cd
gdy jesteś z kimś kto będzie pokonywał kilometry
by przez
chwilę mieć ciebie blisko nie schrzań tego
bowiem drugiej takiej osoby możesz
już nie mieć
/znalezione w internecie/
Moim do nie dawna marzeniem było
zobaczyć Klify Moherowe - Cliffs of Moher, jednak na krótko przed wyjazdem do
Irlandii trafiłam na bloga Polki mieszkającej w Hrabstwie Donegal w pobliżu
innych klifów, a mianowicie Slieve
League. Zainteresowała mnie bardzo wyprawa Polki w to miejsce i postanowiłam
przyjrzeć się jej bliżej.
Zastanawiałam się dlaczego te
pierwsze klify są tak bardzo znane i reklamowane, a te drugie nie? Dlaczego
wcześniej nie wpisały się na listę moich marzeń?
Odpowiedź otrzymałam dopiero na
miejscu.
A kiedy tam dotarłam za przyczyną
Kogoś mi bardzo bliskiego oniemiałam z zachwytu i na pytanie:
- No i jak? - Wypowiedziałam słowa, które wprawiły w
osłupienie tego kto je zadał (???) - I nie było to pejoratywne wyrażenie, nie, nie!
Klify Moherowe o długości ośmiu kilometrów i wysokości zaledwie dwustu czternastu metrów są
łatwo dostępne. Można tam dojechać samochodem osobowym, autobusem, czy też
autokarem wycieczkowym, a więc turystów tam sporo i na dodatek
muszą kupić wejściówki w dobrze zorganizowanym centrum informacji - takie
pomieszanie cywilizacji z dziką naturą.
A wyprawa na Slieve League była nie lada wyzwaniem.
W poprzednim poście opisywałam trasę
i ciekawsze miejsca na stu osiemdziesięciokilometrowym odcinku. Jednym z
ostatnich jakie prezentowałam przed wjazdem na górę była miejscowość Teelin i port przy Teelin Road.
Przypomnę, że ruch w tych okolicach jest niewielki, a właściwie prawie żaden.
Jedzie się wąskimi pustymi ścieżynami szerokimi na tyle, żeby zmieściło się
jedno auto.
Jednak my mieliśmy to szczęście
spotkać innego użytkownika drogi, a był nim policjant z miejscowej Gardy.
Włączył się do ruchu przed nami i dał sygnał, żebyśmy jechali za nim.
Wjechaliśmy na parking, na którym metalowa brama zamykała drogę.
- Pisałam już, że Irlandczycy są
bardzo życzliwi i uprzejmi?
- Dzisiaj do grona życzliwych włączę
irlandzkie służby mundurowe. Ów policjant nie zatrzymał nas po to, żeby nam
wlepić mandat próbując wmówić jakieś przestępstwo drogowe, ale po to żeby nas
poinformować, że możemy otworzyć bramę i wjechać na tereny prywatne na górny
parking. Co więcej, powiedział że będzie nas tam pilotował, a bramę zamknie sam,
wracając.
To pilotowanie to był swojego rodzaju
rollercoaster, bo nie dość, że droga była niebezpiecznie wąska i kręta, to na
dodatek policyjne autko jak jakaś zjawa ginęła nam z oczu i pojawiała się nagle
hen na wybrzuszeniu sinusoidalnej górskiej fali. Nie mieliśmy szans trzymać mu
się na ogonie i dopiero na górze dopadliśmy pirata. Tam podziękowaliśmy mu za
pomoc.
Z Teelin na klify Slieve
League jechaliśmy drogą bez nazwy Unnamed
Road. Pierwszy parking, na którym dowiedzieliśmy się że możemy kontynuować
wjazd znajdował się w masywie Croaghlin,
poniżej jeziorka Lough Meenaviller,
drugi zaś na krańcu Cappagh za
kolejnym niewielkim jeziorkiem Lough
O'Muligan. Tam właśnie zaparkowaliśmy
samochód i brzegiem urwiska powędrowaliśmy na szczyt kolejnego masywu Shanbally
z górą Slieve League.
Od stromego kamiennego uskoku
chroniła nas drewniana barierka z ledwo zauważalną, delikatną jak pajęczyna
siatką. Chwilę postaliśmy na drewnianym tarasie skonstruowanym nad kamienną
krawędzią skąd dobrze widać było dwie skały wynurzające się z oceanu zwane
Giants Table and Chair czyli stół i krzesło olbrzyma.
Wyglądały jak dwa pryszcze na tle ściany wysokiej na sześćset jeden metrów.
Zdjęcia zupełnie nie oddają majestatu klifów
bowiem nie było żadnych punktów odniesienia, chociażby łodzi na wodzie, które
pojawiają się tam w sezonie letnim z ciekawskimi podróżnikami na pokładzie.
Wiał silny wiatr więc nie
ryzykowaliśmy wejścia na wychodzącą w ocean skalistą falezę, której początkowa
grań nosi nazwę One Man's Path, czyli ścieżka na szerokość jednej tylko osoby,
a kończy bardziej przyjaznym człowiekowi wzniesieniem o nazwie Malin Beg. Nie
zobaczyłam więc jeziora Lake Agh po drugiej stronie grani. Za to do woli, z
góry porośniętej wrzosami podziwiałam Lough O'Muligan i kolejną kamienną falezę
Carrigan Head. Nie było stamtąd widać ruin wieży wczesnego ostrzegania Glen Head Tower z okresu
napoleońskiego. Dopiero na parkingu można było ją dostrzec.
A irlandzkie owce wcale nie mają lęku
wysokości...
Wracaliśmy w doskonałych nastrojach i
zdążyliśmy jeszcze na wieczorną mszę, jako że był to dzień świąteczny - Zwiastowanie
NMP. Mogłam więc uczestniczyć w kolejnym nabożeństwie sprawowanym tym razem w
języku angielskim.
Podczas mojego dziewięciodniowego
pobytu na wyspie miałam także okazję wysłuchać mszy świętej w tradycyjnym rycie
rzymskim, tak zwanej mszy trydenckiej lub Mszy świętej Wszechczasów.
A wracając do początkowej sentencji
posta, mój dzisiejszy wpis podsumuję zdaniem:
wielkim szczęściem jest mieć Kogoś
kto przyczyni się do realizacji twoich marzeń
i niczego nie schrzani
|
Nieco powyżej dolnego parkingu - jeziorko Lough Meenaviller |
|
Sinusoidalna górska ścieżka |
|
Kręta i niezwykle piękna |
|
Upstrzona głazami |
|
Z widokiem na Atlantyk |
|
Tylko trawy i wrzosowiska |
|
Droga na szerokość samochodu osobowego |
|
Przed nami autko policyjne |
|
Wjeżdżamy na górny parking - widok na grań Slieve League |
|
Carrigan Head z wieżą Glen Head Tower |
|
Ruiny wieży wczesnego ostrzegania z czasów napoleońskich na Carrigan Head |
|
Na górnym parkingu na krawędzi Cappagh |
|
Całe moje szczęście ukryte w kapturze podszytym wiatrem |
|
Jak w rytualnym tańcu |
|
Slieve League - 601 metrów nad poziomem morza |
|
Najwyższe na wyspie klify z widokiem na Ocean Atlantycki |
|
Podczas silnego wiatru należy zachować szczególną ostrożność |
|
Stół i krzesło olbrzyma |
|
Giants Table and Chair |
|
Wspinamy się na Shanbally |
|
Kamienna ścieżka Shanbally |
|
Po środku górny parking na krawędzi Cappagh, a ta kropeczka to nasze autko |
|
Widok z góry na wjazdową dróżkę, tę upstrzoną głazami i parking |
|
Ze względu na silny wiatr nie wchodzimy na sam szczyt |
|
Kamienne górotwory, a po prawej parking z niebieskim autkiem |
|
Na tle Slieve League |
|
Gdyby nie ten wiatr... ? |
|
Ech, zamienię się w kroplę wody, w podmuch wiatru... |
|
Po lewej grań ze ścieżką na szerokość jednej osoby |
|
Jeziorko Lough O'Muligan a po lewej Carrigan Head |
|
Carrigan Head i Lough O'Muligan |
|
Na wrzosowisku |
|
Wyobrażam sobie jak pięknie musi tu być podczas kwitnienia wrzosów |
|
Slieve League |
|
Ostatnie spojrzenie na Slieve League |
|
Ktoś, kto niczego nie schrzanił |
Ja dobrze ze ktos nie schrzanil i moglismy poogladac te cuda..przecudowne okolice, i znowu to powietrze krystaliczne, i Twoja reka fotografa daly mi niesamowita przyjemnosc ogladania..sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńChciałabym po prostu rozpłynąć się w powietrzu, zamienić w wiatr lub kroplę wody...
UsuńBuziaki na egzotyczną stronę Ziemi posyłam :)))*
Wow! Ewa! Swietna foto-relacja oddajaca piekno i surowosc krajobrazu, i klimatu,i oczywiscie krystalicznosc powietrza. Przy Twojej pomocy, jako modelki, nawet widac sile wiatru i temperature powetrza.Lacznie z wprowadzajacym tekstem wyszedl Ci bardzo udany i bogaty post.Gratuluje,dziekuje,i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTereniu, dziękuję za miłe słowa komentarza.
UsuńPozdrawiam ciepło :)))*
Ewo, przepiękne miejsce i cudne zdjęcia. Chciałabym zobaczyć to na żywo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA gdy już tam będziesz nie spiesz się, wejdź wszędzie gdzie tylko się da.
UsuńBuziaki :)))*
Przepiękne krajobrazy- cieszę się, że je przybliżasz, gdyż chyba nie dane mi będzie samemu je podziwiać.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia b. gorące (u mnie leje już trzeci dzień)
Czekałam na bardzo gorące pozdrowienia od Ciebie.
UsuńU mnie susza, koszę, pielę, podlewam młode sadzonki cynii, które dostałam od przyjaciółki. Przyjęły się, a więc będzie kolorowo przez całe lato...
Joseph Conrad powiedział: żyjemy tak jak śnimy - samotnie.
Spełniaj swoje marzenia !
Jak zawsze odwzajemniam serdeczności i nie każ mi na siebie czekać :)))*
Przepiękne miejsce, takie puste, wolne od tłumu, hałasu i tzw. "cywilizacji". Zazdrościć, zazdrościć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*** :)
Taka spokojna szmaragdowo brązowa bezkresna przestrzeń...
UsuńBuziaki :)))*
Potęga natury jest wprost niewyobrażalna, co doskonale widać na Twoich zdjęciach. Pod ostatnią myślą tego posta również i ja się podpisuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWitaj Ewuniu,
OdpowiedzUsuńJak chciałam nawiązać do tego o czym napisałaś w swoim poście - mianowicie do tego jak podchodzi GARDA (irlandzka policja) do zwykłych ludzi.
Kuzynka z mężem wracali kiedyś w nocy z dyskoteki. Do domu nie mieli daleko, ale kawałek drogi, który musieli przejść był wąski i nieoświetlony. Akurat podjechał patrol Gardy, zatrzymał ich i zapytano ich czy mają kamizelki odblaskowe, bo jest ciemno i przez to niebezpiecznie.
Nie mieli takich i co zrobił Pan Gardzista? Wysiadł z samochodu, wyjął z bagażnika dwie kamizelki, wręczył im, poczekał, żeby je nałożyli, po czym życzył im bezpiecznego dotarcia do domu i dobrej nocy, a następnie patrol odjechał. Można?? Można!
Pozdrowienia z Buncrany.
Kasia.
Kasiu, dziękuję za komentarz i pozdrowienia z Buncrany.
UsuńŚciskam również bardzo, bardzo mocno :)))*
Te cytaty, które podałaś na początku i na końcu posta bardzo mi się spodobały . Przypomina mi to o moim pewnym przyjacielu ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie .
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)))***
UsuńEch, marzenie...cudnie tam! uściski dla ciebie Ewuniu za tę przepiękną relację!
OdpowiedzUsuńNie próbuję wyobrazić sobie Boga; wystarcza mi odczucie potęgi i majestatu przyrody, o tyle, o ile możemy ją poznać za pośrednictwem naszych niedoskonałych zmysłów /Albert Einstein/
UsuńTak jakoś mi się skojarzyło!
Buziaki dla Ciebie Agnieszko :)))*
no właśnie, i chyba o to w tym wszystkim chodzi, zachwycajmy się potęgą natury chociaż na tyle na ile umiemy ją docenić...od samego rana tak mnie natchnęłaś "wzniośle"!
UsuńOdwzajemniam buziaki :)))
Chi, chi... ja także byłam u Ciebie z samego rana w odwiedzinach na warsztatach chodzenia...
UsuńBuziaki :)))*
Slieve League jest cudne,pięknie je przedstawiłaś na zdjęciach, też mieliśmy piękną słoneczną pogodę gdy tam byliśmy. I do tego upał :)
OdpowiedzUsuńSlieve League to takie miejsce do którego chce się wracać, bez względu na to czy pada deszcz czy świeci słońce.
UsuńA upał w Irlandii to coś niezmiernie rzadkiego :)))