cd Supraślanki, Elżbieta Cylwik i Magdalena Himik, studentki białostockich uczelni, nie tylko należą do chóru parafialnego przy Kościele NMP Królowej Polski w Supraślu, którym kieruje Janusz Fidziukiewicz, ale także są strażaczkami w Supraskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Ela jest wiceprezesem stowarzyszenia, Magda zaś zajmuje się fotografią.
Te dwie młode, aktywne kobiety wspólnie z kolegami strażakami zorganizowały
ćwiczenia na placu OSP dla grupy młodych Polaków z Grodna, która przyjechała do
miasteczka na zaproszenie Janusza Fidziukiewicza w celu nagrania płyty z pieśniami
i piosenkami polskimi…
W poprzednich postach pokazałam studio nagraniowe i liceum plastyczne…
Po wrażeniach szkolnych, czas był na zaplanowaną wizytę w siedzibie straży pożarnej. Gospodarze placówki, w otwartych na oścież olbrzymich dwuskrzydłowych drzwiach witali czternaście młodszych koleżanek, jednego kolegę z Grodna i dwójkę ich opiekunów zapraszając do środka, ale nie na długo, bo zaraz zaproponowali przejazd ogromnym czerwonym wozem strażackim i białym jeepem na plac ćwiczeń.
Co tam się działo opowiedzą moje zdjęcia. Dodam, że była to niesamowita przygoda, dla tych którzy nigdy nie siedzieli w wozie strażackim, jadącym na sygnale, dla tych którzy nigdy nie trzymali sikawki w rękach i nie wiedzieli z jaką siłą i jak trzeba ją trzymać, żeby podczas naciśnięcia spustu tak jak w karabinie nie być odrzuconym do tyłu i paść na ziemię. Szczególnie ci młodsi byli ciekawi ile waży strój strażaka. Pierwszy, z pomocą Eli, kompletne strażackie ubranie zważył na sobie Filip i to on pierwszy doświadczył jak można być odrzuconym do tytułu po naciśnięciu spustu gumowego węża. Na szczęście była przy nim dobrze wyszkolona wiceprezes…
Chętnie przebierały się i młodsze dziewczynki…
Zabawa z wodą zawsze dostarcza wiele przyjemności, bo któż z nas nie lubi się w niej chlapać. Miałam pewne obawy co do mojej lustrzanki, bo z rozpylonych w powietrzu chmur spadały na nią krople wody.
W czasie zabawy pojawiła się młoda dziennikarka i fotograf z Kuriera Porannego. Goście z Grodna udzielili pierwszych wywiadów…
W poprzednich postach pokazałam studio nagraniowe i liceum plastyczne…
Po wrażeniach szkolnych, czas był na zaplanowaną wizytę w siedzibie straży pożarnej. Gospodarze placówki, w otwartych na oścież olbrzymich dwuskrzydłowych drzwiach witali czternaście młodszych koleżanek, jednego kolegę z Grodna i dwójkę ich opiekunów zapraszając do środka, ale nie na długo, bo zaraz zaproponowali przejazd ogromnym czerwonym wozem strażackim i białym jeepem na plac ćwiczeń.
Co tam się działo opowiedzą moje zdjęcia. Dodam, że była to niesamowita przygoda, dla tych którzy nigdy nie siedzieli w wozie strażackim, jadącym na sygnale, dla tych którzy nigdy nie trzymali sikawki w rękach i nie wiedzieli z jaką siłą i jak trzeba ją trzymać, żeby podczas naciśnięcia spustu tak jak w karabinie nie być odrzuconym do tyłu i paść na ziemię. Szczególnie ci młodsi byli ciekawi ile waży strój strażaka. Pierwszy, z pomocą Eli, kompletne strażackie ubranie zważył na sobie Filip i to on pierwszy doświadczył jak można być odrzuconym do tytułu po naciśnięciu spustu gumowego węża. Na szczęście była przy nim dobrze wyszkolona wiceprezes…
Chętnie przebierały się i młodsze dziewczynki…
Zabawa z wodą zawsze dostarcza wiele przyjemności, bo któż z nas nie lubi się w niej chlapać. Miałam pewne obawy co do mojej lustrzanki, bo z rozpylonych w powietrzu chmur spadały na nią krople wody.
W czasie zabawy pojawiła się młoda dziennikarka i fotograf z Kuriera Porannego. Goście z Grodna udzielili pierwszych wywiadów…
Całemu zajściu przyglądał się zza metalowej siatki jeden
z mieszkańców ulicy.
Po ćwiczeniach na placu zaprowadziłam dzieci do sklepu, gdzie przede wszystkim mogły kupić doładowania i startery i zasilić konta swoich telefonów komórkowych…
Po ćwiczeniach na placu zaprowadziłam dzieci do sklepu, gdzie przede wszystkim mogły kupić doładowania i startery i zasilić konta swoich telefonów komórkowych…
Resztę dnia grupa z Grodna spędziła w studiu nagraniowym.
Koleżanki z chóru przygotowały gościom przepyszne kanapki i upiekły ciasta.
Koleżanki z chóru przygotowały gościom przepyszne kanapki i upiekły ciasta.
Strażaków to ja lubię. Mój syn jak jeszcze miał trochę czasu poza nauką, należał do OSP. Remizę mam z okna, budzą mnie w nocy, ale nie ma sprawy.
OdpowiedzUsuńJa też lubię,a jeszcze bardziej po tym jak mi w środku nocy zimą zapalił się piec.Przyjechali błyskawicznie obejrzeli każde pomieszczenie i każdy zakamarek.Dopiero wtedy mogłam spokojnie zasnąć.Byłam pełna strachu o dom do którego ledwie się wprowadziłam.
OdpowiedzUsuńWszystko dobre co się dobrze kończy.