piątek, 24 maja 2019

Węgorzewo, Ogonki, Ełk, Mamry, Święcajty…

   Drugi majowy weekend upłynął nam pod znakiem zmiennej pogody. Nie narzekaliśmy, bo było przyjemnie, mimo drobnych opadów deszczu w piątek i dość silnego, ale niezbyt uciążliwego wiatru w sobotę, niedziela natomiast uraczyła nas piękną słoneczną pogodą, co zaowocowało porannym spacerem po Węgorzewie i długą promenadą wokół jeziora Ełckiego w drodze powrotnej z Węgorzewa do Supraśla. W domowym zaciszu spędziliśmy, zatem niewiele czasu. Woleliśmy poszwendać się po mieście, do którego zaprosiła nas przyjaciółka i pozwiedzać okolicę. O wsiach Kal i Sztynort czytaj tutaj i tutaj. Dzisiaj trochę o Węgorzewie, moich ulubionych Ogonkach i Ełku a jako, że z Grażyną znamy się już dość długo, to spotkań w Węgorzewie było kilka i już wcześniej prezentowałam na blogu, i Węgorzewo (tutaj, tutaj,), i Ogonki (tutaj), o Ełku zaś będzie po raz pierwszy, chociaż to miasto nie jest mi obce, bo przebywałam w nim wiele razy.

   
Na sobotę planowaliśmy rejs łodzią, jednak wspomniany silny wiatr uniemożliwił nam wypłynięcie z portu. Z tęsknotą patrzyliśmy na taflę jeziora, na której śmiałków żeglowania nie było
widać, jedynie jakaś młoda para czekała na przystani na korzystniejsze warunki pogodowe. 




    Skoro już wspomniałam o żeglowaniu, to wspomnę też o jeziorach Mamry i Święcajty. Ciekawostką jest, że Mamry nie są samodzielnym zbiornikiem, lecz zlewiskiem kilku jezior, które noszą taką samą nazwę. Kompleks złożony jest z sześciu połączonych ze sobą akwenów: Mamry Północne (lub właściwe), Kirsajty, Kisajno, Dargin, Święcajty, Dobskie. Na północnym zachodzie Mamr Północnych znajduje się wyjątkowo głęboka zatoka, która potocznie nazywana jest Jeziorem Przystań.
    Mamry, o maksymalnej głębokości 43,8 m, to jeden z nielicznych zbiorników, który posiada dwa odpływy powierzchniowe: Kanał Jegliński, prowadzący do jeziora Roś, i rzekę Wyszkę wpływającą do jeziora Białoławki.
    Na jeziorze Mamry znajdują się liczne wyspy, wśród nich: Upałty (największa wyspa na Mazurach), które należą do Rezerwatu Wysp na jeziorach Mamry i Kisajno. Rezerwat utworzony został w 1957 roku, a jego celem jest ochrona i zachowanie miejsc lęgowych ptactwa wodno-błotnego oraz miejsc odpoczynku ptaków podczas wiosennych i jesiennych przelotów. Na wszystkich wyspach objętych ochroną obowiązuje bezwzględny zakaz wstępu i biwakowania.
    Na terenie rezerwatu stwierdzono występowanie ponad stu dziesięciu gatunków ptaków. Gniazdują tu miedzy innymi: kormoran, perkoz rdzawoszyi, bąk, czapla siwa, tracz nurogęś, błotniak stawowy, żuraw, śmieszka, mewa srebrzysta, kania czarna, rybitwa zwyczajna. Najpopularniejsze gatunki ryb zamieszkujące zbiornik to: leszcz, okoń, miętus, sandacz, sieja, sielawa, sum, szczupak, węgorz, jaź.
    Jezioro Święcajty, o maksymalnej głębokości 28 m, inaczej Święte, swoją nazwę zawdzięcza słowu święte, co w języku staropruskim oznaczało toń. Linię brzegową jeziora urozmaicają dwie zatoki: Paluszek na północnym zachodzie i Zatoka Kalska na zachodzie.
    Na jeziorze znajdują się dwie wyspy: Wyspa Tartaczna w północno-wschodniej części to niewielka kępa otoczona trzcinami i Wyspa Kocia w części zachodniej. Wody tego jeziora mają lekko żółtawe zabarwienie i podobnie jak Mamry należą do drugiej klasy czystości.
    Na południowym zachodzie Święcajty są połączone przez Kalską Bramkę z jeziorem Mamry, a od wschodu jezioro zasilane jest przez rzekę Sapinę (patrz spływ kajakowy tutaj) i łączy się z jeziorem Stręgiel.

   
Nad jeziorem Święcajty, w Ogonkach, na terenie Hotelu Ognisty Ptak, panowała błoga cisza. Ponieważ miejsce to prezentowałam już wcześniej na blogu, to dzisiaj pokażę kilka nowych zdjęć i wyjaśnię skąd wzięła się nazwa ośrodka.
    Na stronie Mazury według Jerzego - archeologia, historia, etnografia znalazłam ciekawą informację, cytuję: …w latach trzydziestych XX wieku, koniec lutego na Mazurach „zarezerwowany” był generalnie dla bojerów.
    Za nieformalną stolicę jachtingu lodowego uchodził Węgobork/Angerburg (dzisiejsze Węgorzewo). To tutaj, na jeziorze Święcajty (Schwenzaitsee), od 1929 roku odbywał się „Niemiecki Tydzień Bojerowy” (Deutschen Eissegelwoche). Dla przykładu dziewiąta edycja tej imprezy miała miejsce w dniach 14-18 lutego 1937 roku; dziesiąta 24-28 lutego 1938 roku. Korespondencja pocztowa wychodząca wówczas z Węgoborka (już od końca stycznia do początku marca) opatrywana była okolicznościowym stemplem.
    Bojery różnych klas latające po Święcajtach zachwycały nie tylko tubylców. Większość z jachtów lodowych miała też swoje imiona, między innymi: „Diabeł lodowy” (Eisteufel, pirat 12 m2, A. Obsartela z Ogonek), „Barbara” (monotyp z 1 regimentu przeciwlotniczego z Królewca) czy „Bumerang III” (12 m2 E. van Halsta z Tallina). Obok zawodników niemieckich czy łotewskich, udział w zawodach brali także Polacy. Nieliczni, ale byli.
    Oprócz fotografii i pocztówek istnieje także bojerowy film, który miał premierę w 1943 roku. Obraz zatytułowany „Tanzende Kufen” (Tańczące ślizgi) jest kilkuczęściowy i przedstawia kadry nagrane na Święcajtach w 1941 roku, podczas dwunastego „Niemieckiego Tygodnia Bojerowego”.
https://www.youtube.com/watch?v=KA8o1x7syMU&feature=youtu.be
    Miłośnicy żeglarstwa lodowego wiedzą, że Ognisty Ptak to nazwa najsłynniejszego bojera z czasów przedwojennych, który ustanowił rekordową prędkość ślizgu. 























    W niedzielę przed obiadem wybraliśmy się na spacer po Węgorzewie. Zatrzymaliśmy się najpierw przy reprezentacyjnej ulicy Zamkowej w pobliżu kościoła pod wezwaniem świętych apostołów Piotra i Pawła, zbudowanego w stylu późnogotyckim w latach 1605-1611. Ciekawym elementem wnętrza tej świątyni jest jedyne, ukończone na Mazurach sklepienie gwiaździste w nawie głównej. W kościele znajdują się najstarsze na Mazurach organy, skonstruowane w latach 1647-1648, bogato zdobiona siedemnastowieczna ambona oraz barokowy ołtarz główny wykonany w Królewcu w 1652 roku. Nad portalem wieży widnieją herby Dohnów i Kreytzenów - fundatorów kościoła. Ponieważ trwała msza zdjęć w środku budowli nie robiłam.















    Kolejnym obiektem, któremu poświęciliśmy chwilę, była kolejowa wieża ciśnień, wybudowana w 1909 roku i nieużytkowana od 1945.



    Zaciekawił nas bardzo dworzec kolejowy z dawnymi budynkami. W jednym z nich mieści się Muzeum Tradycji Kolejowej ze zgromadzonymi w nim zbiorami obrazującymi historię kolejnictwa obszaru dawnych Prus Wschodnich oraz eksponatami związanymi z koleją mazurską. W skład wystawy wchodzą między innymi dokumenty, fotografie, mapy, urządzenia techniczne i elementy taboru kolejowego, tablice informacyjne, wyposażenie wnętrz i ubiory kolejarskie.
    Przy parowozowni znajduje się druga kolejowa wieża ciśnień wybudowana w 1905 roku (słabo widoczna na jednym ze zdjęć). Obok niej, do roku 1991 stała jeszcze jedna taka sama, którą rozebrano. W połowie lat dziewięćdziesiątych w tej, która się zachowała zamurowano okna i drzwi parteru.
















    Zatrzymaliśmy się na moście przerzuconym przez rzekę Węgorapę, a właściwie nad Kanałem Młyńskim łączącym meandry tej rzeki. Jest to najstarszy kanał w Węgorzewie, przekopany w 1600 roku. Dawniej nad kanałem działał młyn wodny stąd jego nazwa.






    Zaraz za Kanałem Młyńskim moją uwagę przyciągnęły budynki Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego zajmującego się edukacją, terapią, rehabilitacją i opieką nad osobami z niepełnosprawnością intelektualną (upośledzenie umysłowe różnego stopnia) oraz sprzężoną (upośledzenie umysłowe wraz z niepełnosprawnością ruchową lub autyzmem).
    W przedwojennym Węgorzewie, które wtedy jeszcze należało do Prus Wschodnich i nosiło nazwę Angerburg, w miejscu dzisiejszego SOSW istniał zakład dla dziewcząt. Zakład ten około 1907 roku założył pastor Bethezda. Mieścił się najpierw w obecnym budynku szkoły podstawowej i administracji, następnie około 1910 roku dobudowano budynek przylegający z przeznaczeniem na internat.
    Dzięki fundacji hrabiny Lehndorff zakład rozbudowywano (o Lehndorffach czytaj tutaj). Powstał drugi budynek internacki, a w 1937 roku kolejny z przeznaczeniem na halę warsztatów tkackich i izbę chorych. Około 1913 wybudowano także mały budynek gospodarczy do prowadzenia niewielkiej hodowli trzody chlewnej i bydła, w ogrodzie zbudowano szklarnię.
    Do rozbudowującego się zakładu przybywało coraz więcej dzieci z całych Niemiec. Typowej nauki szkolnej nie prowadzono, jedynie systematycznie uczono tu pracy, o czym również świadczy dawna nazwa zakładu Arbeitschule. Dziewczęta pracowały w gospodarstwie rolnym, warsztatach tkackich i krawieckich, pralni, suszarni, pracowni, w ogrodzie, kuchni i piekarni. (informacje zaczerpnęłam ze strony SOSW).




    Węgorapa przecina ulicę Zamkową. Po jednej stronie ulicy, nad Węgorapą, znajduje się najstarszy zabytek, zbudowany w piętnastym wieku Zamek Krzyżacki. W 1845 roku, w trakcie jego przebudowy, zawalił się ostatni szczyt z czasów krzyżackich, co spowodowało, że zamek całkowicie zatracił swoją historyczną formę. Budynek wielokrotnie przebudowywany mieścił sąd oraz więzienie. W 1945 roku spłonął a w latach siedemdziesiątych częściowo został odbudowany. Obecnie swą formą nie przypomina klasycznych zamków średniowiecznych. Stanowi własność prywatną i nie jest udostępniony do zwiedzania.
    Pokażę go od strony ulicy Zamkowej i od strony bulwaru noszącego francuską nazwę Loir et Cher. Dlaczego w nazwie bulwaru pojawiły się nazwy dwóch rzek francuskich tego nie ustaliłam, być może ze względu na jakieś podobieństwa geograficzne między tymi meandrującymi rzekami.





    Spacerując nabrzeżem uważać należy na spadające z drzew ptasie odchody. W ich koronach kruki urządziły sobie gniazda. Widać okolica obfituje w pożywienie temu wszystkożernemu (jednak głównie pokarmowi zwierzęcemu) gatunkowi.








    Bulwar Loir et Cher ciągnie się wzdłuż Węgorapy, aż do Kanału Młyńskiego. Po drodze natrafiamy na Park Etnograficzny nad Węgorapą - na posesji Muzeum Kultury Ludowej znajduje się niewielki skansen, w którym skupiono zabytki tradycyjnego budownictwa mazurskiego, drewniane osiemnastowieczne chałupy, dziewiętnastowieczny budynek gospodarczy i szachulcowy dom mieszkalny. W skansenowskich chatach działają pracownie rękodzieła artystycznego: tkactwa, plastyki obrzędowej i kwiaciarska.


    W pobliżu znajduje się przystań Żeglugi Mazurskiej, port żeglarski Keja, port Klubu Morskiego LOK, port Ahoj Czarter, Mamry Yacht Czarter, a także ekomarina (w jej budynku także biuro Informacji Turystycznej).












    Po drugiej stronie ulicy Zamkowej, nad Węgorapą, rewitalizowano Park miejski imienia Jerzego Andrzeja Helwinga. W latach 1821-1924 w parku mieściło się seminarium nauczycielskie a później gimnazjum. Dziś park zachwyca starodrzewem, malowniczą Węgorapą, drewnianymi rzeźbami, a mnie w szczególności aleją obsadzoną kasztanowcami. 

























    Po krótkim jeszcze objeździe miasta zatrzymaliśmy się na moment przy greckokatolickiej cerkwi Świętego Krzyża, dwupoziomowej, salowej budowli, z wydzielonym prezbiterium na planie prostokąta, wybudowanej z czerwonej cegły w uproszczonym stylu nawiązującym do neogotyku. Nad wejściem świątyni wznosi się masywna dzwonnica kryta czterospadowym dachem. Front dzwonnicy zdobią wąskie, podłużne wnęki, w środkowej umieszczono duży, biały, podświetlany krzyż.





     Stamtąd pojechaliśmy na pyszny obiad do gościnnego domu naszej przyjaciółki Grażyny, a po obiedzie wyruszyliśmy w drogę powrotną i jak wspomniałam na początku zatrzymaliśmy się w Ełku, bowiem piękna pogoda zachęcała do spaceru na jeziorem Ełckim. Zresztą od dawna interesował mnie pewien obiekt, który obecnie jest w rękach prywatnych. Chodzi o ruiny starego Zamku Krzyżackiego, znajdujące się niegdyś na wyspie, dzisiaj półwyspie.

   
Legenda mówi, że zamek był połączony z miastem podziemnym tunelem, który biegł pod dnem jeziora Ełckiego … Były to czasy, kiedy wojska szwedzkie panoszyły się w Polsce, wspomagane między innymi przez najemników tatarskich. Po bitwie pod Prostkami Tatarzy zaatakowali Ełk. Miasto zostało splądrowane i spalone, a ludzi wzięto w jasyr. Część mieszkańców zdołała ukryć się na zamku ełckim, zanim Tatarzy przypuścili atak na miasto. Byli tam bezpieczni, ponieważ most wiodący do zamku spalono w obliczu zagrożenia, a innej możliwości dotarcia do zamku nie było. Nastał wieczór. Tatarzy rozbili obóz w lesie na pobliskim wzgórzu. Wojownikom wydano świąteczne przydziały kumysu - zwycięstwo pod Prostkami i sukces odniesiony w Ełku należało uczcić. Po świętowaniu wszyscy zapadli w kamienny sen. Wtedy to podziemnym tunelem ruszyła z zamku pomoc dla ełczan wziętych w jasyr. Więźniów znaleźli tuż przy tatarskim obozie. Wyzwoleni ełczanie wrócili podziemnym przejściem do zamku, gdzie radowali się po szczęśliwym zakończeniu akcji oswobodzenia … a Tatarzy dotąd nie wiedzą jakim cudem udało się im zbiec i opowiadają sobie legendy, jedna bardziej niesamowita od drugiej (źródło Wikipedia).







    Nasz spacer rozpoczęliśmy od jednej z najlepiej zachowanych wież ciśnień na Mazurach, powstałej w 1895 roku i eksploatowanej aż do lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. W budynku mieści się siedziba Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej Mazury - właściciela wieży oraz Muzeum Kropli Wody.


    Zajrzeliśmy do karczmy Biały Żagiel, z tarasu której podziwialiśmy przeciwległy brzeg jeziora z mostem wiodącym do zamku. Przyglądaliśmy się miastu z górującą nad dachami domów wieżą największego i najstarszego w Ełku kościoła Najświętszego Serca Jezusowego, wybudowanego w stylu neogotyckim w latach 1847-1850. Potem także obejrzeliśmy go z bliska. 



























    Naszą uwagę zwrócił znajdujący się obok kościoła budynek Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych.



    Miasto podziwialiśmy także z ulicy Zamkowej, kręcąc się chwilę przy karczmie Stary Spichlerz.







    Spacer i pyszne lody kupione w lodziarni przy ulicy Armii Krajowej zakończyły nasz krótki pobyt w Ełku.







    Niedziela, 12 maja 2019 roku

    Taką oto, niewielkich rozmiarów tabliczkę znalazłam w rogu oparcia ławki ustawionej przy bulwarze Loir et Cher  w węgorzewskim porcie.