Dwie epoki, nie tak odległe, ale
bardzo różniące się. Rano podziwiałam nie tak już nowe technologie (wcześniej
i więcej widziałam ich w Paryżu patrz tutaj) w dziedzinie energetyki odnawialnej
a w południe oglądałam kolekcję starych samochodów białostockiego Moto Retro Muzeum.
O obu wydarzeniach rozpisywać się nie będę, bo relacji w rozmaitych źródłach w sieci jest naprawdę dużo. Ograniczę się tylko do moich własnych spostrzeżeń i wrażeń.
W Supraślu najbardziej zainteresował mnie rower hybrydowy elektryczny TrybEco Luca, klasyczny, bardzo wygodny z niską ramą i bagażnikiem, z baterią li-lon w tylnej piaście - po naładowaniu z zasięgiem od pięćdziesięciu do stu kilometrów. Łatwość obsługi jednośladu, przyjemna niemęcząca jazda (w moim przypadku ważne, po i w trakcie terapii onkologicznych) rozbudziły we mnie chęć posiadania elektrycznego cacka. Cena to 4 444,00 zł - trzy i pół mojej emerytury.
Oprócz rowerów, samochodów elektrycznych, stacji ładowania pojazdów i innych urządzeń zasilanych energią solarną, namiot swój rozstawił Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Łapach gdzie pod okiem fachowców można było bezpłatnie wykonać analizę składu masy ciała, zbadać poziom cukru i zmierzyć ciśnienie tętnicze krwi.
O obu wydarzeniach rozpisywać się nie będę, bo relacji w rozmaitych źródłach w sieci jest naprawdę dużo. Ograniczę się tylko do moich własnych spostrzeżeń i wrażeń.
W Supraślu najbardziej zainteresował mnie rower hybrydowy elektryczny TrybEco Luca, klasyczny, bardzo wygodny z niską ramą i bagażnikiem, z baterią li-lon w tylnej piaście - po naładowaniu z zasięgiem od pięćdziesięciu do stu kilometrów. Łatwość obsługi jednośladu, przyjemna niemęcząca jazda (w moim przypadku ważne, po i w trakcie terapii onkologicznych) rozbudziły we mnie chęć posiadania elektrycznego cacka. Cena to 4 444,00 zł - trzy i pół mojej emerytury.
Oprócz rowerów, samochodów elektrycznych, stacji ładowania pojazdów i innych urządzeń zasilanych energią solarną, namiot swój rozstawił Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Łapach gdzie pod okiem fachowców można było bezpłatnie wykonać analizę składu masy ciała, zbadać poziom cukru i zmierzyć ciśnienie tętnicze krwi.
Do Białegostoku przyjechaliśmy w samo
południe i samochód zaparkowaliśmy na parkingu przy bazylice archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w pobliżu
ulicy Jana Kilińskiego. O ulicy Kilińskiego, bazylice katedralnej, pałacu
Branickich i wielu innych miejscach stolicy województwa podlaskiego pisałam nie
raz na blogu - teksty i zdjęcia można znaleźć w etykietach w pasku po prawej
stronie bloga.
A z 26 maja kilka zdjęć zespołu świątynnego złożonego z dwóch połączonych ze sobą budynków kościelnych: starego późnorenesansowego z początku siedemnastego wieku oraz nowego neogotyckiego z początku dwudziestego i widok ze wzgórza kościelnego na Rynek Kościuszki.
A z 26 maja kilka zdjęć zespołu świątynnego złożonego z dwóch połączonych ze sobą budynków kościelnych: starego późnorenesansowego z początku siedemnastego wieku oraz nowego neogotyckiego z początku dwudziestego i widok ze wzgórza kościelnego na Rynek Kościuszki.
Ulica Jana Kilińskiego to jedna z
najstarszych i najkrótszych ulic Białegostoku. Znajdują się tu instytucje
kultury, kawiarenki, restauracje; Pałacyk
Gościnny Branickich (Dom Koniuszego) - przed drugą wojną była tam kawiarnia,
sklep cukierniczy i restauracja Savoy - współcześnie Pałac Ślubów; Muzeum Historyczne; Dom Kultury Śródmieście; Hotel Aristo; klasycystyczny budynek dawnej loży masońskiej -
obecnie Książnica Podlaska; Prokuratura
Okręgowa; pod numerem 8 zabytkowa kamienica
Makowskich; pod numerem 10 zabytkowa kamienica
Rozenblumów.
Początki, tego niezwykle klimatycznego białostockiego zaułka sięgają osiemnastego wieku, ówcześnie nazywanego ulicą z rynku do pałacu idącą później zaś Zamkową i Niemiecką. Po zakończeniu pierwszej wojny zmieniono nazwę na ulicę Jana Kilińskiego, pułkownika powstania kościuszkowskiego, uczestnika spisków powstańczych, z zawodu szewca. Podczas okupacji niemieckiej przywrócono dawną jej nazwę, a po drugiej wojnie Jan Kiliński zagościł na nawo.
Początki, tego niezwykle klimatycznego białostockiego zaułka sięgają osiemnastego wieku, ówcześnie nazywanego ulicą z rynku do pałacu idącą później zaś Zamkową i Niemiecką. Po zakończeniu pierwszej wojny zmieniono nazwę na ulicę Jana Kilińskiego, pułkownika powstania kościuszkowskiego, uczestnika spisków powstańczych, z zawodu szewca. Podczas okupacji niemieckiej przywrócono dawną jej nazwę, a po drugiej wojnie Jan Kiliński zagościł na nawo.
Na scenie, przed Pałacem Ślubów, wystąpiło kilka zespołów. O godzinie trzynastej z koncertem szalone lata 50-60 wystąpił The Chance, zaś o czternastej Kapela Czarnoleska. Jeden z utworów kapeli Polka galopka nagrałam.
W międzyczasie zajrzeliśmy do pałacu i ogrodów Branickich, które tego dnia w określonych godzinach można było zwiedzać z przewodnikiem.
Wpadliśmy także do Muzeum Wojska i obejrzeliśmy interesujące ekspozycje stałe:
* Między dwiema wojnami 1914-1939 - ważne dla miasta i regionu wydarzenia związane z przebiegiem I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej oraz okres międzywojenny.
* Przeciw dwóm wrogom. Militarne dzieje Podlasia i jego mieszkańców w latach 1939-1956 - podlaskie epizody II wojny światowej.
* Wojsko Polskie 1956-2010 - ewolucja umundurowania i wyposażenia Wojska Polskiego w drugiej połowie dwudziestego wieku a także udział Wojska Polskiego w misjach bojowych NATO oraz misjach pokojowych ONZ, które w znaczący sposób wpłynęły na zmianę wyposażenia polskich żołnierzy w ciągu ostatnich kilku lat.
Obejrzeliśmy także wystawę czasową Policjanci międzywojennego Białegostoku 1919-1939. Zgromadzono na niej liczne dokumenty, fotografie, mapy i eksponaty związane ze służbą białostockich policjantów.
Od 28 kwietnia do 1 września, w niedziele i święta, a w wakacje także w soboty Białystok zwiedzać można, korzystając z bezpłatnych przejazdów zabytkowymi autobusami, ogórkiem i jelczem, przemieszczającymi się po kilku tematycznych szlakach: wielokulturowym Białystoku, Białystoku przemysłowców oraz śladami białostockich murali.
Specjalne przejazdy zaplanowano z okazji święta ulicy Kilińskiego, osiemdziesiątej rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej, jak również dotyczące białostockich patronów 2019 roku.
W niedzielę, w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury, można było także obejrzeć wystawę prac absolwentki Liceum Plastycznego w Supraślu Marty Mężyńskiej zatytułowaną Wrota ulicy Kilińskiego.
Dodam tutaj pewną ciekawostkę dotyczącą Liceum Plastycznego w Supraślu. Liceum powstało w Białymstoku tuż po odzyskaniu niepodległości przez miasto w listopadzie 1944 roku. Organizatorem Koedukacji Średniej Szkoły Malarstwa i Rzemiosł Artystycznych był artysta plastyk - Stanisław Stolarczyk. Szkoła mieściła się przy ulicy Sosnowej róg Sukiennej tylko do końca roku, od stycznia 1945 przeniosła się na ulicę… Jana Kilińskiego 7, gdzie działała do roku 1959 - stąd podczas święta ulicy, w ostatnią niedzielę maja, Galeria imienia Sleńdzińskich zorganizowała wystawę poświęconą historii Liceum Plastycznego mieszczącego się przy ulicy Kilińskiego.
Wiosenny maj dobiegł końca. Charakteryzował go ogromny kontrast pogodowy. Aż trudno uwierzyć, że między północną a południową Polską mieliśmy jednocześnie suszę i powodzie.
Supraśl, Białystok, 26 maja 2019 roku
Kochana Ewo, Wasze wycieczki są tak bogate i różnorodne w wydarzenia, miejsca i informacje, że z wielką przyjemnością wracam tutaj drugi i trzeci raz, by delektować się ponownie. Pięknie tak przenieść się w czasie. Moja Ania interesowała się latami 50- tymi i 60- tymi. Artystami, muzyką, modą etc.
OdpowiedzUsuńZnała wiele blogerek o podobnych zainteresowaniach. Jeździła na spotkania, gdzie dziewczyny, Ania także, przebierały się w stylizacje vintage...
Chciała, byśmy w 2016 roku pojechały na spotkanie do Łodzi razem - wystylizowane, także Zięć i mój Mąż. W czerwcu po kolejnej operacji ustalałyśmy szczegóły... Ale w sierpniu choroba zniweczyła nasze wspólne marzenia...
Znowu łzy lecą mi na klawiaturę...
Przepraszam Ewo za ten smutny komentarz...
Ściskam Cię bardzo mocno i życzę wszystkiego dobrego z całego serca.
Bezpowrotne chwile naszego życia jeszcze nieraz wywołają u Nas wzruszenie, smutek, a także szczęście mieszane z czarą goryczy (znalezione w sieci, autor: neutralna)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Niesamowicie pomysłowe to święto ulicy i fajnie zorganizowane, jak widzę. Białystok mam w planach, a od Ciebie dowiedziałam się o jeszcze innych jego atrakcjach. Ale pierwsze zdjęcie Twojego męża z rolkami papieru na tym dawnym tle - bezcenne i humorystyczne. Pozdrawiam Was serdecznie! Dzięki:)
OdpowiedzUsuńWitaj Ula
Usuń... mnie bardziej podoba się to drugie zdjęcie czarno-białe, chociaż w tym pierwszym kolor mocniej charakteryzuje epokę... papier toaletowy był na wagę złota i zaszczytem było maszerować z taką zdobyczą do domu...
Uściski :)