do Poznania, zrobiliśmy dwie dłuższe przerwy połączone ze zwiedzaniem,
pierwszą w Płocku (kliknij tutaj i
tutaj), drugą we Wrześni.
Około pięćdziesięciu kilometrów od Wrześni, w Jarocinie, urodziła się moja Mama. Jej ojciec był oficerem, uczestnikiem powstania wielkopolskiego.
Powstanie wybuchło w Poznaniu 27 grudnia 1918 roku. Przebywający tam Andrzej Prądzyński przekazał do Wrześni hasło nie należy dłużej czekać.
28 grudnia 1918 roku rankiem, powstańcy z powiatu wrzesińskiego opanowali koszary 46 pruskiego pułku piechoty, zażądali kapitulacji i przejęcia broni oraz amunicji. Września stała się miastem wolnym. W kolejnych dniach powstańcy z Wrześni wyzwolili Witkowo, toczyli walki o Gniezno pod Zdziechową oraz walczyli o wyzwolenie Wielkopolski północno-wschodniej.
Po drugiej wojnie światowej niewiele mówiło się o tych wydarzeniach historycznych. Pamiętam opowieści mojej Mamy przekazywane jej przez mojego dziadka Jana, dotyczące Strajku Dzieci Wrzesińskich z 1901-1902. Nie tak dawno, bo dopiero w maju 2008 odsłonięto we Wrześni pomnik - ławeczkę Bronisławy Śmidowiczówny. Przy naturalnej wielkości szkolnej ławie, wykonanej z brązu, siedzi uczestniczka strajku i prawą ręką przyciska do piersi katechizm w języku polskim, lewą zaś odsuwa katechizm w języku niemieckim leżący na pulpicie.
Około pięćdziesięciu kilometrów od Wrześni, w Jarocinie, urodziła się moja Mama. Jej ojciec był oficerem, uczestnikiem powstania wielkopolskiego.
Powstanie wybuchło w Poznaniu 27 grudnia 1918 roku. Przebywający tam Andrzej Prądzyński przekazał do Wrześni hasło nie należy dłużej czekać.
28 grudnia 1918 roku rankiem, powstańcy z powiatu wrzesińskiego opanowali koszary 46 pruskiego pułku piechoty, zażądali kapitulacji i przejęcia broni oraz amunicji. Września stała się miastem wolnym. W kolejnych dniach powstańcy z Wrześni wyzwolili Witkowo, toczyli walki o Gniezno pod Zdziechową oraz walczyli o wyzwolenie Wielkopolski północno-wschodniej.
Po drugiej wojnie światowej niewiele mówiło się o tych wydarzeniach historycznych. Pamiętam opowieści mojej Mamy przekazywane jej przez mojego dziadka Jana, dotyczące Strajku Dzieci Wrzesińskich z 1901-1902. Nie tak dawno, bo dopiero w maju 2008 odsłonięto we Wrześni pomnik - ławeczkę Bronisławy Śmidowiczówny. Przy naturalnej wielkości szkolnej ławie, wykonanej z brązu, siedzi uczestniczka strajku i prawą ręką przyciska do piersi katechizm w języku polskim, lewą zaś odsuwa katechizm w języku niemieckim leżący na pulpicie.
Przywódczyni strajku dzieci wrzesińskich miała trzynaście lat, kiedy rozpoczęła opór przeciwko nauczaniu religii w języku niemieckim w pruskiej Katolickiej Szkole Ludowej, która funkcjonowała we Wrześni w czasie zaboru do 1903 roku, przy ulicy Kościelnej, obecnie Dzieci Wrzesińskich 13. Strajk obejmował również protest rodziców przeciw biciu dzieci przez pruskie władze szkolne, o czym także wspominała moja Mama, mówiąc, że takich represji doświadczył także jej ojciec.
W historycznym, zabytkowym budynku Katolickiej Szkoły Ludowej, wybudowanej w 1790 roku, mieści się Muzeum Regionalne imienia Dzieci Wrzesińskich. Placówka poświęcona jest upamiętnieniu Wiosny Ludów (1848), strajku dzieci wrzesińskich (1901) oraz powstania wielkopolskiego (1918/1919).
Było po siedemnastej, kiedy
zostawialiśmy na parkingu w rynku
nasze auto.
Przy ulicy Ratuszowej moją uwagę zwrócił zabytkowy, neogotycki budynek z czerwonej cegły. Stanął tam na początku dwudziestego wieku i po generalnym remoncie w 1992 roku stał się siedzibą Urzędu Miasta i Gminy Września.
Przy ulicy Ratuszowej moją uwagę zwrócił zabytkowy, neogotycki budynek z czerwonej cegły. Stanął tam na początku dwudziestego wieku i po generalnym remoncie w 1992 roku stał się siedzibą Urzędu Miasta i Gminy Września.
Naprzeciwko ratusza zaintrygowała nas tablica pamiątkowa, umieszczona w miejscu, gdzie dawniej znajdowała się synagoga - w 1943 roku wysadzona w
powietrze przez hitlerowców.
Ulicą
Jana Pawła II doszliśmy do kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny i świętego Stanisława Biskupa
Męczennika we Wrześni. W świątyni trwała akurat wieczorna msza święta.
Na placu wokół zabytkowej fary biegała trójka dzieci, dwie dziewczynki i
chłopak. Młodzieniec, trzymał w dłoni torebkę z ciastkami i wciąż jedno po
drugim wkładał do buzi, mielił zębami i śmiało mnie zagadywał widząc aparat w rękach.
- A zrobi mi pani zdjęcie?! - Zrobi mi pani zdjęcie! - I owszem odpowiedziałam,
ale pod warunkiem, że schowasz torebkę z ciastkami przynajmniej na moment pstryknięcia
fotki. Jednej fotki było mu mało, to chciał tu pozować, to chciał tam, a to
sam, a to z koleżankami…, i jak widać na zdjęciach jedną rękę wciąż trzyma w
tyle, właśnie tę z łakociami. Na koniec śmiało zażądał chusteczek higienicznych.
Pożegnaliśmy się z dziećmi i weszliśmy
na chwilę do świątyni.
Zrobiliśmy sobie jeszcze krótki
spacer, najpierw ulicą Rzeczną w
kierunku Wrześnicy, potem wzdłuż
rzeki ulicą Wrzosową do tężni - trochę nietypowej atrakcji przy
ścieżce pieszo-rowerowej - drewnianej wiaty z ławkami, w której znajduje się
kolumna z gałązek tarniny, po której spływa słona woda. Wokół tężni wytwarza
się specyficzny mikroklimat, będący ponoć naturalnym leczniczym inhalatorium. W
promieniu kilku metrów powietrze nasycone jest jodem, bromem i całą gamą
mikroelementów takich jak magnez, sód, potas, żelazo.
Obok usypane zostały wydmy imitujące morski krajobraz. Posadzono tam rośliny typowe dla takiego środowiska.
Obok usypane zostały wydmy imitujące morski krajobraz. Posadzono tam rośliny typowe dla takiego środowiska.
Wracając na rynek ulicami Dmowskiego,
Kościelną i Dzieci Wrzesińskich oblizywaliśmy słone usta.
Września, 29 lipca 2019 roku
O, i widzisz, miasto jest blisko mnie, przejeżdżałam przez nie wielokrotnie, znam trochę historię Dzieci Wrzesińskich, ale na razie jakoś nie było mi "bardziej" po drodze. Teraz uzupełniłaś mi wiedzę. Widzę, że warto tam na dłużej:)
OdpowiedzUsuńDzięki, zdrówka i fajnych mikołajek:)))
Miasto poszczycić się może także burzliwą historią. Jest tam jeszcze wiele "punktów do ogarnięcia". Może uda mi się w przyszłym roku wpaść do Jarocina i koniecznie do Brodnicy...
UsuńDzięki za mikołajki i wzajemnie zdrówka i wszystkiego najlepszego :)
Wielkie dzięki:) Buziaczki:)))
UsuńPoznań- Wrzesnia, Konin - Gostynin, to nasza trasa, którą pokonujemy kilkanascie razy w roku. Az wstyd, że nie poświęciliśmy czasu, aby zatrzymać się we Wrześni na dłużej. Musimy to latem naprawić, jak Bóg pozwoli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ewo , Ciebie i Twoją rodzinkę :)
Kiedyś lubiłam jeździć szybko z miejsca A do miejsca B. Trasę z Białegostoku do Zakopanego pokonywałam w 9-10 godzin z krótką przerwą na obiad w Polichnie. Zazwyczaj były to wyjazdy na narty i warunki nie najlepsze do zwiedzania, a i drogi były w kiepskim stanie...
UsuńDzisiaj są to wyjazdy dla innych przyjemności, także z miejsca A do miejsca B ale z przystankami na zwiedzenie, często niezamierzone, bo na drodze wyrósł jakiś intrygujący brązowy drogowskaz. Lubię taką przygodę...
Pozdrawiam również bardzo, bardzo ciepło :)
Witaj Ewuś :)
OdpowiedzUsuńNad taka historią trzeba się pochylić.
Nigdy nie byłam w tamtych stronach. Może kiedyś się uda.
Życzę Ci wszystkiego dobrego i posyłam moc uścisków!
Do wcześniejszych Twoich postów dotrę później. Na razie nie ogarniam jeszcze rzeczywistości.
Basiu, najpierw "ogarniaj rzeczywistość" i wracaj do zdrowia, a później zajmiesz się przyjaciółmi. Teraz Ty jesteś najważniejsza!
UsuńWypoczywaj, rośnij w siłę... ZDROWIA :)
Nie wiedziałem, że Września to takie ciekawe miasto. O strajku dzieci we Wrześni kiedyś czytałem. Zachęciłaś mnie abym kiedyś wybrał się w tamte rejony. Pozdrawiam ciepło ;)
OdpowiedzUsuńWrześnia intrygowała mnie od momentu opowieści mojej Mamy. Wreszcie mogłam tam pojechać i zobaczyć miasto na własne oczy. Region ten jest niezwykle ciekawy i wart kolejnych podróży...
UsuńPozdrawiam serdecznie, ciepło :)
Wszyscy slyszelismy o strajku dzieci, w szkole, ale nie wiedzialam, ze byla jego liderka 13letnia dziewczynka.
OdpowiedzUsuńSympatyczne dzieciaki obfotografowalas, lubie takie rozmowy z przypadkowo spotykanymi osobami, jakos tak milo sie robi na duszy.
Teznie robia sie modne, takie male zaczynaja zdobic skwery miejskie. W Warszawie widzialam taka teznie na placu Hallera, w Rymanowie tez jest taka mala, dla spacerujacych ludzi...
Wrzesnia wyglada na bardzo zadbane miasto. Sciskam serdecznie
Dzieci są szczere i bezpośrednie, co myślą to mówią bez ogródek i to się nam w nich najbardziej podoba.
UsuńCo do tężni to masz rację, widziałam je w wielu miejscowościach, we Wrześni przy ścieżce pieszo-rowerowej dobry pomysł. W Goczałkowicach Zdroju wyczytałam na planszy, że z moją przypadłością nie powinno się zażywać takich inhalacji.
Września ma jeszcze wiele innych atrakcji, których nie zobaczyliśmy. Może innym razem.
Buziaki :)
Czytając historię strajku dzieci bardzo ją przeżywałam emocjonalnie. Lubię pomniki ławeczkowe, ich bohaterowie wydają mi się wówczas tacy bliżsi, w przeciwieństwie do monumentalnych stojących. Ale nie rozumiem idei pomników leżących. Jest w Gdańsku taki pomnik, na którym postać leży. Strasznie mi jej żal, bo raz że tragicznie człowiek zginął, to jeszcze zrobiono z niego ofiarę po wsze czasy, a przynajmniej po czsy istnienia tego leżącego pomnika. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie. Nie wszystkimi pomnikami możemy się zachwycać. Przy niektórych zatrzymujemy się z ciekawością, inne ogarniamy tylko wzrokiem, a jeszcze inne całkowicie ignorujemy. Często fotografuję pomniki i tablice umieszczone na postumencie...
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Twoje relacje są bardzo interesujące.
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu, zapraszam i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJak czytam Twoje wpisy to widzę ile ja mam jeszcze w Polce do nadrobienia.Zaciekawiła mnie ta mikro tężnia z możliwością plażowania. Jak pięknie można zagospodarować przestrzeń. Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że mogłam wpaść z rewizytą. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńEwo,dziękuję za komentarz, zapraszam i serdecznie pozdrawiam :)
Usuń