Pólko to zielona przestrzeń nad rzeką Supraśl. Można tam dojść mało znaną turystom drogą leśną, od strony stawów, wchodząc do lasu przy Pięciu Dębach lub też dojechać autem od szosy białostockiej.
Latem, na Pólku można rozbić namiot i spędzić kilka dni z dala od zgiełku miasta. Teren dobrze przygotowany jest na takie biwaki, trawa krótko przycięta, stoły z ławami, kosze na śmieci… i co najciekawsze śmieci po biwakowaniu raczej się nie znajduje, jedynie gdzieniegdzie na pewnej ścieżce papier toaletowy, który wsiąknie w ziemię po kilku opadach deszczu.
Na Pólku można palić ogniska. Jest to atrakcyjny teren dla rybaków, którym nie przeszkadza niepogoda. Można ich spotkać niemal każdego dnia.
Lubię tam chodzić na spacery z psem, albo jeździć tamtędy rowerem.
Dzisiaj zdumiała mnie ilość wody na łąkach. Na Pólku nie byłam od kilku dni i nie przypuszczałam, że rzeka wystąpiła z brzegów i wylała się na pastwiska po stronie Studzianek, zalała także rybacką ścieżkę, którą często wędrowałam z Mahoniem…
Na zielonej przestrzeni rozpoznałam niewielkie czerwone auto, które widywałam kilka razy latem. Należało do młodej kobiety, która podczas letnich weekendów obok zadaszonego stołu rozbijała mały namiot i spędzała tam dwa trzy dni. Widywałam ją zazwyczaj czytającą książkę. Nie widziałam, żeby ktoś jej towarzyszył. Dzisiaj także była sama i także czytała książkę.
Dzisiaj zdumiała mnie ilość wody na łąkach. Na Pólku nie byłam od kilku dni i nie przypuszczałam, że rzeka wystąpiła z brzegów i wylała się na pastwiska po stronie Studzianek, zalała także rybacką ścieżkę, którą często wędrowałam z Mahoniem…
Na zielonej przestrzeni rozpoznałam niewielkie czerwone auto, które widywałam kilka razy latem. Należało do młodej kobiety, która podczas letnich weekendów obok zadaszonego stołu rozbijała mały namiot i spędzała tam dwa trzy dni. Widywałam ją zazwyczaj czytającą książkę. Nie widziałam, żeby ktoś jej towarzyszył. Dzisiaj także była sama i także czytała książkę.
Byłam zachwycona rzeką i robiłam zdjęcia. Pies radośnie biegał po wykoszonej polanie, węszył tu i ówdzie, czasami zaglądał w zarośla. Nie specjalnie zwracałam
na niego uwagę, bo nie stanowił zagrożenia. Byłam całkowicie pochłonięta
pejzażem. W pewnym momencie mój pies wybiegł z zarośli cały ociekający żółtymi
fekaliami. Co czułam, chyba nie muszę mówić!
Zakasałam rękawy, zaciągnęłam psa
na zalane wodą kąpielisko i zabrałam się do mycia pupila. Do rzeki nie udało mi
się go wepchnąć, ale za to udało mi się jako tako wyczyścić sierść, a potem
kilkakrotnie na przemian piaskiem i wodą ręce…
Nie miałam ręcznika, więc wymyśliłam mu zabawę na trawie, żeby mógł się porządnie otrzepać i wytarzać. Nie wracaliśmy tą sama drogą do domu, tylko leśnymi ścieżynami, trasą około siedmiu kilometrów. Chciałam koniecznie sprawdzić moje borowikowe miejsca. Niestety podgrzybki już się skończyły, a borowików jeszcze nie było. Kiedy zastanawiałam się czy przy tak długotrwałych opadach deszczu w ogóle wyrosną, oczom moim ukazał się jeden wielki dorodny prawdziwek.
Nie miałam ręcznika, więc wymyśliłam mu zabawę na trawie, żeby mógł się porządnie otrzepać i wytarzać. Nie wracaliśmy tą sama drogą do domu, tylko leśnymi ścieżynami, trasą około siedmiu kilometrów. Chciałam koniecznie sprawdzić moje borowikowe miejsca. Niestety podgrzybki już się skończyły, a borowików jeszcze nie było. Kiedy zastanawiałam się czy przy tak długotrwałych opadach deszczu w ogóle wyrosną, oczom moim ukazał się jeden wielki dorodny prawdziwek.
Po powrocie do domu, na trawie w ogrodzie, zrobiłam psu kolejną kąpiel…
Psa na Pólku nie fotografowałam, ale zrobiłam kilka zdjęć rozlewiskom rzeki Supraśl. Pokażę także kilka innych zdjęć tego miejsca, ale zrobionych latem, kiedy poziom wody utrzymywał się w korycie…
Psa na Pólku nie fotografowałam, ale zrobiłam kilka zdjęć rozlewiskom rzeki Supraśl. Pokażę także kilka innych zdjęć tego miejsca, ale zrobionych latem, kiedy poziom wody utrzymywał się w korycie…
Rzeka dzisiaj - wrzesień, początek jesieni
Rzeka w pierwszych dniach września
A na stawie kaczek już dzisiaj nie widziałam, nie widziałam także czapli, które od jakiegoś czasu mieszkają nad stawami od strony lasu. Na pewno widziałam tam czaplę siwą i białą. Wydaje mi się, że przylatują na okres spuszczania wody ze stawów. Zresztą siąpił deszcz i na dodatek przyplątał się do nas pies, którego Mahoń odpędzał oburkiwaniem i zabieganiem mu drogi...
Piękna jest Twoja rzeka w tylu różnych ujęciach. Psy uwielbiają śmierdzące miejsca. Kiedyś z moim było podobnie. Na szczęście łatwo go było umyć za pomocą węża ogrodowego. Co do prawdziwka, to w tym roku nie znalazłem nawet najmniejszej kurki. Fajnie, że Tobie się udało. Lubię robić grzybom fotki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZachwycam się rzeką o każdej porze roku.
UsuńA mój pies po raz pierwszy w swoim życiu wytaczał się w czymś takim co ledwo dało się wyczyścić. Nie mogłam znieść zapachu, szorował go mąż w kilku kąpielach. Tym razem wypadło na mnie.
Jeżeli będzie nadal tak padać, u nas cały wrzesień deszczowy z krótkimi przebłyskami bezdeszczowej pogody ale nie słońca, to grzybów pewnie nie będzie...
Uściski przesyłam :)
Pięknie... jak w raju...
OdpowiedzUsuńCzytałam i.. z każdym zdaniem bardziej i bardziej pragnęłam się tam znaleźć...
Oaza spokoju ;-)))
Podoba mi się Twój ostatni jesienny post.
UsuńWpisałam Twojego bloga do moich blogów zaprzyjaźnionych.
Dziękuję za ciepłe słowa komentarza. Zapraszam i pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję...
Usuńto bardzo buduje... gdy komuś się podoba, gdy do kogoś trafia...
dziękuję
Najbardziej z całej przygody podobał mi się...borowik :-) Ale rozlewisko i jego majestat, spokój i przyroda to cos co lubię. Ale dzisiejsza pogoda nie nastraja mnie do spacerów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozlewiska rzeki nie jak nie pasują do Twoich dzisiejszych podróży. Obejrzałam zdjęcia na Facebooku i wspomniałam moją przygodę w magicznej Barcelonie :)
UsuńŚciskam serdecznie :)
Bardzo lubie takie lazegowanie, nie lubilabym takiego psiego wytarzania sie...masz w Supraslu "superasna" rzeke. Zaintrygowala mnie ta pani z czerwonego samochodu...ja pewnie bym do niej podeszla.
OdpowiedzUsuńSciskam serdecznie
Psia natura jest nieprzewidywalna...
UsuńRozmawiałam chwilę z panią z czerwonego autka latem, kiedy nabierała wodę z rzeki do dwóch dużych plastikowych baniaczków...
Buziaki :)
Wspaniałe widoki, piękne zdjęcia, okolice Supraśla to magiczne obrazy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam także ciepło :)
UsuńUrokliwa okolica, skłaniająca do włóczęgostwa w pozytywnym znaczeniu, tuż za progiem domu.
OdpowiedzUsuńCóż- przygoda Mahonia, nie do pozazdroszczenia, ale zwiastuny grzybobrania obiecujące.
Pozdrawiam serdecznie
Okolica rzeczywiście jest urokliwa i jeżeli ktoś lubi las, rzekę, to wędrując odbiera tylko "pozytywne fluidy"
UsuńNa moich terenach do tej pory w tym roku prawdziwki występowały rzadko, mam nadzieję, że początkach października nastąpi wysyp tych królewskich grzybów.
Ściskam serdecznie
Darz grzyb
UsuńMalownicze miejsca,można się rozmarzyć......Bardzo ładnie fotografujesz przyrodę Ewo.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńEwuś.
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo ładne, urocze miejsca. Bardzo brakuje mi wody, czego nie zrekompensują mi góry.
Mieszkając na Dolnym Śląsku raz jeden widziałem parę żurawi, która zagościła w Stanowicach koło Strzegomia będąca przelotem. Zatrzymałem się, zsiadłem z roweru by zrobić zdjęcie, ale... żurawie odfrunęły na bezpieczną odległość ode mnie.
"Fajną" miałaś przygodę ze swoim Mahoniem. Helios tylko raz zrobił mi psikusa. W polach na spacerze wytarzał się w zdechłej żabie. Przez dwa dni nie mogliśmy pozbyć się "zapachu", mimo dokładnej jego kąpieli. Być może była to dla niego także niemiła przygoda, ponieważ od tamtej pory omija wszelką padlinę. Jak wiem, większość psów lubi potarzać się w czymś niezbyt pachnącym.
Proszę zamieść zdjęcie swojego Mahonia.
Pozdrawiam serdecznie i ciepło z zimnego i mokrego Wałbrzycha. :)))))
O Mahoniu piszę i robię mu zdjęcia przy okazji moich z nim spacerów. Podaję kilka linków, być może któryś wpis Cię zainteresuje:
Usuńhttp://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2012/12/smutek.html
http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2013/03/niebieska-przygoda.html
http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2013/03/wiosna-tuz-tuz.html
http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2011/12/kartki-z-pamietnika-zezet.html
http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2011/12/kartki-z-pamietnika-nasze-smutki.html
A wody u nas pod dostatkiem jak widzisz na zdjęciach. Deszczowy wrzesień poczynił zapasy. W sobotę i w niedzielę będę trochę bliżej Ciebie, bo w Krakowie i w Wieliczce, ale o tym opowiem po powrocie...
Ściskam serdecznie :)
Ewo, powinnaś wydać album zdjęć z Supraśla i okolic!!!! chyba nikt tego piękniej nie sfotografuje :)))
OdpowiedzUsuńWitaj Agnieszko
UsuńTo nie lada komplement w piątkowy poranek. Dziękuję!
Blog jest jedynym miejscem, w którym "sprzedaję" to co lubię, gdzie indziej nie potrafię.
Nie mam takiej siły przebicia jak inni...
Buziaki przesyłam i miłego dnia życzę :)
Oczom nie wierzę ... Pani jest naprawdę na tyle tępa,żeby w takim wieku robić TAKIE błędy stylistycznie i interpunkcyjne?
OdpowiedzUsuńOczom nie wierzę ... Pani jest naprawdę na tyle tępa, żeby w takim wieku robić TAKIE błędy stylistycznie i interpunkcyjne?
UsuńJa też oczom nie wierzę, bo one często widzą to co chcą widzieć.
Człowiek to istota omylna, niestety.
Przepraszam Agnieszko, że uraziłam Twoje doznania estetyczne. A nad tępotą mojego umysłu nieustannie pracuję. Pozdrawiam i proszę o korektę.