czwartek, 29 października 2020

Zante quadem - Przylądek Keri (Κερί) i Agios Sostis (Άγιος Σώστης)


      Półwysep Keri (Κερί) - najbardziej na południe wysunięta część Zante - słynie przede wszystkim ze swojego wybrzeża klifowego, do którego zmierzają niemal wszyscy turyści. My również mieliśmy taki zamiar, ale ostatecznie wylądowaliśmy na niewielkiej plaży z małym portem, skąd można popłynąć na Marathonisi (Turtle Island - Wyspę Żółwi) albo do Keri Cave. Przy odrobinie szczęścia, w pobliżu wyspy przypominającej kształtem żółwia, dostrzec można jego przedstawiciela rodzaju Careta careta (żółwie te widziałam w Turcji i na Cyprze i pisałam o nich na blogu), a z poziomu morza podziwiać jedne z najpiękniejszych jaskiń wyrzeźbionych przez naturę w wapiennych skałach - tego cudu z powodu zmęczenia nie zobaczyliśmy ani z góry ani z dołu.

   
Mieliśmy za sobą ponad pół dnia jazdy quadem po bardzo krętych, stromych, często szutrowych drogach górskich i kolejne górzyste ścieżki, były dla nas nie lada wyzwaniem. Quad, wspaniały środek lokomocji, nie zapewniał komfortu podróżowania w tak ukształtowanym terenie. Kolejne kilometry pokonywaliśmy w dość ślimaczym tempie, co pochłaniało nam cenny czas a zatem i możliwości dotarcia do innych przyrodniczych atrakcji Zante.

 

    Nie tylko wyspie Marathonisi przyglądaliśmy się z tarasu Tawerny Keri, popijając kawę. Ryszard sączył cappuccino ja zaś mrożoną cafe frappe (καφές φραπέ). Po raz pierwszy smak tej kawy poznałam w Atenach - podaną na wynos w wysokiej szklance ze słomką degustowałam siedząc na Forum Romanum w cieniu ośmiokątnej Wieży Wiatrów (patrz tutaj). Ateńska kawa była wyśmienita, natomiast ta w Keri mi nie smakowała.















    Ryszard z góry obserwował czarno białą kaczkę, którą słodką wodą poił właściciel tawerny.
    Jak widać na zdjęciach, sezon na Zante dobiegał końca, chętnych do plażowania niewielu, w porcie pustki...








     W Keri Beach przyjrzeliśmy się kolejnemu celowi naszej wycieczki - prywatnej wyspie Cameo, zwanej często wyspą ślubów, jako że ceremonie zaślubin i ślubne sesje zdjęciowe często mają tam miejsce. Na tę malutką wyspę z portu Sostis jeszcze przed wrześniowym cyklonem dostać się można było wąską drewnianą kładką. Teraz po mostku, na który wchodziło się za niewielką opłatą nie ma śladu. Na nabrzeżu została jedynie niewielka platforma, z której owa kładka brała początek.

    Ubrani w kurtki, gotowi do drogi, zrobiliśmy sobie i my małą sesję zdjęciową na przydrożnym betonowym tarasie z zejściem na wąziutką, kamienistą plażę. Niestety ta nabrzeżna ulica kończyła się tutaj. Do portu w Agios Sostis (Άγιος Σώστης) mieliśmy ponad osiem kilometrów, drogą E35 wiodącą do stolicy Zante, z której w miejscowości Lithakia (Λιθακιά) skręciliśmy do celu. Ta południowa trasa z zachodu na wschód jest zdecydowanie łatwiejsza i szybsza.










     W Port Sostis uwagę naszą przykuła wypiętrzająca się z morza skała, do której doklejona została kapliczka pod wezwaniem świętego Sostisa. Niestety nic na temat tego Świętego nie znalazłam.
    Skała ta, podobnie jak pobliska wyspa Cameo, charakteryzuje się poziomo nałożonymi na siebie płaskimi płytami. Na szczycie skały uformowało się trochę zieleni. Nie zabrania się wspinania na jej wierzchołek. Po drugiej stronie woda wydrążyła grotę, do której można podejść z nabrzeża po kamieniach. Ten naturalny twór przypomina mi kształtem statek wbity dziobem w wyłaniającą się z morza mieliznę.











   
W miejscu, gdzie jeszcze przed wrześniowym huraganem rozpoczynała się drewniana kładka, na niewielkiej platformie stał Grek z zarzuconą do wody wędką i tłumaczył nam skutki katastrofy. Niestety Cameo Island w tym czasie było dla nas niedostępne. Na zdjęciach w przybliżeniu widać kilka połamanych drzew, wichura zerwała także słynne białe płótna zawieszone nad malutką plażą. Ponoć w 1633 roku w wyniku trzęsienia ziemi zostało przerwane połączenie Cameo z lądem.














   
Z tego miejsca, podobnie jak i z Keri Beach podziwialiśmy też Marathonisi (Wyspę Żółwi).




    Podziwialiśmy także przepiękną panoramę zatoki Laganas i dwa charakterystyczne wzgórza znajdujące się między dwoma portami stolicy Zante: lotniczym po zachodniej stronie i morskim po wschodniej.

















   
Naszą podróż quadem kontynuowaliśmy drogą E35 i ostatnim przystankiem tego dnia było miasto Zakynthos, a właściwie jego port, ale o tej przygodzie w kolejnym poście.



    Zakynthos, 8 października 2020 roku

  Zakynthos - inne wpisy:

- Zante - Zakynthos - kurort Argassi
- Zakynthos - Porto Limnionas, najstarsze drzewo oliwne w Exo Chora i dzwonnica w Koiliomenos z symbolami masońskimi
- Zante quadem - Przylądek Keri (Κερί) i Agios Sostis (Άγιος Σώστης) 

- Zakynthos - stolica wyspy, monastyr Najświętszej Marii Dziewicy w Anafonitrii i święty Dionizos, Bochali i Skopos

- Plaże zawłaszczone przez żółwia morskiego Caretta Caretta - Sekania, Dafni, Gerakas - strefa A Morskiego Parku Narodowego Zakynthos

- Zakynthos - atrakcje wschodniego wybrzeża półwyspu Vasilikos
- Magia Zakynthos... dla ludzi młodych duchem...

- Zakynthos - Zatoka Wraku, Błękitne Groty, majestatyczne, wapienne klify skąpane w lazurowych wodach Morza Jońskiego