Zróbmy sobie
krótką przerwę w zwiedzaniu Wersalu i wybierzmy się na Szlak Powstania Styczniowego do Puszczy Knyszyńskiej, tym razem na niezbyt długi odcinek rozpoczynający
się w Królowym Moście i kończący
przy wieży widokowej na Górze Kopnej.
W poprzednich postach prezentowałam już fragmenty tego ponad siedemdziesięciokilometrowego szlaku, utworzonego z inicjatywy Białostockiej Dyrekcji Lasów Państwowych i Leśników z Nadleśnictw w Czarnej Białostockiej, Supraślu, Żedni i Waliłach. Jak podają tablice informacyjne koszt tego przedsięwzięcia przystosowanego do wycieczek rowerowych, konnych i pieszych, zimą także narciarskich, wyniósł 1 410 636,59 złotych. W punktach przystankowych wybudowane zostały wiaty rekreacyjne, stoły i ławki pod gołym niebem i zadaszeniami, stojaki na rowery, specjalne uchwyty do wiązania koni i poidła, miejsca do grillowania, wieża widokowa na Górze Kopnej, kładki przez bagna w Wyżarach a także toalety populett z instrukcją obsługi i inne. Na całym szlaku znajdują się mogiły powstańcze, miejsca bitew i obozów wzbogacone ekspozycjami historycznymi.
Na terenie trzech gmin powiatu białostockiego, Michałowa, Gródka i Supraśla znajdują się Wzgórza Świętojańskie - najwyższe pasmo wzgórz morenowych w Puszczy Knyszyńskiej. Przebiega tamtędy Szlak Powstania Styczniowego a także Napoleoński Trakt.
W poprzednich postach prezentowałam już fragmenty tego ponad siedemdziesięciokilometrowego szlaku, utworzonego z inicjatywy Białostockiej Dyrekcji Lasów Państwowych i Leśników z Nadleśnictw w Czarnej Białostockiej, Supraślu, Żedni i Waliłach. Jak podają tablice informacyjne koszt tego przedsięwzięcia przystosowanego do wycieczek rowerowych, konnych i pieszych, zimą także narciarskich, wyniósł 1 410 636,59 złotych. W punktach przystankowych wybudowane zostały wiaty rekreacyjne, stoły i ławki pod gołym niebem i zadaszeniami, stojaki na rowery, specjalne uchwyty do wiązania koni i poidła, miejsca do grillowania, wieża widokowa na Górze Kopnej, kładki przez bagna w Wyżarach a także toalety populett z instrukcją obsługi i inne. Na całym szlaku znajdują się mogiły powstańcze, miejsca bitew i obozów wzbogacone ekspozycjami historycznymi.
Na terenie trzech gmin powiatu białostockiego, Michałowa, Gródka i Supraśla znajdują się Wzgórza Świętojańskie - najwyższe pasmo wzgórz morenowych w Puszczy Knyszyńskiej. Przebiega tamtędy Szlak Powstania Styczniowego a także Napoleoński Trakt.
Wędrówkę po tym
niezwykle urokliwym miejscu rozpocznijmy od jednego z punktów na drodze
przemarszu wojsk napoleońskich zwanych do dzisiaj przez miejscową ludność Rozkopanką.
- A dlaczego Rozkopanką? Otóż jak wieść niesie saperzy z podążającego na wschód korpusu marszałka Neya w ciągu jednej nocy rozkopali wzniesienie umożliwiając tym samym przeprawę ciężkiego sprzętu artyleryjskiego na drodze przemarszu armii idącej na Rosję leśnym traktem, biegnącym od Białegostoku przez Królowy Most w kierunku Krynek aż do Wołkowyska. Ponoć potężna wielonarodowa armia Napoleona liczyła sześćset tysięcy żołnierzy, w tym dziewięćdziesiąt tysięcy Polaków. Biorąc pod uwagę szczupłość granic Księstwa Warszawskiego, z którego dokonywano poboru był to nieprawdopodobny wysiłek dowodzący wielkiej woli narodu w odzyskaniu państwa. Armia, która zmierzała pokonać Rosję wzbudzała w Polakach ogromne nadzieje. Wyprawa na Moskwę w pamiętnym 1812 roku została nawet nazwana przez cesarza Francuzów Drugą Wojną Polską.
Na zdjęciu poniżej Rozkopanka.
- A dlaczego Rozkopanką? Otóż jak wieść niesie saperzy z podążającego na wschód korpusu marszałka Neya w ciągu jednej nocy rozkopali wzniesienie umożliwiając tym samym przeprawę ciężkiego sprzętu artyleryjskiego na drodze przemarszu armii idącej na Rosję leśnym traktem, biegnącym od Białegostoku przez Królowy Most w kierunku Krynek aż do Wołkowyska. Ponoć potężna wielonarodowa armia Napoleona liczyła sześćset tysięcy żołnierzy, w tym dziewięćdziesiąt tysięcy Polaków. Biorąc pod uwagę szczupłość granic Księstwa Warszawskiego, z którego dokonywano poboru był to nieprawdopodobny wysiłek dowodzący wielkiej woli narodu w odzyskaniu państwa. Armia, która zmierzała pokonać Rosję wzbudzała w Polakach ogromne nadzieje. Wyprawa na Moskwę w pamiętnym 1812 roku została nawet nazwana przez cesarza Francuzów Drugą Wojną Polską.
Na zdjęciu poniżej Rozkopanka.
Z
Rozkopanki leśną wąską ścieżką rozpoczynamy wspinaczkę i wędrówkę na trzeci co
do wysokości szczyt w paśmie Wzgórz Świętojańskich - Górę świętej Anny (202 m n.p.m.), gdzie na od istniejącej tu „od
zawsze” mogile składany jest hołd poległym powstańcom. Mogiła ta jest jednym z
wielu okrytych tajemnicą miejsc na terenie Puszczy Knyszyńskiej, w lokalnych
przekazach jednoznacznie wiązanych z wydarzeniami 1863 roku. Podobnie jak inne
liczne mogiły i krzyże ukryte wśród drzew upamiętniające tragiczne wydarzenia z
przeszłości dają świadectwo trwającej przez ponad sto lat walki Polaków o
niepodległość.
W okolicy Królowego Mostu w pobliżu wsi Kołodno doszło do potyczki w czasie której do niewoli trafiło 90 Polaków. Jeńcy mieli zostać straceni i pochowani w zbiorowej mogile na górze. Ponoć wiązanie tego miejsca z przytoczonymi wydarzeniami jest błędem wynikającym ze zbieżności nazw, bowiem istnieje inny Królowy Most oraz inne Kołodno, dziś położone za wschodnią granicą. Wiemy natomiast, że okolice „naszego” Królowego Mostu były jednym z miejsc koncentracji oddziałów powstańczych w powiecie białostockim, lecz nie wiadomo nic pewnego o powstańczych walkach. Istnieje tylko jedna, niepotwierdzona w innych źródłach informacja o stoczeniu potyczki w tej okolicy pod dowództwem Edwarda Kiersnowskiego „Groma” w dniu
9 czerwca 1863 roku, w której miało zginąć 22 Polaków. Obecny stan wiedzy nie pozwala historykom na jej zweryfikowanie. Doświadczenie jednak uczy, że z reguły można zaufać tak mocno ugruntowanej lokalnej pamięci - niemal zawsze nawiązuje ona do autentycznych wydarzeń - nawet, jeśli myli się w szczegółach. Zaginiona pamięć o faktach sprzyja „dopisywaniu” historii - często w dobrej wierze.
A zatem, pomimo iż nie wiemy nic pewnego na temat mogiły na Górze świętej Anny - zaufajmy przekazom i oddajmy hołd poległym 90-ciu.
W okolicy Królowego Mostu w pobliżu wsi Kołodno doszło do potyczki w czasie której do niewoli trafiło 90 Polaków. Jeńcy mieli zostać straceni i pochowani w zbiorowej mogile na górze. Ponoć wiązanie tego miejsca z przytoczonymi wydarzeniami jest błędem wynikającym ze zbieżności nazw, bowiem istnieje inny Królowy Most oraz inne Kołodno, dziś położone za wschodnią granicą. Wiemy natomiast, że okolice „naszego” Królowego Mostu były jednym z miejsc koncentracji oddziałów powstańczych w powiecie białostockim, lecz nie wiadomo nic pewnego o powstańczych walkach. Istnieje tylko jedna, niepotwierdzona w innych źródłach informacja o stoczeniu potyczki w tej okolicy pod dowództwem Edwarda Kiersnowskiego „Groma” w dniu
9 czerwca 1863 roku, w której miało zginąć 22 Polaków. Obecny stan wiedzy nie pozwala historykom na jej zweryfikowanie. Doświadczenie jednak uczy, że z reguły można zaufać tak mocno ugruntowanej lokalnej pamięci - niemal zawsze nawiązuje ona do autentycznych wydarzeń - nawet, jeśli myli się w szczegółach. Zaginiona pamięć o faktach sprzyja „dopisywaniu” historii - często w dobrej wierze.
A zatem, pomimo iż nie wiemy nic pewnego na temat mogiły na Górze świętej Anny - zaufajmy przekazom i oddajmy hołd poległym 90-ciu.
Do miejsca pamięci, od Rozkopanki,
dochodzimy szczytem pasma, posypaną cienką warstwą śniegu wąską ścieżką, wijącą
się pośród drzew, na tym odcinku w większości pomiędzy starymi dębami, sosną
supraską zwaną masztową i świerkami. Częstym widokiem są tu powalone najpewniej
przez nawałnicę (17 czerwca 2016 roku) stare dęby, w rezerwacie pozostawiane
naturze.
Pogoda dopisuje, świeci słońce i
odsłania daleki horyzont. Delektując się krajobrazem dochodzimy do najwyższego
wzniesienia Wzgórz Świętojańskich, a mianowicie Góry Kopnej (211 m n.p.m.), na której atrakcją nie lada jest wieża widokowa. Co prawda wieża ma
tylko trzy poziomy, ale jest bardzo wysoka, bowiem odległości między nimi są duże.
Przy wejściu, Nadleśniczy z Nadleśnictwa Żednia zawiesił regulamin korzystania
z tej atrakcji, zaznaczając, że nie ponosi odpowiedzialności za ewentualną
bezmyślność wynikającą z naruszenia regulaminu. Osoby mające problemy zdrowotne,
a także cierpiące na lęk wysokości powinny raczej zrezygnować ze wspinania się
po schodach, a dzieci pozostawać pod opieką dorosłych. Zresztą z samego tylko szczytu
wzniesienia widoki na okolicę są imponujące.
My wchodzimy, bowiem problemów nie
mamy i robimy sobie nawzajem mnóstwo zdjęć. Mimo niewielkiego mrozu oddycha nam
się wspaniale, czystym przefiltrowanym przez las powietrzem. No i jeszcze to
lutowe słońce, którego jak na lekarstwo ostatnimi czasy. A w dole wieś Kołodno
i dymy z kominów. Stamtąd również można dotrzeć do wieży widokowej na Górze
Kopnej. Dodam, że wysokości względne w ciągu wzniesień budujących Wzgórza
Świętojańskie dochodzą do 70 metrów, stoki są strome i w wielu miejscach
przekraczają 20 stopni. Najbliższe otoczenie wału stanowią tarasy kemowe,
najokazalej prezentujące się po zachodniej jego stronie. W odległości około 3-4
kilometrów od tych terenów ciągnie się obniżenie ostro zaznaczone w krajobrazie
doliną rzeki Supraśl.
Krajobraz Puszczy Knyszyńskiej
zawdzięczamy działalności wód wytapiającego się lodowca. Działo się to 160-180
tysięcy lat temu. Większość tutejszych wzniesień zbudowały osadzające się w
szczelinach oraz studniach lodowcowych żwiry i piaski. Między nimi powstawały
warstwy glin moreny dennej. Wartko płynące wody z topniejącego lodowca
ukształtowały doliny, a w miejscach brył martwego lodu powstały niecki
wytopiskowe. Na rozległych obszarach wschodniej części Puszczy wody spływające
z lodowca osadziły dużo piasków w postaci pól sandrowych.
Po ustąpieniu wód lodowcowych rzeźba terenu w rejonie puszczańskim zmieniła się w stosunkowo niewielkim stopniu. W dolinach wolno płynących rzek oraz w miejscu zarastających jezior postępowało odkładanie się torfów. A zanim pola sandrowe porosły borami, wiatry na ich terenie uformowały niewysokie piaszczyste wydmy.
Najbardziej malowniczą, zachowaną w krajobrazie Puszczy Knyszyńskiej, pamiątką pobytu lodowca na naszych ziemiach jest właśnie potężny ciąg wzgórz zwany Wałem Świętojańskim - pas wzniesień przebiegających lekko wygiętym łukiem na przestrzeni pięćdziesięciu kilometrów. Wał Świętojański przez długi czas opisywano jako morenę czołową. Jednak obecnie uznaje się go zazwyczaj za oz - silnie wydłużoną pagórkowatą formę terenu w postaci długiego, zwykle krętego wału, powstałą przez akumulację żwirów i pisków w szczelinie lądolodu w tunelu lodowcowym lub pod lodem.
Po ustąpieniu wód lodowcowych rzeźba terenu w rejonie puszczańskim zmieniła się w stosunkowo niewielkim stopniu. W dolinach wolno płynących rzek oraz w miejscu zarastających jezior postępowało odkładanie się torfów. A zanim pola sandrowe porosły borami, wiatry na ich terenie uformowały niewysokie piaszczyste wydmy.
Najbardziej malowniczą, zachowaną w krajobrazie Puszczy Knyszyńskiej, pamiątką pobytu lodowca na naszych ziemiach jest właśnie potężny ciąg wzgórz zwany Wałem Świętojańskim - pas wzniesień przebiegających lekko wygiętym łukiem na przestrzeni pięćdziesięciu kilometrów. Wał Świętojański przez długi czas opisywano jako morenę czołową. Jednak obecnie uznaje się go zazwyczaj za oz - silnie wydłużoną pagórkowatą formę terenu w postaci długiego, zwykle krętego wału, powstałą przez akumulację żwirów i pisków w szczelinie lądolodu w tunelu lodowcowym lub pod lodem.
Wracamy tą samą dróżką, widoczną bardzo dobrze na zdjęciach dzięki bieli śniegu. Między Górą Kopną a Górą świętej Anny więcej jest roślinności liściastej.
Idąc od Góry świętej Anny do Rozkopanki obserwujemy przyrodę po zachodniej stronie wału, skąpanego w złocistych promieniach słońca.
Wracamy do Królowego Mostu, gdzie zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy kaplicy rzymskokatolickiej pod wezwaniem
świętej Anny, zbudowanej około 1850 roku. Na tabliczce informacyjnej
czytamy, że ta mała świątynka miała swojego stałego kapłana od 1858 roku, a od
1860 była filią parafii białostockiej. Po powstaniu styczniowym, jako przejaw
represji zaborcy została zabrana i przerobiona na cerkiew. W 1915 roku ponownie
przywrócona na własność i dla kultu katolickiego. Obecnie należy do parafii
Gródek i jest najstarszym zabytkiem gminy Gródek.
W tym miejscu przyda się garść
informacji na temat Królowego Mostu,
malowniczej miejscowości w dolinie rzeki
Płoski, otoczonej wzgórzami porośniętymi lasem. Jak głoszą miejscowe
legendy nazwa wsi pochodzi od zbudowanego w ciągu jednej doby mostu na rzece
Płosce, przez który przejechał król Jan III Sobieski w czasie podróży do Grodna
(inne źródła mówią o królu Zygmuncie). Powstanie miejscowości datuje się na
siedemnasty wiek, kiedy to Bogusław Radziwiłł oddał tamtejsze dobra pod nazwą
Janopol rodzinie Sakowiczów (jeden z Sakowiczów jako zausznik księcia, został
opisany w „Potopie”). Początkowo, jako osada leśna związana była przede
wszystkim z eksploatacją puszczy. Lokalizacja osady nad rzeką Płoską umożliwiła
spławianie drewna z lasu do miejsc jego wykorzystania. W latach
sześćdziesiątych dziewiętnastego stulecia w Królowym Moście powstała fabryka
włókiennicza i rozpoczął się wówczas okres przemysłowego funkcjonowania
majątku.
Od 1903 roku, po śmierci Jakuba Sakowicza - ostatniego z rodu - majątek często zmieniał swoich właścicieli. W czasie pierwszej wojny światowej dobra Sakowiczów zostały zniszczone - dwór został spalony, dwie fabryki i młyn wodny zniknęły z powierzchni ziemi. Po wspaniałym niegdyś parku Radziwiłłów zachowało się tylko kilka drzew.
Przez Królowy Most prowadził niegdyś trakt z Białegostoku do Wołkowyska. Obecnie jest to droga leśna nosząca nazwę Traktu Napoleońskiego na pamiątkę przemarszu tą trasą korpusu Neya. Tędy też wracały wojska napoleońskie spod Moskwy.
Od 1903 roku, po śmierci Jakuba Sakowicza - ostatniego z rodu - majątek często zmieniał swoich właścicieli. W czasie pierwszej wojny światowej dobra Sakowiczów zostały zniszczone - dwór został spalony, dwie fabryki i młyn wodny zniknęły z powierzchni ziemi. Po wspaniałym niegdyś parku Radziwiłłów zachowało się tylko kilka drzew.
Przez Królowy Most prowadził niegdyś trakt z Białegostoku do Wołkowyska. Obecnie jest to droga leśna nosząca nazwę Traktu Napoleońskiego na pamiątkę przemarszu tą trasą korpusu Neya. Tędy też wracały wojska napoleońskie spod Moskwy.
Drugim zabytkiem jest parafialna cerkiew prawosławna, również pod wezwaniem świętej Anny. Jej budowę na planie krzyża greckiego rozpoczęto w 1913 roku. Wiosną 1935 supraski malarz Włodzimierz Wasilewicz, rozpoczął rozpisywanie fresków we wnętrzu świątyni. Prace ukończono przed 1939. Cerkiew konsekrowano w maju 1942 roku.
Z
Królowym Mostem wiąże się kilka moich wspomnień, w tym jedno z dzieciństwa.
Latem, moi pracujący rodzice często posyłali mnie na wieś do stryjostwa. Ich
dom w Zasadach (około 7 kilometrów od Królowego Mostu) kojarzyć mi się zawsze
będzie z zapachem pieczonego chleba, smakiem mleka i świeżo ubitego masła, z sadzonymi jajami, konfiturami z czarnych jagód i poziomek, suszonym mięsiwem, ze światłem lampy naftowej i z ogromnym białym piecem zajmującym
centralną część domu. Piec oprócz paleniska posiadał duży piec chlebowy,
dochówkę, leżajkę - miejsce do spania oraz inne funkcje. Z paleniska wydobywano
węgle, które następnie umieszczano w żeliwnym żelazku.
- Ale co wspólnego ma żelazko na tak zwaną duszę z Królowym Mostem?
Otóż dawniej, w Królowym Moście, 26 lipca, bardzo uroczyście obchodzono odpust ku czci świętej Anny patronki kaplicy katolickiej, o której wspomniałam wyżej. Było to bardzo ważne święto dla rolników z okolicznych wsi. W tym dniu nie pracowali oni jak zwykle, lecz wkładali niedzielne ubrania, zaprzęgali konie do bryczek albo fur i podążali na odpust. W domu moich stryjów już na kilka dni przed świętą Anną rozprawiano o wyjeździe, a w przeddzień szykowano odświętne stroje, i właśnie żelazkiem na duszę prasowano białe sukienki dziewczynkom i białe koszule panom. Ten moment prasowania pamiętam bardzo dokładnie, nie utrwaliła mi się natomiast w pamięci droga wiodąca do Królowego Mostu. Pamiętam tylko tyle, że koło krzyża skręciliśmy w drogę na Kołodno i że kapliczka była tak ciasno „upchana” wiernymi, że nie mogliśmy wejść do środka, a i wokoło było pełno ludzi. Jako mały człowieczek widziałam jedynie nogi pielgrzymów.
- Ale co wspólnego ma żelazko na tak zwaną duszę z Królowym Mostem?
Otóż dawniej, w Królowym Moście, 26 lipca, bardzo uroczyście obchodzono odpust ku czci świętej Anny patronki kaplicy katolickiej, o której wspomniałam wyżej. Było to bardzo ważne święto dla rolników z okolicznych wsi. W tym dniu nie pracowali oni jak zwykle, lecz wkładali niedzielne ubrania, zaprzęgali konie do bryczek albo fur i podążali na odpust. W domu moich stryjów już na kilka dni przed świętą Anną rozprawiano o wyjeździe, a w przeddzień szykowano odświętne stroje, i właśnie żelazkiem na duszę prasowano białe sukienki dziewczynkom i białe koszule panom. Ten moment prasowania pamiętam bardzo dokładnie, nie utrwaliła mi się natomiast w pamięci droga wiodąca do Królowego Mostu. Pamiętam tylko tyle, że koło krzyża skręciliśmy w drogę na Kołodno i że kapliczka była tak ciasno „upchana” wiernymi, że nie mogliśmy wejść do środka, a i wokoło było pełno ludzi. Jako mały człowieczek widziałam jedynie nogi pielgrzymów.
I to pewnie z dzieciństwa pozostał mi
ogromny sentyment do tego miejsca,
i ilekroć mam okazję tam pojechać, jadę!
Dzisiaj Królowy Most ma charakter letniskowy. Wpadałam tam czasami z moimi przyjaciółkami do daczy znajomych, albo przejeżdżałam przez wieś rowerem.
i ilekroć mam okazję tam pojechać, jadę!
Dzisiaj Królowy Most ma charakter letniskowy. Wpadałam tam czasami z moimi przyjaciółkami do daczy znajomych, albo przejeżdżałam przez wieś rowerem.
W kolejnym poście zbiornik wodny i bagna w Wyżarach oraz fragment rezerwatu przyrody Chomontowszczyzna również na Szlaku Powstania Styczniowego.
Wycieczka z 7 lutego 2018 roku
Ładne miejsce, które darzysz wielką sympatią. Tak jest, gdy odwiedzamy miejsca szczególnie związane z naszym dzieciństwem. Ciekawa wycieczka, pełna interesujących miejsc. Odwiedziłem w tych okolicach cerkiew w Królowym Moście, podobają mi się jej kamienne mury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ktoś kto lubi las, wakacje spędzić może w Królowym Moście. Okolica piękna, w sam raz na rowerowe i piesze wędrowanie.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
"Pożeram" drzewa oczami.... Cudnie tam masz, może i ja kiedyś odnajdę swoją leśną osadę... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Słońce! Buziaki :*** (Ćmok!)
B.
Wciąż szukasz, a zatem kiedyś znajdziesz..., czego z całego serca Ci życzę :)
UsuńA ja z perspektywy nizin podziwiam góry, morza i oceany...
Na Podlasiu każda górka i leśne bajorko wydają się być egzotyczne!
Drzewa tutaj zaiste są cudne, a w szczególności sosna supraska, której stare egzemplarze jak zauważam objęto ochroną wycinając las. Czy takie pojedyncze "masztowce" poradzą sobie z pustką wokoło. Wyszukuję te majestatyczne i robię im zdjęcia. Może kiedyś wrzucę je na bloga w odrębnym poście...
Cmoki i Ćmoki z serdecznymi uściskami odwzajemniam :***
Z wielkim sentymentem oglądałem zdjęcia znajomych miejsc i czytałem o nich. Urodziłem się w gajówce Pałatki za Kołodnem w kierunku na Supraśl.(obecnie nie istnieje)Później mieszkaliśmy we wsi Przechody i stamtąd w 1967 roku poszedłem do wojska i dalej w świat. Od 1971 roku mieszkam w Wałczu gdzie dostałem skierowanie do jednostki w której pełniłem zawodowa służbę. Gdy Rodzice żyli to bardzo często bywałem w tych stronach. Teraz rzadziej ale zawsze tęsknię. Dziękuję autorom za piękny materiał.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie tak dawno gajówka w Pałatkach istniała. Opuszczone zabudowania niszczały a zatem je rozebrano. Na terenie gajówki zostały drzewa owocowe i w rogach działki stare dęby. Jakiś czas temu robiłam tam zdjęcia. Jeździliśmy tam często rowerami trasą Supraśl - Cieliczanka - Pałatki - Kołodno - Zasady - Cieliczanka - Supraśl, albo z tylko z Supraśla do Kołodnego przez Pałatki i z powrotem.
UsuńA Przechody to pewnie w powiecie grajewskim? Na drodze do Ełku stoi drogowskaz z nazwą tej miejscowości.
Pozdrawiam, anonimowego mieszkańca Wałcza :)