środa, 19 czerwca 2024

Majorka: klejnot przeszłości - drewniany tramwaj i drewniany pociąg z początków XX wieku


  
Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy czy rejs statkiem turystycznym z Port de Sa Calobra tutaj do Port de Sóller dojdzie do skutku ze względu na wzburzone morze. Informacja o względnie dobrych warunkach pogodowych nadeszła około trzynastej i pół godziny później byliśmy na morzu. Wysokie fale mocno kołysały łodzią, co znacznie pogarszało samopoczucie niektórych pasażerów. My czuliśmy się dobrze i przez godzinę, z szeroko otwartymi oczami, podziwialiśmy postrzępione, górzyste wybrzeże północno zachodniej Majorki. 














   
W zatoce wciśniętej głęboko w ląd, na tle gór Serra de Tramuntana, błyszczały w słońcu tarasowo wzniesione budynki. Wejście do zatoki, usytuowane pomiędzy dwoma przylądkami, liczy około 450 metrów, dalej zaś zatoka rozszerza się na około 830 metrów.




   
Po lewej stronie sterczały maszty łodzi zacumowanych w porcie, po prawej zaś ciągnęła się piaszczysta plaża
Platja d'en Repic. Kilkanaście lat temu piasek na plaży został wymieniony ze względu na jego błotnistość, do którego przyczyniło się być może ujście rzeki Torrent Major, przyciągające w szczególności czaple siwe, kaczki piżmowe, kaczki krzyżówki, gęsi gęgawy i mewy srebrzyste. Nie sprawdzaliśmy wilgotności piasku.
    Naszym celem był port usytuowany po przeciwnej stronie zatoki a następnie chyba
największa atrakcja turystyczna tego miejsca - zabytkowy drewniany tramwaj elektryczny, kursujący pomiędzy Port de Sóller a oddalonym o około pięć kilometrów miastem Sóller.










     Linia tramwajowa, otwarta w październiku 1913 roku, biegnie równolegle wzdłuż Carrera del Port - drogi Ma-11 o szerokości podobnej do torów tramwajowych.
    Tramwaj Sóller zaczęto budować po otwarciu linii kolejowej z Palmy do Sóller (1912). Zaprojektował ją urodzony w Palmie Pere Garau i Canyelles (1860-1919). Jego imię nosi jedna z dzielnic Palmy de Mallorca.



     Choć tramwaj Sóller przeznaczony był do przewozu pasażerów, wykorzystywano go także do ruchu towarowego. Małym izotermicznym wagonem przewożono świeże ryby z portu do Sóller, a węgiel na przyczepach wywożono do starej bazy wojskowych łodzi podwodnych, do fabryki „el Gas”; a także miny i torpedy transportowane z magazynu Caubet.

   
Co ciekawe w tamtym czasie dotacje państwowe na koleje przyznawane były tylko tym liniom, których trasa przekraczała trzydzieści kilometrów, a linia z Palmy do Sóller, liczyła ich sobie 27 a zatem do otrzymania dotacji potrzebowała jeszcze trzech, stąd powstał pomysł przedłużenia jej z Sóller do Port de Sóller o 4868 metrów przy rozstawie torów identycznym z używanym przez kolej na wyspie, czyli 914 mm (jeden jard). Ale o tej kolejnej atrakcji za chwilę.

   
Trasa Port
de Sóller - Sóller jest niezwykle malownicza, zachwyt wzbudzają gaje pomarańczowe, przez które przeciska się drewniany tramwaj, gdzie owoce często są na wyciągnięcie ręki.
    W Sa Roca Rotja tory rozdzielają się, co stanowi kolejną atrakcję, bowiem w tym miejscu składy jadące w przeciwnych kierunkach mijają się.















     W Sóller, miasteczku z hiszpańska określanym jako Valle de los Naranjos - Dolina Pomarańczy, tory przebiegają między innymi przez Plaça de la Constitució pomiędzy kawiarnianymi stolikami.
    Na środku placu znajduje się symbol miasta - kamienna fontanna z cytrusową wieżą. Uwagę przyciąga fasada kościoła Església de Sant Bartomeu, przed którą rosną drzewa pomarańczowe oraz inne budynki o ciekawej konstrukcji jak na przykład Banc de Sóller. Tłum turystów okupuje każdy zakątek placu.

























   
Końcowa stacja znajduje się nieco dalej na Plaça d'Espanya, przed wejściem do zabytkowego budynku stacji kolejowej Ferrocarril de Sóller, z wystawowymi salami Picassa i Miró.
    Na tym samym placu stoi stary wagon kolejowy, w którym mieści się Oficina de Turisme de Sóller. Oba place łączy wysadzana platanami Avenida des Born. Miasto szczyci się uprawą najlepszych pomarańczy na świecie, których eksport do Francji i innych krajów europejskich rozkwitł w XIX wieku.
    Przy dobrej pogodzie tramwaj wyposażony jest w wagony osobowe otwarte po bokach, tak zwane jardineres, co pozwala podróżnym jeszcze bardziej cieszyć się atmosferą i krajobrazem.















    
A teraz o zabytkowym drewnianym pociągu - klejnocie przeszłości - kursującym z Sóller do Palmy nieustanie od 1912 roku do dziś. Miał on ułatwiać handel między Vall de
Sóller a Palmą (Krajobraz Kulturowy Światowego Dziedzictwa UNESCO od 2011 roku).

    Platformę z torowiskiem otaczają ogromne platany, naturalne schronienie przed palącym słońcem. Na stacji znajduje się kilka budynków: wozownia, magazyny, warsztaty i inne urządzenia techniczne.















   
Zdjęć z trasy nie robiłam, jako że, po pierwsze było dość tłoczno, dużo hałasujących dzieciaków przemieszczających się ze środka wagonów do otwartych balkonów na ich krańcach, a po drugie tory biegły aż przez 13 tuneli wykutych w skałach.

   
Bez obiektywu aparatu podziwiałam wiadukt popularnie zwanym pięcioma mostami ze względu na pięć murowanych łuków, gaje pomarańczowe i cytrynowe, lasy sosnowe i dębowe, jednym słowem zieloną dolinę i dzikie góry, stuletnie drzewa oliwne, o szerokich koronach i grubych pniach wyrzeźbionych przez czas, sadzonych i uprawianych na tarasach wspartych na kamiennych ścianach.

   
No i wreszcie Bunyola wioska zbudowana u podnóża Serra d'Alfàbia, której
stacja zachowała się w stanie, w jakim została wzniesiona ponad sto lat temu. U jej podnóża rozciągają się ogrody i pola drzew cytrynowych.

   
Na koniec pociąg wjeżdża w terytoria należące do Palmy, gdzie rosną drzewa karobowe i migdałowe kwitnące obficie na początku lutego, no i stacja końcowa na przedmieściach majorkańskiej stolicy. Niezapomniane wrażenia!



 
       Polecam krótki film z tej trasy.



Majorka, 10.04.2024 rok

 

8 komentarzy:

  1. W tym jednym wpisie atrakcji jest tyle, że szok. W dodatku wszystkie z kategorii tych, które lubimy. Rejs wokół wyspy i te rajskie widoki to już nie lada przyjemność. Przejażdżka zabytkowym tramwajem również, no i kolejka przez gaje pomarańczowe i cytrynowe do tego cudny wiadukt. Gapiłbym się w okno przez całą przejażdżkę. Po takiej ilości wrażeń w jeden dzień chyba trudno zasnąć. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że na temat tych dwóch atrakcji: pociągu i tramwaju nie wiele wiedziałam. Obejrzałam kilka filmów na YT i tyle. Dopiero "podróż na żywo" zachęca do bliższego poznania historii powstania tych trakcji: kolejowej i tramwajowej a nade wszystko życia mieszkańców tej urodzajnej krainy...
      To prawda, wrażeń co nie miara, takie wycieczki pobudzają wyobraźnię i pozwalają zrozumieć problemy dnia codziennego ludzi żyjących przed nami...
      Moc serdeczności :)

      Usuń
  2. Drewniany tramwaj kojarzy mi się z Lizboną i żółtą 28 ką. Niestety tak zatłoczoną, że trudno mi orzec, czy przejazd nią był bardziej ekscytujący z uwagi na wąskie uliczki i jazdę góra dół, czy bardziej irytujący, z uwagi na tłok i ścisk o każdej porze dnia. Ten tramwaj wygląda na niezbyt zatłoczony. Jak piszesz w przeciwieństwie do pociągu. Niestety turystyczne atrakcje bywają oblegane niezmiernie. Bardzo mi się podoba platanowa alejka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tranvía de Sóller dysponuje pięcioma tramwajami samobieżnymi z Lizbony, o numerach od 20 do 24, przystosowanych do rozstawu torów 914 mm. Jeden z nich o numerze 22 jest na zdjęciu. Trzy wagony tramwajowe o numerach od 1 do 3 oraz ich przyczepy 5 i 6 to oryginały z 1913 roku, zamówione w Carde & Escoriaza w Saragossie. Jedynka też jest na zdjęciu.
      Wszystkie miejsca siedzące były zajęte, nie wiem jak jest w sezonie. Zdecydowanie większy tłok był na zewnątrz, kiedy tramwaj wjeżdżał na ryneczek i wolno sunął pomiędzy kawiarnianymi stolikami i tłumem fotografujących go gapiów. Zauważ, że wzdłuż stołów i siedzisk stoją skrzynie z kwiatami, które niejako zabezpieczają kawiarnianych turystów. Piesi zaś zaraz po przejechaniu składu wkraczają na to wąskie torowisko.
      Pozdrawiam ciepło i życzę rychłej sprawności obu nóg :) :) Ja pomału odpuszczam, bo niestety moje stawy skokowe są w czarnej d.... :(

      Usuń
  3. Nie byłam na Majorce ,ale chętnie bym pojechała . Ciągnie mnie ostatnio do Hiszpanii ...Pozdrawiam wakacyjnie .;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przynajmniej nie muszę wyobrażać sobie tego o czym piszesz, bo trasę przejechałam i mogę powspominać. Wiem jakie to przyjemne i jakie cudne widoki towarzyszą tej przejażdżce. Ja z kolei nie robiłam zdjęć w tramwaju, bo był tłum i każdy dookoła chciał mieć fotki, ale wspaniałe wrażenia pozostały. Przyjemnie tam wracać!
    Dzięki Ewa, pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń