piątek, 28 kwietnia 2023

Nakomiady - pałac, kaplica, ogrody, park, legendy, manufaktura, kościół...

    Jeżeli ktoś kiedyś szukał kafli do pieca bądź całego pieca lub też innych oryginalnych wyrobów ceramicznych ten z pewnością natrafił na Manufakturę Pałac Nakomiady. Ja zaś, przeglądając listę warmińsko-mazurskich pałaców i zamków szukałam tych obiektów, których jeszcze nie odwiedziłam i tak trafiłam na założenie pałacowo-parkowe w Nakomiadach i odkryłam, że nie tylko pałac i ogrody są warte zobaczenia, ale też i manufaktura produkująca kafle i piece różnych typów, a jakich…można zobaczyć na stronie zakładu.
     O tym, dlaczego rozpoczęto rekonstrukcję i produkcję starych zabytkowych  pieców opowiada właściciel majątku pan Piotr w filmie Mazurskie Opowieści - Manufaktura Pałac Nakomiady. W sklepiku manufaktury można kupić różnego rodzaju wyroby ceramiczne.



   
Zagubione w ciszy pól, lasów, dolinek i pagórków Nakomiady były niejako prezentem imieninowym dla Ryszarda, w ramach trzydniowego pobytu w giżyckim zamku nad kanałem Łuczańskim. W wigilię imienin męża zwiedziliśmy między innymi warownię krzyżacką w Bezławkach kliknij tutaj, która leży nieopodal Nakomiad, jakieś 10 kilometrów w linii prostej na zachód i około 24 kilometrów drogami wojewódzkimi.

   
Historia Nakomiad sięga czasów średniowiecza.
    Pomiędzy 1392 a 1396 rokiem komtur bałgijski Konrad von Kyburg wystawił przywilej lokacyjny i ustanowił w Eichmedien
(ówczesna nazwa Nakomiad) stałą osadę pruską, która ze względu na rozciągające się na tym terenie jezioro (w późniejszym czasie osuszone) miała również charakter rybacki. W 1402 roku przywilej lokacyjny potwierdził późniejszy wielki mistrz zakonu krzyżackiego komtur Ulryk von Jungingen i od tej pory wieś funkcjonowała na prawie chełmińskim.
    Po pałacu wybudowanym w miejscu średniowiecznej warowni powstałej w latach 1392-1396 zwanej Fliehburg pozostało niewiele śladów. Średniowiecza sięga drugi poziom piwnic pałacu. Na terenie parku widoczne są ślady murów obronnych oraz pozostałych po nich wałach ziemnych.  

   
W XVII wieku elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm dobra Nakomiady nadał dyplomacie brandenburskiemu Janowi Hoverbeck za zasługi w uniezależnianiu miast pruskich od Korony Polskiej
(akt nadania, sporządzony w języku polskim i łacińskim, znajduje się w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie).
    W latach 1664-1680 nowi właściciele posiadłości wznieśli pierwszy niewielki pałac a dwadzieścia pięć lat później rozpoczęli jego przebudowę w wyniku, której nadano mu obecną formę baroku holenderskiego.

   
W 1789 roku dobra Hoverbecków nabył pruski urzędnik Friedrich Redecker. Nabywając je otrzymał tytuł barona. W czasie wojen napoleońskich majątek podupadł, podobnie jak wiele innych wschodniopruskich dóbr. W przywróceniu jego świetności pomogło małżeństwo Hermanna von Redeckera
(syna Friedricha) z Augustą von Trotha. W kronice rodzinnej von Redeckerów zapisano wówczas: Gorąca miłość połączyła teraz całą rodzinę z Nakomiadami, a na rzecz powrotu do świetności, każdy poświęcał swoje siły i prace.

    
Gruntowny remont pałacu przeprowadzono w 1905 roku.

     W okresie międzywojennym, w wyniku kryzysu, majątek w Nakomiadach
(jak i wiele innych w tym czasie) podupadł finansowo. W 1932 roku wystawiony został na licytację i przejęty za długi przez nowego właściciela Paula Gerharda Goertza. Rodzina von Redeckerów wraz z seniorem Eberhardem pozostała zarządcą majątku aż do 26 stycznia 1945 roku, kiedy to na tereny Prus Wschodnich wkroczyły wojska radzieckie. Zaraz po wojnie na terenie pałacu zorganizowano szkołę, a potem utworzono przedszkole, świetlicę i biura Państwowego Gospodarstwa Rolnego oraz mieszkania jego pracowników.

   
W 1985 roku wykwaterowano wszystkich mieszkańców i rozpoczęto remont, którego nie zakończono. W ciągu kilku następnych lat pałac, park i folwark były permanentnie dewastowane. Wycinano podłogi, wyrąbywano siekierami drzwi i zawiasy, rozebrano część dachu i wreszcie całkowicie zatopiono ogromne piwnice.

   
Od 1998 roku w pałacu oraz od 2001 roku w folwarku trwają prace remontowo-konserwatorskie. Losy nowych właścicieli, Joanny i Piotra Ciszków, powiązały się z losami rodziny Redeckerów, która pod koniec drugiej wojny światowej musiała uciekać na Zachód - obecności rodziny von Redecker w Nakomiadach ani nie chcemy, ani nie możemy zatrzeć. Do tej pory czujemy obecność dobrego ducha Eberharda i Marie-Elisabeth.

   
Przez setki lat pałac obrósł w ogromną ilość legend, opowieści i historii.
    Najwięcej z nich powiązana jest pierwszą krzyżacką budowlą i z tym, co po niej pozostało. Duże, dwukondygnacyjne, piwnice sięgające 7 metrów pod ziemię wzbudzały ciekawość, ale także i strach. Po wojnie trzydziestoletniej prowadzonej na tych ziemiach w XVII wieku, służyły najprawdopodobniej za więzienie
(Hoverbeck sprawował w okolicy rolę sędziego). Legenda mówi o jeszcze jednej, trzeciej kondygnacji. W lochu, jak nazywana jest najgłębsza piwnica, znajduje się głęboka studnia z bijącą kryształowo czystą wodą. Kamienny stary bruk przywołuje pamięć o dawnych użytkownikach i skazańcach. To właśnie z tego poziomu (lub jeszcze głębszego) miały wychodzić dwa tunele. Jeden w kierunku zachodnim w stronę dawnego jeziora, drugi w kierunku północnym, łącząc podziemia z później wybudowanym kościołem. Wieść gminna niesie, że tunel sięgał aż do starego grodziska. Wiadomym jest na pewno, że jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku, istniało przejście za ołtarzem do studni na zewnątrz kościoła. O tunelach wspomina także wielu dawnych mieszkańców. Prawdopodobnie zostały one zasypane jeszcze w latach czterdziestych ubiegłego stulecia.

   
Podczas prac remontowych, odkryty został jeden z tuneli wychodzących z pierwszej kondygnacji piwnic.  Spełniał rolę kanalizacji odprowadzającej nieczystości z pałacowej kuchni. Prawdopodobnym jest więc, że istnieją w takim razie i dwa inne, o których mówi legenda.

   
W rodzinnych kronikach zachowały się zapisy o tragicznych i pięknych miłościach. Pierwszy z nich głosi, iż bardzo dawno temu do pałacu dotarł ranny oficer. Został przyjęty pod gościnny dach, a szczególną opiekę nad nim sprawowała córka właściciela. Na opiekę nad rannym poświęcała cały swój wolny czas zakochując się w nim bez pamięci. Oficer nie odrzucił tego uczucia. W wyniku romansu panna powiła dziecko, a on wyjechał przedkładając nad miłość zgiełk wojenny. Panna z żalu i rozpaczy rzuciła się z pałacowego okna na schody. Od tego czasu widnieje na nich wykute w kamiennym stopniu jej serce.

   
Z kolei zamurowane od wschodniej strony okno, to finał romantycznej miłości. Młoda niewiasta, mieszkająca w pałacu, obdarzyła swoim uczuciem mężczyznę ze zwaśnionego rodu. Siłą rzeczy nie mógł się on podobać ojcu owej panny. Ten ostatni nie pozwalał, by młodzi ludzie się spotykali, a o ślubie w ogóle nie chciał słuchać. Miłość jednak była tak wielka, że pokonywała wszelkie przeszkody. Nocą, kiedy wszyscy mieszkańcy pałacu spali, dziewczyna wyskoczyła przez okno wprost w ramiona ukochanego. Odjechali w siną dal konno, prowadzeni światłem księżyca. Ojciec, odkrywszy co się stało, wyrzekł się córki, a okno, którym uciekła, kazał zamurować.

   
Pałac ma też grono własnych duchów i zjaw. Od Krzyżaka chodzącego nocą po schodach na poddasze z psem bez głowy, innego Krzyżaka, którego oblicze można zobaczyć w studni stojącej przy dębie, po czarną damę spacerującą nocą po hallu wejściowym i wreszcie czarną karocę zaprzężoną w cztery kare konie bez woźnicy na koźle podjeżdżającą nocą na podjazd.






















     Obecnie pałac Nakomiady należy do
grupy: Hotele Historyczne Polska, która jest częścią sieci Historic Hotels of Europe.

   
Ogród w Nakomiadach to jedyne w Polsce miejsce wzorowane na największej tego typu realizacji w Château de Villandry we Francji. Dzieło z Doliny Loary jest najpopularniejszym i najbardziej widowiskowym ogrodem warzywnym w tym kraju przyciągające tysiące turystów i miłośników sztuki ogrodowej.
    Życie mazurskiego ogrodu jest nieodłącznie związane z działalnością manufaktury, w której wytwarzane są również tabliczki zdobiące warzywne grządki. W ogrodzie można więc spotkać czosnek, bakłażany, kalafiory, ozdobne sałaty i kolorowe kapusty. Część grządek zajęły dumne dynie i karczochy, wiotki rabarbar, dorodne jarmuże i cukinie. Nie zabrakło też włoszczyzny - marchewki, pora, pietruszki czy selera. Kolorowymi oczami mrugają pomidory, z ziemi wyłaniają się ciemnoczerwone główki buraków. Warzywa w porze zbiorów trafiają do pałacowej kuchni, szkoły i okolicznych domów. Wokół ogrodu ciągnie się odbudowany mur z rudej cegły, który powstał na bazie pierwotnego ogrodzenia.
Niecodzienny warzywny labirynt, niczym
zielona wstęga, opasają szpalery iglaków, bukszpanów i ozdobnych ostów. Założenie zostało odtworzone na dwóch kamiennych tarasach.
Sporych rozmiarów ogród otacza park
(źródło  http://nakomiady.pl/wp-content/uploads/2012/03/Weranda_Inspiracje.pdf).









 






         Park w obecnej formie założony został w osiemnastym wieku. Pierwotnie otoczony był ceglano-kamiennym murem, za którym na południowym zboczu usytuowana była winnica. Zmiana klimatu w szesnastym wieku spowodowała jej wymarznięcie. Do dziś pozostały jednak po niej ślady w postaci wielu uformowanych tarasów.

    W parku rośnie kilka drzew, pomników przyrody, liczących po około 300 lat. Jedno z nich (jesion) nosi imię ostatniego przedwojennego właściciela - Eberhard. Wybudowana w 1856 roku kaplica, w podziemnej części do 1936 roku mieściła rodzinny grobowiec. Na jej ścianach zachowały się fragmenty malowideł i stare drewniane drzwi okute zdobioną blachą.






























 
    Kaplica parkowa wybudowana została przez Hermana i Augustę von Redecker w roku 1857 po śmierci ich dwóch synów. Pełniła dwie funkcje. Od wschodniej strony znajduje się wejście do kaplicy z zachowanymi we fragmentach freskami, od zachodniej po stromych schodach umiejscowiono zaś wejście do rodzinnego grobowca. W 1934 roku, wszyscy zmarli członkowie rodziny von Redecker, w uroczystej procesji zostali przeniesieni z kaplicy na rodowy cmentarz w pobliskim Godzikowie. Gdyby nie to, najprawdopodobniej ich prochy po 1945 roku zostałyby zbezczeszczone, kiedy to w kaplicy urządzono magazyn środków ochrony roślin. To one spowodowały znaczne zniszczenia murów i tynków z malowidłami.
    W pobliżu kaplicy znajduje się duży cios kamienny, który, jak mówi przypowieść rodzinna, posłużył do medytacji zrozpaczonego ojca po stracie synów, i z którego obserwował postępy budowy grobowca. Sam zresztą przeżył śmierć synów jedynie o kilka miesięcy.
Sięgnij do źródła i po więcej informacji
http://nakomiady.pl/palac/















   
I jeszcze kilka zdjęć kościoła parafialnego pod wezwaniem świętego Józefa w Nakomiadach. Pierwsza wzmianka o kościele pod wezwaniem świętego Antoniego w Nakomiadach pochodzi z 1554 roku. Najprawdopodobniej kościół ten obsługiwał krzyżacki kapelan zamku w Rynie. W 1556 roku powstała w Nakomiadach samodzielna parafia protestancka. W 1932 roku kościół w Nakomiadach przeszedł gruntowny remont. Drewnianą wieżę zastąpiono wówczas więżą murowaną. Kościół powiększony też został o kruchtę i zakrystię. Wewnątrz kościoła przesunięto siedemnastowieczny ołtarz w ten sposób, że opiera się o ścianę. Kiedyś za ołtarzem było zejście do krypty pod kościołem. Według miejscowych podań z kościelnych podziemi prowadził tunel do dawnego zameczku krzyżackiego. Po II wojnie światowej świątynia została odkupiona od protestantów przez wspólnotę katolicką (źródło: http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/Parafia_pw._%C5%9Bw._J%C3%B3zefa_w_Nakomiadach).






    Nakomiady, 3 kwietnia 2023 roku