W dwusetną rocznicę szturmu na Bastylię (1789-1989) uroczyście inaugurowano budynek opery przy Placu Bastylii, który powstał w miejscu dawnego zamku obronnego - w siedemnastym stuleciu zamienionego na ciężkie więzienie. A ponieważ była to druga opera Paryża, to nazwę pierwszej zmieniono z Opéra de Paris na Opéra Garnier lub Palais Garnier. Jej twórcą był francuski architekt Jean-Louis Charles Garnier (1825-1898). Jego liczne dzieła architektoniczne znajdują się nie tylko w Paryżu, ale także na prowincji i za granicą, w Monaco, Monte Carlo, Włoszech i Niemczech. O tych w Monaco i Monte Carlo wspominałam na blogu tutaj.
Uroczystej inauguracji Opery Paryża dokonał w styczniu 1875 roku prezydent Mac-Mahon. Charles Garnier miał wówczas 50 lat i awansował na oficera Legii Honorowej. Garnier lubił życie towarzyskie, był sympatyczny i serdeczny a ci, którymi się otaczał, ze znajomości tej czerpali korzyści.
Garnier miał kilka talentów, między innymi, regularnie pisywał artykuły do gazet nie tylko na temat architektury, ale i sztuki w ogóle. Jako pisarz, w swojej karierze, mógł poszczycić się wieloma publikacjami. Od 1883 roku należał do Towarzystwa Literatów Francuskich, założonego w 1838 z inicjatywy Honoré de Balzaca. W gronie pierwszych członków towarzystwa znaleźli się George Sand, Victor Hugo i Alexandre Dumas.
Jego niewątpliwie najwspanialszym dziełem jest gmach Opery Paryskiej, o którym wiemy bardzo dużo, a zatem nie będę powtarzać, kiedy, dla kogo i jak operę budowano, lecz zwrócę jedynie uwagę na kilka szczegółów dotyczących konstrukcji i mitu o wielkim siedmiotonowym żyrandolu.
Cesarzowa Eugenia (Impératrice Eugénie), żona Napoleona III, skrytykowała plany budowli mówiąc:
- Co to za styl? - To nie jest styl! - Ani styl grecki, ani Ludwik XV, a nawet nie Ludwik XVI!
Charles Garnier odpowiedział cesarzowej: - To styl na miarę naszych czasów! - Styl Napoleona III! - I narzekasz pani!?
Budynek Opery Garnier jest obowiązkowym punktem każdego programu zwiedzania Paryża, moim też bez względu na to ile razy tam byłam, jestem i będę. Dzisiaj operę, a w szczególności jej południową fasadę, pokażę w grudniowym słońcu, w porze lunchu, kiedy to z różnych miejsc wylegają na ulice ludziska w różnym wieku, nie brakuje też i turystów. W grudniowych promieniach słońca okupują także schody Palais Garnier. Często zgromadzeniu takiemu, swoim recitalem, czas umila jakiś artysta.
Główna fasada budynku wychodząca na Place de l’Opéra jest symetrycznie podzielona przez osiem par jońskich
pilastrów oraz dwa łuki łączące pary znajdujące się najbliżej krawędzi. Powyżej
rzędu pilastrów znajduje się bogata sztukateria, zaś cały obiekt wieńczy kopuła
oraz złote figury mitologicznych bohaterów.
Garnier sam wybrał czternastu
malarzy, mozaikarzy, jak również siedemdziesięciu trzech rzeźbiarzy do
dekoracji budynku. Na fasadzie południowej widzimy cztery główne grupy
rzeźbiarskie, od lewej do prawej:
- Poezja (ze swoimi palmami) - autor dzieła François Jouffroy
- Muzyka (ze swoimi instrumentami muzycznymi) - autor dzieła Eugène
Guillaume
- Taniec - kopia wykonana przez Paula Belmondo; oryginał nieco różniący się
od kopii, dłuta Jean-Baptiste Carpeaux, znajduje się w muzeum Orsay -
swego czasu nagie tańczące postacie wywoływały gniew purytanów; w nocy
z 26 na 27 sierpnia 1869 roku nieznany sprawca wylał na nie butelkę
atramentu
- Dramat liryczny (z umierającą ofiarą) - autor dzieła Jean-Joseph Perraud.
- Poezja (ze swoimi palmami) - autor dzieła François Jouffroy
- Muzyka (ze swoimi instrumentami muzycznymi) - autor dzieła Eugène
Guillaume
- Taniec - kopia wykonana przez Paula Belmondo; oryginał nieco różniący się
od kopii, dłuta Jean-Baptiste Carpeaux, znajduje się w muzeum Orsay -
swego czasu nagie tańczące postacie wywoływały gniew purytanów; w nocy
z 26 na 27 sierpnia 1869 roku nieznany sprawca wylał na nie butelkę
atramentu
- Dramat liryczny (z umierającą ofiarą) - autor dzieła Jean-Joseph Perraud.
Popatrzmy także na linię dachu. Na moich grudniowych zdjęciach nie widać kopuły i głębi za nią, gdzie nad sceną wznosi się najwyższa część budynku, w której umieszczono opuszczający scenografię dźwig blokowy. Element ten widoczny jest na moich zdjęciach robionych w lipcu z dachu Galeries Lafayette oraz prezentowanych także w blogowym poście tutaj.
Miedziana kopuła lśniąca zielenią,
usytuowana nad widownią, jest fałszywą kopułą. W środku znajduje się druga
kopuła a między nimi jest przestrzeń, w której, w czasie spektakli, chowany był
potężny żyrandol o wysokości ośmiu metrów, czyli dwóch pięter domu. Wykonany z
pozłacanego brązu i kryształu, posiada pięć koron i trzysta czterdzieści palników
gazowych zamienionych na żarówki elektryczne w 1881 roku. Otoczony jest
festonem z wisiorkami, upinanym w kilku miejscach motywami w kształcie liry.
Rysunek żyrandola wykonał Charles Garnier, a jego odlew zrealizowano w atelier de Lacarrière et Delatour.
Projekt żyrandola spotykał się z krytyką, mówiono, że jest nieciekawy, może zakłócać akustykę i przesłaniać widoczność. Ostatecznie, jako nie jedyne źródło światła, ważące bagatela, coś około siedmiu ośmiu ton, niezaprzeczalnie tworzy klimat i magię tego miejsca. W pierwszych dziesięcioleciach funkcjonowania opery utrzymanie i konserwacja żyrandola odbywała się poprzez wciąganie go w specjalnie do tego celu przeznaczoną przestrzeń, o czym wspomniałam wyżej. W późniejszym czasie orzeczono, że bezpieczniej i bardziej praktyczne będzie umieszczenie tego wielkiego systemu oświetlenia na poziomie orkiestry. Uwolniony w ten sposób szczyt budowli przekształcono i przysposobiono do sal prób.
Mit o upadku żyrandola.
W sieci, często powtarzana jest informacja o upadku wielkiego żyrandola w czasie trwania spektaklu Faust Gounoda, w dniu 20 maja 1896 roku. Nie jest to jednak prawda, bowiem chodzi tu o wypadnięcie odciążnika a nie całego żyrandola, podczas innego przedstawienia, opery Hellé a nie Fausta. Trzeba wiedzieć, że żyrandol podtrzymywany jest przez osiem stalowych lin i gdyby jedna z nich się zerwała, to pozostaje ich jeszcze siedem. Prawdą natomiast jest, że w nocy 20 maja 1896 roku, kabel elektryczny poprzez wielokrotne pocieranie pękł wywołując iskrzenie od którego stopił się żelazny drut jednego z odciążników. Ten potoczył się po suficie, a następnie po podłodze piątej galerii gdzie nikogo nie było, spadł na czwartą galerię i rozbił się w miejscu 11 i 13, gdzie przebywała konsjerżka - pasjonatka opery. Był to niestety wypadek ze skutkiem śmiertelnym.
Projekt żyrandola spotykał się z krytyką, mówiono, że jest nieciekawy, może zakłócać akustykę i przesłaniać widoczność. Ostatecznie, jako nie jedyne źródło światła, ważące bagatela, coś około siedmiu ośmiu ton, niezaprzeczalnie tworzy klimat i magię tego miejsca. W pierwszych dziesięcioleciach funkcjonowania opery utrzymanie i konserwacja żyrandola odbywała się poprzez wciąganie go w specjalnie do tego celu przeznaczoną przestrzeń, o czym wspomniałam wyżej. W późniejszym czasie orzeczono, że bezpieczniej i bardziej praktyczne będzie umieszczenie tego wielkiego systemu oświetlenia na poziomie orkiestry. Uwolniony w ten sposób szczyt budowli przekształcono i przysposobiono do sal prób.
Mit o upadku żyrandola.
W sieci, często powtarzana jest informacja o upadku wielkiego żyrandola w czasie trwania spektaklu Faust Gounoda, w dniu 20 maja 1896 roku. Nie jest to jednak prawda, bowiem chodzi tu o wypadnięcie odciążnika a nie całego żyrandola, podczas innego przedstawienia, opery Hellé a nie Fausta. Trzeba wiedzieć, że żyrandol podtrzymywany jest przez osiem stalowych lin i gdyby jedna z nich się zerwała, to pozostaje ich jeszcze siedem. Prawdą natomiast jest, że w nocy 20 maja 1896 roku, kabel elektryczny poprzez wielokrotne pocieranie pękł wywołując iskrzenie od którego stopił się żelazny drut jednego z odciążników. Ten potoczył się po suficie, a następnie po podłodze piątej galerii gdzie nikogo nie było, spadł na czwartą galerię i rozbił się w miejscu 11 i 13, gdzie przebywała konsjerżka - pasjonatka opery. Był to niestety wypadek ze skutkiem śmiertelnym.
To niecodzienne wydarzenie zainspirowało w 1910 roku Gastona Leroux do napisania powieści Upiór w operze z epizodem wielkiego żyrandola upadającego na publiczność. Wątek ten odnajdujemy także w balecie Marcela Landowskiego o tym samym tytule, z choreografią Rolanda Petit.
Godną uwagi jest fasada zachodnia opery o 157 metrowej długości, ze wspaniałym wejściem ozdobionym kolumnami z zielonego marmuru, z których dwie zwieńczone są rzeźbami z brązu orła cesarskiego, cudownie zachowanym symbolem po Drugim Cesarstwie.
Przy okazji warto wspomnieć francuskiego
malarza i rzeźbiarza impresjonistycznego, a mianowicie Edgara Degas, znanego z obrazów przedstawiających tańczące kobiety.
Degas miał możliwość przebywania w salach
prób opery paryskiej, ale nigdy nie
mógł tam wejść podczas ich trwania, a zatem jego słynne dzieło Lekcja tańca, baletnice w sali
prób, powstało z wyobraźni. Oryginał możemy podziwiać w muzeum Orsay. Degas malował również inne pomieszczenia w przedniej
części budynku.
Inna przedstawicielka impresjonizmu, amerykanka Mary Cassatt malowała obrazy pokazujące widownię jako swoisty spektakl. Jest wśród nich obraz jej siostry siedzącej na balkonie.
Budynek opery powstał dla muzyki baletu, ale tak naprawdę chodzi w nim o to by patrzeć.
A bystre oko wypatrzy również ukryte w ornamencie architektonicznym plafonu des Abonnés imię i nazwisko twórcy pałacu, Charlesa Garniera. Ja je odczytałam, a Wy?
Paryż
- zdjęcia z kwietnia, lipca i grudnia 2015
- trzy zdjęcia z sierpnia 2010 roku
Już po publikacji posta znalazłam zdjęcie opery z grudnia 2016 roku prezentujące fasadę południową z widoczną kopułą znajdującą się nad widownią i najwyższą częścią budowli nad sceną, za kopułą. Oto ono
Szkoda, że podczas mojego pobytu w Paryżu nie udało mi się pójść na spektakl do Garnier. Może jeszcze kiedyś się uda :)
OdpowiedzUsuńW pałacu Garniera odbywają się jedynie przedstawienia baletowe. O jednym z nich pisałam już na blogu
Usuńhttp://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2015/12/paryz-avenue-des-champs-elysees.html
Pozdrawiam i życzę rychłego wyjazdu do Paryża :)