W poprzednim poście wspominałam o niezwykle ciekawej paryskiej lokalizacji - osiedlu powstałym w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku - słynącej ze swoich budowli nawiązujących do antyku najchętniej zamieszkiwanych przez pisarzy, aktorów, muzyków, malarzy.
18 października 1823 Adolphe Dureau de la Malle dzielnicę tę nazwał Nowymi Atenami (Nouvelle Athènes).
Nowe Ateny znajdują się po stronie południowo-zachodniej placu Pigalle. Obejmują mniej więcej tereny pomiędzy jednokierunkowymi ulicami: od zachodu - rue Blanche, ze stacją metra Blanche, od południa - rue de Châteaudun, ze stacjami metra Trinité-d'Estienne d'Orves i Notre-Dame-de-Lorette. Przy dwóch ostatnich znajdują się kościoły: église de la Sainte-Trinité i église Notre-Dame de Lorette, o których więcej innym razem. Innym razem być może opowiem też, co stało się ze słynną café de la Nouvelle Athènes znajdującą się przy placu Pigalle.
Nowe Ateny, w szczególności okolice kościoła Notre-Dame de Lorette, zamieszkiwały również loretki (nie mylić z loretankami), od którego wzięły swoją nazwę. Mianem loretek, w dziewiętnastowiecznym Paryżu zwano kobiety lekkich obyczajów. Do najsłynniejszych w swoim fachu i zarazem jednej z najbogatszych w Europie należała Maria Duplessis. Jej kochankami (dzisiaj lepiej brzmi słowo sponsorami) byli bogaci arystokraci oraz najwybitniejsi artyści epoki, tacy jak Alfred de Musset, Eugène Sue, Franz Liszt, Roger de Beauvoir, Teofil Gautier i Aleksander Dumas syn, który swój kilkumiesięczny romans z Marią uwiecznił w Damie Kameliowej.
Na temat Nowych Aten, jego słynnych mieszkańców i gości przybywających z różnych stron świata można pisać opasłe tomy. Ja tylko przypomnę, że dzielnica ta jest wciąż atrakcyjna dla każdego znawcy sztuk pięknych. Wśród wielu artystów swoje atelier miał tu Ferdinand Victor Eugène Delacroix (1798-1863) znany wszystkim z najsłynniejszego swojego dzieła będącego wyrazem politycznego zaangażowania oraz hołdem dla rewolucji lipcowej - Wolności wiodącej lud na barykady (1830) - umieszczonego w muzeum Luwru (kliknij tutaj). Studio Delacroix mieściło się przy 54, rue Notre-Dame-de-Lorette.
Pod koniec grudnia 1857 roku malarz przeniósł się do domu z niewielkim ogrodem przy 6 rue de Furstenberg. Powodem przeprowadzki było zlecenie dekoracji jednej z dwudziestu jeden kaplic - kaplicy Świętych Aniołów w kościele Saint-Sulpice. Chory już wtedy Delacroix nie mógł pokonywać zbyt dużych odległości między pracą a domem.
W swoim Dzienniku i listach podkreślał jak bardzo był zadowolony z tej lokalizacji i jeszcze w grudniu pisał: Obudziłem się następnego dnia, widząc najbardziej wdzięczne słońce na domach stojących przed moim oknem. Widok mojego małego ogrodu oraz przytulnego studia napawa mnie szczęściem. Postanowiłam to sprawdzić i którejś niedzieli razem z Ryszardem wybraliśmy się w tę okolicę.
Kościół Saint-Sulpice znany z filmów i literatury odwiedzałam wiele razy na przestrzeni lat 1981-2018 - sfotografowany przeze mnie, zarówno zewnątrz jak i dość dokładnie wewnątrz, wymaga oddzielnej prezentacji. Dzisiaj pokażę tylko kaplicę Świętych Aniołów, pierwszą po prawej stronie od wejścia do świątyni. Delacroix potrzebował sześciu lat (1855-1861) na wykonanie dwóch wielkich obrazów na przeciwległych ścianach: Walki Jakuba z aniołem i Wypędzenia Heliodora ze świątyni w Jeruzalem oraz Świętego Michała zabijającego smoka na sklepieniu (przyklejone płótno).
Odrestaurowanej niedawno kaplicy Świętych Aniołów z inicjatywy miasta Paryża jeszcze nie widziałam. Pracami kierowała mieszkająca we Francji Polka Alina Moskalik-Detalle. Jej ekipa pracowała także nad przywróceniem dawnej świetności unikalnego fresku Charles’a de la Fosse z 1876 roku zdobiącego kopułę kościoła NMP Wniebowziętej (zwanego polskim kościołem) w Paryżu.
Eugène Delacroix mieszkał przy 6 rue de Furstenberg aż do śmierci w sierpniu 1863 roku. W 1929 roku kilku malarzy, dwóch historyków Delacroix i kolekcjoner sztuki postanowili uchronić to miejsce przed rozbiórką i założyć Stowarzyszenie Przyjaciół Delacroix (Société des Amis d’Eugène Delacroix). Ostatecznie w 1954 roku nieruchomość przekazano francuskiemu rządowi, po uprzednim zapewnieniu, że powstanie tu muzeum poświęcone artyście.
W 1971 Musée Eugène Delacroix zostało muzeum narodowym, a w 1991 budynek wraz z ogrodem wpisano na listę pomników historycznych.
Zanim jednak trafiliśmy do muzeum pospacerowaliśmy ulicami wokół począwszy od rue Bonaparte, gdzie w witrynie butiku Peterhof zrobiliśmy sobie kilka zdjęć...
... potem skręciliśmy w prostopadłą rue de l’Abbaye i zatrzymaliśmy się przy Palais Abbatial - pierwotnie pałacu opactwa Saint-Germain-des-Prés, znanego też jako Hôtel de Furstemberg, zbudowanego w 1586 roku dla kardynała de Bourbon. Była to druga konstrukcja w Paryżu po Hôtel Scipion z cegły i kamienia zapowiadająca styl Ludwika XIII.
Wiek później opat Saint-Germain-des-Prés Wilhelm Egon von Fürstenberg (1629-1704) podjął się renowacji zagrożonej ruiną budowli. W 1835 roku mieszkali tu malarze Louis-Alexandre Péron (1776-1855) i Pétrus Perlet (1804-1843). Swoje atelier miał tu także francuski rzeźbiarz akademicki Jean Jacques Pradier (1790-1852), autor między innymi 12 figur alegorycznych otaczających sarkofag cesarza Napoleona Bonaparte w Kościele Inwalidów w Paryżu (kliknij tutaj).
Palais Abbatial odrestaurowany w 1977 roku i zachowany w całości świadczy o splendorze opactwa. Znajduje się w nim dzisiaj wydział pedagogiczny Instytutu Katolickiego w Paryżu.
Przeszliśmy jeszcze kawałek ulicą Jacob i tam skręciliśmy w rue Fürstenberg. Na placu o tej samej nazwie posłuchaliśmy chwilę muzyki płynącej spod strun gitary.
Plac urządzono pod koniec siedemnastego wieku w romantycznym klimacie. Posadzono na nim symetrycznie cztery wielkie drzewa, pośrodku postawiono latarnię z pięcioma lampami. Budynki otaczające teren były niegdyś budynkami gospodarczymi opactwa Saint-Germain-des-Prés. Na parterze znajdowały się wozownie i pomieszczenia dla koni, na piętrach mieszkała służba.
(Na zdjęciach w tle pałac opatów z cegły i kamienia obecnie wydział pedagogiki Instytutu Katolickiego).
Z placu Fürstenberg weszliśmy na niewielki dziedziniec, przy którym znajduje eleganckie wejście z klatką schodową (pomysł malarza) wiodącą na pierwsze piętro Musée National Eugène Delacroix. W 2014 zainstalowano tu także windę.
W budynku było dość tłoczno, czego nie widać na zdjęciach. Nie lubię fotografować jakiegoś dzieła sztuki z ludźmi w kadrze i niestety nie mam za wiele obiektów do pokazania.
Wszystkie eksponaty, a jest ich około 1300, obrazy, rysunki, grafiki, rękopisy, jak również dzieje Delacroix są opisane na tabliczkach i długich planszach z autoportretem artysty, którego oryginał znajduje się w Galerii Autoportretów słynnych malarzy w Galerii Uffizi we Florencji (Galleria degli Uffizi). Wierną jego kopię wykonał około 1846 roku Hippolyte-Charles Gaultron (1805-1878), przyjaciel i kuzyn Eugène’a Delacroix.
Sfotografowane przeze mnie dzieła starałam się opisać, a zatem nie będę powtarzać treści.
Pod koniec 1831 roku rząd króla Ludwika Filipa wysłał delegację do Maroka na spotkanie z sułtanem Moulajem Abd ar-Rahmanem w celu upewnienia się, że pozostaje on oddanym Francji sojusznikiem w okupowaniu Algierii, krwawo podbitej przez wojska francuskie rok wcześniej. Wśród delegatów znalazł się Delacroix, który podczas trwającej sześć miesięcy wyprawy obserwował, rysował i notował wszystko co widział. Świadczą o tym jego dzienniki, szkice, rysunki, dotyczące przyrody, zwierząt, architektury mauretańskiej. Z podróży przywiózł wiele pamiątek takich jak ubrania, broń, instrumenty muzyczne. Po powrocie do Francji aż do swojej śmierci, kultywując pewnego rodzaju nostalgię, namalował ponad sześćdziesiąt obrazów inspirowanych Marokiem.
Fascynowały go tajemnice tkwiące w otaczającej rzeczywistości. Interesował się obyczajami, historią, religią zwłaszcza wschodnią. Stąd też w jego twórczości duchy i zjawy, sny i widzenia.
Eugène Delacroix był nie tylko malarzem, ale i wybitnym pisarzem. Świadczą o tym jego listy, Dziennik przechowywany przez całe życie w małych notatnikach znalezionych po jego śmierci, dwa rękopisy krótkich powieści Alfred i Les Dangers de la Cour czy też sztuka teatralna Victoria.
Pasja teatrem Szekspira wydała owoc w postaci dzieł litograficznych i malarskich inspirowanych największymi arcydziełami dramatopisarza.
Eugène Delacroix wykonał serię ilustracji do dramatu Goethego Faust.
Ukoronowaniem naszej wizyty w muzeum był błogi odpoczynek w ogrodzie. Najpierw jednak obejrzeliśmy go z atelier malarza. Za ścianą przeciwległego domu dostrzegliśmy wieżę kościoła Saint-Germain-des-Prés.
Do ogrodu urządzonego przez malarza przypominającego ermitaż w sercu Paryża, zeszliśmy schodami z dawnej biblioteki.
W 2012 roku pod okiem fachowca ogród poddano renowacji. Faktura odnaleziona w archiwach Delacroix pozwoliła zapoznać się z robotami przeprowadzonymi niegdyś na parceli i posadzonymi na niej roślinami. Bezpieczna przystań artysty w sercu Paryża odzyskała swój dawny charakter i stała się na nowo przestrzenią sprzyjającą odpoczynkowi jakiego pragnął schorowany Eugène Delacroix.
Kolejna francuska uczta. Pięknie oprowadzasz nas po Paryżu, jego muzeach i innych ciekawych miejscach. Czytając dzisiejszego posta mogłem sobie kilka miejsc przypomnieć ,a obraz Wolność wiodąca lud na barykady widziałem w Luwrze. Jak zawsze podziwiam pracę nad przygotowaniem posta i dziękuję za fakty których się z nich dowiaduję. Nieustająco pod wrażeniem, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA ja Ci dziękuję za komentarz, miło mi że chcesz ze mną wędrować :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Piękne i zadbane miejsce. I zaliczone kolejne paryskie muzeum i kolejny fragment miasta. Podobają mi się te spacery!
OdpowiedzUsuńJednym słowem płodny to był artysta. Ilość i różnorodność jego twórczości robi ogromne wrażenie! Dobrze, że można te dzieła fotografować!
No i dowiedziałam się kto to loretki, ciekawe?
Ładnie wyglądasz w tych muzealnych wnętrzach, Rysiu również.
Pozdrawiam Was serdecznie. Trzymajcie się ciepło!!!
Wiesz Ula, kiedy tak wędrujesz po Paryżu, to nawet się nie spodziewasz, że gdzieś obok jest jakieś podwórko z domem przypominające sielską wieś. Znalazłam wiele takich.
UsuńCzasami wystarczy wejść w bramę kamienicy a za nią na przykład amfiteatr galo romański z I wieku - Les arènes de Lutèce. Mam niewiele zdjęć z tego miejsca może więc następnym razem pokażę je.
Ściskam serdecznie :)
Paryż jeszcze przede mną. Może zdążę!!!
UsuńUla, jeżeli tylko to miasto jest w sferze Twoich marzeń to zdążysz :)
Usuń