poniedziałek, 12 grudnia 2022

Mnóstwo ciekawostek na temat podparyskiej posiadłości Château de Champs-sur-Marne

    Rzeka Marna - główny dopływ Sekwany - wymieniana była nie raz na moim blogu, w szczególności w opisach podróży po południo-wschodniej i wschodniej części regionu Île-de-France. Dzisiaj znowu pojedziemy na wschód od granic Paryża do Château de Champs-sur-Marne, do zamku usytuowanego w malowniczej dolinie rzeki Marny zwanej polami nad Marną. O dolinie tej wspominałam już w poście zatytułowanym Historia Fabryki Czekolady Meniera tutaj. Inicjatorem założenia fabryki był Antoine Brutus Menier (1795-1853) - francuski farmaceuta i przemysłowiec, znany w świecie ze swojej czekoladowej pasji. To właśnie on dwa lata po otrzymaniu w 1814 roku licencji farmaceuty założył w Paryżu w dzielnicy Marais pierwszą fabrykę czekolady. Sprzedawał leki i czekoladowe pastylki, które miały przyćmić ich gorzki smak. Do mielenia ziaren kakaowca używał najpierw żaren, następnie kieratów konnych, aż w końcu użył mało wówczas rozpowszechnionej energii hydraulicznej. W tym celu, na piętnaście lat, wynajął stary młyn na rzece Marnie w podparyskiej miejscowości Noisiel, liczącej około stu mieszkańców, z terenem trzech hektarów. Przekształcił młyn i ostatecznie pod koniec dzierżawy nabył go.

   
Kontynuatorem rodzinnego biznesu był jego syn
Émile-Justin Menier (1826-1881), który kupił całą domenę Noisiel i stworzył w niej miasto dla pracowników swojej fabryki. Więcej o tym niezwykłym człowieku zwanym baronem cacao w wyżej wymienionym poście, bowiem nie on jest bohaterem dzisiejszego wpisu, tylko sąsiadujący z jego majątkiem Noisiel majątek Champs.

  
Wcześniej te dwa ogromne majątki w dolinie nad rzeką Marną należały do księcia Lévis (1764-1830). Warto spojrzeć na mapę - jaśniejszy zielony kolor (po prawej) to Noisiel: park i fabryka, ciemniejszy (po lewej) to obecnie domena państwowa Champs-sur-Marne: park i zamek.




   
Zarówno do jednego jak i drugiego miejsca dojazd z Paryża komunikacją publiczną jest nieco skomplikowany. Dojedziemy tam linią szybkiego metra RER, później autobusem i pieszo. Do zamku można też dojść z Noisiel wchodząc do parku główną bramą. Jednak jest to zdecydowanie dłuższa trasa.


    
W miejscowości Champs-sur-Marne, z dworca RER w stronę ratusza i zamku kursują dwa autobusy, w niedzielę bardzo rzadko. My, akurat trafiliśmy na taki, który bezpośrednio do naszej atrakcji nie docierał, a zatem spory kawałek szliśmy jeszcze na piechotę.
    Zaraz za niewielkim placem, na którym znajdowały się budynki merostwa i kościoła katolickiego Centrum świętego Pawła (centrum skupiające wspólnoty:
Champs, Noisiel, Lognes, Torcy, Croissy-Beaubourg, Emerainville) odnaleźliśmy wejście do interesującej nas posiadłości.









    
Zamek zbudowany został w zakolu Marny w latach 1703-1707. Zaprojektowali go dwaj architekci Pierre Bullet i jego syn
Jean-Baptiste Bullet de Chamblain. Jest to ich główny dorobek zachowany do naszych czasów.

   
Nie będę wymieniać wszystkich właścicieli tych ziem - pierwszych wymienia się
między 1079 a 1096 rokiem.

   
Około 1698 roku ziemie te nabył Charles Renouard de La Touanne skarbnik wojen nadzwyczajnych i bankowiec z czasów Ludwika XIV (pod koniec jego panowania). To on zlecił Bulletom wykonanie projektu nowego wiejskiego domu, jednak 1701 roku zbankrutował i zmarł na zapaść, kiedy miał zostać przewieziony do Bastylii. Prace wstrzymano, majątek skonfiskowano i w 1703 odsprzedano innemu finansiście
Paulowi Poissonowi de Bourvallais, sekretarzowi Królewskiej Rady Finansów.
    Dzieło pod kierunkiem Bulleta de Chamblain ukończono w 1707 roku. Formalne ogrody (w stylu francuskim) zostały utworzone około 1710 roku przez Claude'a Desgotsa, siostrzeńca (syna Élisabeth Le Nôtre) i ucznia Le Nôtre’a.
    Paul Poisson de Bourvallais oskarżony o defraudację zmarł w 1719 roku. Majątek tak jak jego poprzednika został skonfiskowany.

   
Kolejną właścicielką Champs została księżna Conti - Marie Anne de Bourbon (1666-1739),
nieślubna córka króla Ludwika XIV Burbona i Ludwiki de la Vallière.


   
Księżna Conti szybko scedowała prawa do zamku swojemu kuzynowi, księciu de La Vallière. Potem Champs przypadło w spadku jego synowi, który po wybudowaniu swojego wspaniałego Château de Montrouge około 1750 roku porzucił Château de Champs. Nie mogąc znaleźć kupca, wynajął go między lipcem 1757 a styczniem 1759 zaprzyjaźnionej markizie de Pompadour za 12 000 funtów rocznie.
    Dopiero w 1763 roku księciu de La Vallière udało się znaleźć kupca. Domenę nabył biznesmen, armator z Nantes Gabriel Michel (1702-1765), dyrektor Kompanii Wschodnioindyjskiej. Dwa lata później Gabriel Michel zmarł i majątek Champs przeszedł na jego żonę, a następnie w 1768 na jego córkę Henriette Françoise, żonę Jacquesa Augera, markiza de Marbeuf. Obdarzona wielkim majątkiem Henriette Françoise w czasie rewolucji została skazana na śmierć przez Trybunał Rewolucyjny i stracona 4 lutego 1794 roku. Posiadłość przejęta jako własność narodu została zlicytowana i przez kolejne lata przechodziła z rąk do rąk.

   
W 1895 roku pojawił się nowy właściciel hrabia Louis Cahen d'Anvers (1837-1922) potężny przedstawiciel paryskiej finansjery. Portrety hrabiego i jego żony Louise znajdują się w salonie muzycznym. 


 




    Małżeństwo ogromnym nakładem środków zleciło restaurację posiadłości. Zamek i park odzyskały wspaniały osiemnastowieczny wygląd. Przeprowadzono również konserwację
chinoiserie (styl w sztuce, wzornictwie i architekturze europejskiej nawiązujący do kultury chińskiej) autorstwa Christophe'a Hueta (1700-1759) a także stiukowych dekoracji autorstwa Ange-Jacquesa Gabriela (1698-1752) w małej jadalni. Dziś prezentacja zbiorów odzwierciedla styl życia rodziny Cahen d'Anvers.
















    Louise Cahen dAnvers urodziła pięcioro dzieci: trzy córki: Irène, Élisabeth, Alice i dwóch synów: Roberta i Charlesa. Spadkobiercą Champs został najmłodszy z rodzeństwa: Charles Cahen d'Anvers (1879-1957), bankier i mer Champs-sur-Marne.



     Zajrzyjmy do jadalni urządzonej w jednym z pomieszczeń, dla dzieci Cahenów, które powierzone niani spędzały większość czasu z dala od dorosłych. Ich pokoje znajdowały się na drugim piętrze.



   
Pomieszczenia przeznaczone dla służby były skromnie wyposażone. Strategiczną rolę sprawował korytarz, z którego łatwo dostępne były wielka jadalnia, jadalnia dla dzieci i pokoje, a także schody na parter wiodące do kuchni i jadalni dla służby.




   
Jadalnie pojawiły się w połowie siedemnastego wieku, ta w zamku Champs jest jednym z najstarszych zachowanych przykładów. Wcześniej jadano w przedpokojach lub pokojach na stołach kozłowych. Wyposażenie jadalni nie było zbyt wyszukane: boazerie mało rzeźbione, podłoga wyłożona płytkami, łatwa w utrzymaniu czystości, marmurowe konsole pomocne w obsłudze, dwie marmurowe fontanny z ludzkimi twarzami wykonanymi z ołowiu, pozłacane, dodające świeżości pomieszczeniu. Duży obraz ze sceną polowania naprzeciw okien, stoły dla psów przy drzwiach przypominają, że do 1935 roku zamek był dużą posiadłością łowiecką.







   
Zajrzyjmy do sypialni Gilberta Cahen dAnvers - syna ostatniego właściciela majątku Champs, która od osiemnastego wieku przeszła wiele transformacji. Ta dekoracja stworzona została w 1898 roku.



   
Zajrzyjmy też do westybulu i wielkiego salonu, którego szerokie okna wychodzą na ogród - oś całej domeny liczącą około 1,6 km długości.










   
Wielkie schody (lescalier d’honneur) zarezerwowane były dla właścicieli zamku i gości. Klatka schodowa zajmuje trzy poziomy.











   
Wejdźmy też do szarego pokoju (sypialni), w którym odnajdziemy boazerie wykonane dla księcia de La Vallière w latach czterdziestych osiemnastego wieku. Linie krzywe i motywy faliste są dobrym przykładem stylu rokoko. 



   
Jest też pokój gościnny (la chambre dhonneur) przeznaczony na przyjęcie króla. Na ścianach jedne z najpiękniejszych boazerii wykonanych również w latach czterdziestych osiemnastego wieku, z charakterystycznymi dla stylu rokoko liniami krzywymi i falistymi motywami. Gołębie zdobią dół paneli, pawie szczyty luster a amorki gzymsy. Osiemnastowieczny jedwab rozciągnięto na całej tylnej ścianie z wezgłowiem łoża księżnej, łoża bez kolumn, którego baldachim przymocowany jest do sufitu. Ta część odizolowana jest balustradą od reszty pomieszczenia, podobnie jak w sypialni królewskiej w Wersalu.







    W narożnym pokoju wyposażonym w boazerie podobnie jak w poprzednich znajdziemy portret około dziesięcioletniego Ludwika XIV namalowany około 1650 roku przez Pierre’a Mignarda. W oczekiwaniu na pełnoletność króla, matka Anna Austriaczka, regentka, pełniąca pierwszoplanową rolę w polityce przysparzała niemało kłopotów, a zatem, żeby zapewnić autorytet monarchii zamówiono kilka portretów nieletniego Ludwika z atrybutami królewskimi, takimi jak korona, którą widzimy na stole. Tę majestatyczną pozę odnajdziemy później w portrecie namalowanym w 1701 roku przez Hyacinthe’a Rigaut jednego z najważniejszych portrecistów Ludwika XIV - oryginał w muzeum Luwru.






     Jest też w zamku tak zwany pokój Pana i Pani i buduar Pani (la chambre de Monsieur et de Madame i le boudoir de Madame), których oryginalny wystrój zniknął w czasie rewolucji, z wyjątkiem gzymsu ozdobionego słynnymi parami z mitologii antycznej. Zajrzyjmy też do łazienek Pana i Pani i korytarza.



















    Zapomniałam o pokoju niebieskim i pokoju czerwonym.








     W 1935 roku, z powodu nie najlepszej sytuacji finansowej wynikłej na skutek wielkiego kryzysu 1929-1933, który objął praktycznie wszystkie kraje (oprócz ZSRR) oraz nowej nazistowskiej ideologii rasowej sformułowanej przez Adolfa Hitlera, Charles Cahen dAnvers przekazał Champs, jako darowiznę, Państwu, jednak pod warunkiem, że meble i kolekcje (te sprzedane Państwu), pozostaną na zawsze w zamku a stanowiska i mieszkania wszystkich pracowników mieszkających tam zostaną utrzymane. Zaznaczę, że Cahenowie byli żydami. Znalazłam informację, że nawrócili się na katolicyzm. Syn Charlesa, Gilbert, ożenił się przed wojną w Buenos-Aires z Marie LAINEZ. Ślub odbył się w obrządku rzymskokatolickim. Potomkowie obecnie mieszkający w Argentynie są nadal katolikami.
    Jak wiadomo nawrócenia na katolicyzm nie powstrzymały nazistów przed eksterminacją Żydów.


     Od 1935 roku zamek stał się oficjalną rezydencją Prezydencji Republiki. Od 1959 roku na zaproszenie generała de Gaulle'a przebywały w nim zagraniczne głowy państw.
    Zamek ze swoim wyposażeniem, meblami opieczętowanymi wielkimi nazwiskami ebenistów sprawia, że jest jednym z najwspanialszych zamków w Île -de-France. Park, łączący ogrody francuskie i angielskie, zajmujący powierzchnię 85 hektarów zaprojektowany w 1710 roku, odrestaurowany w 1895 przez Henri i Achille’a Duchêne’a został wyróżniony francuskim odznaczeniem Jardin Remarquable (niezwykły ogród).

   
Otaczające rezydencje ogrody, podkreślały prestiż właściciela, a granice pomiędzy krajobrazami rozpościerającymi się wokół ulegały zatarciu. Istotą stawał się bezpośredni kontakt z naturą, oparty na poszukiwaniach pełnej harmonii.

   
Ryszard nie miał ochoty na spacer po komnatach zamkowych, wolał spacerować po ogrodach. Kiedy do niego dołączyłam zaczął padać deszcz. Nie przeszkadzał nam jednak w podziwianiu tej wiejskiej rezydencji z czasów kiedy to następował rozkwit baroku, który jednak nie zdominował francuskiej formy renesansu dekoracyjnego.
Do końca panowania Ludwika XIV przewijały się dwa nurty: włosko-barokowy i francusko-renesansowy, nazywany także barokiem klasycznym lub klasycyzującym.








     Z jakim pietyzmem i dokładnością odrestaurowany został trejaż zwany Salonem Madame można zobaczyć na filmie (na zdjęciach przed restauracją).



























    To był piękny, choć pochmurny i deszczowy, lipcowy dzień.

9 komentarzy:

  1. Zabrałaś nas dziś do bardzo eleganckiego wręcz ekskluzywnego pałacowego wnętrza. Pięknie zaaranżowane komnaty, oryginalne meble oraz portrety dziewczynek wykonane przez Augusta Renoira wszystko to robi niesamowite wrażenie. Ogrody też warte zwiedzania, chyba nawet ten deszcz specjalnie Wam nie przeszkodził. Dziękuję za ten niezwykły spacer. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W regionie Île-de-France, najbardziej zaludnionym we Francji, ze względu na bliskość Paryża znajduje się wiele zamków - rezydencji możnowładców. Sporo z nich zachowało się w bardzo dobrym stanie. Obecnie granice miast zatarły się i czasami trudno jest określić czy znajdujemy się jeszcze w tej samej miejscowości, czy też już w innej - są bardzo dobrze skomunikowane ze sobą. Lubię zwiedzać zamki ze względu na przestrzeń wokół nich, dużo zieleni, kwiatów...
      Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonego i mroźnego Supraśla :)

      Usuń
  2. To dopiero pamiątkowa sesja zdjęciowa! W takim przepięknym miejscu, z niezwykle burzliwą historią. Deptaliście po śladach "wielkich" tego świata. A Renoir miał wdzięczne i piękne tematy do swoich prac. Doskonała relacja i spacer!
    Przedświąteczne pozdrowionka zasyłam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę wszystko mnie urzekło w dolinie Marny i Noisiel i Champs. W parku Champs zainteresował mnie bardzo trejaż Salon de Madame, odrestaurowany niedawno. Chciałbym go zobaczyć na własne oczy po tym jakże precyzyjnym odtwarzaniu wszystkich elementów, na podstawie zebranych dokumentów.
      Pozdrawiam cieplutko :) :)

      Usuń
  3. Niezwykle ciekawa historia miejsca i ludzi, byc może stanie się dla mnie już niedługo inspiracją do odwiedzin. Choć chęci tak wiele a wycieczka to zaledwie kilka dni. Już się cieszę na początek nowego życia, które zaczynam w lutym. Poświąteczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobra nowina, początek nowego życia, wyczekiwany, upragniony... Rozpoczynaj go z nadzieją, że spełnią się wszystkie Twoje marzenia...
      Pozdrawiam poświątecznie :)
      Pomału wychodzę z choroby i z... łóżka, w którym spędziłam 4 tygodnie

      Usuń
  4. Wspaniały spacer po pięknym zamku i jego historii. I ten ogród. Kolejne miejsce, do którego chętnie się wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widząc Twój zapał do podróżowania, niemal jestem pewna, że zwiedzisz jeszcze wiele ciekawych miejsc, czego z całego serca Ci życzę.
      Ostatnio zastanawiałam się na sensem tworzenia tradycyjnych blogów podczas gdy tak bardzo w modzie są teraz vlogi, vlogmasy, rolki i inne twory filmowe... My jesteśmy już passé...
      Moc dobrych życzeń posyłam :)

      Usuń
    2. To prawda. Teraz w modzie przeróżne filmiki. Czasem zastanawiam się jak to oglądać - obrazy i napisy tak szybko przeskakują, że nic z nich nie wiem. A może ja już tak "spowolniałam".
      A nasze blogi? Jak długo ktoś będzie zaglądał?

      Usuń