cd
Środa na Cyprze była tylko i wyłącznie moja.
Po śniadaniu zarzuciłam na ramiona mój niezawodny, niewielkich rozmiarów plecaczek, do którego tylko na moment wyjścia z hotelu i przejazd do Harbour (portu) włożyłam aparat fotograficzny. Poza aparatem niczego, co by zajmowało w nim miejsce nie było. Potrafię tak się zorganizować, że z łatwoscią włożę do niego moje ubranie, kiedy słońce mocno przygrzewa. W ten sposób ręce mam zawsze wolne i ze swobodą oddaję się mojej pasji rejestrowania tego co na mojej drodze najciekawsze.
Po śniadaniu zarzuciłam na ramiona mój niezawodny, niewielkich rozmiarów plecaczek, do którego tylko na moment wyjścia z hotelu i przejazd do Harbour (portu) włożyłam aparat fotograficzny. Poza aparatem niczego, co by zajmowało w nim miejsce nie było. Potrafię tak się zorganizować, że z łatwoscią włożę do niego moje ubranie, kiedy słońce mocno przygrzewa. W ten sposób ręce mam zawsze wolne i ze swobodą oddaję się mojej pasji rejestrowania tego co na mojej drodze najciekawsze.
Najpierw postanowiłam pojechać do drugiego Parku
Archeologicznego na wysokości tym razem Górnego Pafos. O Parku
Archeologicznym w Dolnym Kato Pafos
pisałam wcześniej, w postach Niedziela w Pafos na Cyprze i Wesele na Cyprze…
Za trzy euro kupiłam day ticket, jeden bilet autobusowy na cały dzień i ruszyłam w drogę, wierząc, że deszcz nie będzie padał. W Harbour przesiadłam się do autobusu linii 615, którego końcowy przystanek był znacznie dalej, bo aż w Coral Bay w Koralowej Zatoce
Za trzy euro kupiłam day ticket, jeden bilet autobusowy na cały dzień i ruszyłam w drogę, wierząc, że deszcz nie będzie padał. W Harbour przesiadłam się do autobusu linii 615, którego końcowy przystanek był znacznie dalej, bo aż w Coral Bay w Koralowej Zatoce
Ja wysiadłam dużo wcześniej. Przy kasie parku byłam jedyną osobą. Za 1,70 euro
kupiłam bilet wstępu i weszłam w przestrzeń Grobowców Królewskich.
Na temat tego archeologicznego stanowiska
nie znalazłam wielu informacji. Nazwa Grobowce Królewskie nie ma ponoć nic
wspólnego z królami. Chowano tam prawdopodobnie wysokich urzędników,
arystokratów i innych dostojników.
Przypuszcza się, że około stu grobowców wykutych
w miękkim piaskowcu powstało między czwartym wiekiem przed naszą erą, a trzecim
wiekiem naszej ery. Bardziej systematyczne badania tego terenu zaczęto
prowadzić dopiero w latach siedemdziesiątych dwudziestego stulecia…
Tak naprawdę nie bardzo mnie obchodziło, kto i kiedy został tam na wieczny
spoczynek przeniesiony, interesowało mnie miejsce i same grobowce. Lokalizacja
podziemnego cmentarza wydała mi się iście królewska - łagodnie schodzące do
morza wzniesienie i oszołamiający widok na samo morze.
- Gdzież są te groby? - Pomyślałam w pierwszej chwili, widząc przed nosem
jedyną skałę z wykutym wejściem.
Przede mną rozciągał się krajobraz bardziej księżycowy
niż cmentarny i tylko jakiś luksusowy hotel ze swoją własną ścieżka wzdłuż brzegu
morza, odgrodzoną drucianą siatką po lewej stronie i zarys Górnego Pafos po
prawej, świadczyły o istnieniu cywilizacji.
Nad moją głową, zmagały się dwa wiatry, jeden gnał ciepłe powietrze od morza, drugi straszył ciężkimi deszczowymi chmurami od lądu. To zdejmowałam, to wkładałam na siebie cieniutką bawełnianą kurteczkę z kapturem. Nie spiesząc, poddałam się żywiołowi i mojej niezawodnej intuicji. Poszłam w lewo w kierunku hotelu. Zaciekawiły mnie niewielkie wzniesienia porośnięte zwartymi kulistymi kępami. Ścieżki nie było, stąpałam więc ostrożnie pośród złocących się traw, ziół i kwiatów i wszędobylskich kłujących roślin.
- Są! Znalazłam je!
Małe komory grobowe widniały pod powierzchnią. Prowadziło do nich kilka stopni schodów zaledwie.
Wędrowałam dalej odnajdując następne nisze wykute w skałach. Wszystkie jak do tej pory były widoczne jedynie w miejscu ich lokalizacji.
- Ech! - Środowa przygoda zaczynała się ciekawie!
Obserwowałam morze, które pod wpływem zmieniającego się światła mamiło oczy przeróżnymi odcieniami niebieskości. Mimo targających mną wiatrów czułam się doskonale. Nie było mi ani zimno, ani ciepło, było mi tak dobrze, że unosząc raz jedną raz drugą stopę czułam, że płynę w powietrzu, muskając zaledwie ziemi. Obcowanie z przyrodą! Kto tego nie zaznał ubogi jest!
Nad moją głową, zmagały się dwa wiatry, jeden gnał ciepłe powietrze od morza, drugi straszył ciężkimi deszczowymi chmurami od lądu. To zdejmowałam, to wkładałam na siebie cieniutką bawełnianą kurteczkę z kapturem. Nie spiesząc, poddałam się żywiołowi i mojej niezawodnej intuicji. Poszłam w lewo w kierunku hotelu. Zaciekawiły mnie niewielkie wzniesienia porośnięte zwartymi kulistymi kępami. Ścieżki nie było, stąpałam więc ostrożnie pośród złocących się traw, ziół i kwiatów i wszędobylskich kłujących roślin.
- Są! Znalazłam je!
Małe komory grobowe widniały pod powierzchnią. Prowadziło do nich kilka stopni schodów zaledwie.
Wędrowałam dalej odnajdując następne nisze wykute w skałach. Wszystkie jak do tej pory były widoczne jedynie w miejscu ich lokalizacji.
- Ech! - Środowa przygoda zaczynała się ciekawie!
Obserwowałam morze, które pod wpływem zmieniającego się światła mamiło oczy przeróżnymi odcieniami niebieskości. Mimo targających mną wiatrów czułam się doskonale. Nie było mi ani zimno, ani ciepło, było mi tak dobrze, że unosząc raz jedną raz drugą stopę czułam, że płynę w powietrzu, muskając zaledwie ziemi. Obcowanie z przyrodą! Kto tego nie zaznał ubogi jest!
Odnajdywałam następne kamienne grobowce, które z jednej strony były mało widoczne,
z drugiej zaś, zapewne odsłonięte przez archeologów, prezentowały swoje
wnętrze. W dole, między ścianami z różnej wielkości otworami, panowała cisza. Zapewne ją zakłóciłam, bo nagle z ciemnych czeluści wyfrunęły gołębie, które towarzyszyły mi już do końca mojej wędrówki po parku. Przestraszyłam się niespodziewanym odgłosem furkoczacych skrzydeł. Miałam wrażenie jakby gromadka dusz sfrunęła na mnie, po czym rozsiadła się w pobliżu i obserwowała intruza. Jeden ciekawie mi się przyglądał, a kiedy zagadałam do niego z zainteresowaniem nastawiał ucha...
Szłam główną ścieżką, kiedy od strony
morza nadeszła młoda kobieta, Angielka, jedyna istota ludzka, do tej pory napotkana. Zatrzymałam się, poprosiłam o zrobienie mi zdjęcia i odwzajemniłam
tym samym.
Grobowce Królewskie po przeciwnej stronie ścieżki były coraz bardziej
okazałe, rozległe. Zastanawiałam się, co też jeszcze ziemia tam kryła. Obok
nich stały słupki z numerami, a więc były ponumerowane. Nie będę ich opisywać.
Proponuję obejrzeć zdjęcia, które wyświetlane na cały ekran są naprawdę godne uwagi.
Zbliżałam się do końca mojej wędrówki. Szłam w kierunku ogrodzenia i dość szerokiego
pasa zieleni oddzielającego miasto umarłych od miasta żywych. Zatrzymałam się przy ostatnim wypiętrzeniu skalnym, a właściwie odkrywce. W całym parku nie było jakichkolwiek
ograniczeń, wspięłam się więc na szczyt grobowca i jeszcze przez kilkanaście
minut obserwowałam tę niesamowicie piękną przestrzeń.
Do morza, główną ścieżką dochodzili właśnie turyści z
Japonii. Byli z przewodnikiem, który stojąc po środku grupy wymachiwał wyciągniętą
ręką w różnych kierunkach. Ich wizyta trwała krótko, nie rozpierzchli się gnani
ciekawością…, a ja robiłam moje ostatnie zdjęcia..., czerwone maki, obficie o tej
porze roku kwitnące na niebiesko zatrwiany i żółte rumianki…
- Ech!
- Kto by nie chciał, żeby jego ziemskie wędrowanie zakończyło się w takim właśnie
miejscu, albo tam gdzie pochowano Makariosa, ale o tym innym razem?!
Ponieważ dzień dopiero się rozpoczął, a ja zrobiłam
już tyle zdjęć, więc ciag dalszy mojej cudownej środy w Koralowej Zatoce i nie
tylko, opowiem w następnym poście.
A teraz Grobowce Królewskie w fotografii bez
komentarza…
Środowy ranek w Górnym Pafos na Cyprze, 10 kwietnia
2013 roku
Dalszy ciąg dnia już niedługo…
Fenomenalne, genialne zdjęcia, Ewuniu. Masz oko do szczegółów, które przydają fotografowanym obiektom charakteru. Np. zdjęcie 3 i 4 - Wow! Tyle mogę powiedzieć. Patrząc na nie nie widzę ruin, zabytków, ale ... żywą skałę, układającą się według własnej woli, jakby coś nam chciała przekazać, nam "dzieciom przyszłości". Rysa czy pęknięcie, zdaje się rozwierać szczelinę czasu, aż chciałabym tam się wcisnąć. A kolejne zdjęcie? Jakby skała zmieniała kształt i zamierzała ruszyć przed siebie. Niesamowite, Emu rozdziawił paszczencję z zachwytu, a więc możesz się puszyć z dumy. Ja również dzisiaj miałam małą przygodę, pominę już wyprawę do Ayers Rock (o tym napiszę u siebie niedługo), mam na myśli przygodę z ćmą. Ha! No i ten ... gołąb, grrrrrrr....
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia życzę, u nas w tej chwili prawie 20'a, niebo szkli się gwiazdami spoza cienkich chmurek, powietrze pachnie lasem tropikalnym, jesteśmy bowiem na pn-kontynentu. Moja "ka" swobodnie szybuje już nad Morzem Aratura ^ ^ Pozdrawiam, ściskam i całuję :***** (Ćmok) :D
Podzielam Twoje zdanie. Ja także widziałam żywą skałę, ludzi, dzikie zwierzęta szykujące się do skoku... Czwarte zdjęcie przypomina mi starca z mocno opadniętymi powiekami, ale za to z bujną czupryną...
UsuńMiałam nieco podobne do Twoich uczucia, do tych z pod wiszącej australijskiej skały...
Czekam na Twoje opowieści z podróży.
Buziaki i przygód moc :)))***
Te cuda chcialabym zobaczyc na wlasne oczy!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Witaj Judyto,
UsuńO tym jaki ten świat jest mały przekonujesz się dopiero wtedy kiedy podróżujesz. Zresztą Ty to wiesz i na pewno jeszcze w nie jedną podróż wyruszysz...
Nieustająco więc, zdrowia, zdrowia, zdrowia... Ci życzę, a buziaki na dodatek :)))*
I ja również! :)
UsuńNa razie odkrywam najbliższe kąty, a na te dalsze mogę sobie popatrzeć na przykład tu... I to daje też satysfakcję i chęci do szukania cudów :)
Babo ze wsi jesteś moim drogim gościem.
UsuńŚciskam Cię mocno:)*
Droga Basiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniały reportaż i serię profesjonalnych zdjęć.
Niesamowicie wyglądają te formy skalne, niczym z bajki.
Pozdrawiam serdeczne. :)
Edwardzie, nie wiem jak bym była zmęczona, to Twojego imienia bym nie zapomniała!
UsuńNo cóż, zazdrosna o Basię nie jestem, bo kto by z tak atrakcyjną młodą damą konkurował!
Mogę tylko powiedzieć, że kocham Was oboje!
To się nazywa "lapsus słowny" ^ ^ Ale miło, tak czy owak X,D Pozdrawiam zarówno Edwarda (druga w nocy to nie najlepsza pora na pisanie, tak sądzę :) i Ciebie, Słońce :) :**** Jak tak wszyscy będą mnie koffać, to się napuszę i urośnie mi pawi ogon :P
UsuńPozdrawiam i całuję :****** :))) (Ćmok)
Droga EWO.
UsuńNie wiedziałem jak wybrnąć z tej nieco kłopotliwej sytuacji, ale w sukurs przyszła mi Basia, uffff. Basiu - Dzięki!
Z mojej strony usprawiedliwieniem mogą być początki.... sklerozy.
W tej chwili zbieram się do wyjazdu do Czarnowa. Pogoda super. Jest okazja póść na górski szlak.
Pozdrawiam Was Moje Drogie Panie: Ciebie Ewo i Ciebie Basiu. Zaręczam, że rozróżniam która jest Ewa, a która Basia. :) :) :)))))
Przedziwna kraina grobowcow, ciekawe miejsce i chyba dobrze je zwiedzac samej, tak jak to zrobilas...zdjecia ogladnelam dwa razy i jak pewnie sie domyslasz, te z kwiatami sa moimi faworytami.
OdpowiedzUsuńWlasnie pozegnalam gosci i zabieram sie do nadrobienia zaleglosci blogowych. Cieplo pozdrawiam
Myślę, że ślad po gościach zostanie także na Twoim blogu. Zapewne był to ciekawie spędzony czas :)
UsuńDzięki za ciepłe pozdrowienia.
U nas także bardzo ciepło i przyjemnie.
Wreszcie swobodnie mogę oddychać zapachami mojego ogrodu i zachwycać się codziennymi koncertami ptaków. Dzisiaj zrobiłam kilka zdjęć i pewnie wrzucę je na bloga.
Buziaki :)))*
Oj mnostwo tych sladow gosciowych, ale moj laptop zaprotestowal, a tam mam zdjecia...wiec dzisiaj pognalam do miasta wojewodzkiego Merida i zlecialam to miasto cale, chodzi o adaptor plus do mojej ladowarki...niestety w wyniku trudnosci z importem , handel nie dostaje dolarow od rzadu, nigdzie tego ustrojstwa nie znalazlam, wlasnie wrocilam zmeczona, spocona i psioczaca, jeszcze raz podlaczylam laptop, wsciekle przycisnalam wtyczke i o dziwo zechcial ladowac!!! teraz chodze na palcach, mowie cichutko, nie trzaskam drzwiami, nie tupie nogami...moze bateria sie naladuje...i bede mogla co nieco zrobic...buziaki tez dla Ciebie i trzymaj kciuki
UsuńEch, chodź na palcach, mów cicho, nie trzaskaj drzwiami, nie tup nogami, niech się bateria naładuje, a potem do roboty...
UsuńTrzymam kciuki i całuski przesyłam :)))*
Ale grobowce, dla mnie wielka ciekawostka. Jak zawsze super pokazane. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście bardzo ciekawe miejsce, warte obejrzenia...
UsuńUściski :)