Antoine Brutus Menier (1795-1853) - francuski farmaceuta i przemysłowiec, znany jest w świecie ze swojej czekoladowej pasji. To właśnie on po otrzymaniu w 1814 roku licencji farmaceuty, dwa lata później, założył pierwszą fabrykę czekolady w paryskiej dzielnicy Marais. Sprzedawał leki i czekoladowe pastylki, które miały przyćmić ich gorzki smak.
Do mielenia ziaren kakaowca używał najpierw żaren - urządzenia do ręcznego rozdrabniania zbóż, następnie kieratów konnych, aż w końcu użył mało wówczas rozpowszechnionej energii hydraulicznej. W tym celu, na piętnaście lat, wynajął stary młyn na rzece Marnie w podparyskiej miejscowości Noisiel, liczącej około stu mieszkańców, z terenem trzech hektarów. Przekształcił młyn i ostatecznie pod koniec dzierżawy nabył go.
W 1836 roku, jako pierwszy stworzył tabliczkę czekolady podzieloną na sześć, pół cylindrycznych, sztabek i owinął ją w rozpoznawalny na całym świecie żółty papier.
Jednak, kiedy w 1842 roku, nadwyrężony młyn, przestał spełniać oczekiwania przemysłowca w rozwijającym się dynamicznie czekoladowym biznesie, Antoine Brutus Menier postanowił go zmodernizować.
Dziesięć lat później, jego syn, Émile-Justin Menier (1826-1881), kontynuator rodzinnego interesu, po raz trzeci przebudował młyn wyposażając go w dwie turbiny o mocy osiemdziesięciu koni każdy.
Ostatecznie, aktualną i rzec można fenomenalną machinę stworzyli zatrudnieni przez niego, słynny architekt Jules Saulnier i inżynier Armand Moisant. Była i jest to jedna z pierwszych budowli stalowych, ogromna konstrukcja, machina w machinie.
Metal jest tu wszędzie, stalowe bele, stalowe ramy nośne, stalowe ramy okienne, stalowe ramy schodów…, wszystko to stanowi, niezależną samodzielną konstrukcję, idealnie zabezpieczoną przed pęknięciami.
Ramy elewacji wypełnione są cegłami, gdzie cegły nie mają żadnego znaczenia nośnego. Wypełnienie jest podwójne, od wewnątrz cegłami o długości jedenastu centymetrów, a od zewnątrz cegiełkami sześciocentymetrowymi. Wewnętrzne cegły, ze względów higienicznych, pokryte są gipsowym tynkiem, zaś na zewnątrz architekt pozwolił sobie na ciekawą mozaikę. Tłem jest materiał z białej glinki, a szare cegiełki ułożone są równolegle do metalowych ram, w kształcie większych i mniejszych rombów, których rozwidlenia połączone są fałszywymi agrafkami, skomponowanymi z czarnych emaliowanych cegiełek. Na elewacji widać inne proste motywy geometryczne w kolorach żółtym i różowym.
Środki ogromnych dysków z terakoty, przyozdobione są roślinami kakaowca, albo literą M (od Menier), zaś obwody kół strąkami tej rośliny. Tło całej budowli doskonale wpisuje się w otoczenie harmonizując z niebem, drzewami i wodą. Odcinek rzeczny, ze względu na młyn, nie jest dostępny dla jednostek pływających.
Tę kombinację metalu i emaliowanej cegły, oddano do użytku w 1872 roku, a pod koniec dwudziestego stulecia młyn wpisano na listę zabytków historycznych.
Widać go na kilku moich zdjęciach, na rzece, za mostem Pont Hardi. Jest dłuższy od swojego poprzednika. Wzniesiony, rzec można w stylu orientalnym, zapożyczonym z kanonów architektury arabsko-andaluzyjskiej Maghrebu, zwanym także stylem Alhambry, spoczywa na dodatkowym filarze i szczyci się powierzchnią 485 metrów kwadratowych.
Wnętrze młyna podzielone jest na trzy poziomy, ziarno kakaowca mielone jest na najwyższym piętrze, zaś produkt finalny (miazga kakaowa) wytwarzany jest na najniższym. Na drugim piętrze miesza się sproszkowane kakao z cukrem.
Naszą wędrówkę po Noisiel, rozpoczęliśmy od założonego w osiemnastym wieku parku, wchodząc do niego przez reprezentacyjną bramę główną.
Warto zaznaczyć, że w 1800 roku książę Lévis (1764-1830) odziedziczył majątki Noisiel i Champs (fantastyczna domena Champs sur Marne wciąż czeka na swoje opracowanie), na których to urządził park w stylu angielskim. Ćwierć wieku później majątki zostały podzielone, a w 1879 domenę Noisiel kupił Émile-Justin Menier. Zachował on styl krajobrazowy parku wprowadzając wiele nowych gatunków roślin i oryginalnych instalacji, takich jak rzeka w stylu angielskim, czy klatka dla niedźwiedzi.
Mnie najbardziej urzekły wspaniałe okazy drzew, przy których nie omieszkaliśmy się zatrzymywać, a nawet nieco posilić i wypić gorącą kawę, prowiant jak zwykle przygotowany przez Ryszarda.
Parkowymi ścieżkami dotarliśmy do fabryki, która w roku 2016 obchodziła swój 150 jubileusz. Niestety zwiedzać ją można z przewodnikiem po uprzedniej rezerwacji telefonicznej, w weekendy i wakacje, a w tygodniu jedynie rano, we wtorki, środy i czwartki. Wizyta trwa półtorej godziny.
Spacerując wzdłuż rzeki Marny doszliśmy do kładki, dostępnej oczywiście dla wszystkich pieszych i rowerzystów. Za kładką zatrzymaliśmy się na chwilę przy budynku zwanym Katedrą, skonstruowanym w latach 1906-1908, przez Stephena Sauvestre’a, który współpracował z Gustawem Eifflem przy konstrukcji Wieży Eiffla. Jest to jedna z pierwszych budowli wykonanych ze zbrojonego betonu. W niej mieszano kakao z cukrem.
Pont Hardi, zaprojektowany przez Armanda Considère’a łączy Les Patios Katedry z drugim brzegiem rzeki Marny i jak na tamte czasy szczycił się rekordową długością 44,50 metra (widać to na dwóch wcześniejszych zdjęciach). W Les Patios mieściły się warsztaty szkoleniowe, składania, pakowania i wysyłki. Zbudował je Louis Logre w latach 1907-1913, z przeznaczeniem dla ośmiuset pracowników.
Jeszcze kawał drogi przeszliśmy brzegiem rzeki Marny, wiodącej wzdłuż ogrodzeń fabryki, które wydawać się nie miały końca.
Do centrum Noisiel dotarliśmy resztkami sił. Jednak na rynku, do pionu, postawił mnie nie kto inny jak sam Monsieur Émile-Justin Menier. Tak, tak, właśnie on! Stał sobie dumnie na piedestale i zerkał ciekawie na parę zmęczonych Polaków, zagubionych gdzieś w miasteczku, które sam stworzył.
W jednej chwili przypomniał mi się film z 2005 roku Charlie i fabryka czekolady z Johnnym Deppem w roli głównej i piątką małych bohaterów, na czele z Charlie Bucketem i jego cudowną rodziną, rodzicami i przeuroczymi dziadkami Bucketów.
Ech! Przyglądałam się pomnikowi i próbowałam zdefiniować postać Emila Justina Meniera.
Monument stanął na rynku Noisiel 8 października 1898 roku, a wykonał go rzeźbiarz Paul Berthet według oryginału Carrier-Belleuse’a. Popiersie słynnego przemysłowca i teoretyka oflankowane jest dwoma alegoriami przywołującymi myśl i rzemiosło. Płaskorzeźby przedstawiają cztery pory najlepsze dla miasta: Emil w swoim gabinecie, młyn Noisiel w 1825, fabryka w 1898 i nikaraguańskie plantacje kakaowca należące do Meniera.
Szukając przystanku autobusowego (do dworca SNCF był jeszcze kawał drogi), i mimo zmęczenia, udało mi się namówić jeszcze Rysia do krótkiego spaceru wśród domów z epoki, wybudowanych specjalnie dla pracowników fabryki. Zatrzymaliśmy się też przy dawnym refektarzu, z 1884, który służył robotnikom przybywającym z sąsiednich gmin. W 1889 roku dobudowano tam kuchnię, ażeby mogli oni kupić sobie posiłek, do konsumpcji na miejscu lub na wynos. Zrobiłam także zdjęcie ratusza, podarowanego miastu przez Emila Meniera w 1861 roku.
A przystanek autobusowy znajdował się przy wejściu do fabryki, to jest z drugiej strony naszej trasy spacerowej. Weszliśmy tam tylko na moment, i do budynku, i do otaczającego go ogrodu. Później zrobiłam jeszcze kilka zdjęć w parku.
Ryszard miał już dość! Nic nie mówiłam, bo też miałam dość!
Noisiel, 9 grudnia 2016 roku
Urocze miejsce i smakowita opowieść. mmm ... czekolada.
OdpowiedzUsuńKiedy tylko zobaczyłam Twój pyszny post od razu przypomniał mi się film pt. "Czekolada":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)