Pierwszy raz nad jezioro Rajgrodzkie pojechałam z
Ryszardem, latem 1974 roku, junakiem. Junak był naszym pierwszym pojazdem zmechanizowanym
i spisywał się doskonale. Jechaliśmy pod namiot z bagażami załadowanymi tak, że
z tyłu widoczne były tylko pakunki i tylne koło motocykla, ani kierowcy ani
pasażera widać nie było. Obiady jedliśmy w jedynej wówczas rajgrodzkiej
restauracji, znajdującej się przy rynku.
Ciekawe czasy, zważywszy na to, że
musieliśmy się też meldować w siedzibie władz miejsko-gminnych i meldunek mieć przy
sobie na wypadek spotkania z milicją. Zdarzało się, że bladym świtem funkcjonariusze
MO kontrolowali pola namiotowe i sprawdzali dokumenty. Nieproszeni, odsuwali
zamek w namiocie i budzili nas tarmosząc za stopy. Później do Rajgrodu
jeździliśmy już tylko autem.
Z jeziorem Rajgrodzkim Ryszard ma wiele
wspomnieć: tam, z rodzicami wyjeżdżał na wakacje, tam ukończył kurs żeglarski z
uprawnieniami sternika, a także kurs dla ratowników.
Wspólnych wspomnień też mamy sporo. Jako
młodzi małżonkowie pływaliśmy małymi żaglówkami między innymi Makiem i Omegą. Żaglówki,
łódki, kajaki, rowery wodne można było wypożyczać w ośrodkach wypoczynkowych - my
najczęściej przebywaliśmy na terenie Energetyka.
W niedzielę, 8 sierpnia (2021), pojechaliśmy
na miejską plażę w Rajgrodzie. Niestety, pogoda z minuty na minutę pogarszała
się, robiło się coraz chłodniej, nadciągały ciężkie chmury zapowiadające deszcz i o kąpieli nie było mowy. Postanowiliśmy zatem poszwendać się po mieście i
zobaczyć jak władze miasta zadbały o turystów tego lata.
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od Góry Zamkowej - najstarszej części Rajgrodu. Wykopaliska archeologiczne
potwierdziły tu osadnictwo ludzkie już w pierwszych wiekach naszej ery. W
wiekach średnich mieli tu swój gród Jaćwingowie.
Gród zwany Rajem był główną siedzibą jednego z odłamów jaćwieskich - Zlinców. Jaćwingowie nie byli
chrześcijanami a zatem słowo raj nie
ma nic wspólnego z biblijnym Rajem. Starolitewskie słowo raistas oznacza tereny niedostępne i podmokłe, tak więc
starojaćwieski raj mógł oznaczać to
samo. Gród został zniszczony w czasie mazowiecko-ruskiej wyprawy odwetowej w
połowie trzynastego wieku.
W 1360 roku król Kazimierz Wielki
polecił zbudować na górze zamek. Jednak Krzyżacy najechali rozpoczętą budowlę i
nie dopuścili do powstania kazimierzowskiej twierdzy. Po istniejących niegdyś
w tym miejscu budowlach nie pozostał żaden ślad.
Weszliśmy
na Górę Zamkową, żeby stamtąd spojrzeć na jezioro Rajgrodzkie. W punkcie
widokowym, na skraju porośniętego gęsto krzewami i drzewami zbocza, stoi krzyż
i sporych rozmiarów altana. Drewniana budowla nie zachęca do wypoczynku.
Spróchniała podłoga świeci dziurami, do których wrzucane są śmieci, w
szczególności puszki po piwie. Obiekt wymaga solidnego remontu. Remontu wymaga
też pomost na plaży. Co prawda wymienionych zostało w nim kilka desek, ale w
dalszym ciągu nie wydaje się on bezpieczny.
Na Górę Zamkową popatrzymy także z przeciwległego brzegu, a teraz zatrzymajmy się w zatoczce gdzie swoją działalność prowadzi Yacht Club Arcus Integracyjny Ośrodek Żeglarski w Rajgrodzie.
W akwenie przystani jachtowej, na małej żaglówce przypominającej kajak z żaglem, swoje umiejętności żeglarskie doskonaliła dziewczynka. Wskazówek udzielał jej ojciec stojący na pomoście - przyjemny obrazek.
Idąc pomostem wokół mariny przyglądaliśmy się zacumowanym niewielkim jednostkom pływającym skupiając uwagę na tych, którymi sami niegdyś pływaliśmy.
Drewniany pomost przechodził w promenadę z nawierzchnią betonową, przy której znajdowały się stoły do gier na świeżym powietrzu. Stąd obserwować można było Górę Zamkową i przesmyk z wychodzącymi z mariny żaglówkami. Ryszard pozował do zdjęć na starej drewnianej łodzi, ja zaś siedząc przy betonowym stole.
Promenada wiodła dalej do pięknie położonego na skarpie Pensjonatu Raj. Weszliśmy do hotelu i w recepcji zasięgnęliśmy języka co do oferty obiektu. Oprócz: wygodnie urządzonych pokoi z widokiem na jezioro oferujących niepowtarzalne zachody słońca, strefy spa z basenem, saunami, grotą solną, gabinetem masażu, strefą relaksu, dobrej kuchni oraz wielu innych udogodnień, w ofercie istnieje możliwość zorganizowania lotu balonem. Taras zawieszony nad jeziorem i pomost pod nim należą do hotelu i hotelowej restauracji.
Promenada na skarpie, z owocującymi jarzębinami i innymi roślinami, z Pensjonatu Raj wiedzie do kolejnej przystani z pomostem i miejscami do biesiadowania. Stąd rozciąga się piękny widok na jezioro Rajgrodzkie, Górę Zamkową, marinę i miasto.
A teraz pora rozwinąć żagle i ahoj przygodo!
Na parking w pobliżu plaży miejskiej wróciliśmy tą samą drogą. Jakiś drobny kamyczek uwierał mi w stopę.
Szukając świeżej ryby trafiliśmy do Sanktuarium Matki Bożej Rajgrodzkiej Królowej Rodzin - neogotyckiego kościoła parafialnego pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi. W ołtarzu głównym świątyni znajduje się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, datowany na siedemnasty wiek. Przedstawia półpostać pochylonej w prawo Hodegetrii z Synem na lewym ręku, obie opuszczone dłonie Jezusa są skierowane ku prawej dłoni Matki. Obraz przykrywa srebrna sukienka, spod niej są widoczne twarze i dłonie Matki i Syna oraz stopy Jezusa. Pierwowzór obrazu pozostaje nieznany. Obraz został ukoronowany koronami papieskimi w 2000 roku.
6 sierpnia rozpoczęły się obchody XXI Rocznicy Koronacji Matki Bożej Rajgrodzkiej Królowej Rodzin, a 8 sierpnia miał miejsce odpust Przemienienia Pańskiego z procesją Eucharystyczną. Mszy świętej przewodniczył ksiądz Adrian Józef Galbas - pallotyn, doktor teologii duchowości, prowincjał księży pallotynów w Poznaniu w latach 2011-2019, biskup pomocniczy ełcki od 2020.
Po zakończonej mszy świętej, rodziny z zapalonymi świecami, modlitwą z własnymi intencjami przechodziły wokół ołtarza z cudownym obrazem Matki Bożej Rajgrodzkiej. Podniosłe, piękne święto.
Z kościoła ulicą Piaski pojechaliśmy jeszcze na śluzę. Chciałam zobaczyć miejsce, z którego wypływa rzeka Jegrznia.
Co ciekawe: rzeka Jegrznia, od źródeł do Jeziora Rajgrodzkiego nazywana jest Legą, od wypływu z jeziora - Jegrznią, a poniżej miejscowości Kuligi - Kanałem Woźnawiejskim. Pomiędzy jeziorem Selmęt Wielki a Jeziorem Rajgrodzkim nosi nazwę Małkiń. Do Biebrzy uchodzi starym korytem rzeki Ełk.
Najważniejsze miejscowości nad Jegrznią to Lenarty, Olecko, Kleszczewo, Chechły, Sędki, Rajgród, Woźnawieś.
Wypływająca z jeziora rzeka Jegrznia i Kanał Kuwasy zaopatrują w wodę tereny bagienne, co sprzyja rozwojowi bogatej flory i fauny wodno-błotnej. Na południe od Rajgrodu znajduje się rezerwat przyrody Czapliniec Bełda chroniący kolonię lęgową czapli siwej.
W otwartym nieopodal kościoła sklepie kupiliśmy wędzoną sieję i srebrzyka w occie, świeżej ryby nie było.
Rajgród, niedziela 8 sierpnia 2021 roku
Cieszę się, że znów się dobrze bawiliście! Relaks całkowity! Fajne zdjęcia, niektóre z Wami zabawne, o tym świadczą. I pokazaliście ciekawe miejsce o pięknej nazwie, która niezwykle mi się podoba. No i widoki - bajeczne!!! I bardzo wakacyjne.
OdpowiedzUsuńDzięki za interesujący spacerek. Całusy:)))
Jezioro Rajgrodzkie charakteryzują wysokie brzegi co dla miłośników wędrówek pieszych stanowi nie lada gratkę - widoki cudne.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Jak na jedną niedzielę to atrakcji było sporo. Na zdjęciach widać, że dobrze się bawiliście i o to chodzi. Z ochotą obejrzałem i poczytałem o miejscu mi zupełnie nieznanym. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńRajgród nie jest jeszcze tak bardzo popularny turystycznie. Ponoć burmistrz rajgrodzkiej gminy obiecuje, że to się wkrótce zmieni i miasto stanie się tak popularne jak Augustów.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Taka podróż w przeszłość i wspomnienia to niezwykłe wydarzenie. Wspaniale, że udało się wam odbyć tą sentymentalną eskapadę. W świątyni najbardziej spodobały mi się witraże. Mam szczególność słabość do tych kolorowych okien i podziw dla artystów, którzy je wykonują. A akwen wodny to jest to, co zawsze budziło i budzi moją ciekawość. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTy również zadziałałaś ostatnio na sentymentalną nutę :)
UsuńPamiętam kiedy w prezencie od męża dostałam lustrzankę, to powiedziałam mu, że właśnie tym aparatem będę fotografować witraże. Nie jest to jednak łatwa sztuka z wielu powodów, których wymieniać nie będę. Kiedyś w katedrze świętego Piotra w Beauvais przyglądałam się dwóm panom, którzy na wysokim statywie umieścili aparat i sterując nim zdalnie fotografowali witraże, a właściwie ich fragmenty. Byłaś tam to wiesz jak są ogromne i ile szczegółów każdy z nic posiada...
Pozdrawiam :) :)