Nasz kolejny trzydniowy wypad do Giżycka z pobytem w zamku krzyżackim posadowionym nad Kanałem Łuczańskim zaowocował kilkoma krótkimi wycieczkami do pobliskich atrakcji, w szczególności tych stworzonych przez człowieka.
Jedna z nich, o której chcę dzisiaj opowiedzieć i która intrygowała mnie od jakiegoś czasu, znajduje się w odległości około 43 kilometrów od Giżycka i leży pomiędzy wsią Wilkowo i znaną ze swojego Sanktuarium Maryjnego wsią Święta Lipka kliknij tutaj . Atrakcją tą jest warownia krzyżacka w Bezławkach (niem. Bāslack, lit. Baisalaukiai) ulokowana na wzgórzu, na skraju wsi, nad rzeką Dajną, na dawnym pograniczu pruskiej Barcji i Galindii.
Obecnie pełni rolę kościoła filialnego parafii katolickiej w Wilkowie.
- Jak to się stało, że czternastowieczny zamek przekształcony został w świątynię? - Okazuje, że na temat tego obiektu powstało wiele publikacji i filmów, dostępne są także dokumenty historyczne.
Podczas oglądu i oceny murów zauważono oryginalne konstrukcje drewniane, które umożliwiły badaczom sprecyzować dokładną datę powstania warowni. Budowla jest jedynym, zachowanym do dnia dzisiejszego, przykładem strażnicy krzyżackiej zwanej Wildhaus.
Była ważnym punktem na szlaku krzyżackich wypraw wojennych w kierunku Litwy, a w latach 1402-1404 rezydencją sprzymierzonego z Krzyżakami litewskiego księcia Świdrygiełły, najmłodszego brata Władysława Jagiełły.
W latach 2008-2018 Instytut Archeologii Uniwersytetu Gdańskiego prowadził tam badania terenowe. Dzięki zebranym danym wykonano rekonstrukcję średniowiecznego założenia i pokazano etapy jego przebudowy w cyfrowej wersji 3D. Warto obejrzeć ten znakomity dokument, żeby uzmysłowić sobie jak wyglądał i jak funkcjonował ten obiekt na przestrzeni wieków.
Na zamkowym wzgórzu przywitał nas mroźny wiatr. Odczuwalna temperatura wynosiła minus 6 stopni, zaś termometr pokładowy naszego auta wskazywał jeden stopień na plusie. Mimo silnego wiatru smagającego nasze twarze obejrzeliśmy zamek z każdej strony, przyjrzeliśmy się zachowanym fragmentom czternastowiecznych murów, a także terenowi wokół - cmentarzowi, który uporządkowano, a niektóre groby poddano konserwacji.
Nie weszliśmy do kościoła, chociaż taka możliwość istniała. Na tablicy informacyjnej widnieje numer telefonu pana Mirosława Jakobi - Warmiaka, który po wielu latach życia na Śląsku, powrócił w swoje rodzinne strony i z przyjemnością oprowadza turystów, chcących bliżej poznać tę wyjątkową historię wsi Bezławki.
I tutaj warto obejrzeć kolejne filmy: Mazurskie opowieści, strażnica krzyżacka - kościół w Bezławkach albo Reszelskie opowieści z ognia rodem część I - Bezławki z panem Mirosławem Jakobi w roli głównej.
Jak już wspomniałam w latach 1402-1404 w zamku przebywał Świdrygiełło, który w styczniu 1402 roku porzucił Podole i zbiegł do Krzyżaków, z którymi wszedł wcześniej w porozumienie chcąc przy ich pomocy pozbawić władzy na Litwie księcia Witolda. W marcu tego samego roku, przebywając w Malborku, ogłosił się Wielkim Księciem Litewskim i zgodził się oddać Krzyżakom Żmudź. W posiadanie otrzymał od Krzyżaków Bezławki, gdzie przebywał dwa lata. Stąd ponawiał ataki na Litwę.
W 1403 roku Jagiełło uzyskał od papieża bullę zakazującą Krzyżakom atakowania Litwy, co doprowadziło do rozejmu, na mocy którego Krzyżacy zerwali ze Świdrygiełłą w 1404 roku. Ten z kolei po raz trzeci uzyskał przebaczenie za zdradę od króla Jagiełły i opuszczając zamek pozostawił za sobą dług - łączne wydatki, nie wliczając podarków, poniesione przez Krzyżaków na utrzymanie Świdrygiełły, wynosiły jak podają zapiski malborskich zakonników 3014,5 grzywny pruskiej (1 grzywna = 180 g srebra, 3014,5 grzywny pruskiej = 542,61 kg srebra) obecnie 651 132 PLN. Dług zapłacił nie kto inny jak król Władysław.
Od połowy lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku kościół jest kościołem katolickim. Wszelkie informacje dotyczące losów świątyni odnajdujemy w filmach. Naprawdę warto je obejrzeć!
Z księciem Świdrygiełłą i krzyżackim zamkiem w Bezławkach łączy się często przekazywana legenda o świętym Graalu, ukrytym ponoć w murach zamku.
Wedle legend arturiańskich Józef z Arymatei zabrał po śmierci Jezusa święty kielich, a następnie przybył z nim na Wyspy Brytyjskie. Tam relikwię odnaleźli rycerze króla Artura. Jednak nie została ona na Wyspach zbyt długo. W jedenastym wieku Świętego Graala przywiózł z Anglii do Europy Wschodniej Godwin - syn króla Harolda II pokonanego w 1066 roku w bitwie pod Hastings przez normańskich najeźdźców pod wodzą Wilhelma Zdobywcy.
Jak spekulowali uczeni, pojawienie się angielskich królewiąt - dzieci króla Harolda II poległego pod Hastings - Gythy, Godwina i Magnusa - na naszych terenach jest całkiem możliwe. W obawie przed prześladowaniem migrowali oni do Europy Środkowo-Wschodniej.
Gytha z Wesseksu wyszła za władcę Rusi Kijowskiej Włodzimierza II Monomacha. Istnieją też silne przesłanki do identyfikacji Magnusa Haroldsona z żyjącym na przełomie XI i XII wieku komesem wrocławskim i mazowieckim, noszącym to samo imię.
Czy w tym samym kierunku mógł wyruszyć jeszcze ktoś z rodzeństwa? Hipotezę tę zdaje się potwierdzać duński kronikarz, który w opisie gościny potomstwa króla Harolda II na dworze duńskim wspomina wyraźnie o siostrze i dwóch braciach. Znamy późniejsze losy dwojga z nich, nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by hipotetycznie uznać drugiego z braci za przodka dynastii litewskich. Mógł nim być właśnie Godwin Haroldson, co tłumaczyłoby pojawienie się tego imienia w podaniach żmudzkich. Nie jest wykluczone, że jego urodzeni już na Litwie potomkowie mogli nosić imiona miejscowe - stąd i Dowsprunk, pojawiający się w nowożytnych przekazach jako przodek Giedyminowiczów oraz… Jagiellonów.
Godwin miał przekazać w spadku Świętego Graala swoim następcom. Działo się to na długo przed pojawieniem się w okolicy Krzyżaków i ich brutalną akcją chrystianizacyjną. Nota bene, obecność Graala najwyraźniej nie przyczyniła się do szybszej ewangelizacji Litwy, co wygląda w całej tej historii dość dziwnie. Tak czy owak kielich w końcu znalazł się w rękach Giedyminowiczów. Na przełomie XIV i XV stulecia trafił do Świdrygiełły, brata Jagiełły. Mając własne ambicje i pomysły na Litwę, w 1402 roku nawiązał on kontakt z Krzyżakami. Ci zaś osadzili go na zamku w Bezławkach. Oczywiście - wedle legendy - Świdrygiełło nie mógł nie zabrać ze sobą największego skarbu. Tak oto Święty Graal miał trafić do Bezławek. Po czym… ślad po nim zaginął.
W 1390 roku wieki mistrz zakonu krzyżackiego Konrad von Jungingen wracał tędy z Litwy z lwem, którego otrzymał w prezencie od wielkiego księcia litewskiego Witolda i ponoć zostawił go w Bezławkach.
W niewielkiej odległości, na wprost Bezławek, po drugiej stronie Dajny znajduje się wieś Stachowizna i opuszczony majątek z niszczejącym dworem. Legenda mówi, że oba te obiekty połączone były ze sobą tunelem przebiegającym pod rzeką. Być może w tej opowieści jest część prawdy, bowiem na Dajnie znajdował się młyn, do którego mógł prowadzić tunel.
W połowie XIII wieku majątek ziemski w Stachowiźnie znajdował się w obrębie posiadłości biskupów warmińskich. Jednak ponad sto lat później obszar ten został przejęty przez Zakon Krzyżacki, który zarządzał mieniem do końca XV wieku.
Bezławki, 02.04.2023
Przeniosłaś nas w wieki dawne. Takie ciekawe miejsce a nigdy o nim nie słyszałem. Podobała mi się symulacja komputerowa dotycząca kolejnych faz przebudowy obiektu i te opowieści dotyczące historii tej strażnicy/kościoła. My w zeszłym roku też odwiedziliśmy ciekawy obiekt związany z legendami o królu Arturze i to u nas w Siedlęcinie. Dzięki za interesującą opowieść i miejsce. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDolny Śląsk to bardzo bogata w zabytki kraina. Jej część nie jest mi obca. W Siedlęcinie jeszcze nie byłam, może kiedyś uda mi się znowu przyjechać na Dolny Śląsk i zobaczyć kolejne atrakcje. Miasta pięknieją, zabytki po renowacjach zachwycają... mam już swoje upatrzone... Ostatnio oglądam filmy Dolnośląskie Tajemnice odkrywane przez moja ulubioną pisarkę, dziennikarkę, regionalistkę, dokumentalistkę, autorkę książek, programów radiowych, podróżniczkę - JANINĘ LAMPARSKĄ.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ależ fascynujące opowieści! Co przed nami jeszcze odkryje przyszłość, czas pokaże. Budowla dość niepozorna, a historia wielka. Super, że są tacy pasjonaci, jak pan Mirosław, którzy to miejsce popularyzują, odkrywając jego ciekawostki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)))
Odkrywanie przeszłości fascynuje nie jednego. To prawda, budowla dość niepozorna, latem pewnie niewidoczna z wiejskiej drogi. Niedaleko od Bezławek jest kolejne ciekawe pałacowo-parkowe założenie - Nakomiady, o których może opowiem w następnym poście.
UsuńPozdrawiam cieplutko, u nas dzisiaj od rana świeci słońce, zapanowała prawdziwa wiosna, lecę do ogrodu, buziaki :) :) :)
Jedno z tych prawie zapomnianych miejsc oraz interesująca historia opowiadana przez pana Mirosława. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuń