wtorek, 17 lipca 2012

Plitwickie Jeziora...


    Nie wnikając w miejsca po przecinku i bardzo dokładne liczby można powiedzieć, że siedemdziesiąt procent powierzchni Ziemi to woda. W takim samym procencie woda występuje w organizmie człowieka. Ciekawe prawda? Ile niespodzianek i tajemnic kryje Ziemia i życie na Ziemi….
    Wydawać by się mogło, że siedemdziesiąt procent zasobów wodnych to dużo i powinno ich wystarczyć wszystkim żyjącym istotom. Jednak tak nie jest. Ponad miliard ludzi na świecie cierpi z niedostatku wody pitnej. Jedyny występujący współcześnie gatunek Homo sapiens podejmuje dzisiaj różnego rodzaju działania na rzecz ochrony ekosystemów na Ziemi. Ustanowił nawet Światowy Dzień Ziemi, czy też Międzynarodowy Dzień Matki Ziemi i Światowy Dzień Wody. Ten sam Homo sapiens niestety, nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń wynikających z nadmiernego eksploatowania zasobów, prowadzących do trwałego naruszenia równowagi ekologicznej i niekorzystnych zmian zagrażających środowisku naturalnemu. Zdecydowana większość przyklaskuje rządzącym w różnych przedsięwzięciach zmierzających do zatrucia życia na Ziemi. Nasze wygodnictwo, niewiedza, a co za tym idzie głupota, przysparza zysków elitom. Wrócę jednak do tematu wody.
    Czy kupując w supermarketach plastikowe zgrzewki z plastikowymi butelkami napełnionymi wodą zastanawialiście się nad tym, jakie straty ponosi społeczeństwo w rezultacie działalności ekonomicznej producenta, czy przeczytaliście kiedykolwiek, co w danej butelce się znajduje, ile chemii rozpuszczono w niby krystalicznie czystej wodzie, czy aby na pewno pochodzi ona ze źródeł…, a co dzieje się z plastikowymi odpadami, które można znaleźć w każdym zakątku naszego globu? Walają się przy drogach razem z metalowymi puszkami, bo niby komu, chciałoby się wysiadać z samochodu i szukać kosza na odpadki, kiedy można otworzyć okno i wyrzucić wprost na jezdnię, albo celować do przydrożnego rowu…
    A poza tym tak naprawdę, jeden człowiek zabrał drugiemu człowiekowi dostęp do prawdziwych leczniczych źródeł i każe sobie teraz za życiodajną ciecz płacić napełniając nimi plastikowe wynalazki, ceramiczne wanny, baseny…
    Cudownie uzdrawiające wody z Tlacote w Meksyku jeszcze do dwutysięcznego roku były ogólnie dostępne i przyciągnęły ponad osiem milionów ludzi. Tlacote – niewielka mieścina stała się znana, kiedy to Tino Duran, właściciel wydawnictwa La Prensa z San Antonio w Teksasie doznał nieomal natychmiastowego uzdrowienia ze swojej, jak stwierdzono nieuleczalnej choroby i napisał o tym artykuł. Po nim inni doznali cudownych uzdrowień… Dzisiaj wodę tę się sprzedaje, ale jak stwierdzili naukowcy uzdrawiające działanie ma ona tylko przy źródłach, o czym właściciele nie informują. Pozwolę sobie przytoczyć mały fragment uzasadniający cudowne właściwości tej źródlanej wody:
    Po latach badań, kiedy technologia stanęła na odpowiednio wysokim poziomie znaleziono czynnik X odpowiedzialny za uzdrowienia. Dr Shirahata z Japońskiego Instytutu Wody w Tokio stwierdził, że jest to wodór w swojej szczególnej postaci - nazwano go "aktywnym wodorem". Posiada on możliwości wchodzenia w reakcję z cząstkami aktywnego tlenu - wolnymi rodnikami, tworząc w rezultacie wodę! Taki wodór, kiedy znajdzie się w normalnej wodzie, wiąże znajdujący się tam aktywny tlen i tym samym ją ODTLENIA. Proces ten obniża potencjał reakcji oksydacyjnej nawet do wartości ujemnej, nadając wodzie właściwości przeciw utleniające, co praktycznie równa się uzdrawianiu.
    Badania kliniczne z zastosowaniem wody aktywowanej wodorem potwierdziły takie same "cudowne efekty " jak ludzie pijący wodę z cudownych źródeł!
   Czy mamy więc panaceum na zdrowie i wieczną młodość?
   Jedno wiem na pewno, że gdzie nie zatruta woda, tam zdrowe życie. Pamiętam z dzieciństwa białe makatki, które wisiały w wielu domach nad wiadrami z wodą z wyhaftowanym na nich niebieską nicią napisem: Zdrowa woda życia doda
    Spacerując po Narodowym Parku Jezior Plitwickich mogłam na własnej skórze przekonać się o jej dobrodziejstwie. Nie zawsze mamy okazję oddychać czystym, dobrze przefiltrowanym powietrzem. Korzystałam więc z tego naturalnego filtra jakim jest woda i wciągałam na zapas uzdrawiający tlen. Cudowne działanie na moją psychikę miały też kolory w większości zieleń, turkus, błękit i biel. Miesiąc maj zafundował najpiękniejsze soczyste barwy.
    Na teren parku wchodzi codziennie kilka tysięcy turystów. Należy pamiętać, że kąpiel w jeziorach, łowienie ryb, biwakowanie, rozpalanie ognisk jest zabronione. Trasy spacerowe są oznakowane i dostosowane do indywidualnych możliwości. Wycieczka najkrótszą zajmuje dwie godziny, najdłuższą osiem. Na odwrotnej stronie biletu wstępu narysowano plan, na którym zaznaczono szlaki piesze, miejsca gdzie kursują statki, jeżdżą pociągi drogowe, punkty informacyjne z miejscami do odpoczynku, małymi restauracjami, toaletami i sklepikami.
     Mój wolny czas wykorzystałam nie na odpoczynek w wyznaczonym do tego miejscu, ale na spacer brzegiem jeziora i powiem, że byłam zachwycona czystością tej fenomenalnej krasowej hydrografii. Ani jednego papierka, ani jednej butelki, czy też metalowej puszki… Po prostu cudo!!! Powiem więcej, przeważnie fotografowałam tylko te miejsce, gdzie nie widać było człowieka, jakby w obawie, że może coś zepsuć, uszkodzić, zakłócić idealny obraz parku…
    Ten najstarszy w Chorwacji naturalny ogród nigdy nie wygląda tak samo. Woda ciągle zmienia swój bieg, czego spacerując po parku nie zauważymy.
    Górne i Dolne Jeziora, połączone kaskadowo, zasilane są wodami powierzchniowymi, między innymi potokami Crnej rijeki i Bijelej rijeki. Jeziora przedzielone są trawertynowymi groblami, inaczej zwanymi tufami wapiennymi – porowatymi skałami osadowymi, powstającymi poprzez wytrącenie się węglanu wapnia z wody – chi, chi, przywodzi mi to na myśl kamień osadowy w czajniku. Skały te tworzą bariery, progi i inne formy w rzekach krasowych i potokach. Proces ten jest szczególnie widoczny na kaskadach Jezior Plitwickich. Taki rozwój tufu doprowadził do powstania około dziewięćdziesięciu wodospadów. Wielki Wodospad spada z siedemdziesięcio ośmio metrowej wysokości w głąb doliny. Jedno z górnych jezior ma prawie pięćdziesiąt metrów głębokości, Dolne Jeziora usytuowane są kolejno w wąskiej kanionowatej dolinie. Potok Plitwica i Jeziora Plitwickie łączą się w wysokiej na około dwadzieścia pięć metrów kaskadzie, dając poniżej początek rzece Korana. Różnica poziomów pomiędzy taflą pierwszego jeziora Prošćansko, a rzeką Koraną wynosi sto pięćdziesiąt sześć metrów.
    Te specyficzne warunki hydrologiczne przyczyniły się także do powstania wielu jaskiń. Niezwykle bogata jest też flora i fauna parku.

Wielki Wodospad

Rozpoznano ponoć tysiąc dwieście sześćdziesiąt siedem rodzajów roślin
  
Siedemdziesiąt pięć rodzajów roślin to endemity

Można obejrzeć tutaj pięćdziesiąt pięć rodzajów orchidei

Badania na terenie parku potwierdziły istnienie trzystu dwudziestu jeden rodzajów motyli...

... sto sześćdziesiąt jeden rodzajów ptaków, dwadzieścia jeden rodzajów nietoperzy

Mieszkańcem lasów plitwickich jest niedźwiedź brunatny, a także ryś i wilk ...

Kamienne ścieżki prowadzą na kolejne tarasy

Obszar Jezior Plitwickich ustanowiono parkiem narodowym w 1949 roku

Jednym z pierwszych badaczy tego naturalnego fenomenu był uczony Ivo Pevalek

Na teren parku wchodzi się jednym z czterech wejść

Nie dozwolone jest opuszczanie wyznaczonych tras

W Jeziorach Plitwickich znajduje się źródło rzeki Korana

Bariery wapienne powstawały przez dziesiątki tysięcy lat

Dwieście hektarów to łączna powierzchnia jezior

Trzynaście tysięcy trzysta dwadzieścia hektarów to lasy

Jeziora, lasy, łąki  zajmują powierzchnię 29 685 hektarów (podaje się różne liczby)

Niezwykle ciekawe jest powstawanie trawertynu budującego zapory

Największą część leśnej przestrzeni zajmują buki i jodły

Corkova uvala to nazwa jednej z bukowo jodłowych enklaw

Spotkać tu można i klon zwyczajny i jawor

Występuje tu także dąb i wiąz

spotyka się cisy w formie drzewiastej i krzewiastej

Naliczono około dziewięćdziesięciu wodospadów

Liczne potoki, strumyki, stawy, rozlewiska

Przyznam, że piękniejszą plątaninę korzeni widziałam w Polsce w Szczelińcu i Błędnych Skałach

Liczne kładki, mostki

Woda rzeźbi jak chce

Tą malowniczą ścieżką wędrowałam i porównywałam roślinność do tej występującej w Polsce

Spacerowałam tędy w czasie wolnym na odpoczynek

Stąd odpływa statek pasażerski

Rodzinne wędrowanie

Nie ma tu zbyt wielu gatunków ryb - najbardziej pospolita jest troć wędrowna

Woda tutaj jest nadzwyczaj czysta i być może dlatego nie ma zbyt wielu gatunków ryb

    Przy Wielkim Wodospadzie są zawsze tłumy i trudno gdzieś się wcisnąć żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Jak nie czyjś łokieć, czyjeś plecy, to kawałek nogi widać w kadrze… Postanowiłyśmy więc z Julią wspiąć się na jedyną nie oblepioną przez turystów skałę, tam przyjąć minę śmiałka i pozować do zdjęcia. Przyjemna chwila, chociaż w pierwszym momencie bałam się poruszyć, żeby nie spaść. Woda rozbijała się na drobne cząsteczki zraszając nam plecy. Całe szczęście pomyślałam, że nie wszędzie turysta może wejść…

Zdjęcie pamiątkowe przy Wielkim Wodospadzie (Veliki slap)

Dzisiaj to już tylko miłe wspomnienie

Będę cię trzymać za rękę, żebyś nie spadła

Pamiątkowo z Anią, Agatą i Julią

Jeziora Plitwickie, 28 maja 2012 roku

7 komentarzy:

  1. Ewo, zjawiskowe zdjęcia! Wracam do nich i do tej relacji już po raz kolejny... Woda w setkach wcieleń i odcieni, ścieżki wśród nadbrzeżnej zieleni, wodospady - przepiękne, niezwykłe miejsce. Dobrze jest potem, w jakiś zimowy wieczór, wracać do takich zdjęć i do takich wspomnień.

    A powiedz, czy są wśród odwiedzonych przez Ciebie miejsc takie, do których chętnie i często wracasz? Czy wolisz odkrywać nowe?

    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ado,
      Cieszę się, że wróciłaś do pisania swojego bloga po stracie aparatu fotograficznego. Wiedziałam, że długo nie wytrzymasz bez swojej pasji fotografowania...

      Do wspomnień i ulubionych moich zdjęć wracam bardzo często.
      Ciągle marzą mi się nowe wyprawy i póki co nie myślę wracać w te same miejsca, chyba żeby nadarzyła się jakaś wyjątkowa okazja. Nie mniej jednak sporo podróżowałam po Polsce i po kilka razy odwiedzałam te same miasta i miasteczka, ale najwięcej powrotów było do Paryża, w którym mieszkałam przez cztery lata i w którym czuję się jak w domu.
      Kraków jest także moim ulubionym...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Witaj, Ewuniu :)

    Na wstępie dziękuję za miły mail, który sprawił, że się uśmiechnęłam. Dziękuję za troskę, to bardzo miłe. Już jest lepiej, więc i ja czuję się lepiej. A co do krainy, którą tak obrazowo, przedstawiasz. Właśnie czytam książkę sf, w której główni bohaterowie przemieszczają się traktem wodnym. Patrząc na te zdjęcia, z biegu pomyślałam o rzece, po której płyną. Właśnie tak sobie wyobrażałam ową literacką Tetydę, ze wszystkimi jej zakątkami, wodospadami oraz tym zapierającym w dech kolorem. Nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić, jak bardzo koffam wodę.

    Pozdrawiam ciepło i całuję, raz jeszcze dziękując za pamięć i troskę. :)
    :*** (Cmok-Ćmok-Cmok). ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Ty mój gościu miły ***
      Jak widzisz też mam swoje gorsze dni i nie zaglądam nawet do mojego bloga.
      Zatracam się w ogrodowej harówce urywając sobie ręce i nadwyrężając kręgosłup. Jest tyle do zrobienia. Nigdy końca roboty nie widać...
      Jedyną pozytywną stroną tej za ciężkiej już dla mnie pracy jest to, że się niemiłosiernie zmęczę i zapominam o duchowych rozterkach...

      A wracając do Twojego komentarza... Otóż moje zdjęcia nie oddają w pełni fenomenu Jezior Plitwickich. Zresztą ograniczona czasem zobaczyłam może jedną czwartą parku. Na jednym ze zdjęć jest trzyosobowa rodzina. Mężczyzna z dzieckiem, a kobieta ze statywem i aparatem fotograficznym... To jest to o co mi chodzi. Mieć tyle czasu ile potrzeba, wędrować odpoczywać, podpatrywać przyrodę i robić unikalne zdjęcia...
      Ileż życia jest w takim magicznym miejscu. Rośliny, zwierzęta, ptaki, ryby...,ileż czasu potrzeba żeby wszystko to ogarnąć, a jeszcze jak wiesz jak taki ekosystem powstaje, to już do szczęścia niczego więcej nie potrzeba...

      Basiu, cieszę się, że u Ciebie lepiej.
      Jak zwykle życzę Ci radości życia i zdrowia dla pape.
      Ściskam najserdeczniej jak tylko potrafię ***

      Usuń
    2. Ewuniu, Słońce Ty moje! Czy wszystko gra? Mam nadzieję, że to tylko grządki tak cię zajmują bez reszty. Posyłam moc ciepłych myśli, nie smutkować mi tu aby. Ostatnio mnie samą złapała taka pozytywna zajawka, że chętnie obdarowałabym nią cały świat. W tym, przede wszystkim, Ciebie. Dlatego ściskam, całuję, macham serdecznie, Pozdrawiam! :*** (Cmok-Ćmok-Cmok). Dużo słońca życzę :)))

      Usuń
  3. Sprawa jest prosta - bez wody nie ma życia. Woda to nie tylko gaszenie pragnienia i rekreacja, ale to także podlewanie roślin i pojenie zwierząt (a bez tego nie mielibyśmy co jeść), a także dbanie o higienę... Mnie wystarczy czasem spacer nad Wisłą, żeby poczuć zapachowe efekty ludzkiego niedbalstwa w tym zakresie.
    A Plitwickie Jeziora wyglądają wprost cudownie! :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kontakt z przyrodą, podpatrywanie, zaglądanie..., co w trawie piszczy, a wodzie pływa..., jest niezwykle przyjemne...
      Wyobraź sobie wracając z mojej ostatniej wyprawy, w tak zwanym dniu transferowym, część grupy wysiadła, część nieznanych osób dołączyła do nas...
      Przede mną usiadła dwójka młodych ludzi: chłopak z dziewczyną, którzy przez prawie dwie godziny jazdy nie spojrzeli ani razu w okno, a krajobraz był zachwycający. Co w tym czasie owi młodzi robili? Otóż oglądali film z Georgem Clonneyem "Spadkobiercy". Do dziś nie mogę tego pojąć! Po co zatem wybierać się w podróż?
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń