piątek, 28 marca 2025

Wąwolnica - ślady wiekowej historii, jedno z najstarszych sanktuariów maryjnych w Polsce - Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej


     Wracając z Janowca tutaj do Nałęczowa tutaj zatrzymaliśmy się na krótko w Wąwolnicy, mieście królewskim lokowanym w 1346 roku, położonym w dolinie rzeki Bystrej. Zainteresowała nas widoczna z daleka bryła kościoła z czerwonej cegły posadowiona na wzgórzu w centrum miasteczka. Według ustaleń historycznych kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha był jedną z trzech parafii powstałych w mieście. Pierwsza kaplica świętego Wojciecha pojawiła się na przełomie wieków XI i XII. Wybudowano ją w murach zamku. Jej plebanami byli benedyktyni, którzy w 1458 roku otrzymali od Kazimierza Jagiellończyka prawa proboszczowskie. Pożar miasta, jaki miał miejsce w 1567 roku przyczynił się do przebudowy kościoła. Został on wtedy rozbudowany ku zachodowi o nawę oraz dwie boczne kaplice, które nadawały kościołowi plan krzyża.

    Tradycja kultu Matki Bożej w Kęble i Wąwolnicy
sięga prawdopodobnie okresu najazdów tatarskich pod koniec XIII wieku. Według przekazu zawartego w kronice parafialnej, w pierwszych dniach września 1278 zagony tatarskie, po wcześniejszym złupieniu Lublina, skierowały się w okolice Wąwolnicy. We wsi Kębło Tatarzy założyli obóz, w którym gromadzili zagrabione dobra i spędzali ludzi wziętych w jasyr. Mieli ustawić tam też na ogromnym głazie zrabowaną figurkę Matki Boskiej. Jednocześnie pod Głuskiem Opolskim polskie oddziały pod wodzą dziedzica Wąwolnicy Ottona Jastrzębczyka stawiły opór najeźdźcom. Polacy bitwę wygrali. Gdy pokonani Tatarzy uciekając chcieli zabrać zrabowane dobra i jeńców, nad figurką Matki Boskiej miała ukazać się jasność, a następnie sam posąg miał unieść się w powietrze, przemieścić na znaczną odległość i zawisnąć nad lipą. Przerażeni tym Tatarzy porzucili zagrabione dobra oraz jeńców i uciekli. Po ich ucieczce figurka stanęła ponownie na pierwotnym miejscu. Widząc to jeńcy uznali, że to sam Bóg przywrócił im wolność. Miejsce tego wydarzenia, gdzie pozostały lipa i głaz, stało się obiektem pielgrzymek, a dziedzic Otto Jastrzębczyk postanowił wybudować drewniany kościół, w którym umieszczono cudowną figurkę. Opiekę nad przybytkiem roztoczyli benedyktyni
(wikipedia).

 
    W 1819 roku nastąpiła kasata zgromadzenia oo. Benedyktynów, a dawny kościół ze względu na zły stan rozebrano, pozostawiając prezbiterium, które z czasem stało się Sanktuarium Matki Boskiej Kębelskiej.

   
Matkę Bożą z Dzieciątkiem, zaliczaną do tak zwanych Pięknych Madonn, których prototypem była kamienna rzeźba Pięknej Madonny z Vimperka, koronowano 10 września 1978 roku diademami papieskimi. Była to ostatnia koronacja maryjna w Polsce przed pontyfikatem Jana Pawła II.
Gotycka figurka z pierwszej połowy XV wieku została wykonana z pnia lipowego o wysokości 85 centymetrów. Co roku, w kolejne rocznice koronacji, w pierwszą sobotę i niedzielę września, do sanktuarium przybywają rzesze pielgrzymów.




   
Wygląd kaplicy zmieniał się na przestrzeni wieków, dzięki czemu posiada ona elementy wystroju wnętrza z różnych okresów historycznych. W XV wieku stanowiła kaplicę należącą do wzgórza zamkowego, stąd posiada cechy gotyckie, renesansowy zaś wystrój wnętrza jest wynikiem włączenia jej jako prezbiterium do siedemnastowiecznego kościoła parafialnego świętego Wojciecha. Na początku dwudziestego wieku rozebrano dobudowaną siedemnastowieczną część. W konsekwencji prezbiterialna część stanowi wolnostojącą przykościelną kaplicę.

   
Złota Księga Łask Matki Boskiej Kębelskiej zawiera liczne podziękowania za ocalone życie, odzyskane zdrowie i opiekę Matki Bożej w trudnych sytuacjach.



   
W latach 1907-1914 wybudowano nowy kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha, w stylu neogotyku nadwiślańskiego z czerwonej cegły i kamienia w cokole. Jest to świątynia trójnawowa na planie krzyża łacińskiego. W dowód uznania dla Matki Boskiej Kębelskiej, ojciec święty Jan Paweł II 18 lipca 2001 roku przyozdobił kościół tytułem i godnością Bazyliki Mniejszej ze wszystkimi prawami i przywilejami liturgicznymi.










   
We wnętrzu znajduje się ołtarz z datowaną na około 1400 rok figurą Matki Bożej Wąwolnickiej
(Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia). Przedstawia on postacie Polaków w tym między innymi sybiraka skutego łańcuchem - symbol niewoli. Obraz na zasuwie - czasowo przysłonięty, prezentuje proszące patrona parafii i Polski o łaskę niepodległości dla pogrążonego wówczas w niewoli zaborów kraju. Figura Matki Boskiej Wąwolnickiej reprezentuje typ rzeźby Matki Boskiej Tronującej. Jak ustalono powstała ona na terenie państwa krzyżackiego w Prusach i prawdopodobnie znalazła się w Wąwolnicy jako jedno z trofeów grunwaldzkich, które król Władysław Jagiełło po rozgromieniu zakonu w 1410 roku, ze specjalnym pozwoleniem papieskim przekazywał kościołom w całym królestwie.













   
Na zewnątrz, w niszy kościoła umiejscowiono posąg świętego Wojciecha
wykonany z piaskowca.



  
    Jest tu też wystawa unikatowych zdjęć. Uczczenie ofiar w 75. rocznicę pacyfikacji i spalenia wsi Wąwolnica - 3 maja 2021.

Komentarz historyczny (strona IPN)
    Dla mieszkańców Wąwolnicy, jak dla setek tysięcy Polaków, wojna nie skończyła się w 1945 roku. 2 maja 1946 roku. Grupa Operacyjna Milicji Obywatelskiej, w ramach odwetu za wspieranie polskiego podziemia niepodległościowego, spaliła wieś Wąwolnicę, strzelając w zabudowania pociskami zapalającymi. Milicjantów wsparli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa oraz żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy nie pozwalali gasić zabudowań.

    W wyniku akcji funkcjonariuszy komunistycznego reżimu życie straciły trzy osoby. Spalony dobytek wąwolniczan to ponad sto zabudowań mieszkalnych i gospodarczych oraz duża część inwentarza. Straty materialne poniesione przez 197 poszkodowanych, zamknęły się kwotą ponad 75 milionów 316 tysięcy ówczesnych złotych.

   
Mieszkańcy Wąwolnicy, którzy zostali tak okrutnie skrzywdzeni, przez lata byli samotni. Komuniści nie zadowolili się aktem terroru. Całe lata zabraniali mieszkańcom wspominać o tragedii, fałszując jednocześnie przekaz historyczny o tym wydarzeniu. Reżimowe władze odmawiały również mieszkańcom odszkodowań, piętnując ich jako „bandytów”.

   
Prawda przeżyła w smutnych wspomnieniach wąwolniczan oraz na niezwykłych fotografiach amerykańskiego fotoreportera Johna Vachona, który przypadkiem znalazł się w okolicy i - niezauważony przez komunistycznych funkcjonariuszy - uwiecznił dramat wsi. Jako pracownik UNRRA, z pewną swobodą mógł się poruszać po Polsce. Jechał właśnie z Kozienic do Lublina, gdy zobaczył słupy dymu, które przypominały mu palące się szyby naftowe ze Stanów Zjednoczonych. Podjechał do Wąwolnicy po przeciwnej stronie wsi w stosunku do akcji pacyfikacyjnej i zrobił unikatowe zdjęcia, które dzięki uprzejmości jego córki trafiły do Polski.













   
Przed kaplicą od strony parkingu widoczny jest dawny mur kościelny, podobnie jak kaplica będący reliktem kazimierzowskiego systemu obronnego z XIV wieku. Za nim mogiła oo. Benedyktynów - duszpasterzy wąwolnickich.
    Po prawej stronie parkingu znajduje się wystawiony w 1743 roku kamienny posąg świętego Jana Nepomucena.




   
Ze wzgórza roztacza się widok na Plac Różańcowy (Maryjny) ze stacjami różańcowymi. To właśnie tam zaparkowaliśmy samochód.



















Wąwolnica, 4 marzec 2025 - dzień moich urodzin

 

8 komentarzy:

  1. W Wąwolnicy byłam w zimie 2022 roku, przypomniałaś mi o tym Twoim postem, ale nie znałam historii związanej ze spaleniem wsi , Twój post uzupełnił moją wiedzę o tym miejscu. pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystawę otwarto na rynku w Wąwolnicy 3 maja 2021. Teraz zdjęcia można oglądać w obejściu Bazyliki Mniejszej. Robią wrażenie, no i przypominają tragedię mieszkańców z 1946 roku, o której mało kto wie.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Straszna jest ta historia. Zawsze nie mogłam zrozumieć, jak możliwa jest taka niesprawiedliwość, taka ludzka krzywda, dobrze, że choć po latach prawda ujrzała światło dzienne. Chyba jedynie na to mogą liczyć rodziny ofiar i poszkodowani, że prawda kiedyś wyjdzie na jaw, a oni zostaną wspomniani przez potomnych.
    Przepiękna ambona-kazalnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszające jest właśnie to, że dzięki komuś, w tym przypadku amerykańskiemu fotografowi, po wielu latach dowiadujemy się prawdy.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Miałam przyjemność odwiedzić to historyczne i religijne miejsce parę lat temu. Wystawy zdjęć jeszcze nie było, a szkoda, bo są one bardzo przejmujące.
    Bardzo Ci dziękuję za wpis i przypomnienie tamtego miejsca:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wystarczyło nam jeszcze sił, aby zatrzymać się w Wąwolnicy. Byliśmy już bardzo zmęczeni zwiedzaniem okolicy, w tym Janowca.
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  4. Miejscowość z bogatą i ciekawą historią. Interesująca jest legenda dotycząca matki Boskiej Kębelskiej i samo sanktuarium. Natomiast historia powojenna jest straszna a zdjęcia są naprawdę przejmujące. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ryszard zwrócił mi uwagę na tę plenerową wystawę w obejściu bazyliki i to on zrobił zdjęcia. A historia jak to historia (pominę wyraz "lubi") powtarza się! Tragiczne wydarzenia wciąż się w nią wpisują.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń