środa, 12 października 2022

Bułgaria - Sozopol na wrześniowe wakacje we dwoje...

    Sozopol, podobnie jak Nesebar/Nesebyr, jest najstarszym miastem na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego. Oba miasta powstały tysiące lat temu i oba na przestrzeni wieków zmieniały swoje nazwy i przechodziły z rąk do rąk. Zarówno starożytny Nesebar jak i starożytny Sozopol ulokowały się na półwyspach, otwierających wejście do Zatoki Burgaskiej.

    Pierwsze ślady człowieka na terenie Sozopola pochodzą sprzed epoki brązu. W drugim tysiącleciu przed naszą erą rozwijała się tu cywilizacja tracka, a w szóstym wieku przed Chrystusem Milet skolonizował miasto i nadał mu nazwę Antheia, które wkrótce zostało zmienione na Apollonia, następnie Apollonia Pontica i Apollonia Magna - Apollonia ze względu na świątynię poświęconą Apollowi oraz kolosalny posąg bóstwa, który później przetransportowany został do Rzymu. Zanim miasto zostało zdobyte przez Rzymian należało do Królestwa Odrysów. W pierwszym wieku naszej ery Odrysowie (jedno z plemion trackich) ulegli romanizacji.  

   
Ponoć już w pierwszym wieku naszej ery w pismach zaczęła pojawiać się nazwa Sozopolis (
współczesny grecki Σωζόπολις). Miasto należało kolejno do Bizancjum, Bułgarów i Turków. Ten ostatni nazywał miasto, w zależności od okresu, Sizebolu, Sizeboli lub Sizebolou. Po przejęciu miasta przez Bułgarię nadano mu nazwę Sozopol.


   
Region Sozopola chrystianizowany od pierwszych wieków naszej ery, co najmniej od 431 roku był siedzibą biskupstwa. W 1808 biskupstwo zostało włączone do biskupstwa Achtopola.

   
Jak wspominałam w poprzednim poście tutaj, postanowieniem traktatu pokojowego zawartego 24 lipca 1923 w Lozannie, którego sygnatariuszami były miedzy innymi Bułgaria i Grecja, miała miejsce wymiana ludności. Prawie całą populację grecką przeniesioną z Sozopola na Chalkidiki zastąpiono bułgarskimi uchodźcami z greckiej Tracji Wschodniej.
    W Sozopolu znajduje się Muzeum Archeologiczne poświęcone starożytnej Apollonii Pontica.

   
Miasto posiada piękną starówkę z odziedziczonym sprzed wieków stylem tradycyjnych domów, których parter zbudowany jest z kamienia, a piętro z drewna.
    Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od strony portu, gdzie znajduje się przystanek autobusowy. To właśnie komunikacją publiczną pojechaliśmy do Starego Miasta, oddalonego od naszego miejsca zamieszkania o około cztery kilometry. O hotelu wspomnę później. Ciekawostką jest, iż w autobusach bilety sprzedawali konduktorzy. Bilety papierowe otrzymaliśmy jadąc do Sozopola, a w powrotnej drodze starsza pani skasowała od nas tylko gotówkę - do kieszonki.   
    Port w Sozopolu prezentowałam w poprzednim poście, traktującym o naszej wyprawie do Nesebar
tutaj.



     Stare Miasto Sozopol ulokowało się na krańcu półwyspu, który można przejść dookoła piękną nadmorską promenadą. Można też zboczyć z trasy i zanurzyć się w wąskich uliczkach gdzie ponad głowami panoszą się drewniane konstrukcje domów wystające ponad kamienne partery.
    Oto kilka zdjęć z ulicy Nabrzeżnej (Kрайбрежна), przy której znajdują się liczne lokale gastronomiczne.









   
Ulica wiedzie do małej miejskiej plaży z punktem widokowym na dwie wyspy, oddalone od brzegu o kilometr, większa zwie się Wyspą Świętego Jana, a obok, ta malutka - Świętego Piotra zwana również wyspą ptaków. W czasach starożytnych pomiędzy wyspami a brzegiem znajdowały się dwie inne wyspy: Milos i Gata - obecnie obie pod wodą.
Wyspę Świętego Jana zamieszkują liczne gatunki zwierząt, między innym spotkać tu można mniszkę śródziemnomorską, rzadki gatunek zwierzęcia z rodziny fokowatych.
    Dla obserwujących wyspy ustawiono na brzegu pomalowaną na niebiesko ławkę oraz zamontowano huśtawkę z dwoma siedziskami.

   
Widać stąd latarnię morska wybudowaną na Wyspie Świętego Jana przez Francuzów w 1884 roku. Znajdują się tu także ruiny starożytnej rzymskiej latarni z drugiego wieku oraz
ruiny zbudowanego w dziesiątym stuleciu klasztoru świętego Iwana (świętego Jana). W 2010 roku podczas prac w zrujnowanym klasztorze odnaleziono zamurowany w ołtarzu relikwiarz ze szczątkami świętego Jana Chrzciciela, opieczętowany czerwonym woskiem. Znajdują się tu także ruiny trzynawowej bazyliki z dziesiątego wieku, cerkwi, rezydencji królewskiej, biblioteki, fragmenty fortyfikacji z bramą i kilka cel mnichów.








     Warto zwrócić jeszcze uwagę na wyspę Свети Кирик, znaną również pod nazwą świętego Cyryla. W latach dwudziestych ubiegłego wieku zbudowano na niej rybacką szkołę morską, której oficjalne otwarcie nastąpiło w październiku 1930 roku. Niestety kilka lat późnej placówkę zamknięto z powodu ograniczenia połowów na Morzu Czarnym. Wyspa z lądem połączona jest falochronem pełniącym też rolę drogi. Mimo iż od 1965 roku wyspa jest zabytkiem, to budynki dawnej szkoły morskiej niszczeją. Podczas badań archeologicznych natrafiono na fragmenty starożytnej świątyni Apollina oraz średniowieczny kościół, część dawnego kompleksu klasztornego. Na wyspie znajduje się baza wojskowa.




   
Dalej, droga prowadzi wysokim klifem (морски скали), na którym ulokowały się budynki mieszkalne i lokale gastronomiczne, często z tarasami zawieszonymi nad skalnym urwiskiem, z widokiem na Wyspę Świętego Jana i Świętego Piotra. W tej części zachowały się fragmenty północnych murów twierdzy, a także ruiny średniowiecznego klasztoru Świętych Apostołów (Свети Апостоли). 






















 





  
Nie lada wrażenie sprawiają widoki z tarasu na Przylądku Skamni (Нос Скамни).
    Spacerując od przylądka w kierunku plaży Harmanite
(Харманите) podziwialiśmy niezwykle urokliwe położenie starego i nowego Sozopola, Uwagę zwracały południowe mury obronne i wieża twierdzy. Ryszard podziwiał drzewa figowe, które o tej porze roku przyciągały dojrzałymi, smacznymi owocami.


























     Tak jak Nesebar zdominowany jest przez liczne cerkwie, tak Sozopol przez tradycyjne drewniane domy, w dużej mierze budynki charakterystyczne dla bułgarskiego odrodzenia narodowego (proces odradzania się tożsamości narodowej Bułgarów pod panowaniem osmańskim przypada na lata 1762-1877).




















   
Zajrzeliśmy do sąsiadującej z Muzeum Archeologicznym cerkwi świętych Cyryla i Metodego
zbudowanej w 1889 roku. Po 1944 roku cerkiew zamieniono najpierw na muzeum miejskie, następnie na magazyn, później na Zakątek Muzealny Archeologii Podwodnej. Dopiero po 1989 państwo zwróciło świątynię Świętemu Synodowi Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej. W 2011 roku ponownie zaczęto odprawiać w niej nabożeństwa. W tej jednonawowej, jednoapsydowej budowli z półcylindrycznymi sklepieniami, znajduje się cenny rzeźbiony ikonostas wykonany z dębu i bukszpanu, przeniesiony z kościoła świętego Jana Teologa zniszczonego w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku.
     W przykościelnym ogrodzie uwagę zwraca stara rybacka łódź, typu Alamana.













      W starym Sozopolu natknęliśmy się między innymi na kaplicę świętych Konstantyna i Heleny, kaplicę Jezusa Chrystusa, cerkiew świętego Mikołaja Cudotwórcy.








   
Prowadzone na szeroką skalę wykopaliska archeologiczne doprowadziły do ​​odkrycia i odrestaurowania wschodnich i południowych murów fortecznych, południowej bramy fortecznej, średniowiecznego posterunku celnego, pieców ceramicznych, hutniczych i odlewni. Archeolodzy odkryli kościół z pojedynczą apsydą, bazylikę i starożytną chrześcijańską nekropolię w pobliżu południowego muru twierdzy. Obok kamiennych odkryć archeologicznych stoi tablica z informacją o południowych murach twierdzy Sozopola i średniowiecznym klasztorze świętego Mikołaja Cudotwórcy (Southern fortress wall of Sozopol and medieval monastery st. Nicholas the Miracle Worker). 





 
   
Zatrzymaliśmy się na przedmieściach Sozopola w hotelu Hacienda Beach. Hotel nie cieszy się najlepszymi opiniami. Owszem, budynki i ogród wyglądają na zadbane, jednak pokoje nie spełniają oczekiwań gości, którzy narzekają na wiele usterek i nie najlepszą czystość.

    Nam akurat trafił się duży, schludny, jasny apartament z oddzielną sypialnią i łazienką, z której niestety wydobywał się niezbyt przyjemny zapach, co przy dużej przestrzeni nie było zbyt uciążliwie. Podczas naszego tygodniowego pobytu codziennie zmieniane były ręczniki, uzupełniany papier toaletowy i zabierane śmieci, których nie produkowaliśmy wiele, natomiast pokój, sypialnia i łazienka ani razu nie były sprzątane. Podobnie klatka schodowa nosiła ślady zabrudzeń, a w windzie unosił się papierosowy zapach.
    Mieszkaliśmy w narożnej części budynku B1, na trzecim piętrze. Zarówno pokój dzienny jak i sypialnia posiadały panoramiczne okna wychodzące na długi balkon załamujący się pod katem prostym - w części narożnej zaokrąglony i przykryty betonowym baldachimem. Z balkonu po lewej widać było fragment Morza Czarnego a z tego po prawej nowy Sozopol usytuowany na wzgórzu. 














     Dla miłośników słońca i relaksu hotel oferował duży odkryty basen, przy którym ustawiono parasole i wygodne leżaki. W strefie basenowej działał bar Barbosa. Relaksować się też można było w przyjemnie urządzonych altanach. Podobały mi się wygodne siedziska z mnóstwem kolorowych poduszek, stoły, stoliki, oświetlenie, dekoracje roślinne, a także ciekawie pozaplatane białe sznury - zasłony - nadające altanom intymności. 






















    Do morza mieliśmy bardzo blisko. Wystarczyło przejść tylko drewnianą kładką przez wydmę, żeby znaleźć się na długiej, kilkukilometrowej, piaszczystej plaży.




















     Hotelowy basen i plaża były jedynymi atrakcjami w okolicy. Piesze wędrówki do Sozopola nie wchodziły w rachubę, ze względu na sporą odległość i brak chodników przy wąskiej drodze z dużym natężeniem ruchu. Biorąc pod uwagę moje zamiłowanie do poznawania świata cierpiałam nieco przebywając kilka dni w jednym miejscu. Spacerowaliśmy zatem brzegiem morza w tę i we w tę, obserwując meduzy wyrzucone na brzeg. Było ich najwięcej po jedynej, podczas naszego pobytu, deszczowej nocy. Widok tych parzących zwierząt nie zachęcał do kąpieli, mimo iż woda w morzu była bardzo ciepła. Wkładaliśmy specjalne buty do chodzenia po wodzie, ażeby uniknąć ewentualnego kontaktu z meduzami. 













     Po powrocie do domu poczytałam trochę o tych parzydełkowcach. Zacytuję fragment jednej z wypowiedzi:
    Eksperci z organizacji pozarządowych ostrzegają, że przełowienie stad ryb w morzach Unii Europejskiej prowadzi do plagi meduz, które mogą spowodować poparzenia, w przypadku niektórych gatunków śmiertelne.
   
O pladze meduz mówi się, gdy pojawiają się one masowo i często w miejscach, w których normalnie nie występują. Ogromne ilości meduz nie tylko powodują zamykanie plaż nad Morzem Śródziemnym i Czarnym, ale także zatykanie sieci rybackich czy koszty ponoszone przez służbę zdrowia w danym kraju. Szacuje się, że od roku 1990 inwazja meduz w Morzu Czarnym kosztowała branżę turystyki i rybołówstwa około 240 milionów euro.

    W Morzu Czarnym występują trzy typy meduz: Cornerot, Aurelia i Mnemiopsis. Warto dowiedzieć się o nich czegoś więcej wyjeżdżając na urlop nad Morze Czarne.
    Robiliśmy długie spacery, czasem nawet zażywaliśmy krótkich morskich kąpieli, ale pływaliśmy tylko w hotelowym basenie. Woda w nim była zimniejsza i chlorowana, ale za to bez tych galaretowatych stworów.

   
- Co mi się nie podobało w Bułgarii? - Bułgarzy mają jeszcze wiele do zrobienia w branży turystyczno-hotelarskiej. Zatrudnione w hotelu osoby nie odpowiadały uśmiechem na uśmiech, nie kłaniały się ani nie odkłaniały, chodziły z ponurymi minami i sprawiały wrażenie jakby pracowały za karę. Zapach papierosów unosił się w powietrzu.
    Czystość również nie jest mocną stroną Bułgarów. Na niewielkim parkingu przed bramą wjazdową leżały sterty śmieci! Nikt ich nie sprzątał przez cały nasz pobyt. Czystość stołówki też pozostawiała wiele do życzenia, a jedzenie, chyba po raz pierwszy na wyjazdach mi nie smakowało, z trudem udawało mi się skomponować coś lekkostrawnego.
    Jedynie w recepcji pracowała bardzo miła młoda kobieta. 




   Bułgaria, Sozopol, wrzesień 2022 rok

 

13 komentarzy:

  1. Sozopol może zauroczyć. Podoba mi się tradycyjna bułgarska zabudowa, pełna klimatycznych knajpek. Jest co zwiedzać, wszak to bardzo stare miasto ale też można się zrelaksować spacerując po plaży. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda stary Sozopol jest pełen niespodzianek. Chciałam przede wszystkim zobaczyć kamienno drewniane domy z wystającymi piętrami nad ulicę no i rzucić okiem na wyspy. Na miejscu okazało się, że jest jeszcze więcej interesujących miejsc w Sozopolu.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Super, że udało Wam się złapać jeszcze trochę słoneczka i relaksujących kąpieli. W Sozopolu nie byłam, więc z przyjemnością pospacerowałam z Wami. Bardzo ciekawa historia i fajny klimat miasta. Dzięki też za opis hotelu, choć z zewnątrz wygląda całkiem nieźle, to go nie wybiorę.
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bułgaria tak naprawdę nie leżała w sferze moich zainteresowań podróżniczych. Bardziej niż wybrzeże chciałam zobaczyć Dolinę Róż leżącą pomiędzy pasmami Srednej Gory i Starej Planiny.
      Na Bułgarię padło, tak jak zawsze na inne kraje, kilka/naście godzin przed wylotem. Hotel Hacienda Beach polecam osobom kochającym plażowanie, natomiast tym którzy chcą coś zobaczyć odradzam...
      Uściski :) :)
      P.S. Cieszę się, że zaraziłaś męża swoją pasją podróżniczą :)

      Usuń
    2. Dość długo to trwało, ale lepiej zwiedza się we dwoje. Zdecydowanie!

      Usuń
  3. Zwiedziłam prawie całą Europę, ale w Bułgarii jeszcze nie byłam. Muszę to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... chociaż raz warto pojechać do Bułgarii, to ciekawy kraj pod względem geograficznym i historycznym...

      Usuń
  4. Też nie myślałam o Bułgarii, ale chyba fajnie podejmować decyzję tak a hoc. Cieszę się, że podróżujecie, bo wiem, jak to lubicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcześniej też nie myślałam o Bułgarii... na naszą decyzję tak ad hoc wpłynęła bardzo korzystna oferta pobytu nad Morzem Czarnym. Dzięki temu wyjazdowi pogłębiłam swoją wiedzę historyczno-geograficzno-przyrodniczą nie tylko na temat Bułgarii ale też Europy i regionów Morza Czarnego.
      Dzięki tańszym ofertom możemy wyjeżdżać częściej. Muszę też przyznać, że na "owe lata" marzy mi się luksusowy hotel "wszystko w jednym". W przyszłym roku pięćdziesiąta rocznica ślubu! Kto wie co przyniesie nam los, w tym zaś znowu szukać będę taniej oferty - czy trafi mi się tak wspaniała jak w grudniu ubiegłego - Fuerteventura - Hotel R2 Rio Calma?
      Uściski :)

      Usuń
  5. Bułgaria nigdy nie była na liście moich marzeń, chociaż Sozopol widziany Twoimi oczyma wygląda całkiem przyjemnie. Fajnie, że podzieliłaś się swoją opinią na temat hotelu, zapewne pomoże to komuś z podjęciem odpowieniej decyzji przed wykupieniem u niech pobytu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bułgaria w tym sezonie była najtańszym kierunkiem, a zatem warto było przynajmniej w niewielkim stopniu ją poznać. Ciekawe, nowe doświadczenie :)
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  6. Budynki z wysuniętym (o większej powierzchni) piętrem widziałam w Macedonii i Stambule. Chyba są charakterystyczne dla większego regionu. W Bułgarii nigdy nie byłam. A hotel wygląda na bardzo przyjemny, ale jak wynika z Twojego opisu, nie wszystko widać na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie byłam w Macedonii i Stambule. A ten styl architektoniczny (jak i wiele innych) ukształtował się w jakimś okresie w danym kręgu kulturowym stąd ta powtarzalność i podobieństwo... Ech te podróże :) :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń