Szczytno to jedno z niewielu miast, w którym zatrzymuję się tylekroć ilekroć leży na mojej trasie podróżniczej. Byłam tam w kwietniu tego roku, ale moja dzisiejsza, kolejna już opowieść o szczycieńskich atrakcjach dotyczyć będzie pewnego wydarzenia w ujęciu historycznym, które miało miejsce
5 czerwca 2021, w dniu uroczystego otwarcia zrewitalizowanych murów zamku krzyżackiego.
W mojej relacji z 5 kwietnia 2019 roku Szczytno - zamek krzyżacki, Sienkiewicz, szczycieńskie Pofajdoki... kliknij tutaj można sprawdzić i porównać jak wyglądały ruiny zamku przed rewitalizacją. Jest też tam sporo informacji na temat samego zamku jak i innych zabytków Szczytna.
Przypomnę tylko, że historia zamku sięga drugiej połowy czternastego wieku i kojarzyć się może z literacką klasyką - powieścią Krzyżacy Henryka Sienkiewicza. To właśnie tam został uwięziony jednooki Jurand ze Spychowa.
Przez lata okazałe mury zmieniały swoją funkcję, były siedzibą starosty książęcego, a w późniejszych latach rezydencją myśliwską książąt pruskich.
W odkrytych, zrewitalizowanych murach można zobaczyć jak zamek wyglądał w średniowieczu. Same prace odkrywkowe trwały trzy lata, ich początek, przebieg i zakończenie mogłam śledzić i podziwiać.
Otwarcie bram nie było jedyną uroczystością owego dnia, bowiem Szczytno po długich staraniach dołączyło do Międzynarodowej Sieci Miast Cittaslow. Opiekunem Szczytna na drodze do wejścia w skład sieci Cittaslow była Lubawa kliknij tutaj.
Zrewitalizowane mury zamku obejrzałam kilka dni później po uroczystym ich otwarciu i wierzcie mi, zamek jak i otoczenie zamku bardzo się zmieniło, ale po kolei.
Samochód jak zawsze zaparkowaliśmy na Placu Juranda obok e-ławeczki zawłaszczonej przez Pofajdoki, z której można przesłać pozdrowienia w najdalszy zakątek świata. I tu pierwsza niespodzianka! Część jurandowskiego parkingu od strony ulicy Sienkiewicza przekształcono w część rekreacyjną z ogromnymi donicami wypełnionymi zielenią otoczone drewnianymi ławkami. Niemal identyczne przedsięwzięcie widziałam w Poznaniu na Wolnym Dziedzińcu Urzędu Miasta kliknij tutaj. - Jak na takie działania włodarzy reagują mieszkańcy i przyjezdni? Zdania na ten temat są podzielone.
Popatrzmy jak wygląda zamek krzyżacki po rewitalizacji. Poniżej krótki opis pomieszczeń przystosowanych także do zwiedzania przez osoby niepełnosprawne.
Wieża więzienna - kamienne prostopadłościenne fundamenty, wspierały ceglane owalne ściany. Na najniższych kondygnacjach mieściły się lochy, na wyższych piętrach wieża pełniła funkcje obronne.
Pomieszczenia gospodarcze przykrywały sklepienia krzyżowo-żebrowe, których pozostałości widać w postaci tak zwanych wsporników, łęków sklepiennych. Okna tu są szczelinowe, wąskie o charakterze obronnym.
Kuchnia - zachowały się relikty trzech palenisk kuchennych, gdzie przygotowywano posiłki dla załogi zamku. Pomieszczenie to było wielokrotnie przebudowywane i dostosowywane do nowych potrzeb, na przykład wypadów myśliwskich w XVI wieku gdzie zamek pełnił rolę dworu myśliwskiego. Pomieszczenie przykrywały sklepienia krzyżowo-żebrowe.
Refektarz lub kapitularz - miejsce spotkań, narad zakonników, sala zebrań
kapituły kanoników. Pomieszczenie przykrywały sklepienia krzyżowo-żebrowe. W
dalszym ciągu zachowane są łuki wyznaczające rytm sklepień wnętrz. Okna zostały
przekształcone w XVI wieku dla potrzeb zamku myśliwskiego.
Piwnica północna duża -
pomieszczenie magazynowe, zbrojownia.
Piwnica
wschodnia mała - piwnica, pomieszczenie magazynowe, zbrojownia z oryginalna
średniowieczną posadzką w postaci drobnego bruku kamiennego.
Piwnice posiadają ślady dwóch faz budowlanych, najstarszego
czternastowiecznego, kiedy wnętrza przykrywały sklepienia krzyżowo-żebrowe oraz
szesnastowiecznego, gdy sklepienia rozebrano i w ich miejsce wybudowano
sklepienia kolebkowe umożliwiające łatwiejsze korzystanie z niskich piwnic.
Gdanisko, dansker, danzker - wieża sanitarno-ustępowa (pełniąca rolę latryny) wraz z funkcją obronną. Przypuszcza się, że pełniła również funkcję żurawia. Wybudowano ją w znacznej odległości od murów zamku, w kierunku jeziora. Posadowiona była na elewacji zachodniej zamku, murach obronnych oraz poza nimi kończąc się wysoką prostopadłościenną wieżą. Wieża połączona była z zamkiem, długim biegnącym na wysokości pierwszego piętra, krytym gankiem wybudowanym na kamienno-ceglanych arkadach. Pełniła funkcje obronne zachodnio-północnego przedmurza i obserwacyjne przesmyku pomiędzy jeziorami Długim i Domowym Małym.
Kamienna, okrągła baszta pełniła funkcje obronne południowo-zachodniego przedmurza.
Zabytek posadowiony został na przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami: jeziorem Domowym Dużym (Długim) i jeziorem Domowym Małym. Opowiadałam o tych akwenach w poprzednim poście o Szczytnie tutaj. Dzisiaj dodam, że na miejskiej plaży nad jeziorem Domowym Dużym, wybudowano nowe molo. Na dachu altany ponownie ulokował się Amor - jeden ze szczycieńskich Pofajdoków, kolejny, sporych rozmiarów Pofajdok Narciarz, hasa sobie przy plażowej ścieżce, ślizgając się raz na narcie raz na łyżworolce.
Woda w jeziorze tego dnia była mocno nagrzana. Obiecaliśmy sobie, że jak będziemy za dwa dni wracać to się wykąpiemy, ale pogoda zmieniła się nagle i kąpielom nie sprzyjała.
Teren między plażą a zamkiem został pięknie zagospodarowany. Posadzono tu wiele gatunków kwiatów, w tym lawendę, begonię stale kwitnącą, rozmaite trawy od niskich po wysokie oraz niewysokie krzewy.
Przy ścieżce stały trzy rzeźby wykonane na Plenerze Rzeźbiarskim Szczytno 2020 „Jak w Baśni”. Uwagę przyciągały: Król autorstwa Edmunda Szpanowskiego, Księżniczka, którą stworzył Mieczysław Wojtkowski i Halabardnik rzeźba Piotra Jakubowskiego.
Idąc w kierunku rzeźby przedstawiającej Krzysztofa Klenczona wpadliśmy jeszcze do tak zwanego pomieszczenia całorocznego, w którym mieszczą się toalety i długa sala wystawowa.
Nieco dłużej zatrzymaliśmy przy grającym na gitarze Krzysztofie Klenczonie. Ryszard wystawiał rękę na datki, ale nic do niej nie wpadało.
Pomnik stoi na tle kościoła Chrześcijan Baptystów. Jego autorem jest Robert Pigoń, który mówił, że jego dzieło nie jest pomnikiem, lecz zwykłą rzeźbą parkową, rodzajem fontanny, ozdabiającym pasaż przecinający park nad jeziorem Dużym. Przypomniał, że Krzysztof Klenczon nie życzył sobie pomników - śpiewał: nie będziemy stali strojni w brązy i marmury. Pięciolinie mają nawiązywać do nazwy pierwszego zespołu, w którym grał Klenczon, nutki zaś tworzą zapis pierwszych taktów znanego utworu Wróćmy na jeziora - wiadomo, bowiem Muzyk nierozerwalnie kojarzy się z mazurskimi jeziorami.
Dzisiaj w Szczytnie wiele miejsc mówi o tym, że to tutaj właśnie spędził dzieciństwo i młodość. Krzysztof Klenczon zmarł 7 kwietnia 1981 roku w szpitalu świętego Józefa w Chicago na skutek ran odniesionych w wypadku samochodowym, który wydarzył się 25 lutego, kiedy wracał z koncertu charytatywnego w klubie Milford w Chicago. 25 lipca 1981 roku jego szczątki spoczęły w grobie rodzinnym w Szczytnie.
O jego miłości do Mazur i rodzinnego domu świadczą między innymi nostalgiczne Latawce z moich stron. Żona Alicja wspominała po latach: Piosenkę Biały krzyż Krzysztof skomponował dla swojego ukochanego taty. Zawsze dedykował ją ojcu oraz wszystkim, którzy walczyli za Polskę Niepodległą. Ludzie często porównywali dwie piosenki Czerwone Maki na Monte Cassino i Biały krzyż - obie były patriotyczne. Krzysztof grając w chicagowskich klubach, nikomu nie pozwalał tańczyć ani podczas wykonywania Białego krzyża, ani Czerwonych Maków. Nieraz nawet schodził na parkiet i prosił grzecznie o powrót do stolika.
Szczytno Klenczona, albo Lolka jak nazywali go w młodości koledzy i koleżanki ze szkolnej ławki, to dom przy ulicy 3 Maja 8, gdzie mieszkał wraz z rodziną, to szkoła podstawowa i średnia, gdzie uczęszczał i zdał maturę, to wody jezior, po których chętnie żeglował i opiewał je w swoich utworach, to restauracja Zacisze nad jeziorem Domowym Dużym w sąsiedztwie której znajdowała się szkolna baza żeglarska, do której kiedyś uczęszczał i w której poznawał tajniki żeglowania.
19 lipca 1996 roku przed Domem Kultury w Szczytnie odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika wielkiego muzyka i kompozytora - Krzysztofa Klenczona (nie mam zdjęcia) z napisem; 1942-1981 KRZYSZTOF KLENCZON W SZCZYTNIE SPĘDZIŁ MŁODZIEŃCZE LATA UZYSKAŁ MATURĘ I WYRUSZYŁ W ŚWIAT Z GITARĄ.
Tym, którym Krzysztof Klenczon kojarzy się z młodzieńczymi latami i tym, którzy kochają jego teksty i muzykę oraz tym, którzy go jeszcze nie znają, polecam film dokumentalny 10 w skali Beauforta. Premiera dokumentu miała miejsce 27 sierpnia 2021 roku w Spichlerzu Zamku Krzyżackiego. Obejrzeć go można na You Tube.
Zatrzymując się w Szczytnie, odkrywałam na nowo tę niezwykłą postać.
Szczytno, 23 czerwca 2021 roku
Jestem pod wrażeniem. Dla mnie renowacja zamku to rewelacja, pomyślano o wszystkim. Samo miasto urocze z dużą ilością zieleni i kwiatów. Położenie miejscowości nad jeziorami świetnie wykorzystano na stworzenie strefy rekreacyjnej w tym molo. Miasto musi mieć wspaniałego gospodarza. Powiedzieć, że jestem zachwycony to mało. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda burmistrz Szczytna dba o swoje podwórko. Władze miasta organizują tu różnego rodzaju imprezy i wydarzenia z atrakcjami zarówno dla dorosłych jak i dzieci. To wielki pasjonata historii i dobrego życia, teraz w sieci miast "Cittaslow".
UsuńPolecam Ci też kanał na You Tube "Mazurskie Tajemnice" i kolejnego pasjonata Mazur Przemysława Kaweckiego.
Pozdrawiam serdecznie :)
Minęły trzy lata, a zmiana ogromna! Podoba mi się ona, choć niektóre rzeczy, jak ten drewniany plac, na pewno są "nieco" kontrowersyjne. Jak w wielu miejscach w naszym doprowadzanym do nowoczesności kraju. Ale jest czysto i estetycznie, widać dbałość włodarzy, czyli ładniej niż było. Podoba mi się rzeźba Klenczona ciekawie wkomponowana w miejskie tło. Przyznam się, że nie wiedziałam, że stamtąd pochodził.
OdpowiedzUsuńFajna sesja w średniowiecznych murach. Pozdrawiam Was serdecznie. Do następnej wycieczki:)))
Klenczon urodził się w Pułtusku, co podkreślają mieszkańcy tego miasta organizując latem festiwale jego imienia. Takie festiwale odbywają się także w Szczytnie...
UsuńSzczytno, tak jak już zaznaczyłam na początku, jest moim ulubionym przystankiem na mojej trasie podróżniczej, a kamienne ruiny gdziekolwiek by nie były zawsze mnie przyciągają.
Buziaki i miłego weekendu :) :)