piątek, 13 września 2024

Teatre-Museu Dalí w Figueres - ostatnie dzieło Salvadora Dalí. Kobieta jest boskim źródłem ogłupienia mężczyzny.

      W kwietniu polecieliśmy na Majorkę, w czerwcu do Katalonii z lądowaniem na lotnisku w Gironie i miejscem docelowym w Calella - miejscowości turystycznej uznawanej za wakacyjną stolicę regionu Costa del Maresme, odległą od Barcelony o około 50 kilometrów. Calella ze względu na swoją długą i ciekawą historię jak również walory turystyczno-krajoznawcze zasługuje na odrębny post.
    Dzisiaj wycieczka do Figueres.










 

  
Figueres to miasto rodzinne Salvadora Dalí
: Dalí w Figueres urodził się, mieszkał i zmarł, i zgodnie ze swoim życzeniem w Figueres został pochowany w stworzonym przez siebie Teatre-Museu Dalí, największym na świecie obiektem surrealizmu i najliczniej po madryckim Prado odwiedzanym muzeum w Hiszpanii.


   
Teatre-Museu Dalí powstał na dziewiętnastowiecznych ruinach Teatru Miejskiego zniszczonego podczas hiszpańskiej wojny domowej. Obiekt poszerzono o przyległe dawne umocnienia miasta z zachowaną w nich wieżą Torre Gorgot - na cześć Gali, żony i muzy Dalego, zwaną Torre Galatea.
    Nad stworzeniem tego zadziwiającego obiektu Dalí pracował dziesięć lat
doglądając osobiście najdrobniejszych szczegółów. Odzwierciedlające dziwaczną osobowość, uniwersum artysty, było gotowe na wielki dzień otwarcia: 28 września 1974 roku.

    Znakiem rozpoznawczym muzeum stała się ogromna przezroczysta kopuła nad dawną sceną teatralną zaprojektowana przez hiszpańskiego architekta Emilio Péreza Piñero
(1935-1972). Co ciekawe, prace nad budową tej okazałej konstrukcji dokończył brat Emilia, który współpracował przy projekcie. W 1972 roku Emilio zginął w wypadku samochodowym w Torreblanca wracając z Figueres do Calasparra.


     Czerwonym kolorem i zdobieniami intrygują zewnętrzne ściany budowli i narożna baszta wysuwająca się przed narys murów. Attyka ozdobiona wielkimi jajami przypomina mi twierdzę zwieńczoną krenelażem. Pomiędzy jajami na złotych blankach stoją nagie, złote manekiny, z rękami przeważnie uniesionymi do góry.







   
Ściany są gęsto oblepione gipsowymi katalońskimi bochenkami chleba - pa de tres crostons. Chleb crostons, znany również jako chleb Dalí, wypiekany jest na naturalnym zakwasie, z mąki pszennej mielonej na kamieniu. Specyficzny kształt pieczywa, okrągły z trzema puszystymi naroślami, pozwala go spożywać podobnie jak bagietkę - łamiąc.



     Dalí uwielbiał chleb zajadał się nim, zamawiał go na uczty dla swoich gości, nosił go nawet na głowie jak kapelusz. Żadne jedzenie nie ma w jego dziełach takiej obecności i znaczenia jak chleb. Nawet postaciom znajdującym się nad wejściem głównym do muzeum nałożył na głowy bagietki. Jak widać chleb odgrywał w życiu i twórczości artysty miejsce szczególne.



   
Zarówno kopułę jak i wieżę widać z daleka, także z parkingu usytuowanego na tyłach muzeum, na którym zatrzymują się autobusy zwożące turystów z różnych zakątków świata, w tym też dzieci i młodzież szkolną - w dniu mojej wizyty najwięcej z Francji.




   
Wejście do muzeum mieliśmy zarezerwowane na godzinę 11: 00, a ponieważ byliśmy tam już czterdzieści minut wcześniej, to mogliśmy jeszcze zajrzeć do znajdującego się obok czternastowiecznego kościoła świętego Piotra, interesującego przykład gotyku katalońskiego, w którym Salvador Dalí został ochrzczony i przyjmował I Komunię świętą. W północnej części budynku zachowały się pozostałości antycznej budowli rzymskiej z dziewiątego wieku. W czasie hiszpańskiej wojny domowej świątynia została poważnie zniszczona. Odbudowana w latach 1941-1948 idealnie nawiązuje do oryginału.
    W baptysterium nad kamienną chrzcielnicą wisi obraz olejny o wymiarach 3x5 m zatytułowany Krajobraz chrztu Jezusa. Namalował go Katalończyk Lluís Roura. 





























 
   
Gdzie, jeśli nie w moim mieście, mogłoby przetrwać moje najbardziej ekstrawaganckie i solidne dzieło, gdzie, jeśli nie tutaj? Teatr Miejski, lub to, co z niego pozostało, wydało mi się bardzo stosowne, i to z trzech powodów: po pierwsze, ponieważ jestem wybitnie teatralnym malarzem; po drugie, ponieważ teatr stoi tuż przed kościołem, w którym zostałem ochrzczony; i po trzecie, ponieważ to właśnie w holu wejściowym teatru zorganizowałem moją pierwszą wystawę.

   
Na Plaça Gala-Salvador Dalí zebrała się duża grupa turystów czekających na wejście do muzeum.






    Zdążyliśmy jeszcze rozejrzeć się wokoło i zrobić kilka zdjęć, w szczególności instalacjom artystycznym umieszczonym w przestrzeni placu:

- Pomnik upamiętniający katalońskiego filozofa Francesca Pujolsa - Dalí zafascynowany filozofem umieścił jego głowę na popiersiu rzymskiego patrycjusza, uważał, że Pujols był jak cesarz rzymski Trajan. Nad obiema głowami dominuje postać zamyślonego jajogłowego, z jajem głową na eleganckim kołnierzyku (takim, jaki nosili renesansowi bohaterowie Dalego: El Greco i Valazquez) podpartą złotą dłonią. Pod płaszczem jajogłowego kryją się wszyscy pracownicy, bez których nic by nie zostało zrobione. Cała instalacja opiera się na tysiącletnim drzewie oliwnym i zawiera cytat: Myślenie katalońskie przetrwa, nawet jeśli spróbują je zakopać.
    To złote coś na patyku to wyobrażenie atomu wodoru. W sąsiednim kwadracie znajduje się kolejny atom wodoru umieszczony na starej fontannie. 




- Ernest Meissonier na postumencie z sześciu opon - francuski rzeźbiarz i malarz akademicki, który pomimo ostrej krytyki, wywarł znaczny wpływ na malarstwo przełomu XIX i XX wieku. Do jego wielbicieli, ku zdziwieniu otoczenia, zaliczał się Salvador Dalí. Meissonier inspirował także polskich artystów: Maksymiliana Gierymskiego, Władysława Bakałowicza i wczesnego Wojciecha Kossaka.



- Ernest Meissonier na postumencie z siedemnastu opon, z tabliczką na dole i napisem: Sense la Gala i en Dalí encara no sería aquí
(Bez Gali i Dalego nadal by mnie tu nie było).



- Obelisk Telewizyjny Wolfa Vostella.




   
Obsesją Dalego były też kule inwalidzkie, które często umieszczał w swoich dziełach nasyconych erotyzmem, wulgarnością, wręcz perwersją. Już na szklanych drzwiach wejściowych do muzeum rolę klamek przejmują kule opierające się na penisie i podpierające penisa.



      Przez foyer teatru wchodzimy na patio z umieszczonym pośrodku deszczowym cadillakiem - słynny Cadillac plujós (po wrzuceniu monety na pasażerów siedzących w samochodzie pada deszcz). Dalí swojego pierwszego Cadillaca kupił w 1941 roku i tej marce pozostał oddany - nigdy osobiście nie prowadził. 







   
Co ciekawe
artysta wpadł na pomysł, żeby kolejny model na cześć jego żony nazwać Cadillac de Gala - szkic limuzyny wykonał na kawałku papieru z hotelowego notatnika i pokazał zarządowi amerykańskiego koncernu General Motors. Cadillac de Gala spodobał się bardzo, jednak nigdy nie wszedł do seryjnej produkcji. Powstało tylko pięć Cadillaców inspirowanych wizją Dalego. Sam Salvador wymieniał trzech nabywców: Al Capone, Franklin Delano Roosevelt oraz Clark Gable. Dalí nigdy nie zdradził kto był piątym właścicielem.


    
Z przodu na masce limuzyny Dalí umieścił rzeźbę biblijnej królowej Estery, nagą,
o gigantycznych kształtach. Z tyłu zaś, za limuzyną, nad głowami zwiedzających, na kolumnie z opon, zawiesił łódź rybacką, niegdyś własność Gali.
    Manekiny w stylu art déco, umieszczone we wnękach okiennych na trzech różnych poziomach,
każdy z inną pozycją ramion, witają gości.
    Centralne drzwi prowadzące na patio otoczone są dwiema oryginalnymi latarniami paryskiego metra, wspartymi na skamieniałych ślimakach z Pirenejów.











   
Przez patio wchodzimy do głównego pomieszczenia, dawnej sceny teatralnej escenario-cúpula zwieńczonej szklaną kopułą, gdzie w krypcie pod sceną przykrytej białą płytą złożone zostały prochy Dalego.
    Na uwagę zasługuje tu ogromne płótno Labirynt
(1947), obraz oparty na oleju namalowanym przez Dalego do baletu o tym samym tytule, opartym na micie Tezeusza i Ariadny, stworzony w Metropolitan Opera House w Nowym Jorku w 1941 roku - dekoracje i kostiumy były dziełem Dalego. Swoje dzieła Dalí podpisywał dodając imię żony Gala.











   
Jest tu także inny 18 metrowej wysokości obraz z 1975 roku. Kiedy patrzymy na niego z bliska widzimy nagą Galę, z daleka zaś, ze zmrużonymi nieco oczami, portret Abrahama Lincolna. Był to hołd Dalego dla amerykańskiego malarza ekspresjonizmu abstrakcyjnego (color field painting), łotewskiego pochodzenia, Marka Rothko
(1903-1970). Jest to pierwszy w malarstwie przykład zastosowania digitalizacji obrazu. Opierając się na cyfrowej interpretacji twarzy Lincolna, uzyskanej przez cybernetyka Leona Harmona, Dalí maluje olejem Galę plecami - Gala de espaldas. Po raz kolejny wyprzedza swoje czasy.



 
   Nie sposób jest odnieść się do wszystkich eksponatów umieszczonych w muzeum.
Oprócz prac Salvadora Dalí, istnieją prace innych artystów, których malarz zaprosił do wystawienia w swoim muzeum. Pominę nazwiska.

   
W sali numer 5 zwanej Sala de las Pescaderías chciałam zobaczyć portret z serii portretów geniuszy - Portret Pabla Picassa w XXI wieku namalowany w 1947 roku w okresie amerykańskim
Dalego i wystawiony po raz pierwszy w nowojorskiej Bignou Gallery.
    Dalí chciał, aby był częścią stałej kolekcji Teatro-Museo Dalí de Figueres i umieścił Picassa naprzeciwko swojego Miękkiego autoportretu ze smażonym boczkiem z 1941 roku - tête à tête, dwaj geniusze twarzą w twarz.
    Goździk, poroże czy mandolina nawiązują do różnych wartości, takich jak intelektualizm, wywyższenie brzydoty czy sentymentalizm obecny w twórczości Picassa. Przypomnę, że Dalí pierwszy raz pojechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki w 1933 roku z Galą dzięki pożyczce udzielonej mu przez Picassa.
    Miękka, bezkształtna, amorficzna twarz Dalego, z mrówkami, podpierana kulami, stoi na cokole soft self portrait z kawałkiem smażonego boczku, symbolem materii organicznej, a jednocześnie codziennym śniadaniem w hotelu Saint Regis w Nowym Jorku.

 

   
Kolejnym pomieszczeniem, w którym zawsze przebywa dużo ludzi jest Sala Mae West zaprojektowana przez Dalego i katalońskiego architekta Òscara Tusquets, w której każdy mebel jest nie tylko dekoracją, ale został wybrany i umieszczony w określonym celu. Ażeby zrozumieć zamiar artysty trzeba ustawić się w długą kolejkę, cierpliwie wspinać się po schodach na balkonik, z którego widać trójwymiarowy portret słynnej amerykańskiej seksbomby aktorki Mae West (1893-1980). Stałam i ja w kolejce, kilkanaście minut, po czym zrezygnowałam ze zrobienia zdjęcia, bowiem w sali zrobiło się bardzo duszno i brakło mi sił.
    Sfotografowałam jednak: usta w kształcie czerwonej sofy, nos w kształcie komody a także oczy: prawe oko Mae West - widok na Paryż z Wieżą Eiffla i mostami na Sekwanie, lewe oko - stacja Perpignan. Dalí mówił, że stacja Perpignan to centrum świata.





   
Nawet pomimo zmęczenia nie sposób ominąć Palacio del Viento
(Pałac Wiatrów 1970-1973), sali gdzie sufit, choć nieozdobiony freskami, nawiązuje do Kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła. W swoim warsztacie w Portlligat Dalí namalował pięć płócien, które następnie przykleił do sufitu. Głównymi bohaterami malowidła są Dalí i jego muza Gala. Para ukazując swoje ogromne bose stopy unosi się w kierunku złotego sklepienia otwartego na nocne niebo - sfery boskiej, miejsca odpoczynku mitologicznych bóstw.

   
Wszystko wokół Salvadora i Gali pełne jest szczegółów, wspomnień, aluzji do życia i twórczości artysty. Wprawne oko dojrzy deszcz monet, nawiązujących zapewne do pragnienia i gromadzenia bogactwa obojga małżonków:
Dla mistyka, którym jestem, człowiek jest alchemiczną materią przeznaczoną do robienia złota - powiadał Dalí.
    Dalí stał się znany i ceniony wśród wyższych sfer w Ameryce. Mocno się wzbogacił, co znalazło wyraz w określeniu Avida Dollars (anagram od Salvador Dalí, oznaczający chciwy dolarów) nadanym mu przez André Bretona, francuskiego pisarza i
poety, teoretyka surrealizmu i przywódcy ruchu surrealistycznego.





   
Przyjrzyjmy się jeszcze innym eksponatom muzealnym.







































   
Ażeby lepiej poznać twórczość Salvadora Dalí warto wybrać się dalej w podróż po Trójkącie Dalego i zwiedzić średniowieczny Zamek Gali Dalí w Púbol (Castillo de Púbol) z surrealistyczną kaplicą, w której Gala została pochowana. Od 1996 roku jest Domem-Muzeum Gali Dalí (Casa-Museo Castillo Gala-Dalí de Púbol).
    Trójkąt Dalego zamyka miasteczko Cadaqués - nadmorski kurort, w którym mały Salvador często spędzał wakacje. Znajduje się tu Port Lligat / Portlligat - wioska znana na całym świecie jako główna rezydencja Salvadora Dalí - dziś
Casa-Museu Salvador Dalí. W latach trzydziestych dwudziestego wieku Dalí kupił małą chatkę rybacką, którą, jak sam określił, przekształcił w prawdziwą konstrukcję biologiczną. Mieszkał tu od 1930 roku aż do śmierci swojej żony Gali w 1982 roku.

   
Na przełomie kwietnia i maja w Figueres mają miejsce jarmarki i święto Świętego Krzyża Fires i Festes de la Santa Creu - w tym roku obchodzone było w dniach od 27 kwietnia do 5 maja, hucznie z tradycyjnymi tańcami, paradami gigantów przypominających Salvadora Dalego i Galę Dalí, wznoszeniem pomników z ludzi - Castells, targami sztuki malarskiej, rzemiosła, książki i produktów lokalnych, licznymi koncertami, zawodami sportowymi, pokazami sztucznych ogni...

   
Miłośniczką surrealizmu/nadrealizmu nie jestem, ale jak każdy z nas jakąś minimalną wiedzę na temat tego kierunku w sztuce powstałego w 1920 roku we Francji
posiadłam i poszerzam ją na przykład podczas moich podróży.
   Przebywając często w Paryżu wpadałam na Montmartre, gdzie Beniamino Levi, włoski właściciel galerii i kolekcjoner, utworzył Espace Dalí Paris. Muzeum, otwarte 2 lata po śmierci Dalego i odnowione w 2018 roku, posiada ponad 300 dzieł. Są to meble, rzeźby z brązu, gwasze, ryciny i surrealistyczne przedmioty, których sekret znał tylko
Dalí.





   
Katalończyk z Figueres, o pełnym nazwisku Salvador Domingo Felipe Jacinto Dalí i Domènech, markiz de Dalí de Púbol, bez wątpienia był wybitnym malarzem i artystą, jednym z czołowych przedstawicieli surrealizmu, osobowością barwną, ekscentryczną, skandalizującą, o niezwykłej wyobraźni i szalonym stylu życia - jednocześnie uwielbiał siebie, swój talent, luksus i pieniądze.

   
W 1929 roku poznał swoją muzę i miłość życia Galę, rosyjską imigrantkę, której imię od chrztu brzmiało Elena Ivanovna Diakonova. Urodziła się w 1894 roku w Kazaniu, w rodzinie intelektualistów. W 1913 roku wyjechała do sanatorium w Szwajcarii, gdzie leczona była na gruźlicę. Tam poznała francuskiego poetę Paula Éluarda związanego z dadaizmem i surrealizmem, który wprowadził ją w paryskie środowisko surrealistów - dla wielu artystów była prawdziwą muzą. Éluarda poślubiła kilka lat później i urodziła córkę Cécile, którą porzuciła i nie interesowała się nią.

   
Latem 1929 roku Paul i Gala wraz z grupą znajomych odwiedzili Salvadora w Cadaqués.
Ekscentryczny Katalończyk początkowo nie wzbudził sympatii Gali. Ostatecznie, starsza od Dalego o dziesięć lat Gala rozwiodła się z Éluardem i związała z Dalím. Pobrali się w 1932 roku, a 26 lat później wzięli potajemnie ślub kościelny.

   
Gala, ukochana żona, muza, modelka, menadżerka organizująca wystawy i dbająca o finanse, wspierała Dalego do końca swojego życia, choć miała liczne romanse z młodszymi mężczyznami. Po jej śmierci, zmarła w 1982 roku w Port Lligat, jej zmumifikowane ciało zostało przewiezione do Púbol i złożone w krypcie w podziemiach zamku. Posiadłość kupiona przez Dalego w 1968 roku była prezentem urodzinowym dla Gali. Artysta odrestaurował ją, urządził w surrealistycznym stylu i obiecał żonie, że będzie ją odwiedzał w Púbol wyłącznie na jej pisemne zaproszenie. Ponoć przez dziesięć lat był tam dwa razy.

   
Po śmierci Gali, Dalí przeniósł się do zamku, gdzie tworzył swój ostatni warsztat i mauzoleum dla swojej ukochanej. W 1984 roku w zamku wybuchł pożar, podczas którego Dalí doznał poważnych obrażeń. Po pobycie w szpitalu nie wrócił już do Púbol. Ostatnie lata życia spędził w wieży Galatea swojego teatru w Figueres.





   
W 1996 roku zamek w Púbol - jako Casa-Museo Castillo Gala-Dalí de Púbol został udostępniony publiczności.
 

    Figueres, 06.06.2024 rok

10 komentarzy:

  1. W zeszłym roku również byliśmy w Hiszpanii a tydzień spędziliśmy w Katalonii. Mieszkając niedaleko Barcelony organizowaliśmy różne wycieczki ale do Figueres nie dotarliśmy, zbyt dużo czasu pochłonęła Barcelona i inne atrakcje regionu. Jak widzę jest czego żałować, mimo iż nie przepadam za surrealizmem muzeum naprawdę robi wrażenie. Miejscowość Callela bardzo nam się spodobała, ale mamy też przykre doświadczenia właśnie tam nas okradziono, dobrze że dokumenty zostały. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoje wpisy z Hiszpanii. Czytając je, nawet nie przypuszczałam, że tak szybko zobaczę miejsca które Ty prezentowałeś na blogu. Wyjazd do Katalonii nie jest moim pierwszym wyjazdem do tego regionu. Zafascynowana historią, zabytkami, przyrodą... Katalonii stopniowo zataczam coraz większe kręgi. Barcelonę zwiedzałam wcześniej i tym razem nie myślałam nawet o niej, tym bardziej, że w czerwcu miasto zwiedzały tłumy i było gorąco. Poza tym ostrzegano wciąż przed złodziejami.
      Wracając, na lotnisku w Gironie, okradziono z pieniędzy i dowodu osobistego mężczyznę, który jechał na lotnisko tym samym autokarem co my. Na szczęście gościu miał paszport w walizce i od razu zastrzegł dowód i kartę bankomatową. Jak widać Hiszpania nie jest bezpiecznym krajem i boryka się z coraz większymi problemami, podobnie jak Francja, czy inne kraje zachodniej Europy.
      Wywnioskowaliśmy, że kierowca autobusu wpuścił do środka pasażera na gapę, który przy wyjmowaniu walizek z luku bagażowego niepostrzeżenie odpiął kieszeń przyszytą z boku (nie z tyłu) mniej więcej w połowie uda i wyjął portfel. Wydawałoby się , że to bezpieczne miejsce na dokumenty...?

      Jeżeli znowu nadarzy się okazja na wyjazd do Hiszpanii to zapewne skorzystam. Dalí i Gala to niezwykle ciekawy duet. Przeczytałam bardzo dużo publikacji, obejrzałam kilka filmów i wiele innych dokumentów na temat obojga. Już wcześniej na blogu wspominałam o tym ekscentrycznym Katalończyku i jego rosyjskiej muzie.
      Do Figueres warto pojechać. Są też tam inne zabytki warte uwagi, jak chociażby zamek San Fernando uważany za największą twierdzę z bastionami w Europie.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Też nie przepadam za surrealistami, czy kubistami i tymi izmami. Nie przemawiają do mnie kompletnie. Ale jak mówiłyśmy z koleżanką odwiedzając galerię sztuki współczesnej warto próbować nowych doznań, oglądać nowe rzeczy, a nuż trafi się na coś co poruszy jakieś struny naszej wyobraźni. Jeśli idzie o Dalego mnie nie porusza, ale warto poznać jego dzieła. Może dojrzy się coś co stanie się kompatybilne z naszą estetyką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zainteresowanie Dalim wzrosło, kiedy jakiś czas temu obejrzałam jego ilustracje (1951-1952) do Boskiej Komedii. teraz nadarzyła się okazja, żeby zobaczyć jego sztukę w Figueres, o której mówił, że widzi ją jako teatr... Dostrzegłam tam nawet słynny kombinezon nurka (widoczny na jednym ze zdjęć nad wejściem do muzeum) przypominający zabawne wydarzenie, kiedy to Dali w latach 50. pojawił się na konferencji w Londynie w masce i stroju płetwonurka... Zapytany, dlaczego występuje w takim przebraniu, odpowiada: żeby zrozumieć sztukę trzeba się w nią zagłębić... Twierdził, że sztuka, która trafia do ludzi rozmiłowanych w absurdzie, posługuje się absurdalnym, makabrycznym żartem...
      Ech Małgosiu, nie tak dawno pisałaś (mniej więcej tak), że aby zrozumieć, a nawet polubić dzieła jakiegoś artysty, trzeba poznać jego życie.
      Miałam świetną panią przewodnik po muzeum Dalego. Swoją wiedzą zaraziła mnie tyle, że przez kilka tygodni po powrocie do domu wyszukiwałam materiały na temat tego artysty: książki, publikacje dokumentalne filmy, itp... Niezwykłe to czasy dla niezwykłego człowieka, a właściwie całego pokolenia...
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Czytałam książkę o Dalim napisaną przez Dalego człowieka przekonanego o swojej wyjątkowości, zadufanego w sobie. Nawet zdziwiło mnie, że w osobistym rankingu malarzy wszechczasów nie umieścił sobie na pierwszy miejscu (co prawda wszyscy byli za nim, poza Vermeerem. Może gdybym przeczytała biografię Dalego napisaną przez kogoś innego niż sam Dali zrozumiałabym i poznała go lepiej. Jest kilka obrazów Dalego, które bardzo mi się podobają. Oglądałam też ilustracje do Boskiej komedii bodajże na wystawie we Wrocławiu. Były interesujące.
    Pani przewodnik która jest zafascynowana daną osobą może i nas przekonać do swoich fascynacji. Czasami (tu trochę wyjdzie moje zadufanie) moja koleżanka mi powtarza, że chce przeczytać każdą książkę, którą ja się zachwycam, a potem jak już przeczyta to nie zawsze rozumie powody mojego zachwytu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż dziwne to dzieło Dalego o Dalim. Dużo w nim wspomnień z dzieciństwa, relacji z matką, z ojcem, potem młodość i zakochany w sobie artysta... Warto było "dotknąć psychiki" surrealisty...

      Usuń
  4. O Dalim oczywiście słyszałam co nieco, ale nigdy nie wgryzałam się w jego twórczość, bo też surrealizmu nie rozumiem. Nie za bardzo do mnie przemawia ta dziwna twórczość. Przyznam jednak, że muzeum robi wrażenie i niezwykłe jest to, że Dali zadbał o swoje dzieła pozostawiając je w takich, jak by nie było, interesujących budynkach. Fajne doświadczenie.
    Dzięki Ewa za nową wiedzę i ten surrealistyczny spacer:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między innymi przez wyjątkowość tego muzeum jako budynku pojechałam do Figueres. Katalonia ma wiele do zaoferowania, chętnie pojechałabym tam kolejny raz.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  5. Dali to artysta, który wzbudza skrajne emocje, co widać na Twoich zdjęciach. Myślę, że nawet osoba nie specjalnie interesująca się sztuką, nie przejdzie obojętnie obok jego dzieł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nawet osoba nie specjalnie interesująca się sztuką, nie przejdzie obojętnie obok dzieł Dalego, skrajne emocje zapewnione.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń