Upłynęło kilka godzin zanim dojechaliśmy do Biecza z Krynicy Zdroju chociaż do pokonania mieliśmy zaledwie sześćdziesięciokilometrowy odcinek drogi. Musieliśmy zatrzymać się w kilku wsiach ażeby obejrzeć cenne zabytki architektury drewnianej no i zwiedzić renesansowy kasztel w Szymbarku gdzie też urządziliśmy sobie piknik. Posiłek nie był wykwintny, jako że na sanatoryjny suchy prowiant składało się kilka kromek chleba, dwie małe konserwy z pasztetem drobiowym i mielonką oraz w sumie cztery plastry żółtego sera. Taki obiadek w dawnej posiadłości Gładyszów to była nie lada gratka. Zajadaliśmy się kanapkami i obserwowaliśmy okolicę, Ryszard jak zwykle miał ze sobą lornetkę, ja nie koniecznie lubię ten przyrząd optyczny ponieważ zawsze muszę się namęczyć dostosowując rozstaw obiektywów lunet do rozstawu moich oczu...
Było już po godzinie szesnastej kiedy zjechaliśmy do Biecza, pora dnia dość późna jak na połowę września, ale też i przyjemna bowiem światło słoneczne padające pod znacznie mniejszym kątem niż na przykład w południe nadaje otoczeniu ciepłe barwy i wydłuża cienie...
Na temat przebogatej historii, wielu ciekawych legend i zabytków królewskiego Biecza nie będę się wymądrzać. Internet podaje mnóstwo informacji o tej niekwestionowanej perle Podkarpacia, którą byliśmy autentycznie urzeczeni. Ograniczę się jedynie do krótkich opisów miejsc prezentowanych na zdjęciach i zachęcam do bliższego poznania historii miasta, zwiedzanie którego rozpoczęliśmy od rynku gdzie też zaparkowaliśmy samochód...
Przejechaliśmy most na rzece Ropie zjeżdżając z drogi krajowej numer dwadzieścia osiem zwanej trasą karpacką w ulicę Grunwaldzką, później w Węgierską i Grodzką, która to z jednej strony zamyka prostokątny rynek miejski wpisany w wydłużoną elipsę naturalnie ukształtowanego wzgórza.
Charakterystyczną budowlą centrum jest oczywiście wieża ratuszowa widoczna na długo przed wjazdem do Biecza. Ma pięćdziesiąt osiem metrów wysokości i jest przyklejona do ratusza - pierwotnie była to budowla gotycka, która zawaliła się grzebiąc w ruinach młodego trębacza. Przyczyną złego stanu wieży była słaba kondycja finansowa miasta z uwagi na ogromne podatki. Nową wieżę w stylu późnogotyckim, wybudowano w drugiej połowie piętnastego wieku z funduszy przekazanych Radzie Miejskiej przez Marcina Kromera, którego nazwiskiem mianowano ulicę równoległą do ulicy Grodzkiej.
Wieżę ozdobiono techniką sgraffito. Na ścianie zachodniej widnieje wmurowany orzeł zygmuntowski z łacińską inskrypcją, pod nim herb starostów i kasztelanów bieckich, a obok herb Marcina Kromera - słabo widoczne na zdjęciu. Na ścianie wschodniej zaś znajduje się szesnastowieczna tarcza zegarowa z dwudziestoczterogodzinnym podziałem - dobrze widocznym na jednym ze zdjęć.
Wieża w trzech dolnych kondygnacjach kwadratowa, w trzech górnych ośmioboczna zakończona jest galeryjką przykrytą baniastym, ośmiobocznym, barokowym hełmem zwieńczonym latarnią.
Dzisiaj ratusz, siedziba władz miejskich to połowa dawnej budowli przebudowana w latach tysiąc osiemset dwadzieścia-osiemset trzydzieści w stylu klasycystycznym z nową wschodnią fasadą. W najniższej piwnicy wieży znajduje się loch zwany turmą, gdzie na ścianach do dziś zachowały się napisy wyryte przez skazańców...
Minęliśmy Dom Zbója Becza cofając się do ulicy Węgierskiej, do baszty i dawnych murów obronnych, które w wielu partiach miasta zachowały się do dzisiaj w dobrym stanie.
Pierwsze wzmianki o Bieczu pochodzą z pierwszej połowy jedenastego wieku. Pierwotna osada zlokalizowana była w odległości około pięciuset metrów na południowy zachód od późniejszego miasta. Około połowy trzynastego stulecia osada otrzymała prawa miejskie i nowe miasto otoczone zostało murem.
Pierwsze wzmianki źródłowe o murach pochodzą z tysiąc trzysta dziewięćdziesiątego dziewiątego roku. Wówczas to król Władysław Jagiełło zobowiązał okoliczną ludność do ich naprawy, a później zaś w zależności od potrzeb zmieniającej się techniki wojowania gruntowne prace przy fortyfikacjach prowadzone były w drugiej połowie czternastego wieku, a ostatnie w czasie najazdu szwedzkiego.
W miarę upływu czasu system obronny tracił znaczenie.
Okazały fragment murów wraz z basztą otacza miasto od południowego-zachodu.
W kompleks południowy murów obronnych wkomponowany jest Dom z Basztą z tysiąc pięćset dwudziestego trzeciego roku - renesansowa piętrowa kamienica Barianów-Rokickich (z odbudowaną attyką), zwaną Starą Apteką. W Domu z Basztą znajduje się muzeum prezentujące aptekarstwo, instrumenty muzyczne, rzeźbę i malarstwo (XV-XVII w), kulturę mieszczańską (XIX-XX w) oraz rzemiosło.
Od zachodu widoczne są fortyfikacje Bramy Górnej wraz z Barbakanem.
Dalsze fragmenty otaczają miasto od strony północnej z dzwonnicą, niegdyś basztą obronną obsługiwaną przez cech rzeźników, kaplicą świętej Barbary, starą plebanią i dalszymi partiami murów z odrestaurowaną Basztą Kowalską, w której znajduje się Galeria Malarstwa, czynna tylko do godziny piętnastej.
Od strony wschodniej i północnej widoczne są ślady fosy wzmacniającej obronność murów.
W północno-wschodniej części miasta zachowały się resztki murów z częścią baszty kwadratowej oraz od wschodu fragmenty tak zwanej Bramy Niżnej.
Dalsze fragmenty obwarowań zachowały się w południowo-wschodniej części miasta koło gotyckiego szpitala i budynku grodu starościńskiego.
Fundamenty murów obronnych zachowały się niemal w całości w partiach ziemnych. W drugiej połowie ubiegłego stulecia przeprowadzono konserwację obwarowania wraz z Barbakanem...
Jednym z ważnych towarów handlowych było wino węgierskie. Król Jan Kazimierz pozwolił zbudować w Bieczu dwie piwnice na jego przechowywanie (obiekt tuż za Domem z Basztą). Z biegiem lat, kiedy trunek ten stawał się coraz bardziej pospolitym napojem Biecz otrzymał prawo składu na wino węgierskie. Największe rozmiary handlu tym towarem przypadają na wieki szesnasty i siedemnasty. Zachowane do dzisiaj duże piwnice zawsze wypełnione były winem o czym świadczą przeprowadzane kontrole, na przykład ta z tysiąc sześćset osiemnastego roku wykazała trzysta trzydzieści jeden beczek. Pod koniec siedemnastego wieku handel winem prowadzony był już na mniejszą skalę. Beczka na zdjęciu o pojemności dziewięciu tysięcy litrów pochodzi z dziewiętnastego stulecia.
W starej części Biecza na uwagę zasługuje jeden z najświetniejszych zabytków sakralnej architektury gotyckiej w Polsce - trójnawowy kościół konstrukcji halowej z dwoma rzędami kaplic po obu stronach naw bocznych - Kolegiata Bożego Ciała. Wszystkich zainteresowanych tą niezwykle piękną budowlą odsyłam chociażby do Wikipedii, która podaje wiele ciekawych informacji na jej temat. Mnie absolutnie zachwyciło w niej wszystko, zarówno zewnętrze jak wnętrze z licznymi, cennymi zabytkami sztuki sakralnej, wspaniałe prezbiterium u wejścia z piętnastowieczną tęczą ze sceną ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, z ostrołukowym sklepieniem kolebkowym, z bogato rzeźbionymi późnorenesansowymi stallami po bokach, z pulpitem muzycznym o dużej wartości ze względu na płaskorzeźby w dolnych partiach - jedynym takim w Polsce i w Europie...
Kościół był otwarty, i na długo przed godziną osiemnastą, o której rozpoczynała się wieczorna msza święta, gromadzili się wierni, w konfesjonałach spowiadali księża, a ja nie miałam odwagi włączyć lampy błyskowej żeby dokładniej sfotografować ołtarze ze wspaniałymi obrazami i rzeźbami, drewniany chór muzyczny z dziewiętnastowiecznymi organami oraz wiele innych godnych zapisania na karcie pamięci elementów wyposażenia świątyni i śladów słynnych Polaków związanych z historią miasta, których nagrobki, herby, epitafia, rzeźby, relikwie świętej Jadwigi umieszczono we wnętrzu...
Jak już wspominałam wyżej obok kościoła znajduje się późnogotycka piętnastowieczna dzwonnica, służąca jako baszta, którą opiekował się cech rzeźników, obok niej kaplica świętej Barbary i Stara Plebania, której zachodnia część stanowi fragment muru obronnego. Na murze otaczającym kościół od południa umieszczono węgierskie figury przedstawiające Apostołów...
Spacerując po średniowiecznej części Biecza próbowaliśmy wyobrazić sobie ludzi żyjących w tamtych czasach, ich życie codzienne bez dzisiejszych mediów, bez zawrotnie szybkiej możliwości komunikowania się...
Królewskie miasto Korony Królestwa Polskiego, które swój okres rozkwitu przeżyło w wiekach czternastym i piętnastym wydawało się być uśpione o tej porze dnia, czasami tylko ktoś przemykał do kościoła przez późnorenesansową bramkę w murze od strony ulicy Kromera...
Biecz, 12 września 2014 roku
Witaj Ewo. To ci Polska jest właśnie. Ten rynek, te domy, te zamki. Przedstawiłaś Biecz tak jak ja to widziałem oczami dziecka, gdy mieszkałem w Morągu, na Warmii i Mazurach. Mury obronne, baszty, kościół z czerwonej cegły... Jakie to wszystko podobne do siebie... Dziękuje.
OdpowiedzUsuńPołożenie zegara na Ratuszu, dość nietypowe. Zazwyczaj umieszczano je dość wysoko... Pozdrawiamy
Biecz autentycznie mnie zachwycił. Tutaj można przeprowadzać lekcje historii i historii sztuki.
UsuńUściski :)
To fakt. Jeśli się kiedyś wybierzesz do Moraga zobaczysz podobieństwa. Z tego wszystkiego zapomniałem dodać, ze widząc figurę Świętego Floriana - Patrona Strażaków i Kominiarzy, aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Byłem kiedyś Kominiarzem i wiem jak bardzo ważnym jest dla Nas Patronem. Każdy prawdziwy Kominiarz go ma. ( Nie mylić z Kominiarzami roznoszącymi kalendarze za złotówki). Jeszcze raz dziękuje :-)
UsuńNawet mam gdzieś zdjęcia z Morąga, ale papierowe. Jeździłam trochę po Warmii i Mazurach z moim synem, z ojcem, a także z przyjaciółką na wczasy z dziećmi. Wtedy jeszcze nawet nie myślałam o pisaniu bloga...
UsuńMamy w rodzinie Floriana, na stałe mieszka w Paryżu i jest bratem ciotecznym mojego syna...