Po ogłoszeniu w lipcu tego roku, przez
mer
Paryża panią Anne Hidalgo, decyzji
Rady Miasta o zamknięciu bożonarodzeniowego
jarmarku na Polach Elizejskich, organizowanego od 2008 roku przez Marcela Campiona, zawrzało w mediach i
nie tylko.
Siedemdziesięciosiedmioletni Campion, zwany królem targów / jarmarków / straganiarzy / wesołych miasteczek (le roi des Forains) odwołał się od decyzji radnych i w listopadzie wypowiedział wojnę ratuszowi po pierwszej rozprawie sądowej.
Decyzja dotyczyła nie tylko zamknięcia jarmarku na Polach Elizejskich, ale także demontażu diabelskiego młyna na Placu Zgody, definitywnie wiosną 2018.
Pierwsze koło stanęło tam 1 grudnia 1999 roku w związku z uczczeniem zbliżającego się roku 2000 - zdemontowane mimo krociowych zysków w styczniu 2002 zostało za zgodą ratusza zastąpione nowym.
W 2009 Marcel Campion postawił na Placu Zgody kolejny 55-metrowy diabelski młyn wyposażony w nowoczesne gondole z przyciemnionymi szybami, a później w 2015 zlecił holenderskiej firmie wykonanie jeszcze większej karuzeli, tym razem z oświetleniem w barwach Euro 2016 (Mistrzostwa Europy w piłce nożnej).
Paryscy radni tłumaczą, że jarmark bożonarodzeniowy organizowany przez Marcela Campiona na Polach Elizejskich ma niewiele wspólnego z francuską kulturą, klimatem i historią tego miejsca. Diabelski młyn łamie perspektywę pomiędzy jednym z najpiękniejszych a może najpiękniejszym na świecie Łukiem Triumfalnym a wspaniałymi ogrodami Luwru - Tuileries i zabiera przechodniom przestrzeń do swobodnego przemieszczania się.
Siedemdziesięciosiedmioletni Campion, zwany królem targów / jarmarków / straganiarzy / wesołych miasteczek (le roi des Forains) odwołał się od decyzji radnych i w listopadzie wypowiedział wojnę ratuszowi po pierwszej rozprawie sądowej.
Decyzja dotyczyła nie tylko zamknięcia jarmarku na Polach Elizejskich, ale także demontażu diabelskiego młyna na Placu Zgody, definitywnie wiosną 2018.
Pierwsze koło stanęło tam 1 grudnia 1999 roku w związku z uczczeniem zbliżającego się roku 2000 - zdemontowane mimo krociowych zysków w styczniu 2002 zostało za zgodą ratusza zastąpione nowym.
W 2009 Marcel Campion postawił na Placu Zgody kolejny 55-metrowy diabelski młyn wyposażony w nowoczesne gondole z przyciemnionymi szybami, a później w 2015 zlecił holenderskiej firmie wykonanie jeszcze większej karuzeli, tym razem z oświetleniem w barwach Euro 2016 (Mistrzostwa Europy w piłce nożnej).
Paryscy radni tłumaczą, że jarmark bożonarodzeniowy organizowany przez Marcela Campiona na Polach Elizejskich ma niewiele wspólnego z francuską kulturą, klimatem i historią tego miejsca. Diabelski młyn łamie perspektywę pomiędzy jednym z najpiękniejszych a może najpiękniejszym na świecie Łukiem Triumfalnym a wspaniałymi ogrodami Luwru - Tuileries i zabiera przechodniom przestrzeń do swobodnego przemieszczania się.
Bruno
Julliard, zastępca Anne Hidalgo, członek rady paryskiej
odpowiedzialny za kulturę mówi, że władza wykonawcza nie ma nic przeciwko takim
atrakcjom, jak diabelski młyn. Inne stolice, też je mają, ale na tym etapie
trzeba się zastanowić nad bardziej wyszukanym, eleganckim projektem i jego nową
lokalizacją. Na szczęście prawo nakazuje konkurencję i lansuje zamówienia
publiczne - niech wygrają najlepsi, jak zawsze! Ewentualny, przyszły diabelski
młyn, na pewno nie będzie tym Marcela Campiona.
Za innymi twierdzę, że nie jest to instalacja na miarę paryskich zabytków, takich jak wieża Eiffla.
Okazuje się, że król jarmarków ma wielu przeciwników, ale też i zwolenników. Znany ponoć ze swojej porywczości, nie daje za wygraną i w listopadzie ciężarówkami swojej firmy blokuje drogi wokoło Paryża, tworząc 450-kilometrowe korki.
Mówi: - Będziemy walczyć przeciwko Państwu, którego mamy już dosyć. Jeżeli nie zostaniemy wysłuchani, to zrobimy zadymę w całej Francji, wierzcie mi!
Wykrzykuje: - Jak miasto może sobie pozwolić na luksus rezygnacji z 700 000 euro opłat, które przelewa na jego konto, za dwa miesiące zajmowania przestrzeni publicznej, podczas gdy on odnotowuje stratę „pięciu milionów inwestycji” z własnej kieszeni w ciągu sześciu lat; na utratę czterech i pół miliona utargu a co za tym idzie zniesienie możliwości zatrudnienia dwóch tysięcy osób i skrzywdzenie 15 milionów odwiedzających jarmark na Polach Elizejskich.
Gorącej krwi król jarmarków swoją złość wylewa także w programach telewizyjnych, w radiu i portalach społecznościowych, chwyta się różnych sposobów skruszenia radnych i nakłonienia ich do zmiany zdania, ale w Państwie prawa, mówi mer Paryża, nie ma miejsca na szantaż.
Obie strony umieją liczyć i wytykać sobie dochody. Startującemu od zera bogaczowi, posiadaczowi: apartamentu na ulicy Rivoli, posiadłości w Val-de-Marne i willi w Saint-Tropez, gdzie założył Luna Park, a następnie go sprzedał, zarzuca się wiele nieprawidłowych operacji finansowych i prowadzi postępowanie sądowe.
Z ciekawością przeczytałam kilka artykułów i obejrzałam kilka krótkich filmów, w tym Jeden dzień z królem jarmarków, dostępnych w sieci i na Facebooku (Comité soutien Marcel Campion). Okazało się, że pani Hidalgo swego czasu była dumna z diabelskiego koła i zachwycała się nim mówiąc, że jest naprawdę piękne. Co się zatem stało, że zmieniła zdanie?
Tymczasem Marcel Campion ze swoim klanem (scena z filmu) przechadza się po Placu Zgody i w odwecie za nieprzychylną mu decyzję szczerzy kły do Anne Hidalgo - wskazuje palcem bezdomną kobietę na wpółleżącą przy murze Tuileries i mówi do swoich towarzyszy i przechodniów - Widzicie, to mama Hidalgo, tam na chodniku! Od momentu, kiedy pani mer nie lubi straganiarzy, nie lubi nikogo, nawet swojej rodziny!
Wieczorem, 17 listopada, na otwarcie sezonu, jarmarcznej karuzeli, Campion, zaprasza wielu dziennikarzy i dwóch znanych, leciwych już francuskich aktorów Jeana Paula Belmondo i Alaina Delona.
Bożonarodzeniowy jarmark na Champs-Élysées to 200 białych drewnianych domków ustawionych po obu stronach alei pomiędzy placem de la Concorde a rondem des Champs-Élysées-Marcel-Dassault, czterysta udekorowanych drzew na długości około dwóch i pół kilometra, a także gigantyczne lodowisko 2700 m² Le Grand Palais des Glaces, urządzane w przeszklonej olbrzymiej hali wystawowej w Grand Palais przy avenue Winston Churchill.
W oficjalne powody odwołania przez władze miasta słynnego jarmarku bożonarodzeniowego na paryskich Polach Elizejskich nie mogą uwierzyć internauci. Sugerują, że prawdziwym powodem jest strach przed zamachami, a także chrześcijański wydźwięk tego wydarzenia, a nie jak twierdzą radni chęć zachowania historycznego klimatu tego miejsca, oszpeconego budkami, w których handluje się towarem pochodzącym z Chin.
Ale, ale, Pola Elizejskie to nie jedyne w stolicy Francji miejsce gdzie od listopada do początków stycznia organizuje się tego typu targi. Urządza się je także w innych dzielnicach Paryża. O dwóch dużych jarmarkach bożonarodzeniowych, tych na Polach Elizejskich i na La Défense pisałam na blogu i prezentowałam zdjęcia robione w ciągu dnia tutaj
- Czy warto zatem kruszyć kopie w obronie straganów na prestiżowej alei?
Moje zdanie na ten temat być może będzie przysłowiową kroplą dziegciu w beczce miodu, jeśli powiem, że zwolenniczką tak ogromnych przedsięwzięć pod szyldem Bożego Narodzenia nie jestem. Większy urok i autentyczność mają dla mnie jarmarki organizowane w małych miastach i wsiach, gdzie na straganach swoje lokalne wyroby sprzedają miejscowi rzemieślnicy, artyści, rolnicy.
Jarmarki w wielkich miastach nastawione są przede wszystkim na duże zyski. Bo ile mogą kosztować produkty, które muszą zarobić na wszelkie opłaty i jeszcze napełnić kieszeń organizatorom?
Upewniłam się na własne oczy, że jest to intratny interes. Ludziska garną się do kolorowych świateł, sztucznego śniegu, dziecięcych wiosek z mnóstwem bajkowych często mało estetycznych plastikowych postaci, do stoisk, w których lokalni kucharze i zagraniczni goście serwują gastronomię z różnych zakątków świata i w takiej atmosferze oczekują, na co półgodzinny przelot świętego Mikołaja w saniach zaprzężonych w renifery, spod płóz którego lecą iskry i uwalnia się śmierdzący ropą dym.
Zaspokoiłam swoją ciekawość cykając jedynie zdjęcia, w ciągu dnia i w nocy. Do tych robionych za dnia, we wczesnych godzinach przedpołudniowych, kiedy turystów było jak na lekarstwo odsyłam tutaj do posta Paryż - Avenue des Champs-Élysées, Galeries Lafayette, Printemps i La Défense w dekoracjach bożonarodzeniowych oraz La Grande Sortie Alexa Pragera.
Za innymi twierdzę, że nie jest to instalacja na miarę paryskich zabytków, takich jak wieża Eiffla.
Okazuje się, że król jarmarków ma wielu przeciwników, ale też i zwolenników. Znany ponoć ze swojej porywczości, nie daje za wygraną i w listopadzie ciężarówkami swojej firmy blokuje drogi wokoło Paryża, tworząc 450-kilometrowe korki.
Mówi: - Będziemy walczyć przeciwko Państwu, którego mamy już dosyć. Jeżeli nie zostaniemy wysłuchani, to zrobimy zadymę w całej Francji, wierzcie mi!
Wykrzykuje: - Jak miasto może sobie pozwolić na luksus rezygnacji z 700 000 euro opłat, które przelewa na jego konto, za dwa miesiące zajmowania przestrzeni publicznej, podczas gdy on odnotowuje stratę „pięciu milionów inwestycji” z własnej kieszeni w ciągu sześciu lat; na utratę czterech i pół miliona utargu a co za tym idzie zniesienie możliwości zatrudnienia dwóch tysięcy osób i skrzywdzenie 15 milionów odwiedzających jarmark na Polach Elizejskich.
Gorącej krwi król jarmarków swoją złość wylewa także w programach telewizyjnych, w radiu i portalach społecznościowych, chwyta się różnych sposobów skruszenia radnych i nakłonienia ich do zmiany zdania, ale w Państwie prawa, mówi mer Paryża, nie ma miejsca na szantaż.
Obie strony umieją liczyć i wytykać sobie dochody. Startującemu od zera bogaczowi, posiadaczowi: apartamentu na ulicy Rivoli, posiadłości w Val-de-Marne i willi w Saint-Tropez, gdzie założył Luna Park, a następnie go sprzedał, zarzuca się wiele nieprawidłowych operacji finansowych i prowadzi postępowanie sądowe.
Z ciekawością przeczytałam kilka artykułów i obejrzałam kilka krótkich filmów, w tym Jeden dzień z królem jarmarków, dostępnych w sieci i na Facebooku (Comité soutien Marcel Campion). Okazało się, że pani Hidalgo swego czasu była dumna z diabelskiego koła i zachwycała się nim mówiąc, że jest naprawdę piękne. Co się zatem stało, że zmieniła zdanie?
Tymczasem Marcel Campion ze swoim klanem (scena z filmu) przechadza się po Placu Zgody i w odwecie za nieprzychylną mu decyzję szczerzy kły do Anne Hidalgo - wskazuje palcem bezdomną kobietę na wpółleżącą przy murze Tuileries i mówi do swoich towarzyszy i przechodniów - Widzicie, to mama Hidalgo, tam na chodniku! Od momentu, kiedy pani mer nie lubi straganiarzy, nie lubi nikogo, nawet swojej rodziny!
Wieczorem, 17 listopada, na otwarcie sezonu, jarmarcznej karuzeli, Campion, zaprasza wielu dziennikarzy i dwóch znanych, leciwych już francuskich aktorów Jeana Paula Belmondo i Alaina Delona.
Bożonarodzeniowy jarmark na Champs-Élysées to 200 białych drewnianych domków ustawionych po obu stronach alei pomiędzy placem de la Concorde a rondem des Champs-Élysées-Marcel-Dassault, czterysta udekorowanych drzew na długości około dwóch i pół kilometra, a także gigantyczne lodowisko 2700 m² Le Grand Palais des Glaces, urządzane w przeszklonej olbrzymiej hali wystawowej w Grand Palais przy avenue Winston Churchill.
W oficjalne powody odwołania przez władze miasta słynnego jarmarku bożonarodzeniowego na paryskich Polach Elizejskich nie mogą uwierzyć internauci. Sugerują, że prawdziwym powodem jest strach przed zamachami, a także chrześcijański wydźwięk tego wydarzenia, a nie jak twierdzą radni chęć zachowania historycznego klimatu tego miejsca, oszpeconego budkami, w których handluje się towarem pochodzącym z Chin.
Ale, ale, Pola Elizejskie to nie jedyne w stolicy Francji miejsce gdzie od listopada do początków stycznia organizuje się tego typu targi. Urządza się je także w innych dzielnicach Paryża. O dwóch dużych jarmarkach bożonarodzeniowych, tych na Polach Elizejskich i na La Défense pisałam na blogu i prezentowałam zdjęcia robione w ciągu dnia tutaj
- Czy warto zatem kruszyć kopie w obronie straganów na prestiżowej alei?
Moje zdanie na ten temat być może będzie przysłowiową kroplą dziegciu w beczce miodu, jeśli powiem, że zwolenniczką tak ogromnych przedsięwzięć pod szyldem Bożego Narodzenia nie jestem. Większy urok i autentyczność mają dla mnie jarmarki organizowane w małych miastach i wsiach, gdzie na straganach swoje lokalne wyroby sprzedają miejscowi rzemieślnicy, artyści, rolnicy.
Jarmarki w wielkich miastach nastawione są przede wszystkim na duże zyski. Bo ile mogą kosztować produkty, które muszą zarobić na wszelkie opłaty i jeszcze napełnić kieszeń organizatorom?
Upewniłam się na własne oczy, że jest to intratny interes. Ludziska garną się do kolorowych świateł, sztucznego śniegu, dziecięcych wiosek z mnóstwem bajkowych często mało estetycznych plastikowych postaci, do stoisk, w których lokalni kucharze i zagraniczni goście serwują gastronomię z różnych zakątków świata i w takiej atmosferze oczekują, na co półgodzinny przelot świętego Mikołaja w saniach zaprzężonych w renifery, spod płóz którego lecą iskry i uwalnia się śmierdzący ropą dym.
Zaspokoiłam swoją ciekawość cykając jedynie zdjęcia, w ciągu dnia i w nocy. Do tych robionych za dnia, we wczesnych godzinach przedpołudniowych, kiedy turystów było jak na lekarstwo odsyłam tutaj do posta Paryż - Avenue des Champs-Élysées, Galeries Lafayette, Printemps i La Défense w dekoracjach bożonarodzeniowych oraz La Grande Sortie Alexa Pragera.
Zdecydowanie wolę eleganckie Pola
Elizejskie niż te proponowane przez paryskiego siedemdziesięciosiedmiolatka.
Mój głos nie jest ważny w tej sprawie, ponieważ na stałe nie mieszkam we
Francji, a tylko tam bywam i zimą w okresie przedświątecznym wolę spędzić cały
dzień w muzeum czy galerii i zachwycać się prawdziwą sztuką.
Od ronda des Champs-Élysées-Marcel-Dassault, już tylko dwa kroki do Petit Palais, pod dachem którego urządzono Muzeum Sztuk Pięknych miasta Paryża (Musée des Beaux-Arts de la Ville de Paris).
Spędziłam tam długi grudniowy dzień i byłam oczarowana nie tylko zbiorami malarstwa i rzeźby, ale także samą budowlą i jej wystrojem. Zdjęcia wciąż czekają na prezentację. Wszystko wymaga czasu, muszę je dopracować, podać tytuły dzieł i ich autorów. Nie lubię bylejakości!
Dużym zainteresowaniem wciąż cieszy się post Louvre - Peinture -Malarstwo http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2014/05/louvre-malarstwo.html, w którym podaję tytuły, autorów i opisy prezentowanych obrazów.
Od ronda des Champs-Élysées-Marcel-Dassault, już tylko dwa kroki do Petit Palais, pod dachem którego urządzono Muzeum Sztuk Pięknych miasta Paryża (Musée des Beaux-Arts de la Ville de Paris).
Spędziłam tam długi grudniowy dzień i byłam oczarowana nie tylko zbiorami malarstwa i rzeźby, ale także samą budowlą i jej wystrojem. Zdjęcia wciąż czekają na prezentację. Wszystko wymaga czasu, muszę je dopracować, podać tytuły dzieł i ich autorów. Nie lubię bylejakości!
Dużym zainteresowaniem wciąż cieszy się post Louvre - Peinture -Malarstwo http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2014/05/louvre-malarstwo.html, w którym podaję tytuły, autorów i opisy prezentowanych obrazów.
Georges Clemenceau |
Petit Palais |
Petit Palais |
Petit Palais |
Petit Palais |
Petit Palais |
Petit Palais |
Grand Palais przy avenue Winston Churchill |
Grand Palais |
Grand Palais |
Akurat w kwestii jarmarków się nie wypowiem, ale widok nocnego Paryża zawsze mnie zachwyca. Kiedyś w listopadzie wieczorną porą przeszedłem od wieży Eiffla aż po plac Bastylii. Po drodze zobaczyłem chyba większość obiektów mających nocną iluminację. Pomogła mi w tym specjalna mapka. W sumie przeszliśmy wtedy coś koło 30 km, ale do dzisiaj wspominam ten spacer jako jeden z najpiękniejszych w życiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja również we wspomnieniach mam taki nocny spacer. Było to latem 1981 roku. Przeszliśmy na piechotę z jednego krańca Paryża na drugi, częścią północną. Ryszard niósł na plecach worek ze ścinkami skór, z których miałam uszyć pled na łóżko (to były dla nas ciężkie czasy). Szliśmy z tym worem przez fantastycznie oświetlony Pigalle i... zatrzymała nas policja. Po przejrzeniu zawartości wora pozwoliła opuścić nam to miejsce nocnych uciech... Ech...
UsuńPozdrawiam ciepło :)
A z Bastylii do wieży Eiffla nie jest daleko, jakieś 7 kilometrów, a tak w ogóle Paryż nie jest duży powierzchniowo. Zapewne krążyliście od zabytku do zabytku...
UsuńEwo! piekne, nocne zdjecia zrobilas ...chcialabym pospacerowac w nocy po Paryzu, a jezeli chodzi o jarmark, to zgadzam sie z Toba calkowicie, mozna ale dlaczego na Polach Elizejskich. Pan Campion zachowuje sie jak pan i wladca...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz moja opinię i dziękuję za pochwałę zdjęć.
UsuńBuziole :)**