Zmierzch, to
już nie dzień i jeszcze nie noc, zmierzch,
to jedna z najcudowniejszych pór dnia, tuż po zachodzie słońca, z bladą jego
poświatą gasnącą za horyzontem…
Mam szczęście mieszkać na obrzeżu miasteczka, na granicy
między siedliskami, a doliną rzeki, za którą widać tylko las.
Tutaj
zmierzch pokazuje swoje magiczne oblicze, tutaj z okna domu obserwuję niezwykły
fenomen kończącego się dnia. A każdego dnia ów fenomen jest inny,
niepowtarzalny, każdego dnia ma inne barwy, inny zapach, inny wiew…
Czasami biorę aparat do ręki, zakładam psu obrożę i wychodzę o zmierzchu w
stronę stawów, rzeki, lasu i przyglądam się temu niezwykłemu zjawisku.
Wraz z
upadkiem słońca za horyzont, przyroda milknie, szykuje się do snu. Łabędzie, te
połączone w pary, wychodzą na groble, czyszczą pióra, te samotne, przyglądają
się jeszcze swojemu odbiciu w lustrze wody jakby tam szukały swojego
towarzysza. Kaczki z młodymi ukryły się już w gąszczu wodnych zarośli. Na wodę
pada sztuczne światło zapadającej nocy…
Na moment wstrzymuję oddech, zachwycam się obrazami i
przywołuję wspomnienie minionego dnia…, jednego z najprzyjemniejszych
wakacyjnych spotkań, tak długo wyczekiwanych, wytęsknionych…
Obrazy mieszają się z myślami, czuję jak moja dusza ulatuje gdzieś w przestworza, gdzieś ponad wody, lasy, w różowe od poświaty słońca obłoki… Zaczepiam się o postrzępiony kłębuszek i układam do snu…
Obrazy mieszają się z myślami, czuję jak moja dusza ulatuje gdzieś w przestworza, gdzieś ponad wody, lasy, w różowe od poświaty słońca obłoki… Zaczepiam się o postrzępiony kłębuszek i układam do snu…
Czy wiecie, że w 1792 roku wśród morza lasów, po raz
pierwszy z Supraskiej Bazyliańskiej Drukarni wyfrunęły drukiem na świat dwie
najważniejsze pieśni Franciszka
Karpińskiego śpiewane po dziś dzień przez całą katolicką Polskę: Kiedy
ranne wstają zorze, Wszystkie nasze dzienne sprawy, oraz trzecia, pełna
filozoficznej poetyki, głębokiej duchowej zadumy nad misterium narodzin Pana,
najpiękniejsza polska kolęda Bóg się
rodzi moc truchleje… ?
(Pieśni Nabożne * Franciszek Karpiński w Supraślu w Drukarni J.K. Mći. XX. Bazylianów Roku 1792)
(Pieśni Nabożne * Franciszek Karpiński w Supraślu w Drukarni J.K. Mći. XX. Bazylianów Roku 1792)
Wysoko
był namalowany Bóg Ojciec
i On ręcami ogarniał wszystko.
A oczy Jego chodzili za człowiekiem
i byli takie, takie jakby…
jakby zaglądał prosto w myśli…
i był tam piękny ołtarz wielki
a w nim Mateńka Boża była…
i oczy miała takie, takie, takie…
aż miętko robiło sie w człowieku…
aż czuł jak przemienia sie w im jego serce.
i On ręcami ogarniał wszystko.
A oczy Jego chodzili za człowiekiem
i byli takie, takie jakby…
jakby zaglądał prosto w myśli…
i był tam piękny ołtarz wielki
a w nim Mateńka Boża była…
i oczy miała takie, takie, takie…
aż miętko robiło sie w człowieku…
aż czuł jak przemienia sie w im jego serce.
Aleksandra Czaban z Łazien
Supraśl, nagranie z 1974 roku
Supraśl, nagranie z 1974 roku
Boże! Ludzie Twoi przyszli
Dziękować Ci w Twojej sieni
(...)
Spytaj tylko kogo chcesz w tym klasztorze, gdzie te starożytne ikony, które były ozdobione srebrnymi, złoconymi ryzami i dowiesz się, że zostały zaprzepaszczone przez unitów i obrońców na doraźne potrzeby; w miejsce srebrnych ikon umieszczono w cerkwi włoskie, malowane na płótnie. Dobrze tak wymienić się z Panem Bogiem: Jemu malowane płótna a sobie złocone srebro
(- uwaga metropolity Piotra Mohyły, skierowana w jednym z ówczesnych pism do Kasjana
Sakowicza, oskarżająca unitów o wszelkie
wszeteczności).
„Bielorusija i Litwa” * P.N. Batiuszkow
S. Petersburg * 1890 rok
S. Petersburg * 1890 rok
Drugą część wpisu (niebieski druk) zaczerpnęłam z książki mojego sąsiada Wojciecha Załęskiego "Supraska Madonna".
Pięknie opisałaś i sfotografowałaś zmierzch. Też lubię, choć całą sielankę zakłócają mi prozaiczne... komary. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że w tym roku w moich okolicach komarów jest na szczęście niewiele, co mnie bardzo cieszy, bo mogę się zatrzymać i spokojnie obserwować cud lata...
UsuńSerdeczności :)))*
Ladnie piszesz,Ewa. Te zachody slonca sa naprawde piekne i uczta dla oczu. Chwala Panu Bogu!Pozdrawiam i dziekuje za podzielenie sie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Teresko :)
UsuńPozdrawiam również :)))*
Jak zwykle Ewuniu Twoje odczucia przeczytałam z zapartym tchem a te zdjęcia są cudowne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję, a po ciężkim dniu to dla mnie miód na serce. Dzięki :)
Dziękuję Halinko
UsuńJa po takim spacerze zasypiam lekko na kolorowym miękkim obłoku i śnię marzeniem.
Buziaki :)))*
A ja się przestraszyłem po tytule, że przeczytałaś "Zmierzch" i to opisujesz :)
OdpowiedzUsuńEch, Andrzejuś...
UsuńTa magiczna pora dnia każdemu inaczej sie kojarzy...
Uściski :)
Piękne zdjęcia- pełne zadumy i melancholii. Cudny świat kładzie się do snu.
OdpowiedzUsuńPiękne jezioro z łabędziami, niezwykle urokliwie wyglądającymi na tle jeziora o zmierzchu.
W Supraślu drukowano pieśni Franciszka Karpińskiego, a urodził się On w Kołomyi, na pięknej Huculszczyźnie czy też Pokuciu. Bywam tam czasem....
Zajrzałam do Wikipedii, ażeby zasięgnąć informacji na temat Kołomyi. Słyszałam o tym mieście, kto wie może kiedyś się tam wybiorę...
UsuńDziękuję za miły komentarz, ściskam mocno i zapraszam :)))*
Chyba będę już nudny z tym podkreślaniem, iż masz dar szczególnej wrażliwości w dostrzeganiu piękna. Zastanawiam się, czy zdjęcia są piękniejsze, czy też słowny opis...
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i pozdrawiam
Emocje można wyrazić i słowem, i obrazem, łącząc jedno i drugie można uzyskać lepszy efekt angażując w odbiór i wzrok, i "smak"...
UsuńA tak naprawdę dziękuję, dziękuję z całego serca :)*
Pięknie w Twoim Supraślu i niespodzianka dla mnie wielka: moi najukochańsi Dziadkowie śpiewali z nami obie pieśni rano i wieczorem. Napisałam o tym w książce biograficznej STACH (wyd. Radwan), gdyż były to jedne z najcudowniejszych chwil w moim życiu. Nie miałam pojęcia, gdzie, kiedy i przez kogo zostały napisane te piękne radosne pieśni. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSara Tukan
Saro,
UsuńTo bardzo miłe, że zechciałaś zostawić swój komentarz na moim blogu.
Od momentu kiedy stałyśmy się znajomymi na Facebooku śledzę Twoje ciekawe wpisy i coraz więcej dowiaduję się o Tobie. Myślałam, że piszesz tylko dla dzieci, a tu jest i coś dla dorosłych :)
A Supraśl rzeczywiście jest uroczym miastem z ciekawą historią. Każdy, kto tu przyjeżdża zakochuje się w nim i wraca, wielu zostało w Supraślu na stałe.
Z Wojciechem Załęskim znamy się od dawna. Pracowaliśmy w Liceum Plastycznym. Podziwiam jego pasję archiwisty, szperacza, pisarza...
Zaglądam czasami do jego archiwum i ciagle obiecuję sobie, że zacznę w nim szperać i wyciągać co ciekawsze wydarzenia historyczne na światło dzienne...
Wojciech podobnie jak Wiktor Wołkow, należą do najbardziej znanych Supraślan. Wiktor - fotografował, Wojciech, rzeźbiarz - pisze...
Całuski przesyłam, pozdrawiam serdecznie i zapraszam do Supraśla.
Piękny Supraśl. Kiedy to ja w nim byłem... ech, lata lecą. Wspaniale uchwycone zasypianie świata. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ciekawa jestem kiedy byłeś w Supraślu?
UsuńPozdrawiam ciepło :)))
Pięknie i melancholijnie opisałaś zmierzch,przyjemnie się czyta właśnie teraz o zmierzchu:)Mam duże braki w odwiedzaniu Cię na blogu,jesienią będę już często i chcąc nie chcąc będziesz musiała z tym się pogodzić droga Ewo:)
OdpowiedzUsuńJesteś zawsze mile widzianym gościem.
UsuńBuziaki i wspaniałego lata we własnym pięknym ogrodzie :)))*
zdjęcia robią naprawdę wrażenie !!
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie !
http://projektjedziemydoholandii.blogspot.com/
Dziękuję Marcinie :)
UsuńZajrzałam na Twojego bloga, który dopiero powstaje.
Życzę Ci szczęśliwej podroży i szczęśliwego pobytu w Holandii :)))*
Bardzo przyjemny blog, szczere, życiowe opisy. I na dodatek zdjęcia, to co lubię :) Wiele podróżujesz, wiele wrażeń doznajesz :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmój blog: http://estelar-world.blogspot.com/
Kocham zachody i wschody słońca. Zjawiskowe fotografie Ewo. Niezwykle przyjemny post, twój styl również.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, cieszę się, że tu zajrzałaś.
UsuńPozdrawiam ciepło :)