wtorek, 1 września 2020

Czas na żagle!


    … odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. / Mark Twain/   
    - Granice? Nigdy żadnej nie widziałem, ale słyszałem, że istnieją w umysłach niektórych ludzi. /Thor Heyerdahl/

   
Weekend na Mazurach był po prostu bajeczny, i dla mnie i dla Ryszarda - dla mnie zabytkowe perełki regionu, dla Ryszarda żagle! A wszystko to dzięki Grażynie, która gościła nas w Węgorzewie po raz kolejny
(patrz tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj).

   
W rejs po mazurskich jeziorach popłynęliśmy Tangiem. Nad bezpieczeństwem czteroosobowej załogi czuwała kapitan Ania. To ona przypominała Ryszardowi i Magdzie (córce Grażyny) niektóre zasady sterowania żaglówką. Ryszard z patentem sternika, odświeżał sobie swoje dawne przygody pod żaglami i pilnie studiował nowinki w osprzęcie jachtowym, Magda z patentem żeglarza czerpała kolejną już tego tygodnia przyjemność obcowania z wodą na kolejnej jednostce pływającej. Myślę, że dla młodej lekarki, pracującej w białostockim szpitalu (nie zapominajmy o pandemii), był to wspaniały relaks i odpoczynek od podejmowania codziennych, niejednokrotnie trudnych decyzji, jak również spokojny pobyt w domu rodzinnym w Węgorzewie. Grażyna, doświadczona żeglarka, tym razem nie musiała zasiadać za sterami, ja zaś z przyjemnością oddawałam się swojej pasji fotograficznej, przejmując od czasu do czasu rumpel steru płaskiego przy słabym wietrze oczywiście, który towarzyszył nam na początku wyprawy. Zmienił się dopiero w godzinach popołudniowych i dostarczał, chyba wszystkim, niezapomnianych wrażeń.

Wyruszamy z portu Kalskie Impresje

Na Tangu czeka kapitan Ania

Ania skipper, Magda z patentem żeglarza, Ryszard z patentem sternika

Odbijamy

Chowamy odbijacze

Magda, przed stawianiem żagli sama staje na nogi :)

Stawiamy grota

Stawiamy grota

Grot postawiony!

"sznurkologia" czyli tajemnice lin żeglarskich...

Olinowanie grota

Tajemnic olinowania ciąg dalszy

Grot i fok postawione

  Zdarzały się i motylki (grot i fok na przeciwnych burtach) 

Uzupełniamy płyny, woda z cytryną najlepsza na wysokie temperatury

Butelka z wodą wędruje do kabiny, Grażynka trzyma linę foka

Płyny uzupełnione, Ryszard robi zdjęcia

 Proszę uważać na głowę, ostrzega Ania

Rumpel w dłoni...

Bardziej sprawną mam prawą rękę

Grażyna z ukochaną córeczką

Na luzie...

Madzia przejmuje ster płaski

Jezioro Święcajty jak na razie bardzo spokojne

Fotografuję

Madzia

Przenoszę się na przód kadłuba

Między grotem a fokiem

Podoba mi się ten sport, póki co na spokojnym jeziorze

Znowu na luzie

Czas szybko płynie

    W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia pływałam czasami z mężem po Jeziorze Rajgrodzkim popularną wówczas Omegą. Zdarzył nam się także rejs większym jachtem, którym dowodziła osoba z uprawnieniami żeglarskimi po wodach śródlądowych i morskich. Do dzisiaj pamiętam ten dreszcz emocji w momentach dużych przechyłów żaglówki i …chociaż woda to mój żywioł, pasją żeglarską się nie zaraziłam, zostałam szczurem lądowym kochającym raczej lądowe podróże, za którymi Ryszard tak bardzo nie przepada. Od czterdziestu sześciu już lat łączymy swoje zainteresowania, a kiedy nam się to nie udaje każdy wyrusza w swój własny, samotny rejs.  

Celem rejsu jest to, by wrócić do domu nieco zmienionym, nieco mądrzejszym i nowymi oczyma spojrzeć na stare rzeczy.

/Morze dookoła naszego domu - Tage Voss/
Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę.
/Święty Augustyn/

   
Żeglowaliśmy po Jeziorze Święcajty zahaczając o Mamry. Ania - nasz skipper, od momentu wejścia na pokład do ostatnich minut rejsu, dzieliła się z nami swoimi umiejętnościami. Chętnie słuchałam tej młodej kobiety, zarażonej już w dzieciństwie pasją żeglarską przez rodziców, a w szczególności jak wywnioskowałam z jej opowieści, przez ojca - szczęśliwego posiadacza pięciu córek.
    Przy sprzyjającym wietrze żeglowanie nie jest trudne. Sztuką jest utrzymanie kursu, gdy wiatr się zmienia na boczny lub przeciwny. Doświadczony żeglarz, jak sądzę, poradzi sobie w każdej sytuacji i tak jak w życiu żeglować będzie umiał nawet pod wiatr, nawet bez żagla!








    Cała załoga przystała na cumowanie w Pięknym Brzegu, nie tylko w celu przypomnienia samych czynności związanych z cumowaniem, ale także popływania w ciepłych wodach jeziora. Ryszard poinstruowany został co do bezstresowego cumowania i posługiwania się silnikiem, nawiasem mówiąc bardzo cicho pracującego.

Musimy żeglować czasem z wiatrem, czasem pod wiatr, ale żeglować, nie dryfować ani stawać na kotwicy.

/Oliver Wendell Holmes/

Dobry kapitan podczas sztormu jest w porcie.

Jeśli jacht uderzył w keję to znaczy, że kapitan tak chciał.

Kiedy wieje wielki wiatr większość ludzi szuka schronienia - tylko niektórzy budują WIATRAKI.
/Słowa wiatrem i falą pisane - zbiór żeglarskich powiedzonek i cytatów/ 

Tango w rękach Magdy

Ryszard zawiesza odbijacze

Przed nami Piękny Brzeg

W porcie raczej spokojnie, wielkich tłumów nie ma

Nauka pływania na desce z żaglem

Nie jest łatwo

Nierdzewny w porcie

W porcie

Bosak przygotowany, Madzia czeka na komendy kapitana

Żagle zwinięte

Silnik podniesiony

Lina cumownicza przygotowana

Mama Ani prowadzi w Pięknym Brzegu kurs żeglarski... i łapie naszą linę

Trzymam

Cumuję

   
Po południu zachmurzyło się i wiatr wzmagał na sile. Ania, Magda i Ryszard nie próżnowali. Ech, linki wrzynały się w dłonie, podczas gdy jedna para sportowych rękawiczek leżała w materiałowej kieszeni zawieszonej przed kabiną. Znalazł je Ryszard i szkoda, że tak późno dał je Madzi.




























    Rejs rozpoczynaliśmy i kończyliśmy w kameralnym porcie Kalskie Impresje, mogącym pomieścić około dwudziestu jachtów. O wsi Kal, leżącej w odległości czterech kilometrów od Węgorzewa na półwyspie pomiędzy jeziorem Mamry, a jeziorem Święcajty pisałam na blogu. Pisałam także o innych przystaniach i portach między innymi Róży Wiatrów, Ognistym Ptaku, Porcie Keja i innych.

Wieś Kal

Wieś Kal

Ryszard opuszcza silnik

Żagle zwinięte

Ostatnie poprawki

Pani kapitan ukontentowana

Tą "agrafką" zaczepimy się o bojkę w porcie Kalskie Impresje

A może by tak zahaczyć o coś innego...

Wyczekujemy momentu podpłynięcia do boi

Zaraz się zaczepimy

Mamy ją!

Cumujemy

Jeszcze tylko ostatnie mocowania liną

To był wspaniały rejs

Zgadzam się na walkę ze wszystkimi niebezpieczeństwami, które na mnie czyhają. Zgadzam się na wiatry, które tygodniami biją w ściany namiotów i doprowadzają do granicy szaleństwa. Zgadzam się na drogi prowadzone na granicy wytrzymałości. Zgadzam się na walkę. Nagroda, którą otrzymuję za te trudy, jest niebotycznie wielka.
Jest nią radość życ
ia.
 /Jerzy Kukuczka/

Ze szczególną dedykacją i podziękowaniem mojej przyjaciółce Grażynie.
Mazury, 23 sierpnia 2020 roku

16 komentarzy:

  1. Dlugo Cie nie było a tutaj taka bomba! swietna wyprawa, piekny jachcik, sliczne jezioro, na dodatek dla mnie miejsce dobrze znane, wies Kal bardzo mi kiedys przypadla do gustu, przywolalas mile wspomnienia. Dwa razy bylam na zaglach, dla mnie absolutna nowosc, nie awsze bylo wesolo, ale niesamowite wrazenia pozostaly. Fajnie, ze masz takich wspanialych przyjaciol! sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lato, czas wypoczywania, a w domu pełno roboty, szczególnie w ogrodzie. Czasami jakąś wycieczkę zorganizuję, z której zdjęcia wrzucę do pamięci komputera i pisanie zostawię na jesienne dni. Mam za sobą dwie wyprawy na Warmię i Mazury, gdzie znowu odkryłam kilka zabytkowych perełek...
      A na żagle chętnie się wybrałam dla Ryszarda, który bardziej ceni sobie tego typu spędzanie wolnego czasu... i stąd ta dłuższa nieobecność...
      Uściski:)

      Usuń
  2. Doskonała relacja Ewuniu! Humorystyczna, a jednocześnie profesjonalna żeglarsko.
    Też miałam okazję wiele lat temu pływać po konińskich jeziorach i to była ogromna przyjemność. Oczywiście nie pamiętam nic z określeń żeglarskich, ale jakąś linkę trzymałam i popuszczałam.
    Dzięki za te wspomnienia. Życie jest naprawdę piękne!
    Wy też super wyglądacie, tacy młodzi (choć troszkę inaczej) i szczęśliwi!
    Serdecznie pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Urszulko! Czytałam Twoje wspomnienia i oglądałam zdjęcia z nadmorskich kurortów. Ten ciepły piasek i słona woda pod stopami...
      W czasach ograniczonych wyjazdów zagranicznych korzystamy z naszych rodzimych bogactw... Życie jest naprawdę piękne, kiedy żyje się pełną parą. Wy również uroczo wyglądacie. Pozdrawiamy Was serdecznie :)

      Usuń
    2. Póki mamy siły i chęci trzeba korzystać! A na wirusa jestem mocno już wkurzona:)))

      Usuń
  3. Żagle żaglami, przygoda przygodą, to wszystko widać na zdjęciach było cudne i radosne, ale ja cieszę się przede wszystkim z tego, że widzę Ciebie pięknie uśmiechniętą. :):):)
    Tyle razy zaczynałam do Ciebie pisać i rezygnowałam...
    Wiem, że mnie zrozumiesz.
    Wspaniała relacja. Kiedyś żeglowałam, jeszcze z byłym mężem. Mikołajki udało nam się zobaczyć i leśniczówkę w Praniu. Jednak sztormu nie zapomnę do końca życia oraz mojej chory morskiej... Dawne dzieje.
    Kochana, moc uścisków posyłam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, rzecz zadziwiająca, mój organizm mobilizuje się bardzo kiedy wyruszam w świat. Wtedy zapominam, że coś mi dolega, wtedy chłonę wszystko całą sobą, wzruszam się, podziwiam, dotykam..., no i zbieram materiały na kolejne blogowe posty. A kiedy wracam do domu, emocje opadają i kapcanieję...
      Często myślę o Tobie i bardzo Cię rozumiem.
      Przesyłam także moc serdecznych uścisków i nieustająco życzenia dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Pisz kiedy chcesz, kiedy masz chęć. Buziaki :)

      Usuń
  4. Wspaniała przygoda w miłym towarzystwie zawsze daje pozytywnego kopa. Miło było widzieć uśmiechnięte twarze uczestników. Niestety o żeglowaniu pojęcia nie mam, ale chętnie przeczytałem i popatrzyłem na piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szczerze mówiąc na żeglowaniu też się nie znam, odbyłam kilka rejsów w towarzystwie tych co się na tm znają. Niezapomniane wrażenia.
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  5. Myślę, że te granice w umysłach ludzkich są największym nieszczęściem dzisiejszego (i nie tylko) świata. Pozdrawiam żeglarski team

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeglarski team dziękuje i także serdecznie pozdrawia.
      Od niedzieli jesteśmy w Łebie, zabieramy rowery. Pomacham Ci przejeżdżając w pobliżu :)

      Usuń
  6. Koniecznie pomachaj, a gdybyś zajechała do Gdańska daj znać na telefon. Mam urlop i mogę się spotkać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomacham, pomacham :) Najpewniej jechać będziemy obwodnicą z Morąga, gdzie robimy sobie nocleg. Gdańsk w połowie drogi...może tylko zadzwonię :)

      Usuń
  7. Świetna przygoda! I chociaż ja zamiast w łódce widzę siebie raczej w balonie ( bo uwielbiam być w powietrzu, aczkolwiek podróż balonem dopiero przede mną ) to wyobrażam sobie ile taki rejs daje frajdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Mo, ja w balonie wznosiłam się wiele lat temu nad Białymstokiem. Wrażenia z lotu balonem warte powtórzenia. Po tej przygodzie, ale już nieco później moim marzeniem było "spaść" na paralotni z góry Babadağ wysokiej na niespełna dwa tysiące metrów. Lot trwający około czterdziestu pięciu minut zakończyć się miał lądowaniem na plaży w Ölüdeniz na terenie Tabiat Parkı. Lądowanie na Turkusowej Lagunie było w zasięgu mojej ręki, ale się niestety nie udało. Oglądając skoki innych szczęśliwców, szczerze im zazdrościłam.
      Spełniaj swoje marzenia Mo. Czas tak pędzi...
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  8. Ciężko się z tym nie zgodzić, na ja szczęście już dawno temu zrobiłem patent żeglarski więc mogę jeździć na takie wyprawy. Przydaje się tu też worek żeglarski, także i wiele innych akcesoriów.

    OdpowiedzUsuń