wtorek, 26 stycznia 2021

Muzeum Sztuk Pięknych Petit Palais w Paryżu - obcowanie ze sztuką w czasach pandemii

    Każdy turysta spacerując Polami Elizejskimi (avenue des Champs-Élysées) od Łuku Triumfalnego (Arc de Triomphe) w stronę Placu Zgody (place de la Concorde) bez wątpienia zatrzyma się przy avenue Winstona Churchilla i przynajmniej rzuci okiem na zabytki znajdujące się po obu stronach alei jak i na jej końcu: Petit Palais, Grand Palais i Most Aleksandra III. Turyści mający więcej czasu zostaną tu na dłużej i podziwiać będą te trzy wspaniałe budowle zbudowane ponad 120 lat temu na 22 wystawę światową, piątą w Paryżu, zwaną Exposition Universelle de Paris 1900.

   
Most Aleksandra III, Grand Palais i Petit Palais budowano na zlecenie rządu francuskiego jako obiekty mające służyć Paryżowi także po wystawie. Wszystkie trzy założenia wykonane zostały w tej samej konwencji stylowej, z użyciem tych samych elementów architektonicznych: monumentalne cokoły, kompozytowe głowice kolumn, silnie profilowane gzymsy, balustrady, ozdobne kamienne wazy, rzeźby personifikujące chwałę Francji na przestrzeni historii lub będące apoteozą wszelkich nauk i osiągnięć ówczesnej techniki. 
    Grand Palais, Petit Palais i most Aleksandra III powstały jako budowle użyteczności publicznej. Niewątpliwym unaocznieniem ich pomnikowego charakteru było zastosowanie form klasycyzujących, najoczywiściej demonstrujących potęgę państwa, jego porządek społeczny i autorytet władzy. Monumentalność, przepych w stosowaniu dekoracji najodpowiedniej służyły celom propagandowym, reprezentacyjnym bądź prestiżowym nowoczesnego kraju wkraczającego w XX wiek.
(źródło: Eleonora Jedlińska - Powszechna Wystawa Światowa w Paryżu w 1900 roku).


   
Jeżeli chodzi o mnie, czasu zawsze miałam dużo, żeby dokładniej zbadać tę okolicę. Dzisiaj zapraszam do Muzeum Sztuk Pięknych Miasta Paryża (musée des Beaux-Arts de la ville de Paris) do Petit Palais. Dwa pozostałe miejsca opisywałam już na blogu.
    Petit Palais usytuowany naprzeciw Grand Palais został założony na planie trapezu z wewnętrznym
ogrodem. Główne fasady obu pałaców tworzą jednolitą, wspólną przestrzeń zamkniętą od strony wschodniej i zachodniej kolumnadą obiegającą budowle zaś od strony południowej i północnej otwarte są na Most Aleksandra III i na Pola Elizejskie.
    Zdjęcia do dzisiejszego posta robiłam w grudniu, zarówno w dzień jak i wieczorem, w świątecznym bożonarodzeniowym klimacie.
    Najpierw fotki z wieczorowej pory, kiedy to specjalnie
przyjechałam na Pola Elizejskie na moment przybycia świętego Mikołaja w reniferowym zaprzęgu (tutaj).








      W Grand Palais prezentowane były wówczas prace Élisabeth Louise Vigée Le Brun (1755-1842), najsłynniejszej osiemnastowiecznej francuskiej malarki, portrecistki między innymi królowej Marii-Antoniny.




     
Do Muzeum Sztuk Pięknych Miasta Paryża w Petit Palais wybrałam się w dzień powszedni, we wtorek, o dość wczesnej porze z zamiarem spędzenia w nim całego dnia i zrobienia jak największej ilości zdjęć.
    Wejście główne oficjalnej przedniej strony pałacu (150 metrów długości) jest najbardziej okazałe. Wielki monumentalny portal centralny prowadzi do westybulu założonego na planie elipsy, zwieńczonego neobarokową kopułą.


     Lubiłam podróżować z synem, bo z nim nie byłam tak skrępowana konwenansami jak z mężem, chociaż nie zawsze z naszego comportement można było brać przykład (zdjęcia poniżej).



   
Z przestronnego przedsionka można pójść na prawo do Galerii Południowej, na lewo do Galerii Północnej, albo prosto do przypominającego wirydarz, wewnętrznego, półkolistego ogrodu, otoczonego krużgankiem. W głębi ogrodu znajduje się kawiarnio-restauracja Le Jardin du Petit Palais, ze stolikami na antresoli, na parterze i na tarasie pod arkadami z widokiem na ogród.

































   
Wejście do ogrodu było zamknięte, a zatem kilka zdjęć zrobiłam przez ogromne przeszklone drzwi.





 

    Do 2001 roku ekspozycje ulokowane były na pierwszym piętrze, parter przeznaczony był na biura i rezerwy. Po renowacji budynku, oddanego ponownie do użytku w grudniu 2005, na parterze utworzono dodatkowe przestrzenie wystawiennicze, zaś rezerwy przeniesiono do piwnic. Po lewej stronie od wejścia głównego znajdują się wystawy stałe, po prawej tymczasowe.
    Kolekcja muzeum podzielona jest na działy obejmujące:
* świat antyczny - cywilizacja starożytnej Grecji i Rzymu,
* ikony - chrześcijański Orient,
* średniowiecze i wczesny renesans - Holandia, Niemcy, Francja,
   Włochy,
* renesans - Francja i Europa Północna z jednej strony, Włochy i świat
  islamu z drugiej,
* siedemnastowieczne malarstwo pochodzące niemal w całości z zapisu
  dokonanego przez Auguste'a Dutuita (1812-1902) na rzecz miasta
  Paryża,
* osiemnastowieczne dzieła sztuki -
obrazy, meble, gobeliny, porcelana,
  zegary, srebra i przedmioty emaliowane,
* dzieła sztuki od Restauracji po III Republikę Francuską (XIX wiek)
* Paryż 1900
* historia kolekcji począwszy od 1900 roku do dziś

  
Oczywistym jest, że zaprezentuję tutaj tylko niewielką część zbiorów jednego z kilkunastu muzeów zarządzanych przez miasto, które możemy zwiedzać nieodpłatnie, no chyba że mamy także zamiar rzucić okiem na wystawy tymczasowe, na które musimy wykupić bilet, często dość drogi.

   
Z jednego poziomu na drugi prowadzą wspaniale zaprojektowane przez Charlesa Girault (1851-1932) klatki schodowe. Po wystawie w 1900 roku ślusarstwo artystyczne pałacowego muzeum uznano za wyjątkowo eleganckie i wykonane
po mistrzowsku. Girault nie zrezygnował z efektu oświetlenia wnętrz światłem dnia, padającym też z góry przez szklany dach.



























     W tak dobrze zaprojektowanych jasnych przestrzeniach, z rozproszonym światłem, kontemplacyjne obcowanie ze sztuką i przemieszczanie się między jednym a drugim obiektem sprawia ogromną przyjemność. Jedynie robienie zdjęć, umieszczonym w szklanych klatkach dziełach, jest nieco kłopotliwe, ponieważ w szybach odbijają się inne obrazy.
    Zdjęcia starałam się opisać, a zatem pominę dodatkowe treści między nimi.
































































































































   
Wiele dzieł, w szczególności rzeźb, których modele czy też kopie znajdujące się w muzeum, widziałam w ogrodach, parkach, na skwerach, nie tylko w Paryżu, ale także w innych miastach we Francji. Ograniczę się jedynie do pokazania fontanny Delacroix w Ogrodzie Luksemburskim, o którym wspominałam na blogu i po raz nie wiedzieć, który zebrałam materiał do kolejnych prezentacji tego miejsca - mam nadzieję zrobić to w najbliższym czasie - tyle tam wspaniałości!



  
Niektóre miejskie muzea również prezentowałam na blogu. W okresie pandemii być może uda mi się pokazać jeszcze wiele innych paryskich muzeów.


13 komentarzy:

  1. Będąc w Paryżu widzieliśmy Most Aleksandra Petit Palais i Grand Palais. Natomiast nie byliśmy we wnętrzach. Obie budowle zachwyciły nas swą architekturą, ale dopiero jak zobaczyłem wnętrza to oniemiałem. Zachwyca wszystko zbiory, niesamowite schody i ta ilość światła we wnętrzach. Dwa lub trzy dni w Paryżu to stanowczo za mało na obejrzenie nawet tych najważniejszych zabytków. W Luwrze spędziliśmy większość dnia, podobnie było z Muzeum Orsay a Paryż to nie tylko muzea. Jestem zachwycony, że mogłem zobaczyć Petit Palais u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkałam tam ponad cztery lata, a później jeszcze wiele razy odwiedzałam Paryż, który znam dość dobrze. Kiedyś trafiłam na notkę o muzeum Romantyzmu i tak mnie ona zainspirowała, że musiałam je zobaczyć i niemal specjalnie poleciałam do Paryża. Podobnie było z ogrodami i muzeum Alberta Kahna i wieloma innymi. Niektóre miejsca już pokazywałam, niektóre wciąż czekają na swoją kolej. W dobie pandemii może uda mi się wrzucić je na bloga. Sam wiesz jak dużo czasu zajmuje opisanie zabytków, a jeszcze na dodatek tłumaczenia z obcych języków.
      Petit Palais to prawdziwa gratka.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Cały dzień na zbiory Petit Palais - zżera mnie zazdrość. Byłam w nim przez dwie godziny tylko, było to bowiem pod koniec dnia i tylko tyle udało mi się wygospodarować czasu na wnętrze Małego pałacu. Zapewne dlatego nie pamiętam połowy, a może i więcej eksponatów, które prezentujesz. Z tym większą radością je obejrzałam. Na pewno nie widziałam rzeźby Pierwszy pogrzeb Adam, Ewa i Abel- bo jestem przekonana, że zrobiłby na mnie wrażenie, bo takiego tematu nie spotkałam w sztuce. Cudownie, że sfotografowałaś tak różnorodne eksponaty. Miło mi się zaczął dziś dzień, choć w gorączce poszczepiennej (przeciwko grypie) dzięki Tobie bo przeniosłam się do pewnego październikowego popołudnia 2013 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały dzień, bo chciałam zrobić zdjęcia, a to wymaga naprawdę wiele czasu. Temat Pierwszego pogrzebu ani w rzeźbie ani w malarstwie też nie był mi znany. Długo stałam przed tym dziełem, które swobodnie można było kontemplować z każdej strony. Poza tym lubię wiedzieć coś więcej na temat oglądanych przeze mnie prac, a każda jak wiesz posiada swój opis. Ten z kolei studiuję głębiej w domu. Frajda to wielka, bo na przykład modele rzeźb łączę z moimi podróżniczymi wyprawami, kiedy natykam się na nie w miejscach przeznaczenia.
      Odlew gipsowy Pierwszego pogrzebu Barrias wystawił w Salonie artystów francuskich w 1878 roku. Został on uznany za "najwyższy przejaw uczuć jakie wyrażać może rzeźba" i otrzymał honorowy medal. Marmurowe zaś dzieło pokazane zostało na Salonie w 1883 roku. Ciekawostką jest piramidalne ujęcie trzech postaci, dominującego Adama z twarzą groźnego Galijczyka odsyłającą nas do pierwotnych czasów, Ewy i Abla sylwetkami nawiązującymi do antyku, zrewidowanymi przez renesans...
      Ech Gosiu jakie to piękne przeżycie, móc zgłębiać wyobraźnię/wyobrażenia geniuszy...
      Cieszę się z Twojego komentarza i pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  3. Też robię zdjęcia tabliczek pod eksponatami, zwłaszcza, że moja znajomość języka jest niewystarczająca do swobodnego zrozumienia tekstu, więc też po powrocie do domu rozpoczynam poszukiwania, zwłaszcza w odniesieniu do tych które najbardziej się spodobały. I też potem lubię wędrować szlakiem nowo odkrytych artystów. Gdybym tylko miała nieco więcej czasu, a tak muszę się mocno ograniczać. Sama wiesz, jak dużo trzeba poświęcić czasu, aby dogrzebać się do informacji na temat dzieła i twórcy, o ile nie jest to powszechnie uznany geniusz. Jest to oczywiście ogromna przyjemność z poznawania czegoś nowego, uczenia się, odkrywania powiązań z innymi nazwiskami, miejscami, ale też jest to czasochłonne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ miałaś niesamowitą ucztę!!! Dość, że pałac przepiękny, to wnętrza cudne, zwłaszcza klatka schodowa oraz kolekcja: przebogata i bezcenna. Najdłużej podziwiałam cztery fotele i kanapę, które wyglądają niby obrazy w ozdobnych ramach. PIĘKNE! Ale że na darmochę można zwiedzać, to zaskoczenie.
    Dla mnie to też była uczta!
    Kiedyś, gdy byłam z wycieczką seniorów w Warszawie wyciągali mnie z Muzeum Narodowego. Oczywiście, nie ma co porównywać z paryskimi, ale też można się zachwycić. Zakochałam się w takim małym obrazie Renoira i nawet by mi się zmieścił w torebce...
    Dzięki Ewuniu, czekam na dalsze zwiedzanie. Całusy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie paryskie miejskie muzea zwiedza się nieodpłatnie, poza tym można w nich robić zdjęcia. Zbiory są rewelacyjne! Byłam chyba we wszystkich zarządzanych przez mera Paryża.
      Warszawskie Muzeum Narodowe posiada również wspaniałą kolekcję. Niestety nie robiłam tam zdjęć, ostatni raz byłam tam z młodzieżą z Liceum Plastycznego...
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  5. Dołączam do waszych Ewo i Urszulo opinii na temat zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Ogromnie je lubię zwiedzać i bywam ilekroć jestem w stolicy. Uwielbiam salę z impresjonistami którą rozpoczyna zdjęcie kawiarni paryskiej nocą, ale nie Van Gogha a polskiego malarza oo niepolskim nazwisku Laveaux. Te wszystkie Gierymskie, Mehoffery, Wyspiańskie- cuda, po prostu cuda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że muzea lubię zwiedzać sama, wtedy mogę poświęcić na interesujące mnie dzieło tyle czasu ile chcę. Jedynie Ryszard ma cierpliwość w towarzyszeniu mi. Jak go coś nie interesuje odpoczywa w jakimś zaciszu...
      W Muzeum Narodowym w Warszawie nigdy nie byłam sama, a poza tym nie pamiętam, czy tam można robić zdjęcia.

      Usuń
  6. Mozna fotografowac w naszym Muzeum Narodowym, zawsze to robie. Tez lubie sama snuc sie po salach muzealnych, nikt mi wtedy nie przeszkadza, nie popedza etc...
    A Twoj wpis! ojej! jaki kompletny, ile w nich wspanialych zdjec, ile dziek sztuki, Francja ma bardzo bogate zbiory, tylko zazdroscic. Przepiekne obrazy, przepiekne rzezby. RZeczywiscie "pierwszy pogrzeb" robi niesamowite wrazenie, ile w nim ekspresji!!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałam w Muzeum Narodowym w Warszawie zawsze byłam z młodzieżą i być może dlatego nie robiłam zdjęć. Muszę to kiedyś naprawić skoro jest taka możliwość.
      Aktualnie zachwycam się muzeum romantyzmu również zarządzanym przez miasto Paryż, ale zanim wrzucę na bloga posta o tym miejscu, muszę jeszcze wiele rzeczy przestudiować i przeanalizować. Zainteresowałam się nim między innymi dlatego, że w muzeum tym znajduje się wiele pamiątek po George Sand. Jest tam także odlew lewej dłoni Chopina, a dom należał do przyjaciela Chopina malarza Ary,ego Scheffera - ciekawa historia, o której niebawem...
      Wciąż odkrywam coś nowego i bardzo interesującego.
      Pozdrawiam cieplutko z bardzo zimowego Supraśla :)

      Usuń
  7. Też lubię samotne wędrówki, pamiętam, jak raz poszłam do MNW z mamą, a ona przegoniła mnie po dwóch salach tak, że po 30 minutach już wychodziłyśmy z budynki. Gdyby to była moja pierwsza wizyta to zgrzytałabym zębami, a że była pewnie dwudziesta to jakoś to przeżyłam, wycieczka miała być dla niej radością, nie dla mnie. Aby nie narażać się na tłumy staram się chodzić albo bardzo wcześnie na otwarcie, albo w dni robocze (byle nie ferie i wystawy czasowe - podczas ich premiery lub zejścia z afisza, że się tak wyrażę).
    Twój wcześniejszy komentarz potwierdza, to co i tak wiedziałam, że poświęcasz dużo czasu na przygotowanie wpisu. Pozdrawiam. Jeszcze dokładnie dwa lata (od dziś) i ja też będę miała dużo czasu na przygotowania wpisów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Gosia :) Ja jestem uzależniona od blogowania i często zła na siebie, że przesiedziałam kolejny, kolejny i kolejny dzień studiując jakiś materiał, a potem próbując ująć to wszystko w jakąś sensowną całość. Wiem, że wiele osób nie lubi szczegółów, a ja nie chciałabym popełnić gafy publikując coś czego nie poznałam dogłębnie. Często trafiam na rozbieżności, na informacje niesprawdzone, a nawet nieprawdziwe.
      Ciesz się, że masz jeszcze dwa lata do tych wciągających, czasochłonnych hobby. I tak cały swój wolny czas poświęcasz na lektury... :)

      Usuń