- Jak to życie się plecie, jak to w każdej jego sekundzie coś
ekscytującego może się wydarzyć - pomyślałam patrząc na wzgórze La Garde z sześćdziesięciometrową wieżą
Bazyliki Notre-Dame de la Garde,
zwieńczoną jedenastometrową figurą
Madonny z Dzieciątkiem. Zachwycałam się tym obrazem przysiadłszy na jednym
z nabrzeżnych słupków w Starym Porcie
(Vieux-Port) w Marsylii… i nic dziwnego być może w tym by nie było, gdyby nie
fakt, że jeszcze przed południem byłam w Warszawie,
a dwadzieścia minut po trzynastej wylądowałam na lotnisku w Nicei, po czym nie po raz pierwszy
przyjrzałam się nadmorskiemu kurortowi (tutaj i tutaj) i popędziłam do Marsylii, gdzie spędziłam resztę dnia.
- Prawda?! - Jak wiele wydarzyć się może w tak krótkim czasie precyzyjnie mierzonym przez ludzkie wynalazki - zegary wyposażone w mechanizmy rejestrujące go z dokładnością do ułamków sekundy, a nawet wyposażone w system kalendarzowy do wskazywania dni tygodnia, dat, faz Księżyca, itp.
Siedziałam szczęśliwa, bez zbędnego balastu upływających chwil, wywołujących panikę w niejednym umyśle. Wdychałam gorące powietrze i zapach morza, zbierając siły na dalszą wędrówkę i wejście na dość strome, ponad stu sześćdziesięciometrowej wysokości wzgórze La Garde ażeby stamtąd raz jeszcze zachwycić się prowansalskim miastem, na które od dawna miałam chrapkę. Ale o tej wymarzonej przygodzie opowiem w jednym z kolejnych postów.
- Prawda?! - Jak wiele wydarzyć się może w tak krótkim czasie precyzyjnie mierzonym przez ludzkie wynalazki - zegary wyposażone w mechanizmy rejestrujące go z dokładnością do ułamków sekundy, a nawet wyposażone w system kalendarzowy do wskazywania dni tygodnia, dat, faz Księżyca, itp.
Siedziałam szczęśliwa, bez zbędnego balastu upływających chwil, wywołujących panikę w niejednym umyśle. Wdychałam gorące powietrze i zapach morza, zbierając siły na dalszą wędrówkę i wejście na dość strome, ponad stu sześćdziesięciometrowej wysokości wzgórze La Garde ażeby stamtąd raz jeszcze zachwycić się prowansalskim miastem, na które od dawna miałam chrapkę. Ale o tej wymarzonej przygodzie opowiem w jednym z kolejnych postów.
Dzisiaj zatrzymajmy się w Starym Porcie - ekonomicznym centrum Marsylii aż do połowy dziewiętnastego wieku, obecnie przystanią jachtów i wspaniale zagospodarowaną przestrzenią publiczną, przeznaczoną przede wszystkim dla ruchu pieszego. Jest to niezwykle ciekawe wnętrze otoczone między innymi fortami świętego Mikołaja i świętego Jana, a także inną godną uwagi zabudową.
Stary
Port to rzec można, duży terminal komunikacyjny ze stacją metra, licznymi
autobusami, kolejką turystyczną, przewoźnikami morskimi, w tym promem Ferry
Boat - linią istniejącą od 1880 roku, a od 2010 promami napędzanymi energią elektryczną
wytwarzaną przez generatory termiczne oraz targ rybny kilka razy w tygodniu.
Upały to spory problem dla
przebywających w porcie. Rośnie tu tylko jedno drzewo, które ze względu na
swoje niewielkie rozmiary nie daje upragnionego cienia - samotne, nie wygląda
na okaz zdrowia.
Lustrzana płaszczyzna o długości 48 i szerokości 22 metrów, co daje powierzchnię 1056 metrów kwadratowych, wsparta jest na ośmiu stalowych ocynkowanych słupach o średnicy 27 centymetrów każdy, pełniących także rolę rynien. Ta oryginalna konstrukcja przyciąga nie tylko spragnionych cienia przechodniów, ale także rzesze gapiów, dla których widok odwróconego do góry nogami świata jest niesłychaną atrakcją.
Marsylia, 3 września 2016 roku