niedziela, 31 marca 2019

Kurpie Zielone - Łyse, Myszyniec

    W drodze do Olsztyna (tutaj i tutaj) mijamy miejscowości, o których pisałam już na blogu: Górę Strękową (tutaj), Wiznę (tutaj), Piątnicę (tutaj), Łomżę (tutaj), Łyse i pierwszy dłuższy postój robimy w Myszyńcu przez wielu uznawanego za stolicę Kurpi.
   Dobre wrażenie robi na nas wieś Łyse, ośrodek kurpiowskiej sztuki ludowej z drewnianym kościołem świętej Anny z końca dziewiętnastego wieku, znanym z corocznego konkursu na najpiękniejszą Palmę Kurpiowską. Kto wie może wpadniemy tu raz jeszcze 14 kwietnia, w Niedzielę Palmową.
    Wieś wygląda na bogatą i zadbaną, a to pewnie za przyczyną istniejącej tam od dwudziestu siedmiu lat rodzinnej firmie JBB, zatrudniającej w sumie około tysiąca trzystu pracowników.


    Z Łysych do Myszyńca zaledwie szesnaście kilometrów. Wizytówką tego miasta jest bazylika kolegiacka Świętej Trójcy, przy której parkujemy samochód.
    W kruchcie pięcionawowego kościoła halowego znajdujemy informację nie tylko na jego temat, ale także na temat samego regionu.







    Kurpie to tereny Puszczy Zielonej położone pomiędzy rzeką Narwią a byłymi Prusami Wschodnimi. Wschodnią granicę Kurpiowszczyzny wyznacza rzeka Pisa, zachodnią Orzyc. Głównymi ośrodkami regionu są Kadzidło, Łyse, Zbójna, Myszyniec i Ostrołęka.

   
Kurp to nazwa obuwia plecionego z łyka lipowego lub łapcie skórzane. W takim obuwiu chodzili pierwsi mieszkańcy Puszczy Zielonej - Puszczacy.

   
Kurpie od zawsze charakteryzowały się niezwykłą odrębnością i bogactwem kultury. Już w czasach potopu szwedzkiego wspomina się o Kurpiach jako narodzie wybitnie walecznym i odważnym. Ludzie żyjący w tym regionie posiadali większe swobody obywatelskie, kurpiowscy chłopi byli zwolnieni z obowiązku pańszczyzny byli wolni oraz posiadali prawo polowania z królami Polski. Na wyjątkowość regionu zwraca uwagę Henryk Sienkiewicz w Potopie.
    Odmienność ta przejawia się w sposobie budowania i zdobienia domów, w stroju i tkaninie, w sztuce ludowej i obrzędach. Jedynie na Kurpiach wytworzyły się wycinanki w kształcie lelui drzewka życia, wota woskowe, obrzędowe pieczywo noworoczne nowe latka, czółka w stroju panien. To na Kurpiach występowały swoiste krzyże żelazne, rzeźby świętych w przydrożnych kapliczkach, ozdoby snycerskie, kosze i dzbany wyplatane z korzeni sosny i palmy wielkanocne, wieńce dożynkowe, pisanki, pająki zwane kerecami.

 
  Prawdziwą atrakcją dla miłośników folkloru kurpiowskiego są coroczne Ogólnopolskie Dni Kultury Kurpiowskiej, odbywające się w Nowogrodzie w pierwszą sobotę i niedzielę lipca. Od dwudziestu jeden lat największą imprezą Związku Gmin Kurpiowskich jest Miodobranie Kurpiowskie w Myszyńcu.

   
Tajemnicza, nieprzebrana, niewyodrębniona administracyjnie szachownica piaszczystych wydm, wzgórz i bagien przeciętych dopływami rzeki Narwi - tak zapewne mogli opisać Puszczę Zieloną jej pierwsi mieszkańcy.
    W trosce o ich religijność i duchowe potrzeby, biskup płocki zlecił zakonowi jezuitów posługę wśród Kurpiów. Pierwszym, który tu przybył w 1647 roku w celu głoszenia wiary był Łukasz Załuska z Łomży. Dogodny punkt komunikacyjny, z którego jezuici wyruszali do pracy w puszczy sprawił, że zaczęła się tworzyć w tym miejscu nowa placówka duszpasterska, początkowo nazywana Misyą Myszyniecką, a nawet Jezupolem.

   
Przy wsparciu Marii Ludwiki Gonzagi, żony króla Jana Kazimierza, w 1654 roku wzniesiono drewnianą
kaplicę. Podstawą jej uposażenia miały być dochody z targów odbywających się trzy razy w roku - w święto Zwiastowania NMP, w wigilię święta Trójcy Świętej oraz w wigilię święta świętego Marcina.

   
Dalszy rozwój działalności wspierał Jan III Sobieski, który zezwolił także na wzniesienie szkoły, browaru i karczmy.

   
W latach 1698-1701 zbyt małą kaplicę rozebrano i wzniesiono nową drewnianą świątynię z czterema wieżami i pozłacanymi kopułami. Świątynię tę spaliły wojska szwedzkie króla Karola XII w odwet po przegranej bitwie z Kurpiami pod Kopańskim Mostem (4 kilometry od kościoła).

   
Nowy kościół powstał w 1718 roku. Jego budowę wspomógł król August II zezwalając zakonnikom na jarmarki i targi niedzielne. W 1754 zbudowano pierwszą na Kurpiach murowaną dzwonnicę, która przetrwała do dziś.



     Dwadzieścia lat później utworzono parafię Myszyniec. Po roku 1909 rozebrano starą świątynię a z pozyskanego drewna postawiono na cmentarzu kaplicę. Jednocześnie rozpoczęto budowę obecnego kościoła w stylu neogotyckim.
    1 kwietnia 1999 roku biskup łomżyński Stanisław Stefanek podniósł miejscowy kościół do godności kolegiaty z utworzoną przy niej Kapitułą Kolegiacką Trójcy Przenajświętszej. 





























    Wciąż trwają prace remontowe kościoła takie jak
renowacja elewacji ceglanej, renowacja witraży i inne. 




    Kolejnym naszym przystankiem na trasie do Olsztyna będzie Szczytno, miasto leżące już w województwie warmińsko-mazurskim.

   
Myszyniec, 18 marca 2019 roku

poniedziałek, 25 marca 2019

Pałac w Cieleśnicy i… Podlaska Wytwórnia Samolotów



    Pałac w Cieleśnicy to obiekt zabytkowy o bogatej i burzliwej historii. Nazwa wsi pochodzi od rodziny Cieleśnickich, która w 1526 roku nabyła tutaj dobra i założyła folwark.
   
    Sto lat później właścicielem majątku został Ludwik Aleksander Radziwiłł, drugi ordynat nieświeski, ten sam, który nieco wcześniej wzniósł w Białej niezwykle okazałą rezydencję, zaliczaną do najwspanialszych w Rzeczypospolitej doby Wazów (patrz tutaj).
Kres świetności bialskiej rezydencji zbiegł się z upadkiem Rzeczypospolitej i bezpotomną śmiercią ostatniego właściciela Białej - księcia Dominika Radziwiłła.

     
Książę Dominik Radziwiłł sprzedał Cieleśnicę wraz z Klonownicą Andrzejowi Serwińskiemu. Nowy właściciel unowocześnił folwark, wybudował
olejarnię, browar, młyn, cegielnię, założył plantację drzew morwowych połączoną z hodowlą jedwabników, hodował najlepsze gatunki bydła, koni, owiec, a w latach 1832-1835 podjął budowę klasycystycznego pałacu.
    Spadkobiercą majątku został bratanek Andrzeja Serwińskiego - Stanisław Serwiński, a później jego córka Stanisława Serwińska, która Cieleśnicę wniosła w posagu wychodząc za mąż za Henryka Różyczkę de Rosenwerth.

   
Kolejnym właścicielem majątku został ich syn Stanisław Różyczka de Rosenwerth (1885-1955), jeden z czterech założycieli Podlaskiej Wytwórni Samolotów (PWS). Różyczka / Rużyczka, jako główny udziałowiec wniósł do majątku spółki: grunty, zabudowania gospodarcze oraz kapitał w wysokości stu tysięcy złotych.
    Pamiątką z tamtych czasów są wiszące na ścianach pałacu w Cieleśnicy materiały archiwalne i zdjęcia dokumentujące historię samego pałacu oraz Podlaskiej Wytwórni Samolotów (PWS), których produkcję uruchomiono we wrześniu 1924 roku. Początkowo były to głównie modele na licencjach zagranicznych, między innymi francuskie Potezy i czeskie myśliwce Avia.
    Niemal od początku PWS przystąpiła do realizacji własnych projektów, budując w tym celu doświadczalnię aerodynamiczną oraz laboratorium. Pierwszym modelem, który wszedł do produkcji seryjnej był samolot myśliwski PWS-10. Dużym sukcesem okazał się PWS-26, samolot szkolno-treningowy, który do września 1939 roku został wyprodukowany w 320 egzemplarzach. Na uwagę zasługuje również model PWS-33 Wyżeł, uważany za jeden z pierwszych samolotów szkolno-treningowych na świecie. Wyżeł nie doczekał produkcji seryjnej. Prace nad nim przerwał wybuch wojny i bombardowanie Luftwaffe 4 września 1939 roku, które zniszczyło budynki i linie produkcyjne wraz z samolotami.
    W okresie rozkwitu Podlaska Wytwórnia Samolotów zatrudniała 470 osób i zajmowała 31 hektarów w tym około 15 000
m² warsztatów. W latach 1931-1939 PWS wyprodukowała 1537 samolotów i kilkadziesiąt szybowców, dzięki czemu stała się trzecim tego typu zakładem produkcyjnym w Polsce.

 W latach dwudziestych ubiegłego stulecia Stanisław Różyczka de Rosenwerth rozbudował folwark i wyposażył go w gorzelnię, młyn parowy, cegielnię i elektrownię.

 Po drugiej wojnie światowej dobra cieleśnickie przeszły na własność Skarbu Państwa Polskiego. W pałacu funkcjonował Dom Pracy Twórczej. Później budynek stał się własnością Państwowego Gospodarstwa Rolnego w Cieleśnicy. Mieściła się w nim sala kinowa, klubokawiarnia i ośrodek zdrowia.

   
W 2009 roku majątek nabyli Barbara i Dariusz Chwesiukowie, właściciele firm Bialcon i Rabarbar, i rozpoczęli projekt adaptacji zespołu pałacowo-parkowego na obiekt hotelarsko-gastronomiczny z kuchnią opartą na świeżych składnikach z przypałacowego ogrodu.
W pobliżu bramy wjazdowej na terenie parku znajduje się tablica o treści
W hołdzie
ziemiaństwu polskiemu
siewcom kultury i zamożności państwa
ojcom naszym
pamięci barona
Stanisława Rużyczki Rosenwertha
właściciela dóbr w Cieleśnicy
budowniczemu ładu administracyjnego w odrodzonej Polsce
współtwórcy Podlaskiej Wytwórni Samolotów w Białej Podlaskiej
automobiliście, pasjonatowi strzelnictwa sportowego
wielkiemu patriocie wspierającemu w latach okupacji
Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej
byli żołnierze AK
Cieleśnica 2013


    We wrześniu ubiegłego roku, w ramach wycieczek po historycznym Podlasiu, o których rozpisywałam się na blogu, trafiliśmy do Cieleśnicy i na własne oczy podziwialiśmy idealne połączenie klasycystycznej elegancji i wiejskiej sielanki. Mieliśmy to szczęście, że w końcówce kalendarzowego lata brama do rezydencji państwa Chwesiuków była otwarta i jak się okazało byliśmy jedynymi gośćmi tego dnia. Pan Dariusz pracował w parku, a pani Barbara przebywała w pałacu.




    Nie wiedzieliśmy jeszcze, że oprócz właścicieli jesteśmy tylko my i śmiało zapuszczaliśmy się w najbardziej odległe i intymne zakątki pałacowej posiadłości. Najpierw podziwialiśmy stare drzewa akacjowe rosnące w alei prowadzącej do pałacu, później zajrzeliśmy do ogrodu owocowo-warzywnego.








     Na zegarze wybiła ósma trzydzieści, kiedy przechodziliśmy do drugiej części parku. O tak jeszcze wczesnej porze poranna rosa lśniła w źdźbłach trawy i zostawiała mokre ślady na moich wypłowiałych od słońca, niebieskich trampkach, widać to na zdjęciach robionych w pałacu. Chłonęliśmy czyste powietrze i podziwialiśmy romantyczny zakątek ogrodu z sadzawkami i stawem z odbijającą się w nim oranżerią.  
    Później od pani Barbary dowiedzieliśmy się, że póki co remontu starej oranżerii zrobić nie mogą ze względu na bardzo wysokie koszty.


































    Podczas spaceru pomiędzy wiekowymi drzewami towarzyszył nam młody czarny kot. Plątał się pod nogami, tarzał w opadłych liściach, ocierał o stopy i zachęcał do zabawy, wydawało się, że rozumie każde moje słowo.





    Wreszcie otworzyliśmy drzwi pałacu i weszliśmy do okrągłego holu z przylegającą do niego od północy klatką schodową. Przywitała nas pani Barbara i oznajmiła, że wpadli tu z mężem na krótko i gdybyśmy przyjechali trochę później to posiadłość byłaby już zamknięta. Dzięki uprzejmości gospodyni mogliśmy się przyjrzeć wnętrzu. Pani Basia opowiedziała nam także o rodzinnym przedsięwzięciu znanym jako Manufaktura Cieleśnica, firmie sprzedającej konfitury, syropy, zioła i inne wyroby własnej produkcji.






























   
To niesamowite, że nowi właściciele, kontynuując bogatą historię pałacu,
z wielką pieczołowitością odrestaurowali budynek zachowując jego formę z lat dwudziestych ubiegłego stulecia.

   
Cieleśnica, 18 września 2018 roku