Pasjonatką koni nie jestem, ale z wielką ciekawością i
przyjemnością wybrałam się do najstarszej państwowej stadniny koni w Polsce
mającej swoją siedzibę w Wygodzie, osadzie
oddalonej od centrum Janowa Podlaskiego o dwa kilometry, gdzie od 1817 roku hoduje
się konie czystej krwi arabskiej
oraz pół krwi angloarabskie.
Pojechaliśmy tam na cały dzień, 19
września, rowerami z Hotelu Zamek Janów
Podlaski tutaj. Pogoda była wyśmienita. Świeciło słońce, którego tego lata
mieliśmy pod dostatkiem. Nastawiałam się przede wszystkim na oglądanie koni w ruchu, bo koń, jako zwierzę
stepowe ruchu potrzebuje najbardziej. Poza tym dla jego zdrowia psychicznego i prawidłowego
rozwoju emocjonalnego najistotniejsze jest stado
- takie właśnie stado z koniem czołowym,
galopujące po rozległych wolnych wybiegach i pasące się na pastwiskach chciałam
zobaczyć. A terenów do tego typu końskiej aktywności w Wygodzie nie brakuje.
Stadnina zajmuje aż 1691 hektarów.
Chciałam także zobaczyć wizytówkę stadniny, a mianowicie słynną stajnię zegarową zaprojektowaną przez wybitnego włoskiego architekta Henryka Marconiego (1792-1863), od 1822 roku mieszkającego i tworzącego w Polsce. Według jego planów, w 1841 roku wybudowano pierwszą murowaną stajnię czołową, a siedem lat później drugą, właśnie tę zegarową, z neogotycką wieżą, do której kupiono zegar za olbrzymią wówczas sumę 363 rubli.
W lipcu 1944 roku stado liczące około trzystu sztuk koni czystej krwi arabskiej zostało ewakuowane do Niemiec, gdzie poniosło straty podczas bombardowania Drezna. Do Janowa Podlaskiego osiemdziesiąt klaczy i źrebaków powróciło pierwszego listopada 1950 roku, a ogiery rozproszone po innych stadninach znalazły się w Janowie dopiero dziesięć lat później. Rozkwit stadniny nastąpił pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy dyrektorem został Andrzej Krzyształowicz (1915-1958), związany ze stadniną od grudnia 1939 roku. (O Człowieku Legendzie, Andrzeju Krzyształowiczu czytaj tutaj).
On też doprowadził do zorganizowania
jesienią 1969 roku pierwszej aukcji koni arabskich. Największym sukcesem
finansowym było sprzedanie janowskiego gniadego
ogiera El Paso (1967-1995) za milion
dolarów, amerykańskiemu przemysłowcowi Armandowi Hammerowi. Chciałam także zobaczyć wizytówkę stadniny, a mianowicie słynną stajnię zegarową zaprojektowaną przez wybitnego włoskiego architekta Henryka Marconiego (1792-1863), od 1822 roku mieszkającego i tworzącego w Polsce. Według jego planów, w 1841 roku wybudowano pierwszą murowaną stajnię czołową, a siedem lat później drugą, właśnie tę zegarową, z neogotycką wieżą, do której kupiono zegar za olbrzymią wówczas sumę 363 rubli.
W lipcu 1944 roku stado liczące około trzystu sztuk koni czystej krwi arabskiej zostało ewakuowane do Niemiec, gdzie poniosło straty podczas bombardowania Drezna. Do Janowa Podlaskiego osiemdziesiąt klaczy i źrebaków powróciło pierwszego listopada 1950 roku, a ogiery rozproszone po innych stadninach znalazły się w Janowie dopiero dziesięć lat później. Rozkwit stadniny nastąpił pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy dyrektorem został Andrzej Krzyształowicz (1915-1958), związany ze stadniną od grudnia 1939 roku. (O Człowieku Legendzie, Andrzeju Krzyształowiczu czytaj tutaj).
W 2015 roku najdroższą sprzedaną na aukcji klaczą była czystej krwi arabskiej, dziesięcioletnia siwa klacz Pepita, którą szwajcarski kupiec nabył za milion czterysta tysięcy euro. Piękną czarnooką Pepitę można odnaleźć na YT podczas prezentacji.
Jednak niedane mi było zobaczyć koni galopujących w stadzie, ponieważ tego dnia miał miejsce Jesienny przegląd koni czystej krwi arabskiej, który w tym roku zbiegł się z rocznicą śmierci wieloletniego twórcy sukcesów stadniny, pana Andrzeja Krzyształowicza. Jadąc do Wygody dopiero na miejscu dowiedzieliśmy się o tym wydarzeniu.
Do zabytkowej bramy ze stróżówką prowadzi asfaltowa droga - Aleja Andrzeja Krzyształowicza kończąca się przy Stajni Czołowej nr 8. Tam zobaczyliśmy pierwsze konie podczas treningu w karuzeli i tam od pracowników uzyskaliśmy informację, że w dzień przeglądu konie nie są wypuszczane na wybieg, bowiem przygotowuje się je do pokazu.
Rowerami, cienistą aleją, podjechaliśmy do Stajni nr 7 pod zegarem, przy której także odbywał się trening koni w karuzeli.
Przy budynku z rokiem założenia hodowli 1817 natknęliśmy się na parę angielskich rówieśników. Anglicy czekając na przegląd spacerowali po terenie stadniny i… zrobili nam zdjęcie.
Przegląd rozpoczął się na terenie tak zwanej Starej Wygody, gdzie w latach 1895-1899 wybudowano szpital koński. W 2009 roku Lazaret przebudowano na Centrum Inseminacji Koni. Przed budynkiem oglądano i oceniano przebywające tam ogiery czołowe.
W przeglądzie, oprócz przedstawicieli KOWR (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa), Stadniny Koni Michałów, Stadniny Koni Białka, uczestniczyli uczniowie wraz z nauczycielami Technikum Hodowli Koni przy Zespole Szkół imienia Adama Naruszewicza w Janowie Podlaskim.
Siebie zaliczyliśmy do nielicznego, zebranego tam grona sympatyków koni arabskich.
Dalszy ciąg prezentacji miał miejsce na wybiegu przy czterech stajniach tak zwanych Prywatnych. Obejrzeliśmy tam pozostałe ogiery, konie w treningu wyścigowym, klacze i klacze ze źrebiętami.
Była to dla nas wspaniała i nietypowa lekcja o koniach. Na obserwacji zwierząt a także pracy umundurowanych masztalerzy spędziliśmy kilka godzin. Nie nudziłam się, wręcz przeciwnie, nabrałam ochoty na kolejną wizytę w stadninie w przyszłym sezonie letnim.
Koń jest zwierzęciem stadnym, nie znosi samotności i musi mieć towarzysza, inaczej staje się narowisty.
Tutaj, nawet na cmentarzu konie spoczywają obok siebie, i tak na przykład pod najstarszym kamieniem miejsce wiecznego spoczynku znalazły: Czort (1949-1973), Celebes (1949-1978), Bandola (1948-1983) i Parma (1966-1997), pod kolejnym głazem Europa (1975-2000), Angola (1976-2000), Eukaliptus (1974-2001) i Algeria (1971-2002). Pod nowszym głazem spoczywają Pipi (1981-2005), Etruria (1975-2006) i Pianosa (1998-2008).
Na jednym z kamieni odnajduję tabliczkę Pianissimy (2003-2015) - córki Pianosy i Gazal Al Shaqaba. Na każdej z pamiątkowych płytek umieszczono liście dębu. Dlaczego? - Tego nie wiem, domyślać się jedynie mogę, że spoczywają pod dębami starymi i nowo nasadzonymi.
W parku znajduje się także tablica upamiętniająca Zenona Lipowicza (1931-2010), zasłużonego trenera i hodowcy wybitnych koni wyścigowych, którą ufundowali przyjaciele w dowód wdzięczności za promowanie w USA polskiej hodowli koni arabskich oraz polskiej historii i kultury.
W pobliżu parku jest też Klub Jeździecki Janów Podlaski - nowoczesny kompleks z krytą ujeżdżalnią i stajniami sportowymi, z możliwością przeprowadzania imprez jeździeckich najwyższej rangi.
A na pastwisku obok pasą się cztery ciężarne klacze.
Rowery bardzo nam się przydały przy zwiedzaniu stadniny, bowiem odległości pomiędzy obiektami są spore. Z przyjemnością odpoczęłam pod parasolem liści.
Wracając do zamku biskupów, zatrzymaliśmy się jeszcze w centrum wsi.
Z zewnątrz sfotografowałam barokowy kościół, od czerwca 2018 roku z tytułem Bazyliki Mniejszej Świętej Trójcy.
W jego podziemiach, w krypcie pod ołtarzem głównym, pochowano czterech biskupów Antoniego Kobielskiego, Erazma Wołłowicza, Józefa Twarowskiego i Adama Naruszewicza, o którym wspominałam tutaj.
Obok znajduje się gmach Seminarium z połowy osiemnastego wieku - obecnie Zespół Szkół imienia Adama Naruszewicza.
Ogromne zainteresowanie wzbudziła w nas stacja benzynowa z 1928 roku - jedyny w Polsce ręczny dystrybutor paliw Temper Extakt. Używano go jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, dzisiaj jest ciekawą atrakcją turystyczną.
Janów Podlaski, 19 września 2018 roku
Urzekły mnie zdjęcia koni. Wspaniale się prezentują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pierwszy raz fotografowałam konie w takiej ilości. Mnie też urzekły.
UsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam stadniny ❤
OdpowiedzUsuńObserwowanie koni jest również i dla mnie przyjemnością :)
UsuńO Janowie Podlaskim oczywiście słyszałam ale nigdy nie zgłębiałam tematu. A tu taki ciekawy artykuł. I zdjęcia świetne.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wybierzesz się w te strony. Zapraszam :)
UsuńWarto zobaczyć także takie miejsca. Ciekawa opowieść i interesujące zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Podróżników. :)
Dziękuję Basiu i zapraszam do nas, na Podlasie :)
UsuńPiękne te konie, mają w sobie coś tak szlachetnego, że aż przyjemnie na nie patrzeć!
OdpowiedzUsuńDługo nie mogłam oderwać od nich oczu podczas prezentacji :)
UsuńWitaj Ewo ! Zajrzałam na Twojego bloga i co widzę ? Mój ukochany Janów Podlaski i piękne zdjęcia arabów. Opis stadniny bardzo fachowy ( trochę się na arabach znam:). Bywałam w Janowie wiele razy i bardzo chciałabym kiedyś wreszcie pokazać go mojej córce. Niestety, to co się podziało w ciągu ostatnich trzech lat z państwową hodowlą arabów w Polsce, napawa mnie wielkim smutkiem i niezbyt motywuje, aby tam po wielu latach wrócić.Kiedyś Duma Polski ,a teraz na skraju bankructwa. A z drugiej strony miejsce nadal cudowne i konie też...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- "Seniorka z dzieckiem"
Janów Podlaski prężnie się rozwija, świadczy o tym chociażby otwarty w 2016 roku hotel w dawnym zamku biskupim.
UsuńŚladów bankructwa w stadninie gołym okiem nie widać. Być może Wygodzie przydałby się dobry gospodarz na wzór pana Andrzeja Krzyształowicza, który zająłby się całościowo tym pięknym gospodarstwem.
W całej okolicy wyznacza się ścieżki rowerowe i często widać tutaj całe rodziny z małymi dziećmi... Region ma przyszłość również ze względu na urocze nadbużańskie tereny...
Pozdrawiam ciepło i polecam ten uroczy zakątek Polski na letni wypoczynek. Pokażę jeszcze inne jego części, które warto odwiedzić.