… odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w
żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. / Mark Twain/
- Granice? Nigdy żadnej nie
widziałem, ale słyszałem, że istnieją w umysłach niektórych ludzi. /Thor
Heyerdahl/
Weekend na Mazurach był po prostu bajeczny,
i dla mnie i dla Ryszarda - dla mnie zabytkowe perełki regionu, dla Ryszarda
żagle! A wszystko to dzięki Grażynie, która gościła nas w Węgorzewie po raz kolejny (patrz
tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj).
W rejs po mazurskich jeziorach popłynęliśmy
Tangiem. Nad bezpieczeństwem czteroosobowej załogi czuwała kapitan Ania. To ona
przypominała Ryszardowi i Magdzie (córce Grażyny) niektóre zasady sterowania
żaglówką. Ryszard z patentem sternika, odświeżał sobie swoje dawne przygody pod
żaglami i pilnie studiował nowinki w osprzęcie jachtowym, Magda z patentem
żeglarza czerpała kolejną już tego tygodnia przyjemność obcowania z wodą na
kolejnej jednostce pływającej. Myślę, że dla młodej lekarki, pracującej w białostockim
szpitalu (nie zapominajmy o pandemii), był to wspaniały relaks i odpoczynek od
podejmowania codziennych, niejednokrotnie trudnych decyzji, jak również spokojny
pobyt w domu rodzinnym w Węgorzewie. Grażyna,
doświadczona żeglarka, tym razem nie musiała zasiadać za sterami, ja zaś z
przyjemnością oddawałam się swojej pasji fotograficznej, przejmując od czasu do
czasu rumpel steru płaskiego przy słabym wietrze oczywiście, który towarzyszył nam
na początku wyprawy. Zmienił się dopiero w godzinach popołudniowych i
dostarczał, chyba wszystkim, niezapomnianych wrażeń.
|
Wyruszamy z portu Kalskie Impresje |
|
Na Tangu czeka kapitan Ania |
|
Ania skipper, Magda z patentem żeglarza, Ryszard z patentem sternika |
|
Odbijamy |
|
Chowamy odbijacze |
|
Magda, przed stawianiem żagli sama staje na nogi :) |
|
Stawiamy grota |
|
Stawiamy grota |
|
Grot postawiony! |
|
"sznurkologia" czyli tajemnice lin żeglarskich... |
|
Olinowanie grota |
|
Tajemnic olinowania ciąg dalszy |
|
Grot i fok postawione |
|
Zdarzały się i motylki (grot i fok na przeciwnych burtach) |
|
Uzupełniamy płyny, woda z cytryną najlepsza na wysokie temperatury |
|
Butelka z wodą wędruje do kabiny, Grażynka trzyma linę foka |
|
Płyny uzupełnione, Ryszard robi zdjęcia |
|
Proszę uważać na głowę, ostrzega Ania |
|
Rumpel w dłoni... |
|
Bardziej sprawną mam prawą rękę |
|
Grażyna z ukochaną córeczką |
|
Na luzie... |
|
Madzia przejmuje ster płaski |
|
Jezioro Święcajty jak na razie bardzo spokojne |
|
Fotografuję |
|
Madzia |
|
Przenoszę się na przód kadłuba |
|
Między grotem a fokiem |
|
Podoba mi się ten sport, póki co na spokojnym jeziorze |
|
Znowu na luzie |
|
Czas szybko płynie |
W latach siedemdziesiątych ubiegłego
stulecia pływałam czasami z mężem po Jeziorze Rajgrodzkim popularną wówczas
Omegą. Zdarzył nam się także rejs większym jachtem, którym dowodziła osoba z
uprawnieniami żeglarskimi po wodach śródlądowych i morskich. Do dzisiaj pamiętam
ten dreszcz emocji w momentach dużych przechyłów żaglówki i …chociaż woda to
mój żywioł, pasją żeglarską się nie zaraziłam, zostałam szczurem lądowym
kochającym raczej lądowe podróże, za którymi Ryszard tak
bardzo nie
przepada. Od czterdziestu sześciu już lat łączymy swoje zainteresowania, a
kiedy nam się to nie udaje każdy wyrusza w swój własny, samotny rejs.
Celem
rejsu jest to, by wrócić do domu nieco zmienionym, nieco mądrzejszym i nowymi oczyma
spojrzeć na stare rzeczy.
/Morze dookoła naszego domu - Tage Voss/
Świat
jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę.
/Święty
Augustyn/
Żeglowaliśmy po Jeziorze Święcajty zahaczając o Mamry. Ania - nasz skipper, od momentu
wejścia na pokład do ostatnich minut rejsu, dzieliła się z nami swoimi umiejętnościami.
Chętnie słuchałam tej młodej kobiety, zarażonej już w dzieciństwie pasją
żeglarską przez rodziców, a w szczególności jak wywnioskowałam z jej opowieści,
przez ojca - szczęśliwego posiadacza pięciu córek.
Przy sprzyjającym wietrze żeglowanie
nie jest trudne. Sztuką jest utrzymanie kursu, gdy wiatr się zmienia na boczny
lub przeciwny. Doświadczony żeglarz, jak sądzę, poradzi sobie w każdej sytuacji
i tak jak w życiu żeglować będzie umiał nawet pod wiatr, nawet bez żagla!
Cała załoga przystała na
cumowanie w Pięknym Brzegu, nie
tylko w celu przypomnienia samych czynności związanych z cumowaniem, ale także
popływania w ciepłych wodach jeziora. Ryszard poinstruowany został co do
bezstresowego cumowania i posługiwania się silnikiem, nawiasem mówiąc bardzo cicho pracującego.
Musimy
żeglować czasem z wiatrem, czasem pod wiatr, ale żeglować, nie dryfować ani stawać
na kotwicy.
/Oliver Wendell Holmes/
Dobry
kapitan podczas sztormu jest w porcie.
Jeśli
jacht uderzył w keję to znaczy, że kapitan tak chciał.
Kiedy
wieje wielki wiatr większość ludzi szuka schronienia - tylko niektórzy budują
WIATRAKI.
/Słowa
wiatrem i falą pisane - zbiór żeglarskich powiedzonek i cytatów/
|
Tango w rękach Magdy |
|
Ryszard zawiesza odbijacze |
|
Przed nami Piękny Brzeg |
|
W porcie raczej spokojnie, wielkich tłumów nie ma |
|
Nauka pływania na desce z żaglem |
|
Nie jest łatwo |
|
Nierdzewny w porcie |
|
W porcie |
|
Bosak przygotowany, Madzia czeka na komendy kapitana |
|
Żagle zwinięte |
|
Silnik podniesiony |
|
Lina cumownicza przygotowana |
|
Mama Ani prowadzi w Pięknym Brzegu kurs żeglarski... i łapie naszą linę |
|
Trzymam |
|
Cumuję |
Po południu zachmurzyło się i
wiatr wzmagał na sile. Ania, Magda i Ryszard nie próżnowali. Ech, linki wrzynały się
w dłonie, podczas gdy jedna para sportowych rękawiczek leżała w materiałowej kieszeni
zawieszonej przed kabiną. Znalazł je Ryszard i szkoda, że tak późno dał je
Madzi.
Rejs rozpoczynaliśmy
i kończyliśmy w kameralnym porcie Kalskie
Impresje, mogącym pomieścić około dwudziestu jachtów. O wsi Kal, leżącej w odległości czterech kilometrów
od Węgorzewa na półwyspie pomiędzy jeziorem Mamry, a jeziorem Święcajty
pisałam na blogu. Pisałam także o innych przystaniach i portach między innymi Róży
Wiatrów, Ognistym Ptaku, Porcie Keja i innych.
|
Wieś Kal |
|
Wieś Kal |
|
Ryszard opuszcza silnik |
|
Żagle zwinięte |
|
Ostatnie poprawki |
|
Pani kapitan ukontentowana |
|
Tą "agrafką" zaczepimy się o bojkę w porcie Kalskie Impresje |
|
A może by tak zahaczyć o coś innego... |
|
Wyczekujemy momentu podpłynięcia do boi |
|
Zaraz się zaczepimy |
|
Mamy ją! |
|
Cumujemy |
|
Jeszcze tylko ostatnie mocowania liną |
|
To był wspaniały rejs |
Zgadzam
się na walkę ze wszystkimi niebezpieczeństwami, które na mnie czyhają. Zgadzam
się na wiatry, które tygodniami biją w ściany namiotów i doprowadzają do
granicy szaleństwa. Zgadzam się na drogi prowadzone na granicy wytrzymałości.
Zgadzam się na walkę. Nagroda, którą otrzymuję za te trudy, jest niebotycznie
wielka.
Jest nią radość życia.
/Jerzy Kukuczka/
Ze szczególną dedykacją i podziękowaniem mojej przyjaciółce Grażynie.
Mazury, 23 sierpnia 2020 roku
Dlugo Cie nie było a tutaj taka bomba! swietna wyprawa, piekny jachcik, sliczne jezioro, na dodatek dla mnie miejsce dobrze znane, wies Kal bardzo mi kiedys przypadla do gustu, przywolalas mile wspomnienia. Dwa razy bylam na zaglach, dla mnie absolutna nowosc, nie awsze bylo wesolo, ale niesamowite wrazenia pozostaly. Fajnie, ze masz takich wspanialych przyjaciol! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńLato, czas wypoczywania, a w domu pełno roboty, szczególnie w ogrodzie. Czasami jakąś wycieczkę zorganizuję, z której zdjęcia wrzucę do pamięci komputera i pisanie zostawię na jesienne dni. Mam za sobą dwie wyprawy na Warmię i Mazury, gdzie znowu odkryłam kilka zabytkowych perełek...
UsuńA na żagle chętnie się wybrałam dla Ryszarda, który bardziej ceni sobie tego typu spędzanie wolnego czasu... i stąd ta dłuższa nieobecność...
Uściski:)
Doskonała relacja Ewuniu! Humorystyczna, a jednocześnie profesjonalna żeglarsko.
OdpowiedzUsuńTeż miałam okazję wiele lat temu pływać po konińskich jeziorach i to była ogromna przyjemność. Oczywiście nie pamiętam nic z określeń żeglarskich, ale jakąś linkę trzymałam i popuszczałam.
Dzięki za te wspomnienia. Życie jest naprawdę piękne!
Wy też super wyglądacie, tacy młodzi (choć troszkę inaczej) i szczęśliwi!
Serdecznie pozdrawiam:)))
Ech, Urszulko! Czytałam Twoje wspomnienia i oglądałam zdjęcia z nadmorskich kurortów. Ten ciepły piasek i słona woda pod stopami...
UsuńW czasach ograniczonych wyjazdów zagranicznych korzystamy z naszych rodzimych bogactw... Życie jest naprawdę piękne, kiedy żyje się pełną parą. Wy również uroczo wyglądacie. Pozdrawiamy Was serdecznie :)
Póki mamy siły i chęci trzeba korzystać! A na wirusa jestem mocno już wkurzona:)))
UsuńŻagle żaglami, przygoda przygodą, to wszystko widać na zdjęciach było cudne i radosne, ale ja cieszę się przede wszystkim z tego, że widzę Ciebie pięknie uśmiechniętą. :):):)
OdpowiedzUsuńTyle razy zaczynałam do Ciebie pisać i rezygnowałam...
Wiem, że mnie zrozumiesz.
Wspaniała relacja. Kiedyś żeglowałam, jeszcze z byłym mężem. Mikołajki udało nam się zobaczyć i leśniczówkę w Praniu. Jednak sztormu nie zapomnę do końca życia oraz mojej chory morskiej... Dawne dzieje.
Kochana, moc uścisków posyłam.:)
Basiu, rzecz zadziwiająca, mój organizm mobilizuje się bardzo kiedy wyruszam w świat. Wtedy zapominam, że coś mi dolega, wtedy chłonę wszystko całą sobą, wzruszam się, podziwiam, dotykam..., no i zbieram materiały na kolejne blogowe posty. A kiedy wracam do domu, emocje opadają i kapcanieję...
UsuńCzęsto myślę o Tobie i bardzo Cię rozumiem.
Przesyłam także moc serdecznych uścisków i nieustająco życzenia dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Pisz kiedy chcesz, kiedy masz chęć. Buziaki :)
Wspaniała przygoda w miłym towarzystwie zawsze daje pozytywnego kopa. Miło było widzieć uśmiechnięte twarze uczestników. Niestety o żeglowaniu pojęcia nie mam, ale chętnie przeczytałem i popatrzyłem na piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc na żeglowaniu też się nie znam, odbyłam kilka rejsów w towarzystwie tych co się na tm znają. Niezapomniane wrażenia.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Myślę, że te granice w umysłach ludzkich są największym nieszczęściem dzisiejszego (i nie tylko) świata. Pozdrawiam żeglarski team
OdpowiedzUsuńŻeglarski team dziękuje i także serdecznie pozdrawia.
UsuńOd niedzieli jesteśmy w Łebie, zabieramy rowery. Pomacham Ci przejeżdżając w pobliżu :)
Koniecznie pomachaj, a gdybyś zajechała do Gdańska daj znać na telefon. Mam urlop i mogę się spotkać.
OdpowiedzUsuńPomacham, pomacham :) Najpewniej jechać będziemy obwodnicą z Morąga, gdzie robimy sobie nocleg. Gdańsk w połowie drogi...może tylko zadzwonię :)
UsuńŚwietna przygoda! I chociaż ja zamiast w łódce widzę siebie raczej w balonie ( bo uwielbiam być w powietrzu, aczkolwiek podróż balonem dopiero przede mną ) to wyobrażam sobie ile taki rejs daje frajdy.
OdpowiedzUsuńDroga Mo, ja w balonie wznosiłam się wiele lat temu nad Białymstokiem. Wrażenia z lotu balonem warte powtórzenia. Po tej przygodzie, ale już nieco później moim marzeniem było "spaść" na paralotni z góry Babadağ wysokiej na niespełna dwa tysiące metrów. Lot trwający około czterdziestu pięciu minut zakończyć się miał lądowaniem na plaży w Ölüdeniz na terenie Tabiat Parkı. Lądowanie na Turkusowej Lagunie było w zasięgu mojej ręki, ale się niestety nie udało. Oglądając skoki innych szczęśliwców, szczerze im zazdrościłam.
UsuńSpełniaj swoje marzenia Mo. Czas tak pędzi...
Pozdrawiam serdecznie :)
Ciężko się z tym nie zgodzić, na ja szczęście już dawno temu zrobiłem patent żeglarski więc mogę jeździć na takie wyprawy. Przydaje się tu też worek żeglarski, także i wiele innych akcesoriów.
OdpowiedzUsuń