Malownicza droga ze Świętej Lipki do Rynu, w połowie trasy, wiodła wzdłuż jezior polodowcowych tak zwanych rynnowych, długich, wąskich, krętych, głębokich i o stromych brzegach. Rynny takie tworzyły się zwykle pod lądolodem lub przed czołem lodowca, w wyniku erozji płynących pod lodem rzek lub w wyniku erozji glacjalnej.
Najpierw jezioro Dejnowo w linii północ-południe połączone rzeką Dajną z jeziorem Kiersztanowskim, później znowu rzeka Dajna i jezioro Juno o długości niespełna siedmiu kilometrów i maksymalnej szerokości tysiąca dwustu metrów. Przyjemne uczucie, kiedy jedzie się drogą lokalną i raz po jej jednej stronie a raz po drugiej, ma się wspaniały widok na jeziora ciągnące się kilometrami, przypominające raczej rzeki płynące w głębokiej szerokiej rynnie o nierównych i wysokich brzegach.
Zatrzymaliśmy się mniej więcej w połowie długości jeziora Juno i weszliśmy na szczyt niewielkiego wzgórza żeby zrobić kilka zdjęć tej mazurskiej krainie Pojezierza Mrągowskiego.
- Piękna, prawda?!
Kolację zafundowaliśmy sobie w Rynie w Gościńcu Ryński Młyn - znakomita lokalizacja zaskakująca wystrojem
wnętrza i smakiem potraw przygotowywanych w oparciu o tradycyjne receptury.
Dla strudzonych podróżą gości, na poddaszu zabytkowego Młyna, przygotowano pokoje z widokiem na jezioro Ryńskie, zaś w sklepie Smaki Mazur, na piętrze budynku, można zaopatrzyć się w dwukilogramowy sękacz własnej produkcji, zestawy upominkowe, wędzone ryby, takie jak sielawa, sum, pstrąg, sieja, oraz miody, alkohole - wino ryńskie, wzmacniające nalewki, piwo regionalne i podpiwek, również marynaty i inne.
Dla strudzonych podróżą gości, na poddaszu zabytkowego Młyna, przygotowano pokoje z widokiem na jezioro Ryńskie, zaś w sklepie Smaki Mazur, na piętrze budynku, można zaopatrzyć się w dwukilogramowy sękacz własnej produkcji, zestawy upominkowe, wędzone ryby, takie jak sielawa, sum, pstrąg, sieja, oraz miody, alkohole - wino ryńskie, wzmacniające nalewki, piwo regionalne i podpiwek, również marynaty i inne.
Przed dalszą podróżą nadmiar kalorii
traciliśmy na spacerze wokół czternastowiecznego dawnego zamku krzyżackiego, obecnie czterogwiazdkowy hotel.
Według legendy zaczerpniętej ze strony http://www.zamekryn.pl/zamek-ryn/historia/
po Zamku w Rynie przechadza się przynoszący szczęście dobry duch Białej Damy. To podobno Anna - żona litewskiego księcia Witolda, którego celem - dzięki sprzymierzonym zeń Krzyżakom - było zdobycie korony Litwy. Z tego względu wielokrotnie odwiedzał zamek w Rynie, by ustalić zasady sojuszu, i przed samą bitwą Grunwaldzką, zobowiązać się do przejścia na stronę Krzyżaków, czego gwarancją mieli być zatrzymani na Zamku księżna Anna i jej dzieci. Jak pokazała historia, Witold nie zdradził Jagiełły, więc w ramach zemsty jego rodzinę zamurowano w zamkowych piwnicach. Od tego czasu, kiedy nad Zamkiem zapada zmrok, w księżycowej poświacie, po komnatach przechadza się duch białej damy. Wśród mieszkańców Rynu krążą również niesamowite opowieści o tajemniczych lochach, łączących zamek z kryptą nieistniejącego już kościoła i pobliskim cmentarzem. Przy odrobinie szczęścia prawdziwość owych opowieści można sprawdzić osobiście.
Według legendy zaczerpniętej ze strony http://www.zamekryn.pl/zamek-ryn/historia/
po Zamku w Rynie przechadza się przynoszący szczęście dobry duch Białej Damy. To podobno Anna - żona litewskiego księcia Witolda, którego celem - dzięki sprzymierzonym zeń Krzyżakom - było zdobycie korony Litwy. Z tego względu wielokrotnie odwiedzał zamek w Rynie, by ustalić zasady sojuszu, i przed samą bitwą Grunwaldzką, zobowiązać się do przejścia na stronę Krzyżaków, czego gwarancją mieli być zatrzymani na Zamku księżna Anna i jej dzieci. Jak pokazała historia, Witold nie zdradził Jagiełły, więc w ramach zemsty jego rodzinę zamurowano w zamkowych piwnicach. Od tego czasu, kiedy nad Zamkiem zapada zmrok, w księżycowej poświacie, po komnatach przechadza się duch białej damy. Wśród mieszkańców Rynu krążą również niesamowite opowieści o tajemniczych lochach, łączących zamek z kryptą nieistniejącego już kościoła i pobliskim cmentarzem. Przy odrobinie szczęścia prawdziwość owych opowieści można sprawdzić osobiście.
Ryn, 20 sierpnia 2017 roku
Deptalysmy sobie po pietach! bylam w Rynie...tylko tyle pisze bom juz z plecakiem na Bieszczedy! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWrażeń moc życzę :)
UsuńPrzepiękne okolice. Tylko raz byłem na urlopie na Mazurach, ale za to robiłem dużo wycieczek, więc sporo zobaczyłem. Zamek w Rynie również, był świeżo po remoncie. Popularne były wieczory czwartkowe (z kolacją) na zamkowym dziecińcu w strojach z epoki. Nawet się przymierzaliśmy, ale w końcu nic z tego nie wyszło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przygoda zawsze na Ciebie czeka, kiedy tylko zamkniesz drzwi swojego domu...
UsuńSerdeczności :)
Kolejna cudowna jadłodajnia, która zachęca do odwiedzenia i skosztowania strawy przez strudzonego wędrowca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że miejsce nabiera większej atrakcyjności, kiedy lato jest upalne, nie tak jak w tym roku deszczowe, mokre...
Usuń