wtorek, 15 sierpnia 2023

Co robić, kiedy nad Polską przelewa się fala upałów?

     Południowcy lejący się żar z nieba przeczekują w domach, zamykają okna, opuszczają żaluzje i nie wpuszczają do mieszkań nagrzanego słońcem powietrza. Wytchnienie od gorącego lata przynosi im wieczór, wtedy wychodzą na zewnątrz i w gronie rodziny albo przyjaciół celebrują kończący się dzień.
    Urlopowiczom ulgę od upałów daje pobyt nad wodą. Upragniony relaks znajdują w chłodzących kąpielach, w uprawianiu różnego rodzaju sportów wodnych, albo w biernym leżakowaniu w cieniu drzew gdzieś w pobliżu jakiegoś źródła wody.

   
W Polsce miejsc do wypoczynku nad wodą nie brakuje. Przed spiekotą uciec można nad rzekę, nad jezioro albo nad morze. Każdy Polak niemal w zasięgu ręki ma taką możliwość. Dla mnie najszybciej dostępna jest rzeka, która przepływa w niewielkiej odległości od mojego domu. Dostęp do niej mam i od strony lasu, pól i łąk, i od strony miasta, i pieszo, i rowerem, i samochodem. Rzeka ta nie raz królowała na moim blogu i była bohaterem niejednego wpisu.

   
Przy dzisiejszej spiekocie, przy temperaturze 34°C w cieniu, zamknęłam się w domu tak jak robią to Południowcy, ale wczoraj przy temperaturze o kilka stopni niższej wybrałam się na spływ kajakowy. Nic tak nie odpręża jak bliski kontakt z przepiękną przyrodą i leniwie płynącą rzeką, często niedostępną od strony lądu, a podziwianą jedynie podczas spływu.


 
     Na przygodę z kajakiem wybraliśmy się w poniedziałek 14 sierpnia, w wigilię święta Wniebowzięcia NMP. W długi weekend (od piątku do środy) przez Supraśl przetaczały się tłumy turystów. Ulice, nie tylko w ścisłym centrum miasta, zastawione były samochodami z rejestracjami białostockimi i tymi z najdalszych zakątków Polski.

   
Wypłynęliśmy około godziny 10: 00, z jednej z wielu przystani kajakowych rozlokowanych przy bulwarach Wiktora Wołkowa, mniej więcej na wysokości prawosławnego monasteru Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy. Supraśl opisywałam nie raz, a zatem dzisiaj ograniczę się tylko do pokazania rzeki na odcinku od Supraśla przez Pólko, Dąbrówki do Nowodworców. Nie był to pierwszy mój spływ kajakowy rzeką Supraśl
kliknij tutaj i tutaj.
    Niebo było niemal bezchmurne, kiedy wyruszaliśmy w rejs, a temperatura powietrza wynosiła około 28°C.










    Za Supraślem poczęły napływać chmury i słońce nie paliło już tak mocno.
    Jeszcze przed Pólkiem napotkaliśmy stadko kaczek, które podpłynęło do naszej łodzi spodziewając się jedzenia. Niestety nie posiadaliśmy odpowiedniej karmy dla ptactwa wodnego. Para łabędzi z dwoma młodymi wydawała się nie być zainteresowaną przybyszami w kajaku.






















    Na Pólku krótki postój zrobili sobie Niebiescy (niebieskie kajaki), którzy wyprzedzili nas jeszcze przed Dąbrówkami, podczas gdy my zatrzymaliśmy się na kilkunastominutową przerwę.








    Rejs do Nowodworców zajął na 3,5 godziny. Do Wasilkowa nie popłynęliśmy, bo stwierdziliśmy, że przy takiej temperaturze nie powinniśmy udowadniać sobie, że damy radę, tym bardziej, że to głównie Ryszard wiosłował, ja włączałam się od czasu do czasu. Mniej więcej na czterdzieści minut przed metą słońce ponownie zaczęło mocno przygrzewać, a chmury rozpraszać. Wróciliśmy nieco przypieczeni. Dla zainteresowanych z Nowodworców do Wasilkowa płynie się około 40 minut.





























   Supraśl, 14.08.2023 rok

 

6 komentarzy:

  1. Przyjemnie było popłynąć z Wami. Bardzo relaksująca wycieczka, choć może nie dla wiosłującego. I cudne okoliczności przyrody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryszard spisał się na medal, ja sama nie dałabym rady.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Spływ kajakowy to bardzo fajna forma spędzania czasu, od razu przypomniały mi się nasze spływy Czarną Hańczą i Krutynią. Jest trochę ruchu, świetny kontakt z otaczającą przyrodą i niezapomniana przygoda. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywałam nad Czarną Hańczą. Dwa lata temu, chyba pod koniec września albo na początku października znaleźliśmy prywatną przystań kajakową w Wigrach. Planowaliśmy wrócić na całodzienny spływ kajakowy, ale pogoda nam już nie sprzyjała.
      Piękne okolice i jak to napisałeś w komentarzu jest trochę ruchu no i ten kontakt z przyrodą...
      Uściski :)

      Usuń
  3. Malownicza trasa. I bardzo relaksująca. Trochę przypomina naszą Wartę, bo ma postoje z plażami, podczas których można się schłodzić. Fajny sposób na spędzenie czasu.
    Trzymajcie się, pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postoi kajakowych z prawdziwego zdarzenia na tym odcinku nie ma. Właściciele łąk, pastwisk i pól stawiają tablice z napisem "teren prywatny" czego nie rozumiem, bo w myśl prawa: "Linia brzegowa znajdująca się na działce nie może być przedmiotem zakazów ani nakazów ze strony właściciela działki. Może on bowiem dysponować jedynie przysługującą mu własnością (działką), ale linia brzegowa nią nie jest". To samo dotyczy jezior. Deweloperzy wykupują ogromne tereny, budują ostatnio modne apartamenty i odcinają dostęp do jezior. Betonowe drogi, place, ścieżki to jakiś standard teraz! Widzieliśmy to na własne oczy będąc w Węgorzewie. Krajobraz Mazur zmienia się na niekorzyść. Liczy się "szybki pieniądz".
      No cóż!
      Buziaki i przyjemnego lata :)

      Usuń