Ciekawość, głównie ciekawość jest chyba największym moim motorem napędowym w dążeniu do poznawania świata, badaniu go po swojemu, poszukiwaniu, odkrywaniu, uczeniu się aż wreszcie zapisywaniu tego co wydaje się dla mnie ważne.
I nie smuci mnie fakt, że nie jestem pionierem, że już ktoś przede mną coś zapisał, czymś się pochwalił, podzielił wrażeniami...
Liczą się moje własne doznania. Czytać o czymś, oglądać obrazki, marzyć w wygodnym fotelu o podróżach to zupełnie co innego niż na własnej skórze doświadczać nieznanej lub znanej jedynie z książek nowej rzeczywistości...
Dzisiaj, w większości na fotografiach, pokażę jeden z ciekawszych zamków francuskich a mianowicie Château de Malmaison.
- Dlaczego w większości na fotografiach ?
- Odpowiedź jest bardzo prosta - bohaterowie owych obrazów są nam dobrze znani z historii i dużo o nich wiemy nie tylko z książek ale i ze szklanych ekranów... Chodzi bowiem o Józefinę i Napoleona Bonaparte, mieszkańców owego pałacu, obecnie narodowego muzeum napoleońskiego z rzadko spotykaną jednolitą kolekcją mebli i dekoracji z epoki...
Do Rueil-Malmaison przyjechaliśmy po czternastej. I tu podobnie jak w Maisons Laffitte mieliśmy spory kawałek drogi do przebycia pieszo. Oboje odczuwaliśmy już zmęczenie w nogach po zwiedzaniu Maisons Laffitte i Poissy ale nie grymasiliśmy tylko dzielnie brnęliśmy po parkowych ścieżkach w poszukiwaniu najciekawszych egzemplarzy roślin. Ryszard jak zawsze wyszukiwał te okazy, które rodzą jadalne owoce, nie przeszedł obojętnie obok leszczynowych zarośli i innych owocujących drzew i krzewów.
Mnie najbardziej zachwycił ogromny cedr libański - Le Cèdre de Marengo - posadzony przez Józefinę i Napoleona w tysiąc osiemsetnym roku na pamiątkę zwycięskiej bitwy pod Marengo.
- Ech... ! Długo czekaliśmy na moment, żeby chociaż przez chwilę posiedzieć tam na kamiennej ławce tylko we dwoje i zrobić sobie nawzajem kilka zdjęć. Drzewo cieszyło się ogromnym zainteresowaniem zwiedzających... i nic dziwnego bo takie cuda natury to rzadkość, chociaż w Paryżu są miejsca gdzie rosną równie okazałe cedry libańskie i które niebawem także pokażę...
Ale jeszcze zanim weszliśmy do Parku Malmaison - obecnie w rękach prywatnych - wpadliśmy do Pawilonu Osirisa, nad wejściem którego widnieje napis, że ten właśnie obiekt poświęcony jest pamięci donatora Daniela Osirisa, który w tysiąc osiemset siedemdziesiątym siódmym roku odkupił od państwa zamek wraz z sześcioma hektarami terenu i mocno zdewastowany po wojnie francusko-pruskiej odnowił, przywracając mu dawny splendor, a następnie, trzy lata przed swoją śmiercią, podarował zamek państwu wraz ze swoją prywatną napoleońską kolekcją dzieł sztuki.
Sam zamek, a właściwie pałac, jest imponujący
Sala Bilardowa Przedpokój i Złoty Salon
Salon Muzyczny
Sala Obrad i Biblioteka
Salon cesarza Napoleona I i Sypialnia cesarza Napoleona I
Sala z fryzem - gabinet Napoleona I
Pokoje cesarzowej Józefiny
Inne
Chi, chi, chi..., na niewielkim placu przed zamkowym ogrodzeniem czekała na nas kolejka turystyczna. Opuszczając teren posiadłości jeszcze nic o tym nie wiedzieliśmy, że nią pojedziemy. To było nasze wybawienie! Padaliśmy ze zmęczenia a na samą myśl, że do dworca SNCF mamy kawał drogi na piechotę robiło nam się niedobrze. I kiedy tak rozpaczaliśmy w duchu, przed nami stanął starszy mężczyzna i z uśmiechem na ustach powiedział:
- Allez, allez, montez! On part tout de suite!
- Anioł stróż! - Pomyślałam i zapytałam czy jedzie w kierunku stacji kolejowej.
- Zawiozę was tam, ale najpierw odwiedzimy park ze wspaniałym pomnikiem cesarzowej Józefiny i château de Bois-Préau gdzie znajduje się druga część muzeum napoleońskiego (obecnie w renowacji), potem zaś zatrzymamy się na Place du 11 Novembre 1918 przy budynkach dawnego i obecnego merostwa no i wreszcie podwiozę was w okolice dworca SNCF - zapewniał starszy pan, który na język z pewnością nie cierpiał, a i kurtuazyjny także był...
Jak się okazało wagoniki pociągu były wypełnione po brzegi. Znalazło się tylko jedno miejsce siedzące, które zajął Ryszard, a ja poproszona zostałam do wnętrza małej lokomotywy. To było iście dziecinne, bardzo przyjemne przeżycie, terkocząca lokomotywa z błyskającym światłem na kominie, ja pociągająca za sznurek dzwonka no i przesympatyczny kierowca gaduła, który sam nieźle się bawił wożąc turystów po Rueil-Malmaison.
Kościół parafialny pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła, w którym została pochowana pierwsza cesarzowa Francuzów, Józefina, widziałam tylko przez okno lokomotywy. Zajrzę tam następnym razem, bowiem zarówno zewnętrze jak wnętrze świątyni godne jest uwagi...
Jeszcze przez moment machaliśmy do siebie rękami w geście pożegnania, po czym powlekliśmy się na stację metra...
Na proszoną kolację dotarliśmy kwadrans po osiemnastej. Na dużym tarasie wychodzącym na ogromne szpitalne centrum Hôpital Henri-Mondor w Créteil nie siedzieliśmy zbyt długo. Rozpadało się i kolację dokończyliśmy w salonie przy miłej pogawędce z innymi zaproszonymi gośćmi...
Rueil-Malmaison, niedziela, 3 sierpnia 2014 roku
Piękne wnętrza Ewo takie jasne, przestronne a jednocześnie przytulne. Mieć taki zamek tylko dla siebie ….Ech, chociaż w dzisiejszych czasach byłoby dla prywatnego człowieka nie do utrzymania. W dawnych czasach wybudowano wiele pięknych budowli, które przetrwały wieki znali technikę budowy a teraz dzisiejsza architektura jest taka nietrwała mimo znajomości zaawansowanej techniki te bloki i wieżowce w stylu klocków nie dorównują dawnym budowlom ani pięknością ani trwałością .
OdpowiedzUsuńWszystko już było, nie są wstanie wymyśleć niczego nowego. Dzisiaj na wsiach budują domy w stylu małych dworków z XIX wieku o wiele ładniej one wyglądają niż domy klockowate z lat 80 tych.
Zaraz sobie przypominam o masonerii i wolnomularzach znali oni architekturę i metody budowy stąd piękna architektura z dawnych epok.
Pozdrawiam serdecznie.
Ech..., te przepisy budowlane, nakazy, zakazy, opłaty za każdy kwitek, a potem podatki..., za które utrzymujemy urzędników nam nieprzychylnych, często wręcz chamskich w swoim zachowaniu. Struktury rosną a na dołach bieda aż piszczy....
UsuńBędzie rewolucja jestem tego pewna, tylko jaką formę przybierze...?
Czy to co przez wiele lat było odbudowywane znowu padnie w gruzach?
Daniel Osiris, zapewne miłośnik minionej epoki napoleońskiej, najpierw odkupił od państwa ruinę, potem pałac wyremontował i oddał go z powrotem państwu. Dzisiaj dzięki takim pasjonatom nie musimy sobie wyobrażać architektonicznych i nie tylko architektonicznych zabytków. Możemy je dotykać i wyciągać wnioski...
Ściskam serdecznie :)
Rewolucja? Może i będzie, ale za wiele lat, chociaż faktem jest, że protesty już w Europie się zaczęły np. w Grecji. Przeszła także fala protestów tzw. Ruchu oburzonych.O dziwo oglądałam te protesty we francuskiej telewizji, bo w mediach polskich ich nie pokazywano. U nas też zaczynają się protesty choćby górników i rolników, ale daleko nam do rewolucji może, dlatego, że mimo wad ludzie dostrzegają pozytywne zmiany choćby po tym jak zmienia się ich okolica powstają nowe budynki, centra handlowe, drogi jest nieporównywalnie ładniej niż 20 lat temu . Może, dlatego u nas nie ma aż takich protestów jak na zachodzie .
UsuńJeśli dojdzie do rewolucji jak piszesz to grozi nam pewne niebezpieczeństwo choćby ze strony Rosji. Rosjanie czekają na jakiś zamęt, aby w kroczyć tak jak na Krym i rozpocząć wojnę. Rosja już teraz narusza nasza przestrzeń powietrzną coraz bardziej prowokuje. Nie chce siać jakieś paranoi, ale warto zwrócić uwagę na to, że media, co chwile podają, że powstają w Polsce nowe grupy wsparcia wojskowego np. Pluton obrony terytorialnej czy nowa Armia Krajowa wydaje się to śmieszne, ale…
Również serdecznie ściskam.
O kurcze. To moje pierwsze słowa jak zobaczyłem zdjęcia. To ci Muzeum!!!! Cesarzowa Józefina odpada przy Twoim czarującym uśmiechu!!! :-) Pozdrawiam. Piotr
OdpowiedzUsuńPiotrze rozpieszczasz mnie, ale nie ukrywam lubię komplementy.
UsuńŚciskam mocno :))*
Witaj, Słońce!
OdpowiedzUsuńBlichtr bije po oczach, wnętrza i parkowe przestrzenie z posągami antycznych bóstw, robią wrażenie, jednakże nie w moim guście takie miejsca. Jaka epoka, takie dzieła sztuki, ale ja wyczuwam pod tym wszystkim ... plastik. To taka przenośnia... Chyba po prostu nie lubię bogactwa a jak pomyślę o tych zadufanych w sobie nierobach żyjących na koszt głodujących Francuzów ... zresztą dzisiaj też tak jest ... Nieee, ja tam wolę wąskie i skromne, ale za to z pozytywną energią bijącą od prostych ludzi i ich niezwykłych historii, uliczki starożytnych miast południa Europy. We Francji też są takie na szczęście. :)
Jak zawsze prześlicznie wyglądasz na zdjęciach :)
Pozdrawiam cieplutko :*** :))) (Ćmok)
Masz rację Basiu, ale dzięki takiemu świadectwu jesteśmy w stanie wyobrazić sobie ową skalę wyzysku...
UsuńPrzyglądając się bohaterom obrazów myślałam jakie to smutne być uwięzionym w zwojach materiałów, falbankach, żabotach, sztywnych kołnierzykach, perukach... Każda z tych postaci wydaje się być częścią wyposażenia tych przebogatych wnętrz...
Mam w zanadrzu jeszcze kilka innych zamkowych komnat. W jednym z nich padałam bez zmysłów, kiedy znalazłam się w bibliotece....
Ech! A w rzeczywistości to pewnie tak ładnie nie wyglądam...
Buziaki, cmoki i ćmoki :)))*
A właśnie, że wyglądasz! XD
UsuńDziękuję Basiu
UsuńTakie słowa pokrzepiają mnie na duchu i nie jest ważne jak naprawdę wyglądam.
Jak zawsze ściskam mocno :)
Przepych, luksus, wyszukane wnetrza, piekne ale tez wole takie skromniejsze, ale przeciez nie oto chodzi, mozna w takich miejscach zaznajomic sie , poznac tamte czasy ktore juz nie wroca, my sobie inaczej zyjemy , chyba wole nasze swobodniejsze zycie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobaja Twoje odbicia w lustrach. Buziak!
Ech! Jak to dobrze, że nie żyjemy w czasach krynolin i nie skrępowane jesteśmy gorsetami i innymi oplatającymi ciało rusztowaniami...
UsuńOdbicia w lustrach też mi się podobają szczególnie zaś to w sypialni pod baldachimem.
Buziak dla Ciebie także !
Wspaniale jest odwiedzić takie historyczne miejsca wielkich ludzi:) bardzo przyjemny blog, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zapraszam i pozdrawiam :)
UsuńJakieś 7 lat temu byłam w Malmaison. Chciałam zobaczyć ogród różany Józefiny, bo ona kochała róże i przyczyniła się w dużym stopniu do powstania grupy róż powtarzających kwitnienie. Za jej czasów były tylko takie róże, które kwitną krótko na początku lata, a ona chciała, by kwitły przez cały czas... Niestety, grządki z różami były dość mocno zaniedbane, ale ogród w ogóle i muzeum wynagrodziły mi z nawiązką to małe rozczarowanie. Dzięki za miłe wspomnienie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOgród różany nadal istnieje i zapewne jest przepiękny w porze kwitnienia, niestety ta najpiękniejsza pora zawsze mi "umyka"
UsuńPozdrawiam serdecznie :)