Pisząc o Syrakuzach nie sposób jest pominąć
jednego z obywateli tego miasta, a mianowicie Archimedesa z Syrakuz. Ten wybitny grecki filozof przyrody i
matematyki całe swoje życie związał z Syrakuzami, służąc jego wodzowi, tyranowi
Hieronowi II.
Legenda głosi, że władca zlecił uczonemu zbadanie korony królewskiej. Badanie miało dowieść uczciwości złotnika, który twierdził że nie ma w niej domieszki srebra lecz szczere złoto. Naukowiec myślał jakby przeprowadzić doświadczenie nie uszkadzając klejnotu. Rozmyślania doprowadziły go do odkrycia prawa zwanego prawem Archimedesa, a ponadto do odkrycia liczby n i rozwiązania wielu problemów matematycznych. A co do korony? Udowodnił, że jednak złotnik nie był uczciwy.
Jego wspaniałymi wynalazkami były między innymi:
- śruby - coś w rodzaju ślimaka jak w maszynce do mięsa, które ustawione pod kątem, wydobywały wodę z niższych poziomów i przenosiły na wyższe;
- system luster miedzianych, które odbijały promienie słoneczne i skierowane na statki wroga podpalały je;
- machiny miotające pociski, których użyto do obrony Syrakuz oblężonych przez Rzymian. Były tak doskonałe, że rzymski wódz Marcellus rozkazał przyprowadzić matematyka do siebie żywego. Rozkaz nie został wykonany, podobno dlatego że uczony był zajęty ważnymi obliczeniami i zażądał od Rzymian, żeby mu nie przeszkadzali, a przede wszystkim nie zamazali na ziemi jego figur. Miał wówczas powiedzieć noli turbare circulos meos, co znaczy nie zamazuj moich kół. Rzymskiemu legioniście puściły nerwy i odciął Archimedesowi głowę...
Legenda głosi, że władca zlecił uczonemu zbadanie korony królewskiej. Badanie miało dowieść uczciwości złotnika, który twierdził że nie ma w niej domieszki srebra lecz szczere złoto. Naukowiec myślał jakby przeprowadzić doświadczenie nie uszkadzając klejnotu. Rozmyślania doprowadziły go do odkrycia prawa zwanego prawem Archimedesa, a ponadto do odkrycia liczby n i rozwiązania wielu problemów matematycznych. A co do korony? Udowodnił, że jednak złotnik nie był uczciwy.
Jego wspaniałymi wynalazkami były między innymi:
- śruby - coś w rodzaju ślimaka jak w maszynce do mięsa, które ustawione pod kątem, wydobywały wodę z niższych poziomów i przenosiły na wyższe;
- system luster miedzianych, które odbijały promienie słoneczne i skierowane na statki wroga podpalały je;
- machiny miotające pociski, których użyto do obrony Syrakuz oblężonych przez Rzymian. Były tak doskonałe, że rzymski wódz Marcellus rozkazał przyprowadzić matematyka do siebie żywego. Rozkaz nie został wykonany, podobno dlatego że uczony był zajęty ważnymi obliczeniami i zażądał od Rzymian, żeby mu nie przeszkadzali, a przede wszystkim nie zamazali na ziemi jego figur. Miał wówczas powiedzieć noli turbare circulos meos, co znaczy nie zamazuj moich kół. Rzymskiemu legioniście puściły nerwy i odciął Archimedesowi głowę...
Ślady panowania tyranów zobaczyć dziś można w Parku Archeologicznym Neàpoli.
Na uwagę zasługuje teatr wykuty w skale na wzgórzu Temenite uznawany za największe osiągnięcie architektury teatralnej i techniki scenicznej epoki greckiej. Wzniesiony został za czasów Hierona II w piątym wieku przed naszą erą. Zwrócona w stronę Morza Jońskiego widownia ma sto trzydzieści osiem metrów średnicy, składa się z sześćdziesięciu siedmiu pięter podzielonych schodkami na dziewięć sektorów i przecięta jest poziomo w połowie wysokości okrężnym przejściem zwanym w antyku diazomą.
Na ścianie północnej wyryte są imiona bogów i ważnych osobistości, którymi były nazywane sektory.
Nad widownią wykuto w skale prostokątny taras, gdzie zaczynały się portyki, pod którymi można było schronić się podczas deszczu.
W centralnej części ściany północnej znajduje się Grotta del Ninfeo, a w środku akwedukt z fontanną. Niegdyś stały tam posągi muz.
W części skalistej tarasu znajdują się też niewielkie nisze grobowe.
W czasach rzymskich orchestrę i scenę przystosowano do krwawych widowisk.
W sezonie, w maju i czerwcu, kiedy robiłam zdjęcia, wystawiano dwie tragedie greckie Filokteta Sofoklesa i Andromachę Eurypidesa, co widać w scenografii. Według tradycji swoich Persów wystawił tu Ajschylos.
Na obszarze parku znajduje się także trzeci co wielkości we Włoszech, po Colosseum i Arenie w Weronie, amfiteatr rzymski, w formie elipsy, z areną otoczoną wysokim podium, pod którym biegł korytarz przeznaczony do wybiegu dzikich zwierząt i gladiatorów.
Na uwagę zasługuje teatr wykuty w skale na wzgórzu Temenite uznawany za największe osiągnięcie architektury teatralnej i techniki scenicznej epoki greckiej. Wzniesiony został za czasów Hierona II w piątym wieku przed naszą erą. Zwrócona w stronę Morza Jońskiego widownia ma sto trzydzieści osiem metrów średnicy, składa się z sześćdziesięciu siedmiu pięter podzielonych schodkami na dziewięć sektorów i przecięta jest poziomo w połowie wysokości okrężnym przejściem zwanym w antyku diazomą.
Na ścianie północnej wyryte są imiona bogów i ważnych osobistości, którymi były nazywane sektory.
Nad widownią wykuto w skale prostokątny taras, gdzie zaczynały się portyki, pod którymi można było schronić się podczas deszczu.
W centralnej części ściany północnej znajduje się Grotta del Ninfeo, a w środku akwedukt z fontanną. Niegdyś stały tam posągi muz.
W części skalistej tarasu znajdują się też niewielkie nisze grobowe.
W czasach rzymskich orchestrę i scenę przystosowano do krwawych widowisk.
W sezonie, w maju i czerwcu, kiedy robiłam zdjęcia, wystawiano dwie tragedie greckie Filokteta Sofoklesa i Andromachę Eurypidesa, co widać w scenografii. Według tradycji swoich Persów wystawił tu Ajschylos.
Na obszarze parku znajduje się także trzeci co wielkości we Włoszech, po Colosseum i Arenie w Weronie, amfiteatr rzymski, w formie elipsy, z areną otoczoną wysokim podium, pod którym biegł korytarz przeznaczony do wybiegu dzikich zwierząt i gladiatorów.
Antyczny teatr z widokiem na Morze Jońskie |
Grotta del Ninfeo |
Nisze po lewej stronie groty Ninfeo |
Po lewej wykuta w skale uliczka grobów Via dei Sepolcri |
Pomiędzy teatrem greckim a
amfiteatrem rzymskim zobaczyć można pozostałości po największym na świecie
Ołtarzu Hierona II, poświęconym Zeusowi, na którym panujący składali ofiary.
Mieściło się na nim nawet czterysta pięćdziesiąt byków.
Wielki obszar zajmują starożytne latomie, czyli kamieniołomy. Pod koniec okresu greckiego wydobywano z nich bloki biało-szarego wapienia używanego do konstrukcji budynków. Dla zwiedzających udostępniono Latomię del Paradiso - Kamieniołom Rajski, słynne Ucho Dionizjusza i Jaskinię Powroźników. Tę różnorodną, antyczną grupę kamieniołomów o wysokości od około dwudziestu pięciu do czterdziestu siedmiu metrów ożywia bujna roślinność. Niektóre alejki tworzą swojego rodzaju zielone tunele, dając schronienie przed palącym słońcem.
Po trzęsieniu ziemi w tysiąc sześćset dziewięćdziesiątym trzecim roku zawaliło się sklepienie Kamieniołomu Rajskiego podtrzymywane przez kolumny.
Nazwę Ucho Dionizjusza wymyślił na początku siedemnastego wieku Michelangelo Merisi da Caravaggio. Z jaskinią tą związana jest legenda o tyranie Syrakuz Dionizjuszu I Starszym, który zamykał w niej więźniów, schwytanych podczas walk i kazał wysłuchiwać im swoich mów, czy też podsłuchiwał ich rozmowy. Ogromna szczelina skalna, powstała po wydobyciu bloków kamiennych, posiada doskonałą akustykę. Ciekawostką jest, że kamień wydobywano od góry, a penetrację wnętrza ułatwiała rzeka płynąca w górnych partiach kamieniołomów. Jej ślad widać i dzisiaj.
Dionizjusz, podobnie jak i inni tyrani słynął ze swojego okrucieństwa. Był przebiegły, przewidujący, słynął ze swojej podejrzliwości i chciwości. Grabił skarbce świątynne, fałszował pieniądze, zwiększał podatki gruntowe przyczyniając się tym samym do rozwoju Syrakuz, z których uczynił światowy port handlowy, a z dworu kulturalne centrum zachodniej części świata greckiego.
Najwięksi krytycy tyrana musieli przyznać, że to on powstrzymał ekspansję kartagińską na Sycylii.
W Grotta Cordari - Jaskini Powroźników panowała naturalna wilgoć ułatwiająca wyplatanie lin.
Wielki obszar zajmują starożytne latomie, czyli kamieniołomy. Pod koniec okresu greckiego wydobywano z nich bloki biało-szarego wapienia używanego do konstrukcji budynków. Dla zwiedzających udostępniono Latomię del Paradiso - Kamieniołom Rajski, słynne Ucho Dionizjusza i Jaskinię Powroźników. Tę różnorodną, antyczną grupę kamieniołomów o wysokości od około dwudziestu pięciu do czterdziestu siedmiu metrów ożywia bujna roślinność. Niektóre alejki tworzą swojego rodzaju zielone tunele, dając schronienie przed palącym słońcem.
Po trzęsieniu ziemi w tysiąc sześćset dziewięćdziesiątym trzecim roku zawaliło się sklepienie Kamieniołomu Rajskiego podtrzymywane przez kolumny.
Nazwę Ucho Dionizjusza wymyślił na początku siedemnastego wieku Michelangelo Merisi da Caravaggio. Z jaskinią tą związana jest legenda o tyranie Syrakuz Dionizjuszu I Starszym, który zamykał w niej więźniów, schwytanych podczas walk i kazał wysłuchiwać im swoich mów, czy też podsłuchiwał ich rozmowy. Ogromna szczelina skalna, powstała po wydobyciu bloków kamiennych, posiada doskonałą akustykę. Ciekawostką jest, że kamień wydobywano od góry, a penetrację wnętrza ułatwiała rzeka płynąca w górnych partiach kamieniołomów. Jej ślad widać i dzisiaj.
Dionizjusz, podobnie jak i inni tyrani słynął ze swojego okrucieństwa. Był przebiegły, przewidujący, słynął ze swojej podejrzliwości i chciwości. Grabił skarbce świątynne, fałszował pieniądze, zwiększał podatki gruntowe przyczyniając się tym samym do rozwoju Syrakuz, z których uczynił światowy port handlowy, a z dworu kulturalne centrum zachodniej części świata greckiego.
Najwięksi krytycy tyrana musieli przyznać, że to on powstrzymał ekspansję kartagińską na Sycylii.
W Grotta Cordari - Jaskini Powroźników panowała naturalna wilgoć ułatwiająca wyplatanie lin.
Kamieniołomy ze wspaniałymi okazami roślin |
Bujna roślinność kamieniołomów |
Ucho Dionizjusza |
Latomia del Paradiso z widoczną po prawej kolumną pozostałą po zawaleniu stropu |
Sycylia słynie z dziko rosnących na ścianach skalnych kaparów |
Zjadamy drobne kuleczki - zawiązki kwiatów |
Są też zawiązki wielkości oliwki z ogonkiem - 250 g kosztuje około 9 euro |
Jeden z mieszkańców |
W następnym poście zapraszam na
wysepkę Ortygia, najciekawszą część
Syrakuz.
Piekne i jak zawsze dużo informacji. To plus Twoich wyjazdów z wycieczkami, zawsze masz przewodnika, a resztę doczytasz. Ja nie lubię wycieczek zorganizowanych i wszystko co zobaczę i dowiem się zawdzięczam internetowi i przewodnikom książkowym. Jednak to chyba nie zastępuje prawdziwego przewodnika, który ma ogromna wiedzę o danym miejscu, łącznie z anegdotami, opowieściami krążącymi w okolicy. Gratuluję opisów. Dzięki za możliwość poszerzenia wiedzy
OdpowiedzUsuńRobię notatki, ale i tak je sprawdzam w różnych źródłach, bo często różnią się treścią.
UsuńWycieczki zorganizowane mają swoje dobre strony. Nie musisz się martwić o ich logistyczną stronę i masz więcej czasu na zwiedzanie. Jest to także doskonała forma podróżowania dla osób samotnie podróżujących, tak jak w moim przypadku. Nie jest też też nigdzie powiedziane, że nie możesz się odłączyć od wycieczki i zwiedzać na własną rękę, możesz także wykorzystać czas przeznaczony na odpoczynek i bez skrępowania poruszać się indywidualnie.
Wyjazdy grupowe to tylko część moich podróży. Wyjeżdżam także w grupach niezorganizowanych, zamawiając wcześniej przez internet noclegi zazwyczaj w hostelach typu B&B i bilety na pociągi.
Dziękuję Jolu za odwiedziny i słowa uznania.
Pozdrawiam serdecznie :)
OoO Ale ja już chyba widziałam te zdjęcia, dobrze zapamiętałam tę czerwoną suknię i prześliczne rzymianki. ;D Jaszczurka cudna a o tyranach, weź nawet nie mów... Jak myślę o współczesnych, to aż siekiera się wysuwa spod łóżka. ];]-
OdpowiedzUsuńA do tego jeszcze tyle "zaników kory mózgowej" wokoło. Ach :(
Pozdrawiam i ściskam serdecznie :) :* (Ćmok)
Zdjęcia były na Picasie. Dobrze pamiętasz. A ja nie mogąc wyjechać uzupełniam je treścią. Wspominając miłe chwile i wyjątkowych ludzi, zapominam o tych, którzy za wszelka cenę chcą mnie przygnieść do ziemi i w nią wdeptać.
UsuńSpotkałam już takiego co śpi z siekierą pod łóżkiem, a dzisiaj na Facebooku widziałam zdjęcie staruszki, na wpół zgiętej, która ze wspomnianym wyżej narzędziem idzie na współczesnego tyrana z zamiarem rozpędzenia całego dworu!
Na głowie zamiast moheru ma chustkę zawiązaną pod brodą. Jak widać w tak krytykowanej przez wielu grupie nastąpiły zmiany.
"Odnowione" zdesperowane baby w chustach idą PO Donalda i PO tych co siedzą na czterech literach i poza mędrkowaniem nic nie robią, myśląc jakby tu wyrwać ostatnie grosze.
Nie wstyd wam, że to baby muszą brać sprawy w swoje ręce?
Buziaki :)*
Pilnie wszystko przestudiowałam, łącznie z komentarzami. Mnóstwo wiedzy dzisiaj zdobyłam i to nie tylko o Syrakuzach.
OdpowiedzUsuńOpisujesz wszystko z większą dbałością o szczegóły, niż przewodnik, bardzo ciekawie.
Ja tego nie czynię , pozostawiając to gestii osoby zainteresowanej.
Jest tyle miejsc, które warto zobaczyć, że życia nam nie starczy...
Pozdrawiam Cię serdecznie, dziękuję za dzisiejszą wędrówkę.
Dziękuję, dziękuję...
UsuńPodróżując po świecie dowiaduję się także wielu ciekawych rzeczy o naszych słynnych rodakach. O tym co ich inspiruje, co ich fascynuje będzie w następnym poście o Ortygii.
A dzięki Tobie Zofio Anno udało mi się dzisiaj poprawić nastrój. Te kolory, te zapachy wprawiły mnie w dobry humor.
Buziaki :)
Ewa, pomalutku przedzieram się przez Twojego bloga i z każdym postem coraz bardziej mi się tu podoba. I nie tylko opowieści podróżnicze, zachwycił mnie Twój ogród!
OdpowiedzUsuńA z postu o Stalinie wyszło mi, że jesteśmy praktycznie rówieśniczkami (+/-2lata)
Sycylia też mi się marzy, ale ja nigdy dotąd nie zdecydowałam się jechać samotnie, w ogóle mi to nie przyszło do głowy. Moi przyjaciele z różnych powodów nie bardzo mogą. Mąż natomiast wyraźnie nie chce, nie lubi ciepłych rejonów, a poza tym twierdzi, że jeszcze w Polsce nie wszystko obejrzał. Pod wpływem Twoich opisów może też się kiedyś skuszę na samotny wyjazd.
Moje rówieśniczki +/- 2 lata są mile widziane. Zapraszam serdecznie.
UsuńCoraz więcej kobiet podróżuje samotnie, albo w parze z przyjaciółką, czy też siostrą. Spróbuj!
Buziaki :)
No,o tę parę właśnie chodzi. Przyjaciółki nie mogą z różnych powodów, np. mąż się nie zgadza. Ale się nie poddaję, próbuję namawiać. A siostra, cóż... tym razem robię jej prezent na 50-tkę.
UsuńMoże właśnie ten prezent zarazi was obie pasją podróżniczą.
UsuńCzy znasz powód dla którego mężowie nie zgadzają się na samotne podróżowanie swoich żon?
Ja znam i Ty pewnie też.
Na szczęście mój mąż rozumie, że pasja podróżnicza nie ma z tym nic wspólnego.
Każdy powinien realizować swoje własne marzenia.
Buziaki :)
Jak zawsze mnóstwo wiedzy u Ciebie i piękne zdjęcia. Ach, i ten beztroski kociak, już marzę o ciepłych wakacjach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też marzę o wyjeździe!
UsuńUściski :)
Ładne skałki.
OdpowiedzUsuńCoś dla Konrada :)))*
Usuń