Pod koniec
2009 roku przy kościele NMP Królowej Polski w Supraślu zawiązała się niewielka
społeczność, która do dzisiaj nie ma swojej nazwy, występuje jako chór
parafialny.
Spotykamy się raz w tygodniu na
próbach w domu Janusza i Joasi, założycieli chóru. Kilka tygodni temu z tak
zwanej tacy otrzymaliśmy od wspólnoty parafialnej tysiąc sześćset
złotych na nasze potrzeby. Za otrzymane pieniądze brat Janusza wykonał i
zamontował w kościele specjalny podest dla chórzystów. Ucieszyliśmy się bardzo,
bo pomału nasza działalność nabiera rumieńców i zyskuje sympatię wiernych. Nie
raz słyszę pochwały pod naszym adresem.
Śpiewamy podczas
uroczystości i świąt kościelnych, a także w niektóre niedziele o godzinie
jedenastej. Zdarza nam się występować na lokalnych koncertach i na zaproszenie
zaprzyjaźnionych parafii.
Potrzeby chóru są olbrzymie, brakuje
nam sprzętu muzycznego i możliwości jego profesjonalnej instalacji. Wszystko
czym dysponujemy należy do prywatnych zbiorów naszych muzyków Janusza i Joasi. Marzy
nam się odpowiednie nagłośnienie i system multimedialny. Niezmiernie ważną
rzeczą jest wykonanie podłogi na chórze. Jak na razie na betonowej
posadzce położyliśmy dywan, żeby zmniejszyć chociaż w niewielkim stopniu
unoszenie się pyłu, który podrażnia nasze nozdrza i krtanie i często powoduje kichanie i
kasłanie…
Cenię
sobie bardzo moich przyjaciół z chóru i nie wyobrażam sobie dnia, w którym
musiałabym się z nimi rozstać chociażby z powodu utraty głosu, który z wiekiem niestety
słabnie. Tworzymy jedną wielką rodzinę, nasze spotkania nie kończą się na
próbach. Spotykamy się także w innych okolicznościach, o których nie raz pisałam.
W ostatnią niedzielę zorganizowaliśmy spływ kajakowy rzeką Supraśl.
Wystartowaliśmy z plaży w mieście i dopłynęliśmy na Pólko. Tam mimo siąpiącego deszczu rozpaliliśmy
ognisko i jeszcze jakiś czas cieszyliśmy się swoim towarzystwem…
Nie byliśmy w komplecie, brakowało nam Małgosi, Janka, Emilki, Wojtka, Krzysia. Rozpoczęły się upragnione wakacje i wyjazdy po przygodę i słońce w inne regiony Polski i świata.
Po szczegóły zapraszam do części
fotograficznej.
|
Zbiórka przy jazie na Bulwarach Wiktora Wołkowa |
|
Czekamy na kajaki |
|
Janusz z synem Bartłomiejem |
|
Jest i Joanna z Marysią |
|
Wśród nas są i ci co nie śpiewają |
|
Umówiliśmy się na godzinę 14:00 |
|
Było dość pochmurno... |
|
Brak słońca nikomu nie przeszkadzał... |
|
Woda na jazie |
|
Konrad i Ela |
|
Magda, Konrad, Ela, Edyta |
|
Popołudnie na Bulwarach Wiktora Wołkowa |
|
Przywieziono kajaki |
|
No i rozpoczął sie wyładunek sprzętu |
|
Spływy kajakowe stają sie coraz bardziej popularne |
|
Startują soprany Dorota z Agnieszką |
|
Irenka z mężem Krzysztofem |
|
Ania z mężem i z dziećmi |
|
Ania z Rysiem |
|
Wyruszyły Dorota z Agnieszką |
|
Czekamy na pozostałych |
|
Po przygodę czas |
|
Janusz i Bartek |
|
Teraz widać i Marysię. |
|
Ela z Konradem |
|
A ja płynę z Łucją |
|
Jest i Grzegorz |
|
Leniwe popołudnie na brzegu |
|
Siedzę za Łucją |
|
Płyniemy cały czas wzdłuż Bulwarów Wiktora Wołkowa |
|
Piękna jest nasza rzeka |
|
Grzegorz jako ostatni przeprawia się pod opadającymi nad wodą drzewami |
|
Płyniemy razem |
|
Humory dopisują, pogoda jak na razie też |
|
Wyprzedzam... |
|
Marysia i Bartek |
|
To drzewo nie wypuściło liści |
|
Samotnie... |
|
Rzeka Supraśl |
|
No i zostałyśmy z Łucją na końcu |
|
Razem z latem czeka rzeka...
|
|
Przybrzeżne trawy |
|
Kwitną żółte lilie |
|
Dopłynęłyśmy do Pólka |
|
A na brzegu już są nasi, Kamil robi zdjęcia... |
|
No i tutaj zaczął kropić deszcz... |
|
Dopływamy do niewielkiej plaży na Pólku... |
|
Deszcz na chwilę przestał padać... |
|
Kajaki załadowane... |
|
Dziękujemy... |
|
Rozliczamy się |
|
No i zaczyna siąpić, ale nam to nie przeszkadza... |
A może ktoś ma pomysł
na nazwę chóru?
Wspomnienie z niedzieli z dnia 30 czerwca 2013 roku.
Obejrzałem zdjęcia i opisy, resztę sobie dośpiewam. Było super.
OdpowiedzUsuńJ@M
Ech, Janie, zabrakło nam Twojego wyjątkowo pięknie brzmiącego basu :)
UsuńKajakowanie w gronie drogich nam osob to podwojnie przyjemne spedzenie czasu.I masz racje,taki drobny deszcz nie moze w tym przeszkodzic.Ladnie tam u Was. Dziekuje za podzielenie sie i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również serdecznie :)))
UsuńEwo, udanych wakacji. Może jakaś kolejna ciekawa wprawa (niejedna) Ci się trafi, czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Danielu
UsuńTobie także życzę wspaniałych wakacji i nie jednej ciekawej wyprawy.
Pozdrawiam :)))
Fajna sprawa z tymi kajakami. Mnie się marzy spływ Popradem, ale na pontonach.
OdpowiedzUsuńTaki rafting Andrzeju marzy mi się kanionem rzeki Tary w Chorwacji :)
UsuńŻyczę Ci spełnienia owego pięknego marzenia.
Pozdrawiam :)
Wyjątkowy wpis.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a na nich, sympatyczni ludzie - uśmiechnięci, pełni ciepła. Ewuś. Serce się raduje, kiedy widzę ludzi aktywnych, potrafiący zorganizować się, pobyć kilka godzin razem. Fajnie, że zabieracie ze sobą dzieci.
Oj, jak ja kocham ruch! Dzisiaj "katowałem się" na rowerze. Wybrałem góry - długie podjazdy. Zagórze Śląskie, Jedlina Zdrój. Po przyjeździe prysznic i odpoczynek.
Mam prośbę. Czy możesz zamieścić filmik z nagraniem Waszego chóru?
Pozdrawiam serdecznie i czekam na następne wpisy.
Dziękuję Edwardzie za miłe słowo komentarza :)
UsuńLinki do filmików z nagraniami naszego chóru umieściłam juz wcześniej na Twoją prośbę w poście:
http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2013/05/iii-paschalia-supraskie-i-pielgrzymka.html
Uściski :)))
Musiało być cudownie, plusk wody, nie za gorąco, nie za zimno - jak sądzę, w sam raz. Grunt to cieszyć się życiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Szmimi :**** :)))) (Ćmoki)
Zgadza się było w sam raz. Płynęłyśmy z Łucją leniwie poddając się prądowi rzeki, czasami jednak wiosłując. Przypłynęłyśmy ostatnie, a szczerze mówiąc miałyśmy pelerynki przeciwdeszczowe i mogłyśmy płynąć jeszcze drugie tyle. Przyjemny spływ...
UsuńBuziaki, cmoki i ćmoki :)))*