niedziela, 31 maja 2015

Świątynia w Miliku



    Litera M, czyli świata zaklętego w drewnie ciąg dalszy.
    Dzisiaj Milik - kolejna wieś w województwie małopolskim w gminie Muszyna ze swoją świątynią greckokatolicką pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana - jeden z wielu bezcennych zabytków tożsamości polskiej wpisanych w krajobraz regionu i nierozerwalnie z nim złączonych, które przez wieki dawały ludziom nadzieję i krzepiły ich wiarę.
    Kościół, obecnie rzymskokatolicki powstał w tysiąc osiemset trzynastym roku na miejscu poprzedniej sięgającej szesnastego wieku  świątyni zniszczonej przez powódź. Zachodnio łemkowska  trójdzielna budowla o konstrukcji zrębowej pobita jest gontem. Kalenicowy dach nawy, namiotowy prezbiterium i izbicową wieżę nad przedsionkiem pokryto blachą. Wszystkie części zwieńczone są wieżyczkami z pozornymi latarniami. Świątynia nieco różni się od wcześniej przeze mnie prezentowanych, widać w niej bowiem wpływy budownictwa katolickiego, a mianowicie dwie boczne kaplice z łamanymi dachami - siodłowe i pulpitowy nad zakrystią.
    Kościół został wyremontowany w tysiąc dziewięćset dwudziestym szóstym roku, a cztery lata później wnętrze ozdobiono polichromią ornamentalną. Centralny rokokowo-klasycystyczny ikonostas z tysiąc osiemset szóstego roku pochodzi z poprzedniej cerkwi zniszczonej przez powódź. W bocznych kaplicach znajdują się ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem i Chrystusa Ukrzyżowanego, w nawie Opłakiwanie Chrystusa z tysiąc siedemsetnego roku oraz Święta Trójca i osiemnastowieczna Pieta.
    Dzwonnica jest odrębną budowlą.  W jej wnętrzu Można przeczytać słowa księdza proboszcza skierowane do pielgrzyma:
    darem jubileuszowym, jako wyraz wdzięczności Bogu za wiarę, był remont kościoła w Miliku. Dokumentacja fotograficzna z czasu remontu ukazuje ogrom zniszczeń konstrukcji dachu i wieżyczek. Ukazuje też wielką pracę jaką wykonali parafianie (...)
Całość wystawy zaprojektował i wykonał fotografik Marian Rynkiewicz z Warszawy.
Serdecznie dziękuję panu Marianowi za pomoc. Zwiedzającym życzę głębokich przeżyć duchowych.

    Nie znalazłam informacji dotyczącej drobnych elementów drewnianych znajdujących się w dzwonnicy, ale domyślam się że pochodzą z poprzedniej cerkwi.
                                          Zapraszam do Milika




























Milik, 18 września 2014 roku
Małopolska - Szlak Architektury Drewnianej - linki
Andrzejówka
Banica
Berest
Binarowa
Brunary Wyżne
 
Czarna i Czyrna
Dubne i Leluchów

Kwiatoń
Łosie 
Milik
Mochnaczka
Muszynka
Piorunka, Polany, Powroźnik
Ropa 
Sękowa
Słotwiny 
Szymbark 
Szczawnik
Tylicz 
Uście Gorlickie 
Wawrzka
Wierchomla
Wojkowa
Wysowa 
Złockie
Żegiestów

sobota, 30 maja 2015

Łosie w małopolskiej gminie Łabowa



   Zostawmy Paryż i wróćmy do małopolskiej wsi. Dzisiaj kolejna litera alfabetu Ł, czyli Łosie w gminie Łabowa i niewiele informacji na temat następnej łemkowskiej cerkwi greckokatolickiej pod wezwaniem świętego Michała Archanioła oraz kilka zdjęć prezentujących drewnianą budowlę z zewnątrz.
    Świątynia tak jak jej poprzedniczki jest trójdzielna, składa się z prezbiterium, nawy i babińca nad którym nadbudowano wieżę z pochyłymi ścianami. Cerkiew pobito gontem, zaś łamane namiotowe dachy pokryto blachą. Wszystkie części świątyni zwieńczono baniastymi hełmami z pozornymi latarniami.
     Budowla z tysiąc osiemset dwudziestego szóstego roku użytkowana jest jako kościół rzymskokatolicki i nie należy jej mylić z cerkwią greckokatolicką pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Łosiu w gminie Ropa.
Świątynia ta nie jest włączona do szlaku architektury drewnianej województwa małopolskiego.













   

środa, 27 maja 2015

Boulogne i Bagatelle



    Z Parku Buttes-Chaumont wyszliśmy na ulicę Botzaris, wsiedliśmy do autobusu numer dwadzieścia sześć i podjechaliśmy kilkanaście  przystanków aż do Trinité - dziewiętnastowiecznego eklektycznego kościoła o imponujących zdobieniach, projektu Theodora Ballu. Ponieważ budowla ta jest niezwykle ciekawą mieszkanką stylów architektonicznych i świadkiem kilku wydarzeń historycznych to opowiem o niej w odrębnym poście.
    Przy kościele wsiedliśmy do kolejnego autobusu numer  czterdzieści trzy i wysiedliśmy dopiero na końcowym przystanku Neuilly - Bagatelle, tuż obok mostu Pont de Puteaux, który spina aż cztery brzegi Sekwany, bowiem pod nim ciągnie się długa wyspa Île du Pont należąca już do podparyskiej miejscowości Puteaux.  Weszliśmy na pierwszą jego część ażeby spojrzeć na futurystyczną dzielnicę La Defense.
 




    Stamtąd mieliśmy kilkaset metrów piechotą do Parku Bagatelle, który jest częścią Lasku Bulońskiego (Bois de Boulogne) zajmującego niespełna osiemset pięćdziesiąt hektarów powierzchni.
    Niegdyś był tam dębowy las, po którym pozostała nazwa Bois de Rouvray. Wiekowe drzewa wycięto w tysiąc osiemset czternastym roku, kiedy po upadku Napoleona obozowały w lesie armie koalicji anty napoleońskiej - czterdzieści tysięcy Anglików i Rosjan. Dziś spotyka się tam przede wszystkim jawory, akacje, kasztanowce, którymi obsadzono ówczesne poręby.
    W czasach średniowiecza lasy pokrywały cały obszar gmin Chaville i Meudon, aż po Montmorency i Saint-Germain-en-Laye.
    W tysiąc trzysta ósmym roku powracający z pielgrzymki do Boulogne-sur-Mer Filip Piękny postanowił zbudować na terenie lasu kościół poświęcony Notre-Dame-de-Boulogne (Matce Boskiej Bulońskiej). Od świątyni tej wzięła nazwę sąsiednia wieś (dziś Boulogne-Billancourt) i cały kompleks leśny.  Kościół, którego budowę kontynuował Filip Długi - syn Filipa Pięknego, nosi także nazwę
Notre-Dame-des-Menus. W tysiąc osiemset sześćdziesiątym drugim roku budowla została wpisana na listę zabytków historycznych.
 




















    Franciszek I na pamiątkę smutnego pobytu w niewoli hiszpańskiej kazał wybudować w lesie zamek Château de Madrid (1528), który w tysiąc siedemset dziewięćdziesiątym trzecim roku jako symbol monarchii  został zburzony.
    Henryk III, miłośnik  dzikiej zwierzyny, urządził w lesie menażerię i otoczył ją murem z ośmioma bramami, zaś Ludwik XIV po przekształceniu terenu przez Colberta w park udostępnił go publiczności. Arystokracja budowała tam letnie rezydencje tak zwane folies. Powstały La Muette, Saint-James, Château de Neuilly a także Bagatelle - jedyny pałacyk jaki przetrwał.
    Za Napoleona III wytyczono kręte aleje prowadzące do dwóch sztucznych jezior Inférieur  i Supérieur ...
 
    W Lasku Bolońskim znajdzie się miejsce dla każdego, dla uprawiających jogging i jazdę konną, dla spacerowiczów i zmęczonych zwiedzaniem Paryża turystów.
    Rodzice i dzieci najchętniej przebywają w Jardin d'Aclimatation, inni mogą odpocząć w niewielkim parku Pré-Catelan. Z parkiem tym wiąże się legenda, według której pochodzący z Langwedocji trubadur został zamordowany w miejscu gdzie znajduje się krzyż z jego nazwiskiem. A tak naprawdę Catelan był właścicielem tego terenu i kapitanem królewskich polowań Ludwika XV, natomiast osoba zamordowana to botanik Pierre Belon, którego napadnięto podczas codziennego zbierania roślin.
    Na terenie Lasku Bulońskiego znajdują się dwa hipodromy Longchamp i Auteuil, wielki stadion Parc des Princes jak również korty tenisowe Rolland Garros.
 







    Jest jeszcze jedna fantastycznie zagospodarowana przestrzeń, a mianowicie Parc de Bagatelle, do którego pojechaliśmy po południu w Poniedziałek Wielkanocny.
    Tak naprawdę pałacykowi Bagatelle nadał nazwę marszałek Francji Victor Marie d'Estrées (1660-1737) - hrabia, a następnie książę d'Estrées (1723-1737), który w tysiąc siedemset dwudziestym roku kupił posiadłość z niewielkim pawilonem od pewnego paryskiego adwokata.
    Wygodna siedziba marszałka zmieniała następnie właścicieli aż wreszcie bardzo zaniedbana trafiła w tysiąc siedemset siedemdziesiątym piątym roku w posiadanie hrabiego d'Artois - brata Ludwika XVI i późniejszego króla Francji Karola X.
    Folie d'Artois - cacko hrabiego, bagatela w odniesieniu do kosztu około trzech czterech milionów, skonstruowana została w ciągu sześćdziesięciu czterech dni w następstwie zakładu pomiędzy hrabim d'Artois a królową Marią-Antoniną, która twierdziła, że nie sposób jest odbudować pałacyk i park w mniej niż dziewięćdziesiąt dni.
    Park zaprojektował François-Joseph Bélanger, a realizacją projektu zajął się
 szkocki ogrodnik Thomas Blaikie. W owych czasach modne stawały się założenia naturalne, łagodne linie, wzniesienia, strumyki, jeziorka, wodospady, groty, kręte ścieżki wiodące do różnych zakątków, swobodne nasadzenia, jednym słowem założenia w stylu André Le Nôtra przechodziły do historii.  I tak powstał park w stylu angielsko - chińskim o powierzchni czternastu hektarów, w którym nie zabrakło elementów sprowadzonych z Chin, między innymi pagody ustawionej w centrum ogrodu, która zachowała się do dziś.
    W planie z tysiąc siedemset osiemdziesiątego drugiego roku, w objaśnieniach, widnieje dwadzieścia pięć pozycji: wejście do ogrodu Bagatelle, budynek straży - kordegarda, oficyna, stajnie, wielki pawilon, ogród francuski, rzeczka przeznaczona do pływania łódkami, chata, kamienny mostek, mostek chiński, pawilon filozofa, zbiornik wodny i wodospad, namiot chiński, skała z wodospadem, wyspa z grobowcem faraona, drewniany most, most chiński, ceglany trójkątny most miłości, most skalny ze spadającą wodą, most z kamieni, labiryntowa ścieżka prowadząca na szczyt skalnego wzniesienia, pola, pola uprawne i winnice włoskie, jezioro i pawilon szwajcarski - a wszystko to można zobaczyć na starych rycinach w Recueil d'architecture civile - dziele francuskiego architekta, pochodzenia germańskiego Jeana-Charlesa Kraffta.
    W tysiąc osiemset trzydziestym piątym roku domenę tę kupił arystokrata angielski lord Francis Charles Seymour-Conway, markiz d'Hertford. Siedem lat później posiadłość odziedziczył jego syn Richard Seymour-Conway, który powiększył park o dziesięć hektarów, a w stylu angielskim, typowym dla epoki, przerysował go francuski architekt krajobrazu Louis-Sulpice Varé. Powstała wówczas oranżeria z parterami, dom ogrodnika, stajnia a także kiosk cesarzowej, z którego podziwia się dzisiaj słynne rozarium założone znacznie później przez Jean-Clauda Nicolasa Forestiera.
    Richard Seymour-Conway zmarł kiedy wojska pruskie zbliżały się do Paryża. Nigdy się nie ożenił, ale jego spadkobiercą został nieślubny syn ze związku z Agnes Jackson, Richard Wallace, słynny kolekcjoner sztuki i założyciel Wallace Collection. Za jego czasów powstały dwa pawilony strażników i Trianon.
    W tysiąc dziewięćset piątym roku wystawiona na sprzedaż Bagatelle stała się własnością miasta Paryża. Reanimacją domeny zajął się Jean-Claude Nicolas Forestier - francuski inżynier leśny i naczelny konserwator zieleni miejskiej w Paryżu, twórca między innymi słynnego w świecie rozarium w parku Bagatelle.

   
Bagatelę
definiuje się jako:

    - coś nieistotnego; drobiazg, głupstwo, błahostkę
    - ogrodowy pałacyk lub pawilon
    - rodzaj miniatury instrumentalnej o nieokreślonym charakterze i
      pogodnym nastroju
    Po wizycie w parku, sparafrazowałabym bagatelę, modyfikując znaczenie wyrazu, jako że paryska Bagatelle to ani nie drobiazg, ani też jakaś błahostka. Paryska Bagatelle ze względu na nie bagatelną powierzchnię dwudziestu pięciu hektarów i wszelkie instalacje ogrodowe zasługuje na miano precjoza, wyszukanego cacka, szaleństwa wyobraźni właścicieli i twórców i wiele innych określeń precyzujących wartość i urok tej zielonej przestrzeni wpisanej w Lasek Buloński, fantastycznej o każdej porze roku.
    Już od wejścia czuje się tam jakieś przedziwne przyciąganie, niezwykłą lekkość powietrza, moc i chęć zanurzania się w każdy tajemny zakątek o teatralnym klimacie z różnorodną kolekcją roślin. Sceneria jak z historycznych powieści, albo filmów kostiumowych, wystarczy zamknąć oczy, ażeby przenieść się w czasy kiedy to modne były krynoliny, zabawy i spotkania towarzyskie na świeżym powietrzu.
    Ech! Przekorna nazwa Bagatela jednak pasuje do tego miejsca i jakoś tak od razu nastraja pozytywnie, nie czuje się tam zmęczenia bowiem coraz to nowsze odsłony jak w kinie czy w teatrze wciągają widza z otwartą gębą w wartko toczącą się akcję.

   
Wejście do Parc de Bagatelle z zabudową, w której urządzono restaurację La Grande Cascade znajduje się na końcu żwirowej alejki biegnącej równolegle do drogi route de Sèvres à Neuilly.
 


    A oto Ogród Wystawców - prosty układ ze ścieżką po środku, wzdłuż której przy łukowatych pergolach rosną: glicynia chińska (wisteria sinensis), glicynia japońska (wisteria floribunda), milin amerykański (campsis radicans), clematisy ... W kolorowych kompozycjach obramowanych  strzyżonym bukszpanem eksponuje się byliny i rośliny jednoroczne. Ogród zdobią także duże ceramiczne donice z kwiatami.
 











    Dalej wznosi się dom szefa ogrodników - maison du chef jardinier, za którym urządzono Ogród Warzywny z kwaterami pomiędzy formowanymi w poziomie i pionie szpalerami z drzew owocowych.
 




   
Z Ogrodu Warzywnego poprzez wycięty w wysokim żywopłocie z cisów otwór wchodzi się do Ogrodu Irysów, stworzonym przez Forestiera. Na długiej prostokątnej przestrzeni na dwunastu rabatach z bukszpanowymi lamówkami zebrano różne gatunki irysów.
 



    Również za domem ogrodnika, po stronie południowej, rozpościera się ogromna zielona połać trawnika, z kwitnącymi drzewami owocowymi. Ryszard jak zwykle zainteresowany pszczołami, obserwował je w różowo białych kwiatkach, po czym stwierdził, że za dużo to ich nie ma. W tej też części ogrodu uwagę przyciąga oranżeria ze słynnymi oranżeryjnymi parterami - Parterre de l'orangerie - z nasadzeniami kwiatów jednorocznych.
 





                              A gdzieś pomiędzy lasek bambusowy
 



    Na przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego modna stała się uprawa róż, w związku z tym Jean-Claude Nicolas Forestier postanowił  stworzyć w południowej części parku rozarium, któremu przyglądaliśmy się od strony zachodniej stojąc na niewielkim wzniesieniu z kioskiem cesarzowej. Jakoś nigdy nie udało mi się podziwiać zgromadzonych tam najrozmaitszych gatunków róż w porze ich kwitnienia...
 











    Spacerując, krętymi ścieżkami pośród drzew i krzewów natrafiliśmy wreszcie na królewskie ptaki - pawia indyjskiego (pavo cristatus), którego krzyki słyszeliśmy na każdym kroku. Ze zdumieniem odkryliśmy, że ptaki te, a szczególnie samice lubią odpoczywać na gałęziach w wysokich koronach drzew. Samice nie posiadają trenu, ale mają za to korony na głowach, samce natomiast czuby przypominające otwarte parasolki. W innym zakątku natknęliśmy się na inny gatunek pawia i chociaż nie był cały w białym upierzeniu nazwaliśmy go zdenerwowanym samotnym albinosem.
 































    Serpentynową ścieżką biegnącą wokół góry weszliśmy na jej szczyt skąd rozciągał się widok na całą okolicę i na nowoczesną podparyską dzielnicę La Defense.
 







    W chińskiej pagodzie ktoś ciągle robił sobie zdjęcia, więc uchwyciliśmy ją z pewnej odległości.
 

    Naturalnego charakteru dębowemu laskowi ze skupionymi w nim krzakami rododendronów, azalii i paproci nadaje niewielki zbiornik wodny ze sztuczną kaskadą i małym mostkiem.
 














    No i wreszcie widok na Trianon i pałacyk z francuskim ogrodem w zagłębieniu, z równiutko skoszonymi trawnikami i kwietnikami obramowanymi strzyżonym bukszpanem.
    Przez wysokie okna zajrzeliśmy do środka pałacyku i bawiliśmy się nieźle robiąc zdjęcia wnętrz z odbiciem sylwetek w szybach i lustrach umieszczonych w salonikach.
 



















    Ech! Zapomniałabym o innych mieszkańcach parku, skupionych tuż przy samym murze, wśród skąpo jeszcze ulistnionych chaszczy i pnączy, a mianowicie o kotach różnych maści, które akurat były dokarmiane przez kobietę w średnim wieku siedzącą na wózku inwalidzkim. Pewnie dobrodziejka przybywa tam zawsze o tej samej porze dnia, o czym świadczy cała czereda sierściuchów.
    Nam najbardziej spodobał się kot podobny do tygrysa... 





                                     Paryż, 6 kwietnia 2015 roku