poniedziałek, 7 listopada 2011

Niech się plecie.

Niedziela, 6 listopada 2011

   Zastanawiam się, co ludzie robią w niedzielne popołudnia, kiedy już dom wysprzątany po obiedzie. Czy oddają się błogiemu leniuchowaniu, wyciągnięci na ulubionej kanapie przed telewizorem, pstrykając pilotem w poszukiwaniu interesującego programu?


   Popijając kawę zasiadłam i ja w swoim wielkim wygodnym fotelu przed szklanym ekranem w nadziei, że znajdę coś odpowiedniego dla siebie. Telewizor włączam niezmiernie rzadko, a jeżeli już chcę coś obejrzeć, to z pewnością są to filmy podróżnicze na Travel Channel.  
   Co za strata czasu - pomyślałam, przełączając kolejne programy, na których „leciały” tylko filmy reklamowe. Wyłączyłam telewizor i powlokłam się na górę do mojego pokoju, w którym najczęściej przesiaduję. Ryszard z samego rana pojechał na wykład o pszczołach, a Wojtek odsypiał noc. Włączyłam komputer, przejrzałam pocztę i znalazłam zaproszenie z Centrum Kultury i Rekreacji w Supraślu na wernisaż wystawy „Niech się plecie”, która to powstała w ramach zrealizowanego przez Stowarzyszenie Serfenta projektu Plecionkarskim szlakiem Wisły.
 
   Zadzwoniłam do Zofii i zaproponowałam jej wspólne obejrzenie ekspozycji. Zosia jak zwykle z wielkim entuzjazmem odniosła się do mojej propozycji i po niespełna godzinie obściskiwałyśmy się radośnie przed miejskim ośrodkiem kultury przy ulicy Cieliczańskiej 1. Nie miałyśmy zbyt wiele czasu, żeby przed oficjalnym otwarciem wystawy porozmawiać o wydarzeniach z ostatnich dni. 

Ekipa telewizji białostockiej

Kilka słów przed otwarciem wystawy

   W przestronnej sali, w której zgromadzono eksponaty czekała już spora grupka ludzi, a telewizja białostocka nagrywała wywiad z jednym z członków Stowarzyszenia Serfenta. Przed prezentacją plecionkarskiego dorobku głos zabrała nieznana mi, szczupła, ładnie prezentująca się młoda kobieta. Przedstawiła się jako Barbara Bojarzyn – Kazberuk i już wkrótce dowiedzieliśmy, że jest nową dyrektorką Centrum Kultury i Rekreacji w Supraślu.

Zaproszeni na wernisaż goście

Słuchamy z uwagą

Nasi milusińscy

Ale aparat !

   Byłam zachwycona pasją dokumentowania i popularyzowania plecionkarstwa jako wybranej dziedziny rękodzieła artystycznego. Trójka młodych zapaleńców ze stowarzyszenia, opowiadała jak podjęto się niełatwego zadania odszukania ostatnich plecionkarzy i poznania tajemnic warsztatowych tych niebywałych artystów rękodzieła ludowego, które zainspirowało także współczesnych artystów i designerów posługujących się plecionką i materiałem plecionkarskim jako wdzięczną formą wyrazu.
W wędrówkach po nadwiślańskich wsiach młodzi pasjonaci spotykali twórców zanikającego rzemiosła, słuchali opowieści przy stołach zastawionych tylko co upieczonym ciastem, poznawali materiał plecionkarski: świeżą wiklinę zieloną, słomę, korzenie sosny, fioletową wiklinę parzoną, sitowie, łub drzewny, czerwoną wiklinę okorowaną, liście tataraku, białą wiklinę moczarkowaną bądź smukaną, korzenie świerka i jałowca, gałęzie drzew, rogożynę…a nawet plecionki z papieru, z ręcznie zwijanych gazetowych skrawków w długie, sztywne rurki, splatane później jak wiklinę…

   Zrzeszeni w Stowarzyszeniu Serfenta, swoją przygodę z tym zanikającym, archaicznym już rzemiosłem, zapisali w książce „Plecionkarskim szlakiem Wisły”. Oprócz tej publikacji popularno – naukowej, będącej zbiorem antropologicznych reportaży powstał także film „Co ty pleciesz” i wystawa fotograficzna „Niech się plecie”. Oczarowana zdjęciami przekazuję je Wam moi drodzy czytelnicy. Prawda, że są niezwykłe, tyle w nich treści ?!

Bronisława i Jan Madejscy

    Przyjrzyjcie się pani Bronisławie i panu Janowi Madejskim z Lucimia, którzy mówią: Koszyki plotło się tylko zimą. Wiklina musi dojrzeć, ścina się ją, jak oblecą liście, od listopada do marca. Wcześniej wszyscy kradli wiklinę od Wisły. Państwo ją sadziło na faszyny, a myśmy chodzili, bo na pierwszy rok było dobre „pręcie”. „Polowe” były, z bronią pilnowały…A i tak w nocy się poszło i narwało.

Jadwiga Grabkowa "Jagódka"

   Pani Jadwiga Grabkowa z Małego Wiosła, przekornie ze względu na koszyczek z jagodami, nazwana "Jagódką" mówi, że plecenie koszyków w jej rodzinie przechodziło z pokolenia na pokolenie. Sama koszyków już nie wyplata, bo kręgosłup boli, ale wspomina: Mam jeszcze taką maszynę do robienia taśmy, jo, jo, bo u nas to się robiło, panie, takie łupane i potem się szczypało. Mieliśmy do tego taki „hybel” ręczny. Kupce tu przyjeżdżały, albo jechało się pociągiem do handlarów do Gdyni…
 
Maria Smaciarz

   Pani Maria Smaciarz z Jankowic opowiada: Ja też zrobiłam taką „duckę”, ale zawsze robię dno, obcinam i uszy „kręcę”. Tak się dzielimy „grodzeniem”….

Czesław Kostka

   Czesław Kostka z Lucimia uczył się rzemiosła od ojców i dziadów: Jako dzieciaki po wsi żeśmy latali i wszędzie było „pryncie”, siedziało się w jednym pomieszczeniu i były koszyki plecione. Jak nie chciałeś się nauczyć koszyków pleść, to nie miałeś pieniędzy….
   
Paweł Czepczor

   Paweł Czepczor z Jaworzynki Zapasieki kosze robi dla uciechy i wspomina: A za okupacji kupa koszyków zrobiłech. Ukrywałech się i zrobiłech za chleb, albo za słoninę. Jak to dawniej było, w beczkach były poukładane, albo szpyrki kawał mi dali i z chlebem potem jodł. No i takie zajęcie człowiek ma i nie myśli ło cudach świata i żyje!

Maria Makało

   Pani Maria Makało ze Szkła na Ukrainie. Wielu ludzi w Szkle zajmuje się wyplataniem z rogozy. Niektórzy wyrabiają też torby i kapelusze. Pani Maria wyplata pięć par łapci dziennie. W szczególny sposób traktuje swoich gości i zaprasza do uczestniczenia w procesie ich powstawania.

Jeszcze przed oficjalnym otwarciem wystawy
   
Plecionkarze

   Wystawa jest dla mnie miłym przeżyciem. Rozglądam się po gościach zaproszonych na wernisaż. Rozpoznaję znajome twarze. Podchodzę do osób, które znam i chwilę z nimi rozmawiam. Bliżej poznaję nową panią dyrektor, która zaprasza wszystkich 11 listopada na wspólne śpiewanie pieśni we wczesnych  godzinach popołudniowych, a wieczorem na bal z konkursami w stylu lat dwudziestych oczywiście… Lubię bardzo okres międzywojnia.

Et voilà - c'est moi

    Na koniec wrócę do zadanego sobie pytania na początku mojej pamiętnikowej relacji… Stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że Supraślanie zdecydowanie w niedzielne popołudnia lubią przesiadywać w domu. Na każdym wydarzeniu kulturalnym spotykam raczej te same twarze. Czy społeczność supraska jest niedoinformowana, czy też z całą świadomością wybiera popołudnie przed szklanym ekranem? A może dzisiejsze, niewielkie w porównaniu do dnia wczorajszego, ochłodzenie nie zachęciło do wyjścia z domu…?

Poniedziałek, 7 listopada 2011
Pozwolę sobie na wpisanie cudnego wiersza, który znalazłam na nk po publikacji mojego postu "Niech się plecie". Dziękuję Danielo za tyle atencji z Twojej strony.


Malachit przetykany złotem

Spotkałam anioła wyplatającego kosze.

Miał smutne oczy i zapadnięte policzki.

Pachniały lipy uspokojone wczorajszym deszczem,

rozleniwione umiarkowaną ciepłotą.

Z niskich gałązek nazrywałam kwiecia

reszta dla pszczół została.

Wstążką zachwytu przewiążę -

na jesień będzie.

                                               Daniela Polasik

2 komentarze:

  1. Niom, aparat całkiem, całkiem :D I ileż radości, takiej zwyczajnej-niezwyczajnej na twarzach tych staruszków, czy my, tak do bólu nowocześni, potrafimy jeszcze czymś się tak cieszyć? Albo bez powodu, o ile radość z życia nie jest takowym?! Piękny pleciony fotel... a fotka z rowerkiem, moje biedne oczy (od nadmiaru koloru) :) Bajka.
    Jak zwykle z opóźnieniem, ale jestem :) Pozdrawiam cieplutko, ja dzisiaj popijam gorącą czekoladę w ilościach mało-rozsądnych, jak mnie buchnie migrena to się skręcę, ale co mi tam XD
    Pa :**

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Barbara Silver
    Witam Cie Droga Basiu w sobotnie popołudnie. Właśnie zasiadłam przed komputerem i przeglądam zdjęcia do następnego postu. Zrobiłam ich naprawdę sporo i trudno będzie mi się zdecydować na wybór tych najlepszych. Najchętniej opublikowałabym wszystkie, ale co za dużo to nudno... No właśnie... Zdjęcia z "Niech się plecie"... Nie mogłam wyjść z zachwytu i podziwu dla fotografa, który w swoich pracach zawarł tyle treści i piękna. Bardziej skupiałam się na "plecionkarzach" niż na eksponatach. Zakochałam się w tych twarzach...
    Ty popijasz czekoladę, a ja truję się kawą. Dziękuję za odwiedziny i życzę miłego popołudnia z gorącą czekoladą. Żeby uzupełnić magnez pożarłam już całą tabliczkę tego specyfiku...
    Buziaki :)))

    OdpowiedzUsuń