poniedziałek, 14 marca 2016

Cypr - porty w Larnace



    O Larnace można powiedzieć, że jest miastem portów i to tych najważniejszych na Cyprze. Znajduje się tutaj międzynarodowy port lotniczy obsługujący kilka milionów pasażerów rocznie oraz porty morskie.
    Z samej tylko Wielkiej Brytanii do Larnaki przylatują samoloty z dwunastu lotnisk. Ale to nic dziwnego skoro w tysiąc osiemset siedemdziesiątym ósmym roku Anglia objęła w posiadanie Cypr i nadal jest właścicielem suwerennych terytoriów Akrotiri i Dhekelia z własnymi pilnie strzeżonymi bazami lotniczymi.
I niech nikt nie porywa się na robienie jakichkolwiek zdjęć w pobliżu, bowiem może to go kosztować nie tylko utratę aparatu fotograficznego.
    No cóż, ze względu na liczne najazdy, historycznie Cypr był krajem emigracyjnym i tak jak w przypadku wszystkich brytyjskich kolonii, wielu Cypryjczyków migrowało do Wielkiej Brytanii, a także innych państw anglojęzycznych takich jak Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Australia, Republika Południowej Afryki. Badania potwierdzają, że liczba osób pochodzenia cypryjskiego przebywających poza granicami kraju równa jest połowie liczby jej mieszkańców. Liczba emigrantów zwiększyła się w sposób znaczący po konflikcie grecko-tureckim z początku lat siedemdziesiątych i podziałem wyspy na dwa byty państwowe.
    Myślę, że każdy turysta przybywający na wyspę odnosi wrażenie, że Brytyjczycy czują się na Cyprze jak u siebie w domu, a język angielski  jest tu tak samo ważny jak język grecki.





     Ale wróćmy do portów morskich, o których wspominałam już we wcześniejszych postach. Naszym ulubionym był port rybacki, do którego zaglądaliśmy dwa razy dziennie, rankiem wyruszając na wycieczkę i wieczorem wracając z niej.
    W zimie jest tam spokojnie. Więcej kutrów stoi na przystani niż wypływa w morze. A może się mylę, może rybacy wyruszają na połowy przed wschodem słońca albo w jeszcze innych porach. Tak czy owak codziennie widzieliśmy tam niewielką grupkę poławiaczy. Zazwyczaj przeglądali sieci, czyścili je z alg i układali na powrót w specjalnych torbach. 









    Któregoś ranka na przystani spotkaliśmy Polaka, który od dwóch miesięcy mieszkał w pobliskim apartamencie hotelowym z żoną i córką. Lubił przychodzić do portu i obserwować nie tylko ludzi ale i koty.
     Kiedy robiłam zdjęcia kociej rodzinie składającej się z dwojga kocich rodziców i dwójki kocich dzieci, podszedł do nas i zaczął o nich opowiadać. Okazało się, że jeszcze poprzedniego dnia było troje kociąt. Według niego najsłabsze już nie żyło. Zwrócił naszą uwagę na wygląd młodych i zachowanie się całej czwórki przy posiłku.
    Zaraz przed naszym przyjściem rybacy dali im rybę, którą tylko jeden kociak podgryzał od strony ogona. Ryba leżała do góry brzuchem i dostawała drgawek kiedy próbował wgryźć się w nią swoimi ostrymi ząbkami. Ojciec siedział w pewnym oddaleniu leniwie obserwując, a matka ostrożnie, zza słupka, od czasu do czasu, atakowała rybę pazurkami od strony głowy sprawdzając czy ta żyje. Podobno poprzedniego dnia ofiara ugryzła kotka w język i nie chciała puścić. Drugi malec krążył wokoło i nie śmiał tknąć zdobyczy zanim jego zdecydowanie większy, silniejszy i lepiej odżywiony brat się nie posili. Smutny to był widok, ale tak właśnie natura dokonuje selekcji. Najprawdopodobniej tylko jedno z kocich dzieci przeżyje.







    Kolejnym portem w Larnace jest przystań jachtowa, do której turyści tacy jak my nie mają wstępu ale cumujące jachty mogą oglądać ze specjalnie do tego celu wybudowanej kładki. W sobotni ranek na przystani było dość gwarno z powodu zajęć z młodzieżą, zapewne uczniami jakieś szkoły morskiej. Obserwowaliśmy naukę wiosłowania na dwóch wielkich łodziach. Brak umiejętności śmieszył nas nieco. Wioślarze na głośne komendy reagowali różnie i posuwali się do przodu zdecydowanie za wolno. 

























    Na końcu mola po przeciwnej stronie stały statki wycieczkowe, między innymi Aquarium Bar Cafe, a przed nim tablica ze słynnym logo Tripadvisora.


    Za portem jachtowym na długości około czterech i pół kilometra ciągnie się kolejny, drugi co do wielkości na Cyprze port morski (kod CYLCA). Przed jego rozbudową, do tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego trzeciego roku, przyjmowano tam głównie ropę naftową. Dzisiaj możliwy jest transport zarówno jednej, małej przesyłki jak również całego kontenera pełnego palet z towarem.
   Jak już wspominałam w jednym z postów, miejsce to od strony lądu ogrodzone jest betonowym murem zwieńczonym drutem kolczastym.

Larnaka, styczeń 2016 rok

2 komentarze:

  1. Mam wielką słabość do portów, a szczególnie do świeżej rybki prosto z rybackiego kutra. Mniam, mniam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie, taka w nadmorskiej tawernie najlepiej smakuje :)

      Usuń