Lania lub
Laneia (Λανεια) to wieś w południowej części Cypru, oddalona o mniej więcej
dwadzieścia dwa kilometry na północ od Limassol.
Do Lanii związanej z kultem Dionizosa pojechałam wczesnym rankiem, ale
zanim opowiem o tej małej miejscowości położonej u podnóża Gór Troodos najpierw słów kilka o jednym z najważniejszych greckich
bogów i jego złożonej naturze, o Dionizosie, którego Hera poraziła szaleństwem
i od tamtej pory błąkał się po całym świecie, ucząc w każdym kraju uprawy winnej
latorośli i wyrobu wina. Z pomocą przychodziła mu bogini Kybele wtajemniczając
w swoje misteria.
Kiedy Dionizos, zaszczepił swój kult w krajach
śródziemnomorskich wyruszył w tajemniczą podróż do Indii na
rydwanie zaprzężonym w pantery, z orszakiem składającym się z sylenów,
bachantek i satyrów. Po powrocie do Beocji i pobycie w Tebach, popłynął statkiem
do Naksos. W drodze załoga złożona z piratów postanowiła go uwięzić i sprzedać w
niewolę, ale Dionizos objawiał swoją moc i sprawił, że statek porósł bluszczem i
wypełnił się dźwiękiem niewidzialnej fletni. Przerażeni żeglarze rzucili się do morza i zostali
przemienieni w delfiny…
Celem Dionizosa był Olimp, gdzie
należało mu się miejsce w gronie bogów, ale zanim tam dotarł wstąpił jeszcze do
Podziemi i zabrał stamtąd swoją matkę Semele, która spłonęła w ogniu piorunów po
tym jak zapragnęła ujrzeć swojego boskiego kochanka Zeusa, w całym majestacie.
Zeus zdążył jednak wyjąć z jej łona sześciomiesięczny płód, który na pozostałe
trzy miesiące zaszył w swoim udzie…
Dionizos, którego kult
rozprzestrzenił się w całej Grecji razem z uprawą winnej latorośli stał się
symbolem oszałamiającej potęgi przyrody, soków wzbierających w winnych gronach,
stanowiących o życiu rośliny. Czczono go jako boga upraw i lasów, a
będąc wychowankiem nimf, jako boga wody, pierwszego i podstawowego składnika
wszelkiego życia.
W epoce klasycznej, zwłaszcza w
cesarstwie rzymskim, jako Bachus przeobraził się w boga wesołości, zabaw i
uroczystości, w których z upodobaniem uczestniczył otoczony bachantkami.
Grecy jednak uważali go za opiekuna
sztuki, zwłaszcza tragedii i komedii, wywodzących się z przedstawień, jakie
odbywały się ku jego czci.
W kosmogonii orfickiej został utożsamiony z
Zagreusem.
Dionizos w sztuce przedstawiany jest
jako młody mężczyzna, obwieszony bluszczem, winną latoroślą i kiściami jej
owoców. Zwykle towarzyszy mu orszak flecistów i menad, odzianych
w skóry jeleni, wymachujących tyrsami, oddających się bez opamiętania uciechom
i tańcom…
Mieszkańcy
Lanii jako jedni z wielu posiedli wiedzę na temat produkcji boskiego
trunku i upraw winorośli. Ponoć francuski król Henryk I wywiózł z tych okolic
zdrowe sadzonki krzewów po tym jak te w Szampanii padły zarażone jakąś chorobą.
Z winogron pochodzących z lokalnych
upraw mieszkańcy produkują Zivaniję, Commandarię i Soutzoukos.
We wsi
panuje błoga cisza i spokój, ale kiedy pojawia się tam grupa turystów, wieś
ożywa…
Kiedy ja
wkraczałam do tej oazy spokoju uliczki były wyludnione, być może ze względu na
wczesną jeszcze porę dnia. Na początku drogi prowadzącej do centrum zauważyłam
figę, gatunek wydający owoce dwa razy w roku, tak zwane figi letnie i figi
jesienne. Nieco dalej wzdłuż kamiennego muru wznosiła się okazała stara fontanna,
ujęcie wody pitnej. Idąc, zaglądałam w wąskie uliczki, niegdyś budowane na
szerokość obładowanego na dwa boki osła.
|
W drodze do wsi |
|
Akacja, cypryjskie drzewo lenistwa według L. Durrella autora "Gorzkich cytryn" |
|
Figa |
|
Zabytkowe już ujęcie wody we wsi |
|
O tej wczesnej jeszcze porze dnia mieszkańców zaledwie trzech... |
|
Wąskie na szerokość objuczonego osła uliczki Lanii |
|
Po takich uliczkach żaden pojazd mechaniczny nie jeździ |
|
Kwiaty, ozdoby |
|
Należy pamiętać, że to dopiero połowa kwietnia |
|
Niska kamienna zabudowa |
Uwagę moją przyciągała historia
miasta, pokazana poprzez zdjęcia rozwieszone na murach. Zatrzymałam się przy
fotografii, prezentującej grupę Turko-Cypryjczyków, zatrudnionych przy budowie
mostu w 1894 roku. Były to czasy, kiedy analfabetyzm był powszechnym zjawiskiem,
a bieda na wyspie dokuczała nie jednemu…
We wcześniejszych postach pisałam o
wielkiej ilości kotów, które sprowadziła na wyspę święta Helena. Miały one
polować na węże, od których roiło się na Cyprze. A skoro mieszkańcy mieli
problem z tymi gadami, to zabezpieczając się przed ich ukąszeniem nosili długie
skórzane buty, w rękach zaś dzierżyli laski, którymi uderzali rytmicznie o
ziemię wychodząc na pola i do lasów.
Przyjrzałam się też drużynie piłkarskiej z
1934 roku, rozwojowi motoryzacji w pierwszej połowie dwudziestego wieku,
uczniom ze szkół: tej sprzed drugiej wojny i tej powojennej…, zatrzymałam się na
chwilę na placu, słynącym z cienia dwóch platanów pod którymi stały prostokątne
stoły przykryte kraciastymi obrusami, po czym weszłam do muzealnego
pomieszczenia, w którym wzrok mój padł na gliniane pitosy, służące do
przechowywania wina.
Jak się później okazało w takim
pitosie dochodzącym nieraz do dwumetrowej wysokości, często wkopywanym w
ziemię, ze względu na utrzymanie odpowiedniej temperatury, kąpano kobiety zaraz
po porodzie, a właściwie zanurzano je w gorącej wodzie z mieszanką ziół. Po
takiej oczyszczającej parówce, mocno osłabioną niewiastę kładziono do łóżka,
ale nie po to żeby sobie odpoczęła, nie! Zaraz po takim obrządku miała wstać
i iść do pracy, nikt się nad nią nie rozczulał i nie pomagał jej w codziennym
trudzie i znoju…
|
Turko-Cypryjczycy zatrudnieni przez Anglików do budowy mostu - zdjęcie z 1894 roku |
|
Historia Lanii opowiedziana poprzez zawieszone we wsi zdjęcia - tutaj koło starej fontanny |
|
Mieszkaniec wsi |
|
Szkoła w Lanii |
|
Szkoła w Lanii |
|
Mieszkańcy wsi |
|
Święta w Lanii |
|
Drużyna piłkarska |
|
Środki lokomocji |
|
Pitosy wykonywano na miejscu |
|
Przechowywano w nich nie tylko wino |
Zanim dotarłam do muzeum, w którym
pokazano jak tłoczono olej, zatrzymałam się przed jakąś kawiarnią - ponoć oazą
mężczyzn, na zacienionym placu, na którym stały niewielkie stoły i pomalowane
na niebiesko krzesła. Na ścianie budynku wisiała słynna neolityczna figurka,
wreszcie w dużym wyraźnym wymiarze…
Ponoć tłocznię odnowił i
sponsoruje wieś niejaki Lanitis, najbogatszy mieszkaniec wsi, ale na stałe nie
mieszkający tam. Dba on o to, żeby przyciągnąć do Lanii jak najwięcej turystów
i w ten sposób wzmocnić budżet swoich ziomków.
A skoro jestem przy tłoczni, to powiem,
że oliwę z pierwszego tłoczenia wlewano do butelek i niesiono do kościoła, zaś
z drugiego przeznaczano na potrzeby własne.
|
Kościół w Lanii |
|
Kościół otwarty jest w niedzielę w godzinach 11:00 -16:00 |
|
W drodze do muzeum |
|
Obeszłam dookoła ten kościół |
|
Wejście do muzeum |
|
Dawne urządzenia tłoczni |
|
Tłoczono i olej i soki |
|
Na słynnym placu pod platanami |
|
Z kory platanów pozyskuje się bursztynowego koloru barwnik |
|
Ponoć męska oaza spokoju - robię notatki |
Jest około trzydziestu pięciu gatunków
drzewa oliwnego. Na Cyprze występuje gatunek z gorzkimi owocami olea europaea. Należy pamiętać, że
czarne i zielone oliwki pochodzą z tego samego drzewa. Te pierwsze są dojrzałe,
te drugie zbiera się wcześniej.
Elia
(ελιά) - drzewo oliwne, jako
materiał jest bardzo trwałe, służy do wyrobu naczyń, z niego najprawdopodobniej
wykonana została maczuga Herkulesa i posąg Ateny…
W Niedzielę Palmową Cypryjczycy
zamiast liści palmowych przynoszą do kościołów gałązki oliwne. Podczas kiedy
kapłan śpiewa, podrzucają je do góry, po czym zostawiają je w cerkwiach na
pięćdziesiąt dni. Poświęcone zabierają do domów i każdego wieczoru kładąc
na węgielki zapalają kadzidełka. Okadzają wszystkie pomieszczenia w domach, a
także głowy jego mieszkańców.
W aptekach cypryjskich można kupić
kapsułki zawierające sproszkowane liście oliwne. Służą jako lekarstwo,
zwalczają gronkowca złocistego, obniżają poziom cholesterolu…
Innym cennym
drzewem na Cyprze, które rośnie także w innych krajach regionu
śródziemnomorskiego jest drzewo karobowe
inaczej szarańczyn strąkowy, czy też
po prostu karob. Karob podobnie jak
i oliwka znane i uprawiane było już przez pierwszych osadników osiem tysięcy
lat temu. Niegdyś ludzie miażdżyli jego strąki i karmili nimi zwierzęta.
Syn
marnotrawny straciwszy majątek, cierpiał głód i niedostatek. Według ewangelii
Łukasza 15,15-15:
Poszedł więc na służbę do jednego z
obywateli tego kraju, a ten go posłał do swojej posiadłości, aby pasł świnie.
Tam pragnął najeść się chociaż strąkami, które żarły świnie; ale nikt mu nie
dawał.
Chodzi tutaj o strąki z drzewa karobowego.
Natomiast ewangelia według Mateusza wspomina o innym jeszcze wydarzeniu,
związanym działalnością Jana Chrzciciela. Fragment 3,4 mówi:
A Jan miał odzienie z sierści
wielbłądziej i skórzany pas na biodrach. Pokarmem jego była szarańcza i miód
leśny.
W tym wypadku chodzi także o karob, którego strąki przypominają owada
szarańczy, a drzewo z dojrzałymi długimi owocami wyglada tak jakby napadła na nie chmara tych pustoszących wszystko owadów. Zapewne od tych szkodników pochodzi nazwa drzewa jak i jego strąków zwanych od świętego Jana chlebem
świętojańskim.
Po raz pierwszy ujrzałam karob na Sycylii, później w Grecji.
Niegdyś jego
nasiona ze
względu na jednolity rozmiar i stałą wagę około dwóch gramów służyły jako
precyzyjna jednostka masy, ważono nimi cenne kamienie i złoto. Dziś tej
jednostki masy pochodzącej od greckiego słowa κεράτιον - owoc karoby używa się w jubilerstwie jako karat.
|
Karob z mocno już dojrzałymi strąkami - Grecja wrzesień |
|
Cypr, Płw Akamas - Petros zatrzymał się specjalnie, żebym mogła sfotografować karob - kwiecień |
Zapas pożywnych strąków na wypadek głodu zabierał ze sobą Aleksander
Macedoński. Posiadają one aż do siedemdziesięciu procent węglowodanów, głównie cukrów, dojrzałe owoce zawierają tylko piętnaście procent wody, około sześciu procent
białka, żelazo i wiele innych składników odżywczych. Dopiero po przeżuciu twardych strąków czuć ich przyjemny, słodki smak..
Wenecjanie nazywali strąki
czarnym złotem Cypru.
Podczas drugiej wojny włókien szarańczynu używano do
produkcji spadochronów, a także klisz filmowych.
Dzisiaj z suszonych sproszkowanych nasion przypominających w smaku kakao robi
się czekoladę, mączki używa się do produkcji lodów, dodaje do witamin…
Popularne są bardzo syropy, jako dodatki do serników, naleśników, jogurtu, do
podprażanych orzeszków zmieszanych z miodem, naciera się też nim delikatnie
schab, dodaje do herbaty… Kupiłam dwie buteleczki syropu, w cenie trzy euro
każda. Polecam, jest wyśmienity!
|
Już prawie pusta butelka |
Lania to nie tylko wieś rolników.
Mieszkają tu także artyści. W swoich domach urządzili małe galerie, w których
można kupić ich prace. Weszłam do studia Pata Thomsona, który maluje farbami
wodnymi i wybrałam dwie kopie akwarel, bo na oryginały niestety nie było mnie
stać. Na pamiątkę zrobiłam sobie zdjęcie z autorem wybranych prac, przed
galerią, pod krzakiem obsypanym niebieskim kwieciem ...
|
Przed galerią Pata Thomsona |
|
Z Patem Thomsonem |
|
Akwarela Pata Thomsona - wieś Kakopetria |
|
Obecne wszędzie gliniane pitosy - akwarela Pata Thomsona |
Po wiejskich klimatach jechałam na Olimp, którego sam szczyt nie jest
dostępny dla turystów, ze względu na bazujących tam Anglików. Szczęście mi tam
jednak nie dopisało, bo niechcący przy zmianie karty pamięci w moim aparacie
fotograficznym skasowałam większość zdjęć zrobionych na tym niespełna dwutysięczniku.
Na dodatek niesłychana ilość zakrętów w Górach
Troodos wywołała we mnie jakąś dziwną niemoc. Nigdy nie czułam się tak źle
jak tam podczas wjazdów i zjazdów. Tę paskudną przypadłość rekompensowały
niesamowite widoki, ale o nich opowiem w następnym poście mojej podróży po
Cyprze...
|
Droga na Olimp |
|
Jestem w niewielkiej odległości od szczytu góry Olimp - 1951 m |
|
Ta ledwo widoczna biała kula to szczyt Olimpu i brytyjska instalacja wojskowa |
|
Ogromne wrażenie sprawiały te pokręcone sosny pod szczytem góry |
Lania,
12 kwietnia 2013 roku
Niesamowity ten karob, nic o niem nie wiedziałam...
OdpowiedzUsuńA Olimp w rękach Anglików? Niesłychane!
A Lania cudowna, uwielbiam takie małe urocze miasteczka! Dziękuję ci za tę wyprawę:)
Wiesz, że Sycylijczycy używają mączki ze sproszkowanych nasion karobu w cukiernictwie i wyrabiają z niej czekoladę...
UsuńPod brytyjską administracją Cypr był od 1878 roku...
Każdy Cypryjczyk posługuje się doskonale językiem angielskim...
Brytyjczycy czują się tam jak u siebie...
Buziaki przesyłam :)))***
No, ale, żeby sobie nawet Olimp "zagarnąć"! Nie wiem jak to Cypryjczycy znoszą...
UsuńA tego karobu to muszę poszukać, zaciekawiłaś mnie :)
Nie tylko Olimp. Są też inne strefy z angielskimi bazami wojskowymi, ogrodzone nawet siatką. Nie wolno fotografować tych miejsc. Ci co nie wiedzą o tym zakazie mogą mieć poważne problemy!
UsuńNa wyspie spotyka się wielu Anglików spędzających tam wakacje, a Cypryjczycy posyłają do Anglii swoje dzieci do szkół, chociaż w obecnych czasach powstają i na Cyprze dobre uczelnie...
Na północy Włoch nie widziałam tego drzewa, ale na Sycylii tak. Tam po raz pierwszy spróbowałam tego specyfiku :)))
Ludzie mylnie je nazywają, nawet przewodnicy mówią o nim niepoprawnie, określając je jako drzewo chlebowe, albo chlebowiec, podczas gdy jest to inna roślina.
Buziaki i miłego weekendu :)))*
O karob wiedzialam,tylko ze uzywany jest zamiast kakao.Bardzo interesujacy post,Ewa.Dziekuje i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak właśnie, mączka ze sproszkowanych strąków karobu zastępuje kakao, z którego wyrabia się także smaczną czekoladą.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Dziekuje za kolejna podroz...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ściskam serdecznie i jak zawsze życzę zdrowia :)))*
Usuńale tam ładnie, czuję ten upał oglądając zdjęcia
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś trafię na Cypr:)
Piękne teksty i piękne zdjęcia. Pozdrawiam, Ewo :)
OdpowiedzUsuńAniu, miło mi że wpadłaś do mnie i zechciałaś ze mną pojechać w góry...
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Jedną z najwspanialszych cech zakątka śródziemnomorskiego jest ogrom błękitu, który tak bardzo koffam. Urzekły mnie więc od razu krzesła i balkony, kwiaty na drzewach a także sam kształt uliczek tego urokliwego miasteczka. Szczególnie przypadło mi do serca jedno zdjęcie, owe zabytkowe ujęcie wody z "gwiazdką" ponad. Jeśli zaś chodzi o zdjęciach dawnych mieszkańców Cypru i tego miejsca, poczułam coś nieokreślonego. Po twarzach tamtych ludzi widać wszystkie ich troski, upał i znój, rysy są ostre, z pewnością wyostrzone nie tylko przez żar i wiatr. Niezwykłe miejsce. A drużyna piłkarska... w pierwszej chwili chłopcy skojarzyli mi się z drużyną pływacką z początku XX w. albo marynarzami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Ewuniu, jak zawsze piękne zdjęcia i wspaniała oprawa słowna :) :* (Ćmok)
Ten błękit wody i powietrza widoczny jest z każdego miejsca, widać ludzie go tak kochają, że malują na niebiesko sprzęty codziennego użytku.
UsuńPozdrawiam także ciepło i buziaki jak zwykle ślę :)))*
I słusznie. To najpiękniejszy z kolorów Gai, cała planeta pyszni się tą barwą w Kosmosie ^ ^
Usuń:****** (Ćmok)