W trzeciej dekadzie lipca ubiegłego 2020 roku podczas jednego z naszych wypadów do Olsztyna zatrzymaliśmy się w Piszu i Ukcie a także w porze lunchu w Małym Płocku, wsi leżącej pomiędzy Łomżą a Kolnem.
Zainteresowała nas Restauracja Veronica przy ulicy Jana Kochanowskiego obok stacji benzynowej Shella przy drodze krajowej numer 63. Miałam ogromną chęć na pierogi z jagodami i byłam pewna, że znajdę je w menu. Nie myliłam się, sezon jagodowy trwał w najlepsze.
Mimo wietrznej pogody wybraliśmy miejsca na zewnątrz, w zaciszu przyjemnie urządzonego ogrodu, pod dachem jednej z czterech altan wybudowanych wokół oczka wodnego, z widokiem na pola, łąki i lasy. Czas oczekiwania na moje ulubione danie, pomiędzy kolejnymi haustami kawy, wypełnialiśmy spacerem po ogrodzie, podziwianiem roślin i robieniem zdjęć.
Pierogów z jagodami nigdy nie mam dość. Przed wyjazdem do Olsztyna pojechałam z Ryszardem na jagody do lasu. Nie nazbieraliśmy ich za wiele, ze względu na dokuczający mi ból pleców i zawroty głowy. Po powrocie do domu zagniotłam ciasto, ulepiłam pierogi i… zdołałam się nimi podzielić tylko z synem, który właśnie wrócił z pracy. Mężowi z powodu jego chwilowej nieobecności i mojego łakomstwa nie zostało nic. Nie miał mi tego za złe, bo jak zwykł mówić, wszystko robi dla mnie!?
Centrum Pisza wydawało się wyludnione, być może z powodu ładnej pogody sprzyjającej sportom wodnym i wypoczynkowi poza miastem gdzieś nad pobliskim jeziorem Roś albo na szlakach w Puszczy Piskiej.
Na rynku w Piszu dominuje okazała budowla nowego ratusza z 1900 roku, wzniesiona na miejscu starego, za pieniądze pochodzące z kontrybucji wypłaconych przez Francję po wojnie francusko-pruskiej 1871. Dwukondygnacyjny budynek z podpiwniczeniem i poddaszem jest również siedzibą Muzeum Ziemi Piskiej. Za ryzalitem, występem z lica w środkowej części głównej elewacji, widnieje niewielka sygnaturka, lepiej widoczna od strony biblioteki. Do kształtu ryzalitu nawiązują ściany z schodkowymi szczytami dzielące budynek na segmenty.
Imponująco prezentują się także dziewiętnastowieczne kamienice okalające rynek, przy ulicach Kościuszki, Rybackiej, Lipowej i 1 Maja.
Na rogu ulic 1 Maja i Rybackiej stoi budynek zwany Domem Królewskim. Mieści się w nim Społeczne Ognisko Muzyczne. O charakterze placówki świadczy chociażby fragment pięciolinii umieszczonej miedzy dwoma oknami facjatki, jak również instrument muzyczny powyżej. Z tym osiemnastowiecznym budynkiem, przykładzie architektury barokowej, wiąże się legenda utrzymująca, że nocował tu sam August II Mocny. Ponieważ daty się nie zgadzają, to można jedynie przypuszczać, że polski król zatrzymał się w budynku, który stał tu przed obecną budowlą.
Na uwagę zasługuje neogotycka baszta, budynek dawnej słodowni nieistniejącego już browaru z końca dziewiętnastego wieku oraz dawna remiza z wieżą strażacką.
Inną bardzo ciekawą architektonicznie budowlą jest kościół rzymskokatolicki pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela. Znajduje się w pobliżu rynku po drugiej stronie ulicy Kościuszki. Otacza go duży plac, na którym ciekawostka - mała hodowla kóz i królików.
Wejście do świątyni, która jeszcze do 1945 roku była świątynią ewangelicką, a do 1990 jedyną katolicką w mieście, znajduje się w wieży z zegarem - najstarsza część kościoła z 1694 roku.
We wnętrzu zachował się ołtarz główny z okresu późnego renesansu, odnowiony w 1696 oraz barokowa ambona z 1701.
Kościół parafialny istniał w Piszu już w 1449 i należał do dekanatu reszelskiego. W okresie reformacji zajęli go protestanci. Odbudowany po pożarze w 1694, w 1838 został rozebrany ze względu na zły stan. W 1843 do pozostałej podczas rozbiórki kościoła wieży dobudowano nową nawę. W takim kształcie istnieje do dziś.
Nie chciałam wewnątrz pstrykać zdjęć, ponieważ przed mszą świętą z ceremonią zaślubin trwała próba śpiewu. Nie przeszkadzając wykonawczyni nagrałam Ave Maria Franciszka Schuberta. Po próbie i wpisaniu się do księgi pamiątkowej podszedł do nas ksiądz. Pamiętam, że był bardzo gadatliwy. Nie pamiętam niestety szczegółów tej sympatycznej rozmowy.
W porcie nad Pisą cumowały dwa statki wycieczkowe. Chwilę delektowaliśmy się nurtem rzeki i obrazem przeciwległego brzegu z pięknie utrzymanym parkiem, placem zabaw dla dzieci i bulwarem ze ścieżkami spacerową i rowerową.
Chwilę spędziliśmy w ogrodzie przy Hotelu Nad Pisą, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę.
Nasz pobyt w Ukcie oddalonej od Pisza o około trzydzieści kilometrów był krótki. Zatrzymaliśmy się w pobliżu skrzyżowania dróg krajowych 609 i 610, Ruciane Nida - Mrągowo, Mikołajki - Wojnowo, na parkingu, naprzeciw rodzinnego biznesu Słowików i Laskowskich - restauracji Słowiczówka, serwującej tradycyjną kuchnię opartą o lokalne produkty. Zauważyliśmy, że restauracja cieszyła się dużym zainteresowaniem turystów nie tylko tych spędzających wakacje w Ukcie, ale i tych będących tu przejazdem.
Praca nad zachowaniem sielskiego charakteru siedliska Słowików i Laskowskich wciąż trwa. Słowiczówka ma swój własny parking, podwórze z zabudowaniami gospodarczymi i taras widokowy na dolinę rzeki Krutyni. Miejsce godne polecenia.
Początki wsi sięgają roku 1734, kiedy wzmiankowana jest jako Szklarnia Krutyńska, osada hutnicza z hutą szkła, która działała krótko. Po upadku huty do opustoszałej osady zaczęli przybywać filiponi - rosyjska wspólnota staroobrzędowców, która nadała jej swoją nazwę - Ukta.
Ukta ma jeden zabytek - neogotycki kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, wzniesiony w 1845 roku. W ołtarzu głównym kościoła znajduje się szesnastowieczny obraz olejny Opłakiwanie Chrystusa (na moim zdjęciu niezbyt wyraźny) przypisywany włoskiemu malarzowi Girolamo Muziano (1532-1592). Po 1864 roku obraz nie był poddawany żadnym zabiegom konserwatorskim, a w 1981 roku był jedynie zdemontowany na czas remontu świątyni. Gruntowne prace konserwatorskie trwały od lutego do listopada 2011 roku. Przywrócono wówczas pierwotny wygląd dzieła i jego funkcje kultowe.
Dwie panie Grażyna Dzisko-Wadas, konserwatorka obrazu i Patrizia Tosini, autorka monografii Muziano, uważają Opłakiwanie Chrystusa z Ukty za kopię obrazu autorstwa Livio Agresti z Forlì z około 1560-1570. Grażyna Dzisko-Wadas sądzi, że to obraz z Ukty był pierwowzorem dla dzieła Livio Agresti i na tej podstawie Opłakiwanie Chrystusa z Ukty datuje na okres po 1570 roku.
Za kościołem znajduje się drewniana dzwonnica z dwoma dzwonami z 1846 roku.
Jest też w Ukcie kaplica Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
I to tyle na dzisiaj z Mazur.
Ależ urocza wycieczka, szczególnie spodobał mi się ratusz w Piszu. Wygląda jak polukrowany piernik. Lubię też zabudowę szachulcową, a na tych terenach jest jej sporo. Pogoda dopisała, jadłospis też czyli jeden z tych przyjemnych dni. Życzę samych takich, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńRatusz też mi się spodobał i chyba dlatego umieściłam tyle zdjęć z tym ciekawym zabytkiem.
UsuńMoże ten rok będzie dla nas łaskawszy i pozwolimy sobie na więcej podróży. Tego Tobie i sobie życzę, no i jak zawsze moc serdeczności posyłam :)
Widać, jak nasz kraj się zmienia. Coraz ładniejsze miejsca, zadbane obiekty, ciekawe restauracje z ogródkami serwujące coraz lepsze jadło. Nic tylko podróżować! Rzeczywiście, ratusz piski taki bajkowy, nietypowy kościół i piękne położenie miasta. Ten w Ukcie też piękny. Jednym słowem wspaniała wyprawa! Dziękuję też za piękną muzykę!
OdpowiedzUsuńO, i przypomniałaś mi, że mam zamrożone jagody, czyli będą pierogi!!!
Życie jest cudne, pozdrawiam:)))
Podróżowanie drogami lokalnymi ma wiele plusów. Możemy zatrzymywać się kiedy chcemy i gdzie chcemy. Drogi szybkiego ruchu nie dają nam takiej możliwości. Lubię spokojną jazdę i przystanki w drodze z punktu A do punktu B. Tyle się dzieje wokół i nie widzą tego ci co się spieszą.
UsuńA co do jagód? Kiedyś też je mroziłam i gotowałam. Miałam więcej sił na ich zbieranie. Czasami też Ryszard kupował od pań na wsi.
Buziaki :) :)
Ewo, jak zwykle opowiedziałaś o bardzo ciekawych zakątkach. Podoba mi się, że pokazujesz miejsca mało znane lub zupełnie zwyczajne. Na wielu blogach są głównie te z listy TOP-10.
OdpowiedzUsuńDziękuję Mariolu, podobnie jak Ty lubię zaglądać w mniej popularne miejsca.
UsuńPozdrawiam ciepło :)