Deszczowa pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu, no chyba że za bramką podwórka znajduje się magiczny świat, nie, nie ten z mojej nasiąkniętej błockiem bajki, lecz taki gdzie bez obaw stawia się pierwsze, później następne i kolejne kroki, nie grzęznąc w glinie i nie łamiąc sobie nóg i rąk w wydrążonych przez wodę rowach, w których oprócz zbrojonego gruzu ze sterczącymi drutami znajdują się inne liczne niespodzianki.
Ech! Taka bajka to tylko w bajkowym Supraślu!
To tylko tam, z dala od bajkowego centrum, tam gdzie nikt nie widzi, tam władza uzdrowiska zamiata śmieci pod dywan, tam od wielu, wielu lat mieszka kilka nic nieznaczących osób (bez urazy sąsiedzkiej), niemających żadnego wpływu na poprawę drogi dojazdowej do ich posesji. Niektórzy tak się już do tego przyzwyczaili, że ulicę traktują jak swoje własne podwórko, parkują po obu jej stronach nie tylko swoje firmowe samochody, parkują osobówki, przyczepy, naczepy, auta klientów, gromadzą materiały… i jak mi się wydaje taki stan rzeczy najzupełniej im odpowiada, a zatem nie piszę już monitów do gminy, nie robię zdjęć karkołomnych przełomów na drodze, bo i po co, kiedy sami mieszkańcy tak się do tego przyzwyczaili, że o porządek się nie upominają.
I co z tego, że kilka dni temu, w pobliżu, pod lasem, oddano do użytku szpital sanatoryjny i kawałek ulicy, która szerokim łukiem omija ten fragment, przy którym mieszkam, kawał drogi po której codziennie porusza się ciężki sprzęt, ryjący w glinie głębokie bruzdy. Niby ta sama ulica, a zupełnie dwa różne światy, jak w krainie baśni, gdzie rządzą dwie wróżki, ta dobra i ta zła. Jak w Pięknej i Bestii - ktoś kogoś zaczarował, żeby ten nie mógł zrobić nic. Przepowiadają, że dopiero w przyszłym roku Bestia za przyczyną Pięknej przemieni się w dobrego królewicza i wspaniałomyślnie odczaruje tę nieprzyjazną krainę, gdzie nikt przy zdrowych zmysłach się nie zapuszcza.
- Komu przypadnie zaszczytna rola Pięknej?
A szpital jeszcze nie działa, chociaż uroczyście go otwarto. Póki co dookoła budynku bałagan i mowy nie ma o tym, żeby jakiś pensjonariusz ewentualnie tam przebywający wyszedł na spacer, no chyba że włoży kalosze dobrze trzymające się stopy.
Ech! A co za szczęście ma też prywatny właściciel budującego się tam pensjonatu. Jeszcze daleko mu do otwarcia, a już asfalt i chodniki gotowe!
Ech! Wciąż zapominam, co komu wolno…!
Nie piszę tego dlatego, żeby ktoś mi po raz setny, zasypywał piachem, żwirem albo gruzem dziury pod domem. Nie, nie, nie chcę tego szmelcu, który po każdym deszczu spływa na moje podwórko i rujnuje wjazd! Chcę tylko, żeby moja złość, moje ćwierć wieku bezradności, spłynęło ze mnie wartkim strumieniem i oczyściło moje myśli.
A niegdyś pod lasem rosły zioła, polne kwiaty, brzozy i sosny, zbierać można było poziomki pachnące słońcem, zanurzyć się w kwiecisty ocean, poobserwować motyle, życie płazów, gadów, owadów...
Do lasu wiodła droga piaszczysta i rzadko uczęszczana.
Z czasem pojawiać się zaczęły nowe zabudowania. Powstał Hotel Pięć Dębów, a naprzeciwko po drugiej stronie szpital uzdrowiskowy.
Hotel prezentowałam na blogu już nie raz, a zatem skupię się dzisiaj na budowie szpitala, począwszy od wylewania betonowych ław pod fundamenty, aż do momentu, kiedy budynek był prawie gotowy do odbioru.
Zdjęcie na samym początku posta to budynek szpitala z ogrodem kwiatowym należącym do kompleksu Pięciu Dębów.
Etapów budowy nie będę opisywać, bo widać je dokładnie na moich zdjęciach.
Budowy drogi dojazdowej do szpitala sanatoryjnego niestety nie byłam w stanie utrwalić na fotografiach od początku do końca, z jakiego powodu nietrudno się domyśleć.
Po obu stronach ulicy Rymarka
Szpital sanatoryjny i ogród należący do Pięciu Dębów
Poniżej zdjęcie z 13 października 2017, prezentujące tylko nowy fragment ulicy od skrzyżowania Kodeksu Supraskiego z Cegielnianą w kierunku szpitala.
Supraśl, 12 października 2017 roku
Jak przez te wertepy, błotniste koleiny udawało ci się wracać do domu i zeń wyjeżdżać? Jest jakaś szansa na zmianę?
OdpowiedzUsuńZaraz dołączę wczorajsze zdjęcie z fragmentu ulicy, który niestety nie przebiega przed moją posesją, ale też jeszcze daleko mu do końcowego efektu.
UsuńA u mnie jak było paskudnie tak i jest. Jeżeli wierzyć dobrej wróżce, to sytuacja ma się zmienić za rok... może ;)