cd Wrażenia z wakacji we Francji będą później.
Najpierw dokończę moją turecką przygodę i wrócę do Daylan, niewielkiej miejscowości położonej malowniczo nad rzeką o
tej samej nazwie, która wypływa z rozciągającego się nieco dalej na północy
jeziora Köyceğiz. Rzeka wije się
pośród trzcin, przepływa koło licyjskich grobowców wykutych w skałach, mija
ruiny antycznego miasta Kaunos, po
czym rozlewa się w szeroką deltę i wpada do Morza Śródziemnego przy długiej piaszczystej plaży Iztuzu. Deltę i sąsiednie zatoki okalają góry wypiętrzające
się na wysokość do dziewięciuset metrów nad poziom morza - fantastyczny niezabudowany
krajobraz.
To właśnie na tej plaży, od stuleci, żółwie morskie gatunku Caretta caretta składają jaja, zakopując je w ciepłym piasku na mniej więcej dwa miesiące. Żółwiki wykluwają się w nocy i biegną w stronę morza. Nie ma tam źródeł sztucznego światła, które mogłoby je zmylić, doprowadzając tym samym do ich śmierci. Na plażę nie wchodzi się w godzinach nocnych, a w ciągu dnia można poruszać się tylko po drewnianych kładkach...
Rejs łodzią z przerwami na kąpiele w gorących błotnistych źródłach i wodach oblewających plażę Iztuzu oraz z przystankiem na lunch trwał ponad sześć godzin. Najbardziej urzekło mnie rozlewisko rzeki Daylan - szeroka delta upstrzona małymi wyspami i ogromne połacie zielonej trzciny pomiędzy którymi przepływały statki z turystami. Prawdziwa oaza spokoju, gdzieś gdzie nie słychać miejskiej wrzawy, nie widać współczesnej wysokiej zabudowy i spieszącego się człowieka - miejsce jakby nierealne...
W niewielkiej zatoce wypatrywałam dorosłych osobników żółwi Caretta caretta, nęconych błękitnymi krabami przez młodych mężczyzn.
W drodze powrotnej i ja zostałam ugoszczona ugotowanym błękitnym krabem, podanym w aluminiowej folii. Zdjęcia żółwi nie wyszły najlepiej. Zrobiłam ich za to całe mnóstwo w porcie w Fethiye, gdzie siedząc na nabrzeżu, przez ponad pół godziny obserwowałam dwa ogromne samce, walczące o terytorium wodne. Jeden z nich z gładką skorupą swojego domu na plecach odpędzał drugiego - wydawać by się mogło znacznie starszego przeciwnika bo cały jego pancerz pokryty był licznymi żyjątkami morskimi mieszkającymi w przytwierdzonych doń muszelkach. Ale to niezwykłe widowisko opiszę innym razem.
Przyjemne było także paćkanie się gorącymi leczniczymi błotami, wysychanie na słońcu, a potem prysznic i polewanie wodą z gumowego węża przed wejściem do basenu z ukropem.
Cała grupa, z którą wybrałam się w ten rejs wróciła do wspomnień z lat dziecięcych, kiedy to zakopywanie się w ciepłym piasku na nadmorskich plażach było nie lada gratką. Umazani błockiem zachowywaliśmy się jak dzieci...
To właśnie na tej plaży, od stuleci, żółwie morskie gatunku Caretta caretta składają jaja, zakopując je w ciepłym piasku na mniej więcej dwa miesiące. Żółwiki wykluwają się w nocy i biegną w stronę morza. Nie ma tam źródeł sztucznego światła, które mogłoby je zmylić, doprowadzając tym samym do ich śmierci. Na plażę nie wchodzi się w godzinach nocnych, a w ciągu dnia można poruszać się tylko po drewnianych kładkach...
Rejs łodzią z przerwami na kąpiele w gorących błotnistych źródłach i wodach oblewających plażę Iztuzu oraz z przystankiem na lunch trwał ponad sześć godzin. Najbardziej urzekło mnie rozlewisko rzeki Daylan - szeroka delta upstrzona małymi wyspami i ogromne połacie zielonej trzciny pomiędzy którymi przepływały statki z turystami. Prawdziwa oaza spokoju, gdzieś gdzie nie słychać miejskiej wrzawy, nie widać współczesnej wysokiej zabudowy i spieszącego się człowieka - miejsce jakby nierealne...
W niewielkiej zatoce wypatrywałam dorosłych osobników żółwi Caretta caretta, nęconych błękitnymi krabami przez młodych mężczyzn.
W drodze powrotnej i ja zostałam ugoszczona ugotowanym błękitnym krabem, podanym w aluminiowej folii. Zdjęcia żółwi nie wyszły najlepiej. Zrobiłam ich za to całe mnóstwo w porcie w Fethiye, gdzie siedząc na nabrzeżu, przez ponad pół godziny obserwowałam dwa ogromne samce, walczące o terytorium wodne. Jeden z nich z gładką skorupą swojego domu na plecach odpędzał drugiego - wydawać by się mogło znacznie starszego przeciwnika bo cały jego pancerz pokryty był licznymi żyjątkami morskimi mieszkającymi w przytwierdzonych doń muszelkach. Ale to niezwykłe widowisko opiszę innym razem.
Przyjemne było także paćkanie się gorącymi leczniczymi błotami, wysychanie na słońcu, a potem prysznic i polewanie wodą z gumowego węża przed wejściem do basenu z ukropem.
Cała grupa, z którą wybrałam się w ten rejs wróciła do wspomnień z lat dziecięcych, kiedy to zakopywanie się w ciepłym piasku na nadmorskich plażach było nie lada gratką. Umazani błockiem zachowywaliśmy się jak dzieci...
Wypływamy z portu
Mijamy groby licyjskie wykute w skałach
W leczniczych gorących
błotach
Rejs na plażę Iztuzu
Na plaży Iztuzu
Czas na lunch
Niedziela, 8 czerwca 2014 roku
cdn
Groby Licyjskie są niesamowite. Wspólna błotna kąpiel, podejrzewam była raczej bardzo wesoła.. :-)
OdpowiedzUsuńi spotkanie z żółwiem: słowem masz niesamowite przygody!!! Pozdrawiam
Czy wiesz Piotrze jak silne szczęki ma żółw Caretta caretta. Taki błękitny krab to jedno kłapnięcie zębami i już jest w brzuchu...
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Woda, woda i woda...piekna wycieczka , bardzo lubie takie wypady...no dobrze, ja lubie wszelakie wypady! kolorowy swiat niebieskich wod! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńMasz rację, to była piękna wyprawa :)))*
UsuńŚciskam również serdecznie
Byłam,widziałam,potwierdzam☺
UsuńWitam Cię Gabrielo po raz drugi.
UsuńWiem, że lubisz podróże. Odwiedziłam Twojego bloga "Jeszcze nie raz, jeszcze nie dwa" i przy okazji też bloga pana Kazia "Gdzie indziej"
Pozdrawiam ciepło
Świetne zdjęcia wspaniałych miejsc. Są jak ze snu. Podobają mi się też golasy w błocie. Widać, że działa, bo wszyscy zadowoleni. Bardzo zainteresowały mnie również żółwie. Wychodzące z jaj widziałem w telewizji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że na Riwierze Tureckiej na wielu plażach żółwie z gatunku Carreta carreta składają jaja. Myślałam, że jest ich znacznie mniej.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Nadrabiam, jak obiecałam :) Nie ma to jak SPA w gorących źródłach, w miłym gronie uśmiechniętych buź. Zgadzam się z wcześniejszą opinią, że groby Licyjskie są niezwykłe. W ogóle dawne groby, nekropolie budzą respekt. Podobała mi się również zmienność barwy wody, zapewne przez wzgląd na glony i minerały, ale za to krab nie wydawał się szczęśliwy takim bliskim kontaktem. Mam słabość do krabów ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*** (Ćmoki)
Biedne kraby. Jest ich tam tak dużo, że z łatwością są odławiane, podawane na talerzu i służą za przynętę.
UsuńA do starożytności wrócę jeszcze, ale będzie to już Frygia.
Uściski i serdeczności :) Ćmoki i cmoki :)