Antibes leży na północy przylądka
o tej samej nazwie (Cap d’Antibes). Ze
wschodniej, nadmorskiej jego części, rozciąga się widok na Zatokę Aniołów i Niceę. Źródła
podają, że miasto zostało założone w piątym, lub w czwartym wieku przed
Chrystusem przez Fokajczyków z Marsylii, którzy osiedlili się tam
około sześćsetnego roku przed naszą erą. Miastu nadali nazwę Antipolis, co z języka greckiego
oznacza – miasto naprzeciwko, a to z racji swojego położenia na brzegu,
naprzeciw Nicei. Jednak ta interpretacja ponoć jest błędna, jako że Nicea została
założona później. Opierając się na tekstach z drugiego wieku Antipolis oznaczać
miało miasto na brzegu, naprzeciw Korsyki.
Niezwykle ciekawej i długiej historii Antibes nie będę przytaczać, pokażę jedynie kilka miejsc, których w poprzednich postach, z uwagi na ich obszerność, nie udało mi się zmieścić.
Latem, najwięcej przyjemności, sprawiają nie tylko kąpiele i wylegiwanie się w słońcu, ale i spacer po murach obronnych otaczających starą część miasta, z których roztacza się wspaniały widok na morze i nadmorskie plaże. Uwagę przyciągają urokliwe wille usytuowane przy promenadzie, albo też luksusowe posiadłości na wschodnim brzegu Cap d’Antibes.
Fortyfikacje w czasach Ludwika XIV przebudował słynny francuski inżynier wojskowy i architekt, marszałek Francji oraz ekonomista Sébastien le Prestre markiz de Vauban.
Niezwykle ciekawej i długiej historii Antibes nie będę przytaczać, pokażę jedynie kilka miejsc, których w poprzednich postach, z uwagi na ich obszerność, nie udało mi się zmieścić.
Latem, najwięcej przyjemności, sprawiają nie tylko kąpiele i wylegiwanie się w słońcu, ale i spacer po murach obronnych otaczających starą część miasta, z których roztacza się wspaniały widok na morze i nadmorskie plaże. Uwagę przyciągają urokliwe wille usytuowane przy promenadzie, albo też luksusowe posiadłości na wschodnim brzegu Cap d’Antibes.
Fortyfikacje w czasach Ludwika XIV przebudował słynny francuski inżynier wojskowy i architekt, marszałek Francji oraz ekonomista Sébastien le Prestre markiz de Vauban.
Przy odrobinie szczęścia można
zaprzyjaźnić się z mewą siwą (Larus
canus), dużym gatunkiem ptaka wodnego z rodziny mewowatych, który potrafi z
powietrza skoczyć do wody i zanurkować na głębokość jednego metra w
poszukiwaniu pożywienia. Mewa siwa, w zależności od pory roku, żywi się głównie
bezkręgowcami, śniętymi rybami, małymi płazami i gryzoniami a także jagodami i
nasionami. Pokarm roślinny stanowi jedynie uzupełnienie diety. Ptaki szukają
pokarmu również na wybrzeżach i mulistych brzegach. Dzięki zagiętemu dziobowi
wyłapują robaki, które są pożądaną, ale trudniej dostępną dla mew ofiarą.
Zdarza się, że zjadają ptasie jaja i pisklęta mew i rybitw oraz odpadki
pozostawiane przez ludzi.
Głównym portem w Antibes jest Port Vauban, według danych z 2009 roku największy port jachtowy w Europie, który może przyjąć ponad tysiąc pięćset jednostek pływających o ponad pięćdziesięciometrowej długości. Znany jest przede wszystkim z nabrzeża miliarderów (quai des milliardaires), przy którym cumują najpiękniejsze jachty świata, takie jak Phocéa libańskiej businesswoman Mouny Ayoub, luksusowa Lady Moura arabskiego biznesmena Nassera Al-Rashid, Aquarama III rosyjskiego polityka i biznesmena Romana Kopine, Octopus amerykańskiego informatyka Paula Allena, współzałożyciela Microsoftu, Kingdom 5KR arabskiego księcia Al Walida Ben Talala, Pelorus - luksusowy jacht za trzysta milionów dolarów kupiony w 2011 roku przez Davida Geffena dla Romana Abramovitcha, Indian Empress, którego właścicielem jest indyjski biznesmen Vijay Mallya, również właściciel ogrodu botanicznego Grand Jardin, jedynej prywatnej posiadłości na wyspie Sainte-Marguerite, należącej do archipelagu Îles de Lérins.
Obok Portu Vauban znajduje się Stary
Port, okolony murami, na których to przysiadłam ze zmęczenia, ale po
uzupełnieniu płynów i małym co nieco siły wróciły mi na nowo.
Z portu Vauban można zrobić sobie
wycieczkę do szesnastowiecznego Fortu
Carré, skonstruowanego za czasów Henryka II. Jego budowę długo przypisywano
francuskiemu wojskowemu François de
Mandon, który nazywał siebie Monsieur
de Saint-Rémy. W rzeczywistości
pierwszym konstruktorem fortu był inżynier wojskowy Jean
de Renaud, zwany również Monsieur
de Saint-Rémy. Obaj
pochodzili z Saint-Rémy-de-Provence. Jean de Renaud był panem
Saint-Rémy
i jego rodzina posiadała swoją własną kaplicę w kolegiacie Saint-Martin. To
nazwisko, czy też pseudonim, wspólne dla obu Prowansalczyków, doprowadziło do błędu
przypisania konstrukcji dziewiętnastowiecznych murów obronnych Saint-Paul-de-Vence
właśnie François de Mandon.
Na wzgórzu znajdowała się niegdyś kaplica Saint-Laurent, którą wyburzono, ale jej nazwę przeniesiono na centralną wieżę Fortu Carré, zwaną dzisiaj Tour Saint-Laurent. Fort, jako budowla obronna służyła ponad trzy wieki. Atakowano ją dwukrotnie, podczas wojen religijnych w 1591 roku oraz w czasie wojny o sukcesję austriacką.
Sébastien Le Prestre markiz de Vauban, wizytując Antibes w latach osiemdziesiątych siedemnastego wieku, sporządził kilka planów i listę prac niezbędnych do wykonania w celu lepszej obrony miasta z portu Vauban i Fortu Carré, którego kształtu nie zmienił.
Na wzgórzu znajdowała się niegdyś kaplica Saint-Laurent, którą wyburzono, ale jej nazwę przeniesiono na centralną wieżę Fortu Carré, zwaną dzisiaj Tour Saint-Laurent. Fort, jako budowla obronna służyła ponad trzy wieki. Atakowano ją dwukrotnie, podczas wojen religijnych w 1591 roku oraz w czasie wojny o sukcesję austriacką.
Sébastien Le Prestre markiz de Vauban, wizytując Antibes w latach osiemdziesiątych siedemnastego wieku, sporządził kilka planów i listę prac niezbędnych do wykonania w celu lepszej obrony miasta z portu Vauban i Fortu Carré, którego kształtu nie zmienił.
Spacerując po promenadzie,
warto przyjrzeć się prowansalskim domom, wśród których stoi dom malarza abstrakcjonisty pochodzenia
rosyjskiego Nicolasa de Staëla.
W ramach odpoczynku od palącego
słońca, można zajrzeć do Muzeum Picassa,
które mieści się przy nadmorskiej promenadzie w zamku Grimaldi. Niestety wewnątrz
nie można robić zdjęć.
Warto także pospacerować uliczkami
Antibes, nieco oddalonymi od morza. Od Placu
generała de Gaulle’a przy którym
stoi Grand Hotel, można znowu pójść w stronę morza szerokim bulwarem Alberta I do skweru Alberta I, na którym króluje prowansalska gra w kule/bule pétanque. Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć
w okolicy bastionu Saint-André.
Wszystkich, których Antibes
interesuje ze względów turystycznych nie będę zanudzać szczegółami. W sieci
można znaleźć wiele informacji na temat tej fantastycznej miejscowości
wypoczynkowej.
Antibes, 10 września 2016 roku
Z pięknej Twojej fotorelacji wyczuwam przyjemne lenistwo nadmorskiego krajobrazu. Robi się cieplej.
OdpowiedzUsuńW tak magicznym miejscu, nawet najwybredniejsze gusta znajdą coś dla siebie.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Tyle słońca na zdjęciach. Pięknie.
OdpowiedzUsuńEch, słoneczne Antibes! Jest co robić w tym mieście!
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń